Nintendo zarobiło w pierwszych dwóch kwartałach 2005 roku o 82,7 miliona dolarów mniej niż w okresie styczeń - czerwiec 2004. Oznacza to pogorszenie wyników aż o 21%! Przedstawiciele firmy mają oczywiście swoje wytłumaczenie tego faktu - duże inwestycje związane z pracami nad konsolą Revolution. I oczywiście, ponoszone przez japońską firmę wydatki na badania i rozwój z pewnością wpłynęły na zmniejszenie zysków. Poza tym Nintendo mówi jeszcze o słabej sprzedaży gier na GameCube’a, szczególnie w USA.
Ale - jak uważają analitycy - są także inne przyczyny. Według Takeshiego Tajimy, pracownika firmy BNP Paribas, na zmniejszenie przychodów firmy wpłynęły też nie najlepsze wyniki kieszonkowego DS-a w Stanach Zjednoczonych. Częściowo za sprawą opóźnienia premier niektórych ważnych gier, najnowszy handheld ojców Maria nie radzi tam sobie tak dobrze jak można by oczekiwać. Poza tym Takashi zwrócił uwagę, że Nintendo ostatnimi czasy ignoruje rynek dziecięcy, koncentrując się zamiast tego na kobietach i starszych dorosłych. Jest to o tyle zaskakujące, że japoński potentat dotychczas często utożsamiany był z czasami dość infantylnymi produkcjami.
Co więc teraz pozostaje Japończykom? Oczywiście zaatakowanie właścicieli DS-a jakąś nową pozycją spod znaku Pokemon. Wprawdzie oficjalnie nic jeszcze nie zapowiedziano, ale że w końcu to nastąpi - pewne jest jak w banku.
Nintendo przedstawiło wyniki finansowe za pierwszą połowę bieżącego roku. Okazały się one znacznie gorsze niż w takim samym okresie w roku ubiegłym. Dlaczego? Analitycy jako jedną z przyczyn podają ignorowanie przez firmę rynku dziecięcego.