WTO przeprowadzi swego rodzaju "śledztwo" (oczywiście w porozumieniu z chińskim rządem, tu nie chodzi o jakieś szpiegowanie), by ustalić, czy Chiny dążą do wprowadzenia przepisów, mających ograniczać nielegalną dystrybucję chronionych prawami autorskimi dóbr. Zgromadzone przez nią dane mogą później posłużyć amerykańskiemu rządowi do wystosowania oficjalnej skargi.
Odpowiedzialni za rozpoczęcie tych działań wyjaśniają, że chcieliby, aby rząd chiński potraktował je jako okazję do udowodnienia swojego zainteresowania kwestiami ochrony praw autorskich. A czy faktycznie odniosą one jakiś skutek? Nie wiadomo. Być może "ostrzeżenie" to wezmą też sobie do serca inne państwa, w których według Amerykanów z ochroną praw autorskich jest najgorzej. Czyli Brazylia, Izrael, Indie, Pakistan, Rosja i Turcja. Tak, nie ma wśród nich Polski! Aż ciężko uwierzyć! ;)
O tym, że w biednych krajach skala piractwa jest największa, wiadomo nie od dziś. Ale to co dzieje się w Chinach przybrało już takie rozmiary, że sprawą zainteresowali się Amerykanie. Nie widząc szans na poprawę sytuacji, zapowiedzieli zbadanie sprawy za pośrednictwem Światowej Organizacji Handlu (WTO).