Gdyby okazało się to prawdą, to niewątpliwie byłby to olbrzymi cios, wymierzony w Microsoft i Sony. Nie od dziś wiadomo, że konsole tych dwóch firm dość znacznie obciążą portfele graczy. Xbox 360 w najtańszej wersji kosztuje przecież trzy razy tyle (w USA). PlayStation 3 raczej na pewno tańsza nie będzie, prędzej można się spodziewać wyższej ceny. A Revolution za niecałe 100 dolarów...?
Oczywiście to tylko plotka i nie ma żadnego oficjalnego potwierdzenia, ale niska cena Revolution dobrze wpisywałaby się w ogólną strategię Nintendo. Firma ostatecznie udowodniłaby w ten sposób, że nie interesuje jej bezpośrednie konkurowanie ze sprzętem Sony i Microsoftu, ale zdobycie zupełnie nowych odbiorców. Takich, którzy nie są maniakami gier, gotowymi wydać na nowy sprzęt setki "zielonych". Takich... hmm, normalnych ludzi.Gdyby konsola rzeczywiście miała kosztować tak niewiele, to uwagę zwraca jeszcze jedna kwestia - specyfikacji technicznej. Firma Nintendo nie miała nigdy w zwyczaju sprzedawania konsol poniżej kosztów produkcji, można by więc mniemać, że możliwości jej nowej platformy nawet w niewielkim stopniu nie dorównają oferowanym przez Xboksa 360 czy PS3. Ale to już chyba dość daleko posunięty wniosek - z takimi wyrokami lepiej poczekać na jakieś oficjalne informacje.