XIII Remake - recenzja. Do dwóch razy sztuka

Adam "Harpen" Berlik
2022/10/11 10:30
0
0

Sprawdzamy, czy obszerna aktualizacja nieudanego remake’u XIII sprzed dwóch lat sprawiła, że warto zainteresować się nową wersją strzelanki z 2003 roku.

Łyk historii

Jedną z najniżej ocenianych gier 2020 roku był remake XIII wydany przez firmę Microids. Odświeżona wersja strzelanki pierwszoosobowej udostępnionej pierwotnie w 2003 roku została stworzona przez studio PlayMagic, które nie podołało zadaniu. Zdecydowano się jednak na kontynuowanie projektu, powierzając go ekipie Tower Five, która przygotowała ogromną łatkę do wspomnianego FPS-a, próbując ratować sytuację. Z jakim skutkiem? Tego dowiecie się, czytając niniejszą recenzję.

XIII Remake - recenzja. Do dwóch razy sztuka

Przed dwoma laty nowa wersja XIII ukazała się na PC oraz Xbox One i PlayStation 4, natomiast kilka tygodni temu światło dzienne ujrzały również edycje na Xbox Series X/S, PlayStation 5 i Switcha. Testowałem wersję na najnowszą platformę Sony, przecierając oczy ze zdumienia, że została ona wyceniona na 169 złotych (taka sama cena widnieje w eShopie). Mało tego, posiadacze konsoli Microsoftu muszą zapłacić kilkanaście złotych więcej. Wspominam o tym dlatego, że XIII Classic, czyli wydanie sprzed prawie 20 lat, które naprawdę wciąż daje radę, można nabyć za pośrednictwem Steama za… 21,99 złotych (bez promocji).

Remake remake’u? Nie, ale…

W związku z powyższym tak naprawdę Tower Five nie przygotowało remake’u XIII od podstaw na bazie edycji z 2003 roku, lecz właśnie opracowało aktualizację do nędznego odświeżenia autorstwa PlayMagic, chociaż w wielu miejscach można spotkać się z określeniem, jakoby XIII doczekała się… remake’u remake’u. Tak czy inaczej w przypadku tego komiksowego FPS-a jedynym sensownym odświeżeniem byłby porządny remaster z wyostrzonymi teksturami i wsparciem ekranów panoramicznych. Klasyk Ubisoftu (tak, tak - za XIII odpowiada francuski gigant) nie potrzebował niczego więcej.

Graficznie jest lepiej, ale czy to wystarczy?

Oglądając najpierw XIII z 2022 roku, a następnie pierwotną wersję remake’u nietrudno zauważyć różnice w jakości oprawy wizualnej, co pokazuje, ile pracy Tower Five włożyło w ów projekt, lecz mimo wszystko grafika pozostawia wiele do życzenia. I nie mam tu na myśli jakości, bo ta jest bez zarzutu, ale pamiętajmy, że XIII z 2003 roku bazowała na komiksie i sama gra również była skonstruowana tak, byśmy mieli wrażenie, że gramy w komiks. A tutaj nie dość, że ramek komiksowych jest znacznie mniej, zostały co prawda efektowne BAOOOM czy TAP, TAP, TAP, to… postacie wykonano w pełnym trójwymiarze. Nie wygląda to zbyt dobrze, ale mam pomysł, jak można było temu (może nie łatwo, ale jednak) zaradzić.

GramTV przedstawia:

Warto w tym miejscu spojrzeć na zrzut ekranu startowego (powyżej). Czy nowa XIII nie mogłaby oferować właśnie tego typu grafiki? Przecież już na statycznym obrazku wygląda to naprawdę dobrze, w ruchu prezentowałoby się fenomenalnie. Być może nawet taka oprawa wizualna nieco odciążyłaby podzespoły konsoli PlayStation 5, która - nie wiedzieć czemu - musiała się mocno wysilać i działała znacznie głośniej niż zwykle podczas generowania kolejnych lokacji w remake’u XIII.

Stara szkoła robienia gier

Jeśli zdecydujecie się jednak zagrać w XIII w 2022 roku, czy to w recenzowany remake, czy też w klasyczną wersję, musicie mieć na uwadze fakt, że gra ma prawie 20 lat. O ile pod względem oprawy wizualnej dało się ją odświeżyć (z jakim skutkiem, o tym mogliście przeczytać w powyższych akapitach), o tyle pod względem fabuły czy mechaniki rozgrywki nadal mamy do czynienia z rozwiązaniami opracowanymi na potrzeby oryginału. Oznacza to, że XIII pokazuje, jak niegdyś projektowało się gry.

Podejrzany o zabójstwo prezydenta Stanów Zjednoczonych główny bohater nie tylko ucieka przed policją i innymi ludźmi, którzy go ścigają, ale także… cierpi na amnezję, poszukując odpowiedzi na nurtujące go pytania w stylu “kim jestem”. Zastosowano więc tu połączenie doskonale znanych motywów, ale mimo wszystko XIII może się podobać. Zresztą nie bez powodu, bo jak już wiecie, bazuje ona na komiksie Jeana Van Hamme. Co jednak z rozgrywką? Czy ta również przypadnie dziś komuś do gustu?

Mechanika strzelania została zrealizowana naprawdę dobrze i wysyłanie kolejnych niemilców na tamten świat, czy to za pomocą karabinów i pistoletów, kuszy, noża, granatów czy jeszcze innych typów broni, sprawia naprawdę dużo frajdy. Angażująca jest również eksploracja, ponieważ nie chodzimy wyłącznie od punktu A do punktu B, ale mamy do dyspozycji również linkę z hakiem czy tyrolkę, dzięki którym dostaniemy się w pozornie niedostępne miejsca. Wszystkie sekwencje są jednak mocno oskryptowane, więc nie liczcie tu na żadną swobodę. Choć niektóre obszary nie są aż tak bardzo korytarzowe i można odnieść wrażenie, że mamy jakieś pole manewru, tak naprawdę do celu zawsze prowadzi jedna ścieżka.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!