W cyberpunkowym lochu - recenzja Soul Hackers 2

Jakub Zagalski
2022/09/05 15:40
0
0

Soul Hackers 2 próbuje złapać kilka srok za jeden ogon. Inspiracje czerpie pełnymi garściami od najlepszych, ale nie do końca potrafi określić własną tożsamość. Co wcale nie znaczy, że hardcore’owi zjadacze jRPG-ów nie wsiąkną na kilkadziesiąt godzin.

W cyberpunkowym lochu - recenzja Soul Hackers 2

O serii Shin Megami Tensei słyszeli zapewne wszyscy fani gatunku i kilku niedzielnych graczy jRPG. A o Soul Hackers? Tu może być problem, gdyż gra pod tym tytułem, należąca do licznej rodziny MegaTenów, ukazała się w 1997 roku wyłącznie w Japonii. I to na Saturna. Co prawda dwa lata później Atlus przeniósł tego całkiem ciepło przyjętego dungeon crawlera na PlayStation, ale na pierwsze oficjalne wydanie po angielsku trzeba było czekać aż do 2013 roku. Dopiero wtedy ukazał się zrozumiały dla zachodniego świata remake Soul Hackers na Nintendo 3DS.

Wbrew pozorom Soul Hackers 2 nie jest stricte kontynuacją, a bardziej należy patrzeć na ten tytuł jak na soft reboot. Znajomość "jedynki” nie jest bowiem do niczego potrzebna, a sama gra - choć tu i ówdzie posiada wspólne cechy z poprzedniczką i innymi produkcjami spod znaku Devil Summoner - stanowi oddzielny utwór z innym pomysłem na to, co chce graczom przekazać.

W przeciwieństwie do wielu jRPG-ów, w których akcja rozkręca się godzinami, Soul Hackers 2 nie owija w bawełnę. Już w pierwszych minutach dowiadujemy się o istnieniu Aion – cyfrowej samoświadomości o boskich zapędach, która wykalkulowała, że materialny świat czeka katastrofa równoznaczna z końcem ludzkości. Na to Aion nie może pozwolić, dlatego tworzy i posyła na ziemię dwie humanoidalne reprezentacje swojej świadomości. Czyli długonogie agentki rodem z anime o wdzięcznych imionach Ringo i Figue.

Początkowo głównym zadaniem agentek jest uratowanie dwóch mężczyzn przed niechybną śmiercią, gdyż to oni mają odegrać kluczową rolę w uratowaniu świata przed zagładą. Figue rusza na ratunek genialnemu naukowcowi, zaś Ringo musi odmienić tragiczny los Arrowa. Tajemniczego przystojniaka należącego do grona demon summonerów z organizacji Yatagarasu.

GramTV przedstawia:

Patrząc na świat oczami Ringo, szybko dowiadujemy się o istnieniu przeciwnej Yatagarasu organizacji The Phantom Society i toczącej się między nimi wojnie. Rzeczywistość nie jest jednak czarno-biała, o czym Ringo, jako niezależna obserwatorka, przekonuje się, gromadząc dane na temat ludzkości, ludzkich zachowań, emocji itd.

To gromadzenie danych odbywa się w trakcie przemierzania lochów i labiryntów typowych dla gatunku dungeon crawler, jak również rozmawiania z członkami nowo utworzonej ekipy “przyzywaczy demonów”. Akcja rozgrywa się w XXI wieku w japońskiej metropolii zalanej światłami neonów i utrzymanej w cyberpunkowej estetyce. Niestety, jeśli tęsknicie za godzinami spędzonymi za Night City, to wizyta w Soul Hackers 2 nie będzie dla was pocieszeniem. Większość czasu spędza się tu bowiem w nudnych i powtarzalnych labiryntach. Albo w wersji “japońskiej”, gdy np. biegamy po identycznie wyglądających tunelach metra. Albo w wersji “cyfrowej”, gdy przenosimy się do tzw. Soul Matrix.

Te fragmenty gry są w dużej mierze nieobowiązkowe, jednak to właśnie na kolejnych piętrach Soul Matrix kryją się najcenniejsze “skarby” potrzebne do rozwoju postaci i fragmenty historii, poszerzające naszą wiedzę o poszczególnych członkach ekipy. Warto też podkreślić, że odblokowywanie kolejnych poziomów Soul Matrix i eksploracja znacząco wydłuża czas gry. Trzeba się jednak liczyć z tym, że twórcy nie zadbali o różnorodność, a pojawiające się zagadki to bardziej kłody rzucane pod nogi niż satysfakcjonujące wyzwania.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!