Under The Waves - recenzja pierwszej gry wydanej przez Quantic Dream

Adam "Harpen" Berlik
2023/09/08 13:35
0
0

Firma znana dotychczas z takich hitów, jak np. Heavy Rain czy Detroit: Become Human wzięła się za dystrybucję “indyków”. Pierwszym z nich jest Under The Waves. Sprawdźcie, czy warto zagrać w grę od Parallel Studio.

Co nowego w Quantic Dream?

Quantic Dream ma z pewnością ugruntowaną pozycję na rynku jeśli chodzi o produkcję gier wideo. To właśnie ta ekipa odpowiada za przywołane już Heavy Rain czy Detroit: Become Human, ma również na swoim koncie Beyond: Two Souls, a sięgając dalej w przeszłość trzeba przypomnieć także przebojowego Fahrenheita. Przez ostatnie lata nie słyszeliśmy jednak nic na temat nowego dzieła wspomnianego studia, które postanowiło zacząć wydawać produkcje mniejszych deweloperów. Na rynek trafiło już recenzowane dziś Under The Waves, natomiast w przyszłym roku zagramy w przygodową grę akcji z perspektywy trzeciej osoby zatytułowaną Dustborn i izometrycznego hack’n’slasha o nazwie Lysfanga: The Time Shift Warrior.

Under The Waves - recenzja pierwszej gry wydanej przez Quantic Dream

Nie dziwi więc fakt, że to właśnie Under The Waves poszło na pierwszy ogień. Być może wynikało to oczywiście z procesu produkcji. Niemniej to właśnie grze autorstwa Parallel Studio najbliżej do dorobku Quantic Dream. Może nie do końca w aspekcie jakościowym, o czym przekonacie się, czytając kolejne akapity, lecz z pewnością gatunkowym. Mówimy wszak o narracyjnej grze przygodowej, czyli czymś, co fani Davida Cage’a bardzo dobrze znają. Tyle słowem wstępu, przejdźmy do samej gry.

Najpierw jest wolno, a potem… wcale nie szybciej

Under The Waves rozpoczyna się bardzo powoli i w istocie tempo nie zwiększa się ani przez moment. To z jednej strony casualowa produkcja dla osób, które nie lubią się spieszyć, z drugiej taka, w której przez sporą część czasu w pewnym sensie niewiele się dzieje. Wcielamy się postać Stana, nurka który eksploruje głębiny Morza Północnego w techno-futurystycznych klimatach. Autorzy przedstawiają nam alternatywną wersję rzeczywistości z 1979 roku, ukazując jednak wszystko w kameralnej formie. Wystarczy bowiem dodać, że podczas rozgrywki nie spotkamy tu żadnej żywej duszy, chyba że w formie retrospekcji, ale spoilery, spoilery… Nie wchodząc w szczegóły fabularne zaznaczę, iż z postaciami niezależnymi mającymi ogromny wpływ na przebieg akcji komunikujemy się przez radio lub telefonicznie.

O co zatem chodzi w Under The Waves

W trakcie zaplanowanej na osiem godzin kampanii fabularnej początkowo nie znamy odpowiedzi na to pytanie. Odkrywając kolejne niuanse historii stopniowo dowiadujemy się więcej na temat głównego bohatera i jego przeszłości (a potem również przyszłości). Gra potrafi zaintrygować, mamy czas żeby wczuć się w klimat, skupić się na rozgrywce i przeanalizować to, co usłyszeliśmy podczas dialogów. Zwłaszcza, że nieodłącznym elementem zabawy są tu regularne wizyty naszej kapsule, gdzie kończymy poszczególne dni naszej przygody. W ten sposób twórcy serwują nam tzw. gameplay loop.

GramTV przedstawia:

Rozpoczynając kolejne dni komunikujemy się przez radio lub telefon, pobieramy listę zadań i wyruszamy pod wodę, wykonując oczywiście misje powiązane z głównym wątkiem fabularnym i opcjonalne zadania poboczne, które nie należą do skomplikowanych (zajmujemy się naprawianiem usterek, zbieraniem materiałów, poszukiwaniem czegoś, itd.). Te ostatnie możemy całkowicie odpuścić, ale nie warto jedynie ślepo podążać za obowiązkowym misjami, bowiem warto niekiedy zboczyć ze ścieżki i zająć się kolekcjonowaniem surowców (metal, plastik…), by móc wytworzyć przede wszystkim kolejne butle z tlenem, z którego korzystamy podczas pływania i zestawy naprawcze, bo Moon, a więc nasz statek, może ulec uszkodzeniu.

Under The Waves to gra, w której batyskafem pływamy, przepływamy między jaskiniami, badamy wraki czy też podziwiamy rośliny znajdujące się pod wodą. Gra, choć jak się przekonacie w trakcie rozgrywki, podejmuje wiele istotnych tematów związanych z miłością, przemijaniem i stratą, paradoksalnie potrafi również zrelaksować. Za sprawą odpowiedniego oświetlenia i udźwiękowienia wielokrotnie miałem ochotę zwyczajnie powoli płynąć przed siebie, ciesząc oczy widokami i wsłuchując się w niesamowity soundtrack.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!