Recenzja The Inquisitor - Urokliwa tragedia

Mateusz Mucharzewski
2024/02/10 19:00
3
1

Ambicje The Dust na pewno były duże. Co jednak z tego skoro zabrakło budżetu, talentu i czasu, aby cyfrowego Inkwizytora zrobić jak należy.

Recenzja The Inquisitor - Urokliwa tragedia

Gier na bazie polskiej literatury jest całkiem sporo (a powstaje jeszcze więcej), ale z jakością bywa różnie. Z jednej strony mamy więc bardzo dobre rzeczy jak Wiedźmin czy Niezwyciężony, z drugiej gry przeciętne lub nawet bardzo słabe jak Gamedec, SlavicPunk czy Devil’s Hunt. Tych drugich jest niestety więcej. Co gorsza nie zmienia tego świeżynka, czyli The Inquisitor od studia The Dust. Oparta na literaturze Jacka Piekary produkcja robi tak wiele rzeczy źle lub przeciętnie, że wymienienie wszystkiego zajmie nieco czasu. Nie można jej jednak odmówić pewnego uroku. To też sprawia, że kiedyś będzie warto po ten tytuł sięgnąć. Na pewno jednak nie teraz, przy absurdalnie wysokiej cenie premierowej (170 zł).

O twórczości Jacka Piekary długo pisać nie będę, bo, co szczerze muszę przyznać, wielkim ekspertem od niej nie jestem. Z samym autorem, a konkretnie jego wyrazistymi poglądami na świat, delikatnie mówiąc nie jest mi po drodze. Nie mogę mu jednak odmówić, że sam ogólny pomysł na Cykl Inkwizytorski jest całkiem ciekawy i w realiach gier wideo mógłby znaleźć dla siebie miejsce. Całość opiera się na założeniu, że Jezus zszedł z krzyża i za pomocą miecza wymierzył sprawiedliwość swoim wrogom. Wizja świata w The Inquisitor jest więc dosyć brutalna i zakłada, że krew, w imię Boga, leje się szerokim strumieniem. Aż szkoda, że wątki religijne nie zostały jeszcze bardziej pogrubione, bo jeśli coś w grze The Dust robi dobre wrażenie, jest to właśnie świat przedstawiony - mroczny, brutalny, lekko przypominający Wiedźmina (ale z relatywnie małymi elementami fantastycznymi).

O The Inquisitor musicie wiedzieć, że gra skupia się przede wszystkim na fabule. Historia opowiada o losach inkwizytora Mordimera Madderdina (tego samego co w książce), który przybywa do jednego z miast celem sprawdzenia plotek o kręcącym się po okolicy wampirze. Szybko jednak na pierwszy plan wychodzą inne sprawy - przede wszystkim rytualne morderstwo lokalnej ladacznicy. Tym samym z pozoru poboczne śledztwa zaczynają przejmować pałeczkę i stają się motorem napędowym gry. Temat wampira wraca co jakiś czas, ale bardzo długo wątek stoi w miejscu. Wszystko dlatego, że intryga jest dużo większa niż się z pozoru wydaje. Podobnie jak w kwestii świata, historia również jest mocną stroną Inkwizytora. Nieźle prezentuje się też scenariusz, momentami lekko inspirowany klimatami Wiedźmina. Wisienką na torcie jest świetna postać kata, która w pewnym momencie wprowadza do gry sporo kolorytu.

Kontynuując temat mocnych stron gry nie sposób wymienić miasta, które przyjdzie nam odwiedzić. To wygląda całkiem w porządku, co zresztą możecie zobaczyć na screenach. Oczywiście nie spodziewajcie się fantastycznej oprawy wizualnej, bo tej tutaj brakuje. Jak na mniejszą grę skierowaną w stronę segmentu AA wstydu jednak nie ma. Klimat na pewno jest na swoim miejscu. Szkoda tylko, że miasto jest “nieme”. Wszystko wygląda dobrze, ale brakuje chociażby nagranych rozmów przechodniów. Oni stoją, czasami wykonują jakieś czynności, ale słowa z siebie nie wyrzucą. Mimo wszystko nadal uważam, że w kilku rzeczach The Inquisitor jest całkiem niezły - fabuła, klimat, świat, śliczne animowane rysunki wyświetlane w kluczowych momentach czy właśnie miasto. Wszystko to stoi na bardzo solidnym poziomie i szczerze mówiąc aż chciałbym, aby tego wszystkiego było jeszcze więcej. Ewentualny sequel, jeśli w ogóle powstanie (w co wątpię), moim zdaniem powinien opierać się właśnie na tym.

Tyle dobrych wieści

Świadomie zacząłem tę recenzję od pochwał. Głównie dlatego, że jesteśmy już chwilę po premierze Inkwizytora i wiele złego zostało powiedziane na temat tej gry. Niektóre oceny są wręcz druzgocące dla produkcji wrocławskiego dewelopera. Zależało mi jednak na tym, aby pokazać że The Inquisitor wcale taki tragiczny nie jest. Nie oczekujcie jednak, że nie wspomnę o problemach. Tych mamy bardzo długą listę. Wiele z nich mocno też uderza w rzeczy, które w grze są ważne i w wielu obszarach dobrze wykonane. Zacznijmy od narracji, której bolączką są animacje. Scenek przerywnikowych jest bardzo dużo, ale niestety nie prezentują się zbyt okazale. Ogrom pracy wymagają bardziej skomplikowane ruchy postaci, na przykład podnoszenie przedmiotów. Nic dziwnego, że twórcy często starają się to ukrywać pracą kamery. Jeszcze gorzej prezentuje się ruch ust. Zdarzały się też drobne bugi, przez które przemawiająca postać w ogóle nie miała animacji mówienia. Jak na grę, która żyje z opowiadania historii jest to spory problem.

GramTV przedstawia:

Do tej pory nie wspomniałem jaki gatunek reprezentuje The Inquisitor. Na pewno nie jest to action adventure, ale też gra narracyjna nie jest dobrym określeniem. To coś pomiędzy. Szukałem w pamięci czegoś podobnego i jedyne co przyszło mi do głowy to Murdered: Souls Suspect wydane dwie generacje temu przez Square Enix. Głównym daniem jest więc eksploracja terenu i zbieranie informacji (dialogi, oględziny ciał, scenki przerywnikowe), ale od czasu do czasu pojawia się troszkę akcji. The Dust miało kilka pomysłów na podkręcenie tempa. Mamy na przykład gonienie podejrzanych wąskimi uliczkami miasta, od czasu do czasu wypełnione sekwencjami QTE. Brakuje im troszkę dynamiki, ale to nie w nich jest największy problem. Mamy też skradanie. Takie, w którym bohater nawet nie kuca, bo nie ma takiej potrzeby. Te sekwencje to tzw. Nieświat, duchowy obszar poza światem rzeczywistym, do którego inkwizytor dostaje się w trakcie modlitwy. Tam zbieramy informacje do śledztwa. Fabularnie działa to troszkę jak deus ex machina, ale nie w aż tak nachalny sposób. Rozgrywka to slalom między przeciwnikami, aby dojść do szczątek informacji. Nie jest to tragiczne, ale można było zrobić to znacznie lepiej, chociażby tworząc liniowe sekwencje, w których faktycznie trzeba się skradać, a nie uciekać poza zasięg niewielkiego radaru przeciwnika.

Skoro idziemy w coraz gorsze mechaniki to musimy wreszcie trafić na samo dno, do rzeczy absolutnie najgorzej w Inkwizytorze - walki. Pojedynki na miecze są, mówiąc wprost, koszmarne. Twórcy przygotowali podstawowy zestaw ruchów. Nic nadzwyczajnego, ale też więcej nie trzeba. Niestety walka jest totalnie nijaka, bez charakteru i emocji. Przeciwnicy są anemiczni, a ruchy mało responsywne. Czuć, że w The Dust nie było nikogo, kto potrafiłby to odpowiednio zakodować, ewentualnie miałby wystarczająco dużo czasu. Jeśli powodem jest to drugie, jest to moim zdaniem duży błąd dewelopera. Walk nie ma dużo, ale gdyby mechanika była dopieszczona, odczucia z gry byłyby znacznie lepsze, a pojedynków mogłoby być więcej. Wtedy Inkwizytor zyskałby na dynamice. Tak mówimy o zdecydowanie najbardziej koślawym elemencie całości. Na szczęście mechanika nie frustruje, ale na pewno można w niej umrzeć z nudów.

W świecie piłki nożnej na zawodników surowych technicznie mówi się, że są drewniani. Futbolówka czasami odbija się od nich jak od kłody. Przenosząc tę analogię na cyfrową rozrywkę można napisać, że The Inquisitor trąci drewnem. Widać to w walce, ale też każdym jednym dialogu. Gdybyśmy dalej analizowali problemy gry, na pewno znajdziemy ich więcej. Na przykład pozbawione emocji twarze czy problemy techniczne. Akurat w testowanej przeze wersji na Xbox Series X większych zgrzytów nie miałem, tak na innych platformach podobno przydadzą się poważne łatki. Zostawmy to jednak na bok i skupmy się na najważniejszym. The Dust przygotowało grę z wieloma poważnymi problemami, ale też kilkoma rzeczami, które robią dobre wrażenie. Ponownie zastanawiałem się do czego to porównać i przypomniałem sobie o Deadly Premonition. To też była produkcja koślawa na każdym kroku, do tego kiepsko wykonana i z wieloma błędnymi decyzjami designerskimi. Co jednak z tego skoro ten tytuł miał w sobie coś unikatowego, co rozkochało w sobie część graczy. The Inquisitor też ma cząstkę tej magii - barwny świat i pomysł na niego, który potrafi wzbudzić zainteresowanie. To wielka sztuka w otoczeniu wielu gier nie tylko złych, ale też pozbawionych krzty charakteru.

Tyle dobrych wieści, Recenzja The Inquisitor - Urokliwa tragedia

Nie zapominajmy jednak o najważniejszych. The Inquisitor aspirował do bycia grą AA, ale przy tym budżecie i małym doświadczeniu zespołu, który nigdy w tym składzie nie mierzył się chociaż ze zbliżonym w skali projektem, musiało to się źle skończyć. Pewne rzeczy da się naprawić łatkami (np. błędy i optymalizację), ale to i tak wierzchołek góry lodowej. Część elementów jest po prostu fundamentalnie zła i żadne popremierowe wsparcie tego nie zmieni. Mówię to głównie dlatego, aby rozwiać nadzieje tych, którzy zdecydowali się na zakup w pełnej cenie. Ta jest absurdalnie wysoka i zdecydowanie polecam poczekać na promocję. Wtedy, przymykając oko na problemy, da się odnaleźć w The Inquisitor odrobinę jakości.

5,5
To niestety kolejna nieudana adaptacja polskiej literatury, ale kilku dobrych rzeczy odmówić jej nie można.
gram poleca
Plusy
  • Ciekawy świat oparty na Cyklu Inkwizytorskim
  • Całkiem nieźle wykonane miasto
  • Historia potrafi zainteresować
  • Animowane rysunki w kluczowych fabularnie momentach
Minusy
  • Koszmarnie zła walka
  • Animacje i mimika
  • Sekcje skradankowe dało się zrobić dużo lepiej
  • Nieco problemów z bugami i optymalizacją
  • Bardzo brzydkie twarze
  • Przydałoby się więcej zagadek
  • Czuć jak bardzo brakowało budżety na grę z takimi ambicjami
  • Cena z kosmosu
Komentarze
3
Hagan
Gramowicz
15/02/2024 12:47
benq napisał:

W jakiejś większej promocji napewno kupię tę grę szczególnie z powodu cyklu książkowego który uwielbiam. Myślę że dla fana gra jakoś wejdzie 🤣

I może do tego czasu gra zostanie połatana.

benq
Gość
12/02/2024 10:09

W jakiejś większej promocji napewno kupię tę grę szczególnie z powodu cyklu książkowego który uwielbiam. Myślę że dla fana gra jakoś wejdzie 🤣

Improbite
Gramowicz
10/02/2024 19:54

Dla mnie największym problemem tej gry jest to, że wygląda ona może niewiele lepiej od Wiedźmina 1, ale reszta jej komponentów (np. Walka — jak na dzisiejsze czasy, delikatnie mówiąc, pozostawia bardzo wiele do życzenia). 

Fakt ta gra ma swoje dobre pomysły i momenty, szkoda, że jest ich tak mało i nie pozwala to na uratowanie pozostałych jej elementów. Stwierdzenie, że to tytuł nadający się do plebiscytu "crapa roku", jak to określili na TVGry — jest tutaj niestety jak najbardzie na miejscu. 




Trwa Wczytywanie