Recenzja The Forgotten City. Tajemnica goni zagadkę

Kamil Ostrowski
2021/09/08 10:45
2
1

Rzymskie miasto ukryte w głębokim kanionie, niewielka społeczność osadników i najważniejsza zasada – nie grzeszyć. Pora na naprawdę nietypową przygodę.

Egranizacja modyfikacji

Egranizacja modyfikacji, Recenzja The Forgotten City. Tajemnica goni zagadkę

The Forgotten City ma ciekawe korzenie, jest to bowiem luźna i w dużej mierze rozwinięta adaptacja moda do The Elder Scrolls V: Skyrim, która została wypuszczona w 2016 roku. Pięć lat później australijskie studio Modern Storyteller, założone przez Nicka Pearce’a, odpowiedzialnego za wspomnianą wyżej modyfikację do Skyrima, wydaje go jako samodzielną produkcję. Ciekawostką jest, że aby nie dopuszczać w swojej firmie do crunchu szef zespołu sam pracował po 80 godzin tygodniowo, a w wywiadach wspominał nawet o epizodach w których doświadczał z przepracowania halucynacji. I tak przez cztery i pół roku, bo tyle czasu The Forgotten City powstawało. Sama historia stworzenia tej produkcji stanowi zatem materiał na niezły film czy serial. Gdybym miał oceniać poziom poświęcenia dałbym już teraz 10/10, ale przecież oceniam grę. Zatem do rzeczy.

Gra składa się w dominującej większości z eksploracji starożytnego miasta, jego zaułków, okolicznych jaskiń, świątyń, cmentarzysk i tym podobnych. Mapa nie jest duża, ale naszpikowano ją rozmaitymi zakamarkami oraz przejściami które wymagają odblokowania czy klucza. Miasto odkrywamy wielokrotnie na nowo, wraz z rozwojem fabuły. A fabuła jest wielowątkowa. Pierwszą kwestią, którą musimy się zająć, jest odkrycie kto ma zamiar złamać podstawową zasadę, która zabrania grzeszyć. Jeżeli bowiem tylko zdarzy się, że jakikolwiek mieszkaniec dopuści się niecnego uczynku, a od przekroczenia granic miasta zalicza się do nich również gracz, to staniemy się świadkami upadku miasta i śmierci wszystkich w nim żyjących. Na szczęście, czy też nieszczęście, jesteśmy zamknięci w pętli czasowej, a więc w przypadku małej apokalipsy zaczniemy ten dziwaczny dzień od początku, zachowując jednak zgromadzoną wiedzę i elementy ekwipunku. Nasza przygoda nie skończy się, póki nie rozwikłamy tajemnicy tytułowego miasta.

GramTV przedstawia:

Początkowo gracze mogą czuć się nieco zbici z tropu przez specyficzny sposób prowadzenia akcji i trącące archaizmami kwestie techniczne, ale ostatecznie świetna historia robi swoje, a The Forgotten City wypada w najgorszym wypadku chociażby docenić, nawet jeżeli produkcja ta nie trafia w nasze gusta. A celuje w gusta specyficzne. Dlaczego? Przede wszystkim bardzo niewiele jest tutaj akcji sensu stricte. Podczas niespełna dziesięciu godzin gry doczekamy się zaledwie jednego, około 45-minutowego segmentu zawierającego akcję, podczas której możemy (a raczej musimy) dać popis umiejętności walki. Dodajmy, że nie jest to segment szczególnie długi, ani wymagający. A szkoda, bo bardzo mi się on podobał i nie obraziłbym się na to, żeby akcja od czasu do czasu urozmaicała zabawę.

The Forgotten City to zatem jedna wielka zagadka, składająca się z mniejszych zagadek. Kim tak naprawdę jesteśmy? Czym jest miasto które eksplorujemy? Czemu jest w nim pełno złotych statui? Dlaczego słyszymy tajemnicze szepty, które wypowiadają pojedyncze zwroty czy słowa, kierujące nas nierzadko w odpowiednią stronę? Jakie są tajemnice poszczególnych lokacji, poszczególnych postaci czy jakie drugie dno mają tutaj nawet pomniejsze wątki? W The Forgotten City nawet najdrobniejsze wzmianki okazują się być niepozbawione znaczenia, a postaci z którymi możemy porozmawiać, zaułków do zwiedzenia czy paradoksów czasowych do stworzenia, mamy aż nadto. Samych zakończeń mamy aż cztery, przy czym są one od siebie zupełnie różne.

Początkowo byłem dosyć sceptycznie nastawiony do The Forgotten City, nie mogłem bowiem złapać rytmu opowieści, w której musimy niejednokrotnie powracać do znanych już lokacji podczas kolejnych iteracji generowanego świata, posuwając historię tylko nieco do przodu. Na szczęście twórcy zaimplementowali parę mechanik, które usprawniają brnięcie przez kolejne pętle, między innymi zjazdy na tyrolkach czy możliwość zlecenia pewnych powtarzalnych czynności pierwszej napotkanej osobie. To pomaga, a z czasem byłem coraz bardziej zaangażowany w życie napotykanych mieszkańców miasta, jak również tajemnicę trapiącą ten dziwny świat.

Komentarze
2
Gregario
Gramowicz
11/09/2021 05:36

Jeśli historia jest faktycznie świetna, to dam tej grze szansę. Oczywiście pod warunkiem, że będzie ona w jakiejś atrakcyjnej promocji :)

JakiśNick
Gramowicz
08/09/2021 11:01

Pograłem, pochodziłem godzinę w kółko. Nie doszedłem do żadnych wniosków, poddałem się.