Recenzja Somerville - prawie jak Inside

Mateusz Mucharzewski
2022/11/17 17:00
2
0

Przerwy między kolejnymi grami Playdead są bardzo długie, a więc warto zwrócić uwagę na każdą produkcję, która z duńskimi artystami ma wiele wspólnego.

Recenzja Somerville - prawie jak Inside

Pamiętacie co robiliście w 2016 roku? Niektórzy z Was 6 lat temu pewnie zachwycali się Inside od duńskiego studia Playdead. Od tego czasu nie tylko nie otrzymaliśmy kolejnej produkcji od tej utalentowanej ekipy, ale i żadnej gry, która oferuje przynajmniej podobną rozgrywkę. Do teraz, premiery Somerville, które niespodziewanie wskoczyło w sam środek jesiennego sezonu dużych premier. Porównań do Inside jest jednak więcej. Bohater tej recenzji powstał w nowym studiu Jumpship, które założył Dino Patti. Ten z kolei sporo inwestuje w nowe przedsięwzięcia, a jego największym sukcesem jest właśnie Playdead, którego przez jakiś czas był nawet prezesem. Podobieństw wystarczająco dużo, aby mocno zainteresować się tematem.

Jest wieczór, gdzieś na odludziu, może na obrzeżach wsi. Małżeństwo z małym dzieckiem przysypia przed telewizorem. Trzeba jednak wstać i przygotować potomka do spania. Tę sielankową atmosferę przerywa… atak obcych. Olbrzymie monolity uderzają o ziemię, tuż obok domu bohaterów. Czas na ucieczkę, która doprowadza do rozdzielenia rodziny. Z pierwszych scen mocno wylewa się klimat. Widać, że za Somerville stoją specjaliści, którzy wiedzą jak budować atmosferę za pomocą reżyserii, dźwięku czy zwrotów akcji. Ten moment daje nadzieję na wyjątkowe przeżycie. Odnoszę wrażenie, że twórcy poświęcili sporo czasu, aby wstęp do historii robił odpowiednio duże wrażenie. Do tego jednak wrócimy później.

GramTV przedstawia:

Spodziewałem się, że Somerville będzie grą o ucieczce rodziny przed apokalipsą spowodowaną atakiem obcych. W rzeczywistości tych momentów, w których bohaterowie są razem nie ma zbyt wiele. Przez większość czasu sterujemy tylko mężczyzną, który próbuje odnaleźć żonę i dziecko. Mimo śmiercionośnego zagrożenia nie jest bez szans. Opuszczając swój dom zdobywa specjalną umiejętność. Agresorzy pozostawili na Ziemi dziwne coś (ani to tkanka żywa, ani jakiś materiał), co możemy niszczyć. Wystarczy to naświetlić i skorzystać z mocy. To jedna z podstawowych (ale nie jedyna) mechanik, na której opiera się gameplay w Somerville. Z jej pomocą przedzieramy się przez kolejne lokacje i próbujemy odnaleźć bliskich. Więcej jest w tym rozwiązywania małych zagadek logicznych niż elementów zręcznościowych. Również momenty bardziej dynamiczne są nieco ograniczone. Mam na myśli te sceny, w których pojawiają się inne postacie, na przykład przeciwnicy.

Same łamigłówki do najtrudniejszych nie należą. Nawet jeśli uda się gdzieś na chwilę zatrzymać, najczęściej wynika to z prostego przeoczenia jakiegoś elementu. Można więc powiedzieć, że pod tym względem jest to poziom przypominający Inside. Różnica jest taka, że produkcja studia Playdead ma jednak większą różnorodność. Mimo że mechanik nie ma dużo, częściej bierzemy udział w sekcjach platformowych (tych w Somerville nie ma) czy oskryptowanych momentach, w których akcja nabiera tempa. O ile więc przewidziana na około 3-4 godziny kampania nie jest zła sama w sobie, nieco brakowało mi większej różnorodności. W tych nielicznych momentach, w których Somerville próbowało być bardziej spektakularne, twórcom udała się ta sztuka. Szkoda więc, że nie próbowali częściej.

Komentarze
2
Ramirez
Gramowicz
18/11/2022 12:27

Jak to niezrozumiała rola psa? Pies się zawsze pojawia by zwiększyć emocje i niepokój graczy o jego los :) Cała rodzina może zginąć, ale pies musi żyć, to tak w skrócie hehe

MisticGohan_MODED
Gramowicz
17/11/2022 18:34

Gameplay bardzo mocno kuleje a szkoda.