Recenzja Payday 3 - nie każdy napad musi pójść zgodnie z planem...

Pewne gry potrzebują czasu, aby później rozwinąć skrzydła. Payday 3 to całkiem dobry fundament, na którym można zbudować złodziejskie imperium… gdyby nie problemy.

Recenzja Payday 3 - nie każdy napad musi pójść zgodnie z planem...

Nieco ponad 10 lat czekała ekipa Payday na powrót do ciężkiej pracy… oczywiście tej związanej łupieniem wszystkiego, co wartościowe i często bardzo świecące. W międzyczasie sama ekipa Starbreeze miała sporo różnych problemów po drodze i można powiedzieć, że pojawienie się Payday 3 to mały cud.

Na papierze wyglądało wszystko tak, jakby ten spektakularny plan na powrót marki do żywych miał się ziścić, a i plany twórców na popremierowe wsparcie (biorąc pod uwagę to, jak wyglądało to w przypadku Payday 2) prezentuje się w miarę przyzwoicie. To jednak nadal tylko plany, a ocena aktualnego statusu wyprawy Dallasa, Houstona, Wofla i Chainsa do Nowego Jorku można nazwać jako „to skomplikowane”.

„Coś się… coś się popsuło i nie było mnie słychać”

Zacznę jednak od tego, że mimo aktualnych problemów serwerowych Payday 3 nie będę brał ich pod uwagę do oceny końcowej gry i jest to zmianka czysto informacyjna, abyście mieli świadomość, iż w momencie pisania recenzji matchmaking działa bardzo wybiórczo. Są takie momenty, że działa naprawdę dobrze i pozwala się połączyć z innymi graczami na różnych platformach, a są również takie dni, gdy dołączenie do któregokolwiek napadu jest katorgą. Nie zmienia to jednak faktu, iż warto pamiętać o tym – Payday 3 to gra-usługa, w której co prawda można rozegrać misję solo zamykając grupę i bawiąc się z botami, ale nadal trzeba mieć sprawne łącze internetowe. Tutaj w prostej linii jeśli nie mamy możliwości grania w grę komfortowo, to najlepiej jest ją sobie odpuścić niż się męczyć.

GramTV przedstawia:

Natomiast to, co rzuca się momentalnie w oczy w przypadku Payday 3 to fakt, iż Starbreeze nawet się nie kryje z faktem, że jest to dopiero fundament, na którym będzie budowana cała historia gangu w Nowym Jorku. Dlatego również na start otrzymujemy osiem różnych napadów, z których każdy ma po cztery poziomy trudności. To dość mało, choć jeśli dodamy do tego fakt losowych elementów takich jak kody, ustawienia kamer czy ochrony, to okazuje się, że nie jest źle. Jest bowiem spora szansa na to, iż trafimy na nieco inne ustawienie, które nawet dobrze wprawionych graczy zaskoczy w odpowiednim momencie.

Dlatego też w tej dość małej liczbie napadów można znaleźć mimo wszystko sporo frajdy. Być może brakuje pewnych wypełniaczy, które były w poprzedniej części Paydaya (np. fakt trafienia na policyjną blokadę), ale z drugiej strony rozumiem zamysł Starbreeze na rozgrywkę, która nie będzie się przeciągała w nieskończoność narażając graczy na utratę zdobytej forsy w imię zasady „quick hop in – quick hop out”. W zależności od podejścia również całość potrafi się zdecydowanie bardziej lub mniej komplikować. Może się bowiem tak stać, że w trakcie napadu zginie kluczowy menedżer danego miejsca i… musimy się obejść smakiem zgarniając drobne na waciki. Podobnie jest w przypadku, gdy pomylimy miejsca, które musimy otworzyć za pomocą kodu QR w jednym z telefonów – musimy znaleźć gdzieś nowy, a to już zajmuje więcej czasu.

I właśnie z tego powodu Payday 3 potrafi uzależniać. Nie tylko dlatego, że zgarnianie kasy jest naprawdę przyjemnym zajęciem. Zwyczajnie każda misja, nawet pozornie ogrywana dziesiątki razy, może przynieść nieoczekiwany zwrot akcji wpływający realnie na końcowy zarobek. Nie zmienia to jednak faktu, iż brakuje tutaj m.in. standardowego quickplaya, który pomógłby w doborze graczy do brakujących składów czy też wspomnianych przeze mnie wypełniaczy między kolejnymi etapami fabularnymi.

Komentarze
6
johnyguliano napisał:

Hmm, to w tej części czwartym członkiem zespołu jest w końcu Hoxton czy Houston? Po screenach wydawało mi się, że ma nadpaloną maskę, więc myślałem, że to ten "oryginalny" Hoxton.

Nie, Houston :) 

johnyguliano
Gramowicz
27/09/2023 08:54

Hmm, to w tej części czwartym członkiem zespołu jest w końcu Hoxton czy Houston? Po screenach wydawało mi się, że ma nadpaloną maskę, więc myślałem, że to ten "oryginalny" Hoxton.

dariuszp napisał:

Ja przeszedłem z miłości do nienawiści z PayDay 2. Przy 3 wstrzymałem się z zakupem bo jak przy każdej grze online spodziewałem się problemów z serwerami.

Skąd ta zmiana? A no ja uwielbiam przechodzić tę grę po cichu co na multi jest niemal niemożliwe bo zawsze ktoś coś skopie. Z drugiej strony multi daje największą adrenalinę właśnie dlatego że jak ktoś coś skopie to trzeba ogarniać.

Trójkę kupię jak się sytuacja uspokoi i może jak jakiś dodatek wyjdzie.

Chciałbym powiedzieć, że "na szczeście da się solo zagrać zamykając party", ale prawda jest taka, że jak nawet włączyłem prywatne, to i tak pojawił się błąd matchmakingu... a szkoda, bo boty akurat bardzo dobrze współpracują jak gra się solo po cichu, a w ramach ewentualnego fakapu dobrze strzelają. 




Trwa Wczytywanie