Recenzja filmu Śmierć na Nilu. Zbrodnia i kara

Radosław Krajewski
2022/02/12 11:00
3
0

Kolejne śledztwo Herkulesa Poirota ujrzało światło dzienne. Oceniamy, jak tym razem słynny detektyw poradził sobie ze znalezieniem mordercy.

What is love

Nad ekranizacją powieści Agatha Christie autorstwa Kennetha Branagha wyraźnie ciąży jakieś fatum. Pomijając artystyczne aspekty Morderstwa w Orient Expressie, filmowi dostało się za angaż Johnny’ego Deppa, który w ówczesnym okresie był persona non grata całego hollywoodzkiego środowiska. Produkcja jednak swoje zarobiła, więc 20th Century Fox dał zielone światło dla kontynuacji. Pech chciał, że Disney przymierzał się do kupna studia, co opóźniła produkcję drugiej części. Gdy wydawało się, że największą kontrowersję wywoła słaba jakość filmu, nagle pojawił się cały na biało Armie Hammer, którego kochanka oskarżyła m.in. o gwałt i pobicie. Wiele szumu w internecie wzbudziła również Letitia Wright sprzeciwiając się szczepieniom przeciwko koronawirusowi, a także Gal Gadot, której po premierze Wonder Woman 1984 zarzucono drewniane aktorstwo. Film po wielu opóźnieniach w końcu został rzucony na pożarcie, ale czy na pewno Śmierć na Nilu stoi na straconej pozycji?What is love, Recenzja filmu Śmierć na Nilu. Zbrodnia i karaHerkules Poirot (Kenneth Branagh) zostaje niespodziewanie zaproszony na wesele młodej pary – prostego zarządcy Simona Doyle’a (Armie Hammer) oraz niewyobrażalnie bogatej księżniczki Linnet Ridgeway (Gal Gadot). Wraz z gośćmi świeżo upieczonego małżeństwa, wyrusza na rejs po Nilu, który szybko przeradza się w makabryczną grę napędzaną przez żądze, chciwość i miłość. Nieoczekiwanie jeden z małżonków zostaje zabity i tylko najlepszy detektyw świata może rozwiązać zagadkę. Wkrótce giną kolejne osoby, a Poirot zostaje postawiony pod ścianą. Czy za morderstwami stoi biedna opiekunka bogatej matki chrzestnej Linnet, kuzyn i finansowy powiernik księżniczki, a może zazdrosna była narzeczona Simona? Przed detektywem stoi niezwykle trudne zadanie rozwiązania wielkiego spisku.

Śmierć na Nilu miało wszystko, aby stać się porażką. Kenneth Branagh powrócił na stołek reżyserski, na którym ostatnim razem się nie sprawdził. Identycznie jak scenarzysta Michael Green, który poprzednim razem bezpiecznie przełożył powieść Agathy Christie na filmowe realia. Gdy dodamy do tego kontrowersyjną obsadę, mamy gotowy archetyp produkcji, od której należy trzymać się z daleka. Ale jakimś cudem Śmierć na Nilu to porządny i skrojony na miarę kryminał, któremu wciąż sporo brakuje do najlepszych przedstawicieli gatunku, ale miło jest zobaczyć, że twórcy wyciągnęli wnioski z poprzedniego filmu i naprawili błędy w kontynuacji.

GramTV przedstawia:

Tym razem Branagh na spółkę z Greenem pozwalają nam poznać wszystkich bohaterów tego śmiertelnego spektaklu. W odróżnieniu od Morderstwa w Orient Expressie, gdzie całą plejadę najróżniejszych postaci lepiej poznawaliśmy dopiero podczas śledztwa, tym razem twórcy poświęcili połowę metrażu na zapoznanie widzów z bohaterami, przedstawiając ich wzajemne relacje słabości i liczne animozji. Wciąż wszystko jest mocno uproszczone, ale ciężko oczekiwać zarysowania skomplikowanych rysów psychologicznych przy kilkunastu postaciach, które muszą mieć znaczenie w całej intrydze, aby zagadka morderstwa nie rozwiązała się sama.Stoi za tym również dodatkowy atut - do czasu popełnienie pierwszego morderstwa, nie mamy pewności, kto zginie. Tytułowa śmierć jest skrzętnie przygotowywana, aby odwracać uwagę widza i uderzyć w kulminacyjnym momencie. Wydawałoby się, że na jednym nieboszczyku się zakończy, ale jest to dopiero początek właściwej akcji. Trochę szkoda, że nie udało się wytworzyć atmosfery uciekającego czasu, który zmusiłby Poirota, ale również innych postaci do bardziej nieprzewidywalnych i nagłych ruchów. Pomimo dobrego poziomu prezentowanego przez całą historię, z materiału źródłowego dałoby się wycisnąć trochę więcej, aby jeszcze bardziej zdynamizować całe śledztwo, które wciąż polega na przesłuchiwaniu przez detektywa podejrzanych na osobności.

Komentarze
3
Gregario
Gramowicz
17/02/2022 03:24
Kraju napisał:

Niestety nie widziałem i może w tym tkwi przyczyna lepszego odbioru filmu Branagha.

Możliwe :) W sumie szkoda, ponieważ nowa "Śmierć na Nilu", tak samo zresztą jak nowe "Morderstwo w Orient Expressie", aż się proszą o porównanie ich do filmów z lat '70 ubiegłego wieku. Serialowy Poirot, który co prawda nie ma tak gwiazdorskiej obsady jak stare i nowe filmy, też jest wg mnie ciekawą alternatywą - David Suchet świetnie pasuje do roli belgijskiego detektywa.

Na filmy z Ustinovem można trafić od czasu do czasu w telewizji, a serial z Suchetem jest ciągle emitowany na paru kanałach np. Stopklatce. Widziałem nawet wiele odcinków (po polsku, ale słabej jakości) wrzuconych na YT np. "52 Poirot - Śmierć na Nilu".

Kraju
Redaktor
Autor
14/02/2022 10:07
Gregario napisał:

A jak ten film wypada na tle "Śmierci na Nilu" z 1978 r. z Peterem Ustinovem, czy choćby serialowej wersji tej historii z Davidem Suchetem?

Niestety nie widziałem i może w tym tkwi przyczyna lepszego odbioru filmu Branagha. Śledztwa nie znałem (specjalnie nic sobie nie spoilerowałem), więc podczas seansu jakiś element zaskoczenia był.

Gregario
Gramowicz
14/02/2022 02:39

A jak ten film wypada na tle "Śmierci na Nilu" z 1978 r. z Peterem Ustinovem, czy choćby serialowej wersji tej historii z Davidem Suchetem?




Trwa Wczytywanie