Recenzja filmu Indiana Jones i artefakt przeznaczenia. Zasłużona emerytura

Radosław Krajewski
2023/07/01 16:00
6
0

Nowa część Indiany Jonesa właśnie trafiła do kin. Oceniamy, czy warto wybrać się w tę ostatnią przygodę z popularnym archeologiem.

Poszukiwacze zaginionego czasu

Niektórzy bohaterowie po prostu nie chcą odejść na emeryturę. A raczej nie pozwalają im wielkie korporacje, które nadal wierzą, że uda się zarobić jeszcze trochę groszy na ich „ostatnich” przygodach. Te jednak trwają i trwają, a końca nie widać. Na szczęście Indiana Jones i artefakt przeznaczenia to finałowa odsłona serii, przynajmniej do czasu, aż wytwórnie nie przekonają widzów, że komputerowo stworzenia aktorzy mogą być równie dobrzy, co ich żywe odpowiedniki. Do czego zresztą najnowszy film Jamesa Mangolda już próbuje nas przekonać. Ale nie z nami te numeru. Może i Harrison Ford ma osiemdziesiątkę na karku, to żadna „cyfrowa gęba” nie skopiuje jego charyzmy, szelmowskiego uśmiechu i błysku w oku. Więc cieszmy się, że Indiana Jones Harrisona Forda otrzymał takie zakończenie, bo ponownie wskrzeszenie serii za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat może zabrać nas do doliny niesamowitości, z której nie będzie już powrotu.

Poszukiwacze zaginionego czasu, Recenzja filmu Indiana Jones i artefakt przeznaczenia. Zasłużona emerytura

W 1944 roku Indiana Jones (Harrison Ford) wraz ze swoim przyjacielem Basilem Shawem (Toby Jones) wykradają z rąk Jürgena Vollera (Mads Mikkelsen) połowę unikalnego artefaktu – tarczę Archimedesa, która po złożeniu pozwala na podróże w czasie. W 1969 roku, gdy cała Ameryka świętuje powrót załogi udanej misji lądowania na Księżycu, Indiana Jones zajęty jest uciekaniem przed bandą dr Vollera, który chce odzyskać skradziony mu przed wieloma latami antyczny przedmiot. Połówką tarczy zainteresowana jest również Helena (Phoebe Waller-Bridge), córka Shawa i chrześnica Jonesa, która zamierza sprzedać artefakt, aby spłacić swoich wierzycieli. Los jednak połączy Helenę i Indianę w przygodzie, która pozwoli im nadrobić stracony czas. Ich tropem wciąż podąża Voller, który chce ziścić przerażający plan.

GramTV przedstawia:

Na powrót do formy znanej z trzech pierwszych części Indiany Jonesa nie można było liczyć. Chociaż James Mangold zachwycił filmem Logan. Wolverine, przy okazji zbierając doświadczenie w kinie czysto blockbusterowym, tak nawet Steven Spielberg nie potrafił odnaleźć tego samego ducha przygody w czwartym filmie z serii. Zadanie było więc bardzo trudne, ale Mangold nie poległ całkowicie. Co prawda Indianie Jonesowi i artefaktowi przeznaczenia brakuje tej samej błyskotliwości w dialogach, czy kreowania owej przygody z prawdziwego zdarzenia, łącząc to z mistyczną otoczką, której tutaj też nie brakuje. Reżyser wydaje się pracować na autopilocie, nie potrafiąc nadać własnego charakteru całości, a jednocześnie bojąc się nawiązywać do Spielberga. Ale mimo to film ogląda się całkiem nieźle.

Ogromna w tym zasługa widowiskowych scen akcji. Jest ich zaskakująco dużo, dodatkowo są długie, a między nimi jest tylko chwila przerwy na złapanie oddechu, dlatego Indiana Jones i artefakt przeznaczenia nie pozwala choćby na chwilę nudy. Ale co najważniejsze, nie gubi się w tym wszystkim historia, która choć do najbardziej rozbudowanych i najciekawszych nie należy, to mimo wszystko ciężko uznać ją za pretekstową. Tym bardziej że twórcy nie zapominają o pobocznych wątkach, w tym samego Indiany, który musi zmagać się ze swoją trudną przeszłością, przez którą stracił najbliższych, czy Heleną, która zdecydowanie nie jest taką bohaterką, jakiej można byłoby oczekiwać. Nie ma więc mowy o powtórce relacji bohaterów z Indiany Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki, gdzie zamieniono męską postać na kobiecą, przygotowując grunt do przekazania pałeczki.

Komentarze
6
MisioKGB
Gramowicz
11/07/2023 22:10

Nie wiem o co tym gościom w komentarzach niżej chodzi. Jestem turbo fanem całego ‚uniwersum’ i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że reżyser dowiózł tytuł godny Indiany.

MisioKGB
Gramowicz
11/07/2023 22:08

Dzisiaj byłem w kinie i jak dla mnie kapitalne pożegnanie z seria. Świetna gra Forda, ciekawa fabuła, klimatyczne miejscówki. Tytułowy artefakt mega wpasował się w klimat kultowego kina nowej przygody. Humor tez był, a sceny akcji naprawdę świetne. Jak dla mnie o wiele lepsza cześć niż ostatnia. Daję spokojnie 9/10 i polecam obejrzeć. Świetnie się bawiłem 😁

Anik
Gość
09/07/2023 21:21

Disneyowski plastik, ostatnie pół godziny ciekawe lecz zepsute badziewną końcówką. Ogólnie nuda.




Trwa Wczytywanie