Recenzja EA Sports UFC 5 - a na kartach sędziowskich remis...

Mimo kilku miłych dla oka nowości EA Sports UFC 5 to w większości ta sama gra, co poprzednia. Jednym to się spodoba, inni poczekają na większą rewolucję w wirtualnym MMA.

Recenzja EA Sports UFC 5 - a na kartach sędziowskich remis...

Trochę się w przypadku świata sportowych bijatyk pozmieniało. Uznaną i cenioną serię Fight Night od EA Sports zastąpiło EA Sports UFC, które przez ostatnie lata starało się znaleźć swoją tożsamość w gąszczu innych produkcji sygnowanych charakterystycznym „icynegejm” na starcie.

Były przecież romanse z czymś na kształt Ultimate Team w EA Sports UFC 3, było również trochę zabawy w ogrywanie prawdziwych wydarzeń giganta MMA w ramach gry. Była nawet zabawa w drogę do statusu GOAT (Greatest of All Time, czyli w skrócie zawodnika wszech czasów) oraz podwójnych pasów goniąc za modą podwójnych mistrzów (Connor McGregor) czy też patrząc na początki Jorge Masvidala czy Kimbo Slice’a kampania zaczynała się od walk podwórkowych, aby później przejść do profesjonalnego MMA.

Nie dziwi mnie więc fakt, że w przypadku EA Sports UFC 5 tych oryginalnych pomysłów zdecydowanie zabrakło. Co prawda jest kilka nowości, ale prawda jest taka, że część z nich powinna się pojawić już dawno temu.

Z podwórka na areny… ponownie

Tak jak wspomniałem we wstępie – jeśli myślicie, że EA Sports UFC 5 wprowadzi w ramach kariery trochę więcej świeżości, to muszę was rozczarować.

System jest tak naprawdę bardzo podobny do tego, który pojawił się w przypadku poprzednich gier. Do tego stopnia, że jeśli ktoś dobrze pamięta jak w łatwy sposób dotrzeć do statusu GOAT (jakieś 10 godzin w moim przypadku), to zapewne i tym razem zrobi to w bardzo szybki sposób. To co jednak najbardziej zaskakuje w przypadku EA Sports UFC 5 to fakt, że komputerowi przeciwnicy prowadzonego przez nas zawodnika są zdecydowanie bardziej zaskakujący, co wynika z kilku nowych elementów rozgrywki.

Wprowadzenie nowego systemu obrażeń oraz pojawiających się na twarzach walczących wszelkich rozcięć oraz opuchlizn nie tylko dodaje kolejną płaszczyznę, którą można wykorzystać na swoją korzyść. Pojawia się dzięki temu również lekarz, który może ocenić czy dany zawodnik jest w stanie kontynuować walkę czy też nie. Tutaj jednak pojawia się pewna niekonsekwencja związana z tym, że czasami wirtualny medyk w sytuacjach bardzo lekkich obrażeń postanawia ogłosić niezdolność do walki… a z drugiej strony przy dużych rozcięciach i szkarłatnej masce na twarzy pozwolić na kontynuowanie starcia. Nie zmienia to jednak faktu, że każde uszkodzenie twarzy to dodatkowy punkt do osłaniania oraz miejsce, które obrywa nieco mocniej niż inne. Dlatego też masowe wysokie kopnięcia w głowę, jakkolwiek mocne by nie były, w pewnym momencie nie będą efektywne i trzeba będzie szukać innych sposobów na odsłonięcie przeciwnika.

Również i ja swoje przyzwyczajenia kickbokserskie odstawiłem na bok bawiąc się w wymiany bokserskie czy nawet próbując zabawy w parterze, aby poddawać swoich przeciwników mając niski poziom umiejętności. Co najważniejsze – te próby się udawały w ramach starć z zawodnikami, którzy mieli parterowe braki. Tutaj również duża rola w tym wszystkim nowego systemu związanego z ground game, która nieco ułatwia płynne przechodzenie między postawami oraz obronę w przypadku, gdyby jednak udało się przeciwnikowi założyć technikę kończącą. Natomiast jeśli nie chcemy korzystać z tradycyjnego systemu w EA Sports UFC 5, to zawsze można skorzystać z tego uproszczonego i bardziej związanego z nieco „bijatykowym” podejściem do tematu.

To, co jednak w ramach kariery dla jednego gracza rozczarowuje to fakt, że w przypadku treningów wykonywanie pewnych ćwiczeń np. związanych z zadawaniem obrażeń jest problematyczne przez ograniczenia czasowe, co pojawiało się również w poprzednich grach z cyklu. Z drugiej strony możliwość wylosowania nowego zestawu ćwiczeń nie dość, że losuje wszystkie, to jeszcze daje małą szansę na pojawienie się podobnego związanego z mniejszymi liczbami. Na szczęście (bądź nieszczęście) można te sesje sobie symulować w ramach czasu dostępnego na przygotowania, co pozwala uniknąć pewnych frustracji oraz daje możliwość zdobycia punktów do ewolucji naszego zawodnika.

Innym przykładem dość dziwnych decyzji EA Sports jest fakt, że tak naprawdę konieczność wypełniania niektórych PRowych zadań związanych z życiem zawodnika UFC skutecznie uniemożliwia zdobycie idealnej kondycji na walkę, a ta z kolei jeśli nie będzie na poziomie szczytowym, to obniża niektóre ze statystyk na czas starcia. W przypadku, gdy mówimy o w pełni rozwiniętym zawodniku w końcowej fazie kariery różnicy nie robi to zbyt wielkiej – te pół gwiazdki czy jedna na minus nadal jest rekompensowana przez resztę. Problem pojawia się, gdy mówimy nowym zawodniku, którego celem jest wygrywać kolejne starcia. Wtedy pojedynki z topką UFC w danej kategorii stają się naprawdę sporym wyzwaniem, które z jednej strony może się niektórym podobać na wyższym poziomie trudności. Nie zapominam również o roli pieniędzy, która w pewnej chwili staje się marginalna nawet jeśli pojawia się konieczność zapłacenia za specjalne zabiegi medyczne czy kary za pominięcie niektórych punktów PRowego programu przed starciem. Jedyny moment, w którym rzeczywiście czuć potencjał zarządzania to początek kariery. Wtedy rzeczywiście cała zabawa w szukanie odpowiednich rozwiązań nawet, jeśli oznaczałoby leczenie kontuzji wizytą u mamy ma wiele sensu.

GramTV przedstawia:

Reszta związana z budowaniem relacji między zawodnikami, zapraszaniem ich na treningowe obozy, odpowiadaniem w mediach społecznościowych działa na bardzo podobnych zasadach co do UFC 4… i niestety podobnie te opcje zanikają im dłuższa jest kariera naszego zawodnika. Do tego stopnia, że w pewnym momencie nikt już nie komentuje naszych poczynań mimo, iż wygrywamy masowo i jesteśmy jednym z najlepszych zawodników na świecie. Jakieś rywalizacje się kreują, ale nie ma to takiego przełożenia jak chociażby w EA Sports UFC 3, w którym cutscenki związane z budowaniem pewnej narracji wokół młodego mistrza nadawały temu sporo dobrego smaku. Po prostu mam wrażenie, że wszystko tutaj jest niekoniecznie dobrze zbalansowane na poziomie, który można uznać za “średni”, a późniejsze odpuszczenie sobie niektórych elementów rozgrywki zdecydowanie nie pomaga ekscytacji z toczenia kolejnych pojedynków, gdzie z czasem więcej czasu zajmuje przekilkanie się przez menusy do walki niż sama walka.

Ewolucja rosterowa

Jeśli spojrzeć sobie na to ilu zawodników w dniu premiery oferuje EA Sports UFC 5, to można dojść do wniosku, że nie licząc kilku wyjątków trudno byłoby się spodziewać zaskakujących braków. Co więcej – pojawiło się całkiem sporo legendarnych wojowników takich jak Shogun Rua, Minotauro Nogueira, Joanna Jędrzejczyk czy dostępny w bogatszych wersjach gry Fedor Emelianenko czy Mike Tyson. Dodatkowo w ramach niektórych zawodników odblokować można specjalne wersje takie jak chociażby rugbysta Alexander Volkanowski i nie będę zaskoczony, jeśli ktoś wpadnie na pomysł Alexa Pereiry w stroju do muay thai.

Tutaj również warto pamiętać, ze w przypadku niektórych zawodników, którzy jeszcze nie są dostępni w grze prawdopodobnie pojawią się oni w ramach aktualizacji składów na całym dystansie wsparcia gry tak, jak miało to miejsce w przypadku poprzednich gier.

Największym jednak problemem jest fakt, że przejście na nową wersję silnika Frostbite sprawiło, że niektórzy zawodnicy wyglądają lepiej, a inni są odwzorowani gorzej niż w EA Sports UFC 4. Co prawda ma to niewielkie znaczenie w przypadku, gdy każdy z nich oberwie kilka razy, ale jednak prawdopodobnie będą potrzebne pewne poprawki. Tak samo szkoda, że nie wszyscy zawodnicy w EA Sports UFC 5 otrzymali swoje oryginalne wejściówki i o ile zrozumiałym jest, że umowy licencyjne związane z wykorzystaniem utworów byłyby problematyczne, tak szkoda, iż Volkanovski swoje „Down Under” ma, a z drugiej strony charakterystyczna wejściówka Chimaeva z kawałkiem z filmu „Ocean’s 13” zaginęła w akcji.

Również zdecydowanie lepiej w temacie statystyk spisywały się oceny cyfrowe jak w przypadku innych gier sportowych. Gwiazdki co prawda upraszczają sprawę ogólnie, ale jednak nie oddają w przypadku niektórych zawodników idealnie tego, jakie różnice między nimi mogą rzeczywiście występować na różnych płaszczyznach. Zwłaszcza jeśli chodzi o grappling oraz charakterystykę tego, jak zachowują się w ringu w trakcie walki. Rozumiem ideę, aby każdy mniej więcej wiedział co z czym się je, ale w ostatecznym rozrachunku bardziej zapalonym fanom MMA zaskakującym może być to, że mimo tego samego ratingu zawodników różni tak wiele. Nie zapominając o tym, że część z nich ma status legend, a spokojnie są rozpracowywani przez zawodników z aktualnej topki rankingowej UFC.

Forma co prawda stabilna, ale serca do walki tak jakby mniej…

Jeśli zadawaliście sobie przed przeczytaniem tego tekstu pytanie “czy warto?” to odpowiedź jest zasadniczo prosta – jeśli ostatnią waszą gra z serii była druga lub trzecia odsłona EA Sports UFC, to wtedy rzeczywiście z czasem po kilku aktualizacjach składów oraz poprawkach (te rag-dolle po nokautach są po prostu legendarne obok momentami dziwnie zachowującej się pracy kamery) warto będzie przysiąść się do EA Sports UFC 5 i czerpać z tej gry wiele satysfakcji. Tym bardziej, że po pierwszym mini-karnecie sezonowym stwierdzam, że walczyć o ewentualne elementy dodatkowe dla swojego zawodnika jakoś tak… nie czuję potrzeby grania sezon w sezon. Nie mniej jednak to nadal dobra i mocno angażująca bijatyka sportowa, która przy kompletnym braku konkurencji ze strony gier bokserskich (Undisputed jest we wczesnym dostępie, biorę to pod uwagę) spodoba się fanom MMA.

Co prawda nadal chętnie ogrywałbym kontrakty na walki między zawodnikami, którzy starli się ze sobą podczas prawdziwych kart UFC (to bardzo fajny element) czy też robił sobie symulacje przed galami, ale grind w poszukiwaniu wirtualnych dodatków czy zabawę w sieciową wersję kariery bym sobie po prostu odpuścił. Tym bardziej, że zawsze w UFC największą rolę grało kanapowe obijanie się ze swoimi znajomymi wybierając ulubionych zawodników.

Dlatego też jeśli spędziliście dużo czasu w poprzedniej odsłonie serii, to zapewne nie będziecie się spieszyć z zakupem EA Sports UFC 5 i będzie to w pełni zrozumiałe. Rewolucji tutaj nie ma na tyle, aby rzucać się na nową grę momentalnie w dniu premiery, jeśli poprzednia jest naprawdę dobra. Cała reszta natomiast, która miała sporą przerwę dostanie tak naprawdę to samo, co już wcześniej sprawiało sporo frajdy z dodatkowymi elementami takimi jak widoczne rozcięcia czy przerwania sędziego.

Ale do tego, jak dobrą grą było EA Sports UFC 3 jeszcze daleka droga.

7,0
Jest dobrze, choć EA Sports UFC 5 mogło być zdecydowanie lepiej gdyby nie powtórka z rozrywki na wielu płaszczyznach.
Plusy
  • To nadal to samo, mocno grywalne EA Sports UFC.
  • Duży roster zawodników z kilkoma zaskakującymi bohaterami i legendami (oraz Fedorem Emelianenko w ramach DLC)
  • Nowy system walki parterowej spodoba się tym, którzy głównie unikali tej płaszczyzny w grze ze zwzględu na jej skomplikowanie.
  • Nowy system rozcięć oraz obrażeń, który wraz z AI przeciwników pozwala tworzyć spektakularne pojedynki.
  • Lekarz może przerwać starcie w dowolnym momencie...
Minusy
  • ... ale czasami robi to zdecydowanie nad wyrost.
  • Graficznie raz jest lepiej, raz jest gorzej patrząc na modele zawodników.
  • Brak znaczących zmian w karierze oraz brak wykorzystania tego, co już wcześniej dobrze robiły poprzednie odsłony serii.
Komentarze
2
Kocham życie jako gracz napisał:

7 to nie kupie

No spoko.

Kocham życie jako gracz
Gramowicz
27/10/2023 20:09

7 to nie kupie