Ostra szulerka i polityczne intrygi – recenzja Card Shark

Smolak
2022/06/06 18:00
0
0

Jeśli zaprezentowane w grze triki planujecie przetestować na znajomych, to przygotujcie się na godziny treningu.

Pamiętacie grę w Kenta? To klasyk, który na równi z Kuku, Makao i Tysiącem wypełniał mi czas podczas letnich wyjazdów do kuzynów. Do zabawy wystarczyły cztery osoby i jedna talia. Drużyny umawiają się na określone znaki, mające sygnalizować, że zdobyliśmy trzy karty tego samego koloru lub z tą samą figurą. Cała sztuka polegała na tym, by zwieść przeciwnika i nie wyjawić swojej taktyki. I choć rozgrywka opiera się na prostych zasadach, to kreatywność w wymyślaniu znaków potrafiła zaskoczyć. Za przywołanie tych wspomnień muszę podziękować Card Shark – grze, w której sztuką jest oszukiwanie, kantowanie i łganie przeciwnikowi.

Ostra szulerka i polityczne intrygi – recenzja Card Shark

Wyborna fabuła Milordzie

Akcję gry osadzono w XVIII wieku, przed wybuchem rewolucji francuskiej. Historia rozpoczyna się w małej karczmie, a my wcielamy się w rolę pracującego w niej parobka. Dzień, w którym w jej progach pojawia się Comte de Saint-Germain na zawsze odmieni nasze życie. Charyzmatyczny jegomość prosi nas o pomoc w oszukaniu swojego przeciwnika. Sprawy przybierają niespodziewany obrót, w wyniku czego możemy zostać oskarżeni o morderstwo. Nie pozostaje nam nic innego, jak ratować się ucieczką w towarzystwie szulera. To właśnie wtedy zaczyna się nasza niepozorna droga na szczyt. I choć nasz bohater jest niemową, ma wrodzony talent do wykonywania karcianych sztuczek. Szybko okazuje się jednak, że cudownych zdolności użyjemy do czegoś więcej niż pozbawiania monet podchmielonych hazardzistów.

Nasz towarzysz i patron - Comte de Saint-Germain - jest bowiem na tropie rozwiązania tajemniczej zagadki sprzed lat, którą w kuluarach określa się mianem The Twelve Bottles of Milk. Zdradzę tylko, że zamieszani są w nią najważniejsi obywatele Francji, w tym sam król Ludwik XV. Naszym głównym narzędziem podczas odkrywania prawdziwego przebiegu historii będą karty. W końcu ograni do zera arystokraci będą skołnni dorzucić do puli cenne informacje. Furii i szpady nie da się jednak zatrzymać asem, dlatego w trakcie przygody będziemy zmuszeni nauczyć się posługiwania bronią. Niespodziewanie okaże się, że i do tego mamy unikalny dar. Jak na nisko urodzonego, coś podejrzanie dużo mamy tych talentów, prawda?

Muszę przyznać, że historia przygotowana przez ekipę Nerial to świetna opowieść, którą chłonie się z przyjemnością. Pełno tu nieprzewidywalnych zwrotów akcji, a kolejne wątki odkrywałem z zaangażowaniem. W Card Shark warto zagrać chociażby dla tego elementu, a przecież nie samą fabułą ta gra stoi.

Wyborna fabuła Milordzie, Ostra szulerka i polityczne intrygi – recenzja Card Shark

Las Vegas, nadchodzę!

Na wstępie należy zaznaczyć, że nie jest to karcianka, a gra w karty w ogóle nie będzie nas dotyczyć. Naszym głównym celem jest wykonywanie sztuczek i trików, które mają zapewnić nam nieuczciwą wygraną. Łącznie nauczymy się 28 zagrywek o różnym stopniu złożoności. Będziemy znaczyć karty, markować tasowanie, podglądać przeciwnika, dawać umówione znaki itp. Jest tego sporo, a gra będzie nas uczyć stopniowo aż do samego końca opowieści. Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony nie poczujemy się przytłoczeni wszystkimi skomplikowanymi mechanikami, ale z drugiej łatwo odnieść wrażenie, że ciągle jesteśmy w samouczku, bez możliwości rozwinięcia skrzydeł i działania na własną rękę.

Zabawa opiera się na prostych zasadach. Jeśli uda nam się poprawnie wykonać sekwencję wcześniej omówionych ruchów, to wygrywamy rundę. W przypadku gdy się pomylimy, przeciwnik zgarnia pulę. Czasem nawet najmniejszy błąd może skutkować porażką, więc należy być skupionym i uważnie słuchać wskazówek. Ponadto w swoich działaniach musimy być zdecydowani i szybcy, gdyż każde dziwne zachowanie będzie wzbudzało podejrzenia u naszych oponentów. Jeśli zostaniemy złapani, to w najlepszym przypadku skończymy w więzieniu, w najgorszym - przebici szpadą.

Card Shark dość surowo karze za niepowodzenia. Nie mamy tutaj standardowych zapisów i zawsze musimy zmierzyć się z konsekwencjami przegranej. Na szczęście równie łatwo co arystokratów, możemy oszukać śmierć, która pozwoli nam wykupić bądź zagrać o swoje życie. Warto zaznaczyć, że jeśli śmierć przyłapie nas na oszukiwaniu, następna wpadka skończy się koniecznością rozpoczęcia całej przygody od nowa. Przynajmniej, w taki sposób nas straszy, ale wybaczcie mi, nie miałem okazji przetestować tego na własnej skórze.

GramTV przedstawia:

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!