Jak pracować przy topowych grach i uniknąć crunchu? PixelAnt zdradza swój sekret

Mateusz Mucharzewski
2024/02/25 10:00
1
0

Dwaj byli pracownicy Techlandu budują firmę na pięcioletnim planie pełnym wzniosłych idei. Nie tylko nadal działają, ale też zbudowali jedno z najciekawszych polskich studiów.

Jak pracować przy topowych grach i uniknąć crunchu? PixelAnt zdradza swój sekret

W cyklu “Perełki polskiej branży” zaprezentowałem już kilkanaście polskich zespołów, każdy z nieco odmiennym podejściem do budowania firmy. Zazwyczaj jednak był jakiś wspólny mianownik, najczęściej związany z tworzeniem własnego, ambitnego projektu. W końcu każdego ekscytuje wizja budowania międzynarodowego hitu i latami czerpania z niego korzyści. Na tym tle bardzo nietypowo wygląda wywodzące się z Wrocławia PixelAnt Games. To zespół odmienny, z nietypowym modelem biznesowym i idealistycznym podejściem do tworzenia gier oraz miejsca pracy. Mimo że na debiutancką grę jeszcze czekamy, zespół dołożył swoją cegiełkę do powstania wielu międzynarodowych hitów. Takich, których tytuły mogą być szokujące. To wszystko zachowując zdrowy rozsądek i szacunek do życia prywatnego pracowników. Da się? Jak widać tak.

PixelAnt to typowe “covidowe” studio. Jego początek to 2020 rok, sam środek pandemii i moment, w którym budowanie czegoś nowego było dosyć skomplikowanym procesem. Tym bardziej w momencie, w którym założyciele, Adam Lasoń i Paweł Rohleder, więcej myśleli o wzniosłych ideach niż pierwszym projekcie, który podbije świat. Obaj Panowie znają się z Techlandu, gdzie pracowali nad kilkoma znanymi tytułami. Po odejściu z krajowego giganta chcieli zbudować coś własnego - studio mocno oparte na wartościach i pełnym szacunku miejscu pracy. Totalne przeciwieństwo wielu toksycznych środowisk jakie znamy z opowieści o “piekiełku deweloperskim” jakie przechodziły liczne popularne projekty. Adam Lasoń w rozmowie ze mną tak wspomina początki PixelAnt Games.

Z Pawłem Rohlederem poznaliśmy się w Techlandzie. Okazało się, że łączy nas pasja do gier oraz marzenie prowadzenia studia opartego na wartościach i kulturze, a nasze doświadczenia idealnie się uzupełniają. Patrząc na lokalny rynek oraz na wyzwania stojące przed branżą na całym świecie, był to też perfekcyjny moment na stworzenie nowego, wyjątkowego miejsca pracy.

Tworzenie studia w 2020 roku zaczęliśmy od nakreślenia jego kultury i wartości jakimi będziemy się kierować. W oparciu o to i stabilny model biznesowy stworzyliśmy swoją koncepcję Gamedev 2.0, która zawiera w sobie cały nasz pomysł, a także sposób na stworzenie przyjaznego oraz dającego poczucie bezpieczeństwa i możliwość rozwoju środowiska pracy.

GramTV przedstawia:

Model biznesowy nowego studia opiera się na dwóch filarach - współpraca z zewnętrznymi studiami oraz własny projekt. W tym pierwszym przypadku mówimy o czymś innym niż robi to chociażby People Can Fly. Twórcy Outriders bazują w dużym stopniu na modelu work for hire, w którym tworzona jest gra na zlecenie wydawcy. PixelAnt chciał postawić na co-development, w którym wspiera inne studia, które jest liderem projektu. Czasami jest to porting, a innym razem aktywny udział w tworzeniu gry, w tym w procesie kreatywnym. Pozwala to pracować przy bardzo wielu tytułach, często zmieniać projekty, dzielić się wiedzą i uczyć od bardziej doświadczonych developerów, a także zapewnia stabilne źródło przychodów. To z kolei pozwala finansować autorski tytuł, o którym nieco więcej zdradzę w dalszej części tekstu. Aby jednak to wszystko działało potrzebny jest solidny partner.

Od lewej Paweł Rohleder, Adam Lasoń i Eugen Harton
Od lewej Paweł Rohleder, Adam Lasoń i Eugen Harton

W 2020 roku, kiedy PixelAnt startował, na polskiej giełdzie trwała branżowa hossa. Ta pozwoliła pozyskiwać finansowanie na bardzo atrakcyjnych warunkach. Nowy, wrocławski deweloper też przymierzał się do tego kroku, ale ostatecznie założyciele zrezygnowali z tej drogi. Głównym powodem było ryzyko związane z brakiem zrozumienia branży przez tego typu inwestorów, a także duże wymagania rynku kapitałowego, przede wszystkim związane z zaspokajaniem potrzeb udziałowców czy raportowaniem. To ogromna praca i wyzwanie, o którym zapomina wielu deweloperów. Zamiast tego PixelAnt szukał partnera strategicznego. Rozmowy toczone były z wieloma firmami, w tym światowymi gigantami. Ostatecznie padło na brytyjskie Sumo Group, znane z kilku własnych projektów (The Texas Chain Saw Massacre, Sackboy: The Big Adventure czy Crackdown 3), a także współpracy przy tytułach wielu cenionych studiów i wydawców. Adam Lasoń opisuje, że w szczególności to drugie miało ogromne znaczenie w nawiązaniu współpracy.

Współpraca z Sumo daje nam dostęp do dużych, ciekawych projektów największych wydawców, które byłyby dla nas nieosiągalne jako małej, lokalnej firmy. Mamy też możliwość pracy z bardzo doświadczonymi ludźmi z branży, a także zaplecze finansowe partnera, które gwarantuje stabilność. W dobie masowych zwolnień stabilność i poduszka finansowa są nieocenione.

Przede wszystkim więc współpraca z Sumo pozwala nam realizować nasz model biznesowy, który na bieżące finansuje prace studia, bez czekania na przychody ze sprzedaży własnej gry po jej premierze albo konieczność emisji akcji na giełdzie.

W tym momencie Sumo Group, mimo że nie jest jeszcze aż tak medialną firmą, stanowi konglomerat kilkunastu studiów o różnej specjalizacji. Wśród nich jest chociażby dobrze znane The Chinese Room. To sprawia, że wewnątrz grupy powstaje wiele projektów własnych i na zlecenie zewnętrznych partnerów. Wśród nich są najwięksi branżowi gracze jak Microsoft, Sony, EA, Ubisoft, Sega, Activision czy 2K Games. To z kolei zapewnia PixelAnt stały dostęp do nowych zleceń. Aby podkreślić jak biznesowo udanym przedsięwzięciem jest Sumo Group wspomnę, że w 2022 roku zostało ono przejęte przez Tencent za kwotę 1,25 mld dolarów. W Polsce wyższą wycenę ma tylko CD Projekt i Techland. PixelAnt jest więc częścią ogromnego przedsiębiorstwa. Nasuwa się więc pytanie jak to wpływa na funkcjonowanie samego wrocławskiego dewelopera. Na ten moment nie zauważył on większych zmian. Inwestycja Tencentu powoduje jednak, że Sumo ma większe środki na tworzenie własnych gier, przy których PixelAnt też może pracować. Poza tym przejęcie przez chińskiego giganta nie spowodowało większych zmian w funkcjonowaniu studia.

Komentarze
1
dariuszp
Gramowicz
25/02/2024 11:55

Mają dobry pomysł. Ciekawe jak ostatecznie wyjdzie z wykonaniem bo wielu miało takie pomysły a kończyło się jak zwykle.

Porzucenie inwestorów to akurat dobry pomysł. Jeżeli chcesz zrobić fajne studio gdzie fajnie się pracuje to nie możesz mieć inwestorów. Bo ci zawsze będą stawiani ponad pracowników. Co kończy się... jak zwykle.

Dobry przykład tego jak stoczył się CD Projekt RED. Niestety większość decyzji która zapoczątkowała katastrofę jaką był na premierę Cyberpunk 2077 i to że pracownicy się coraz gorzej prywatnie o studio wypowiadają wynika właśnie z tego że zarząd dba o siebie i inwestorów. Pracownicy stoją z tyłu i zapier...

Jeżeli robienie jako outsource w wypadku PixelAnt wynika z tego że chcą zbudować finansowanie na własny projekt to trzeba przyznać że jest to ryzykowna ale dająca finalnie najlepsze rezultaty dla studia i pracowników ścieżka.

Byle nie zatracili się jak CDPR jeżeli sukces osiągną a tak to życzę sukcesów.