Recenzja Gigantosaurus: The Game, czyli sympatycznej platformówki dla najmłodszych

Adam "Harpen" Berlik
2020/06/03 10:10
0
1

Przywykliśmy, że gry na podstawie filmów czy seriali zwykle okazują się gniotami. Inaczej jest jednak w przypadku Gigantosaurus: The Game.

Recenzja Gigantosaurus: The Game, czyli sympatycznej platformówki dla najmłodszych

Gigantosaurus: The Game to wyjątkowo prosta platformówka z perspektywy trzeciej osoby, która powstała na bazie serialu animowanego emitowanego przez polskie stacje pod tytułem Gigantozaur. Wspólnie z bohaterami znanymi z małego ekranu odwiedzamy tu sześć unikatowych lokacji, by jako Czupur, Dudek, Miłka i Rudzia wziąć udział w kolejnych przygodach. Głównym celem wypraw naszych młodych dinozaurów jest zebranie jaj rozrzuconych po całym świecie. Niekiedy jednak wyjątkowo sympatyczne, prehistoryczne gady z okresu ery mezozoicznej biorą także udział w… wyścigach!

Pisząc o niskim poziomie trudności Gigantosaurus: The Game mam na myśli to, że wszystkie etapy skonstruowano tak, by z ich zaliczeniem poradzili sobie najmłodsi gracze, a więc ci, którzy nie ukończyli szóstego, maksymalnie siódmego roku życia. Nie oznacza to jednak, że gra do końca przechodzi się sama, bo nawet widząc jajo w oddali lub jakąkolwiek inną znajdźkę musimy uważać na rozmaite przeszkody, jak np. latające pszczoły. Należy ponadto umiejętnie obserwować poszczególne obiekty otoczenia. Niekiedy warto skorzystać z kwiatków-trampolin czy też innych roślin, dzięki którym – przynajmniej na chwilę – wzbijemy się w powietrze i dotrzemy w pozornie niedostępne miejsca. Na porządku dziennym jest tutaj również aktywowanie mechanizmów uruchamiających windę oraz wchodzenie w interakcje z innymi przedmiotami.

Gigantosaurus: The Game jest zatem grą, w której mimo wszystko trzeba odrobinę pogłówkować. Nie musimy być jednak zdani wyłącznie na siebie, bowiem recenzowana produkcja oferuje tryb współpracy na podzielonym ekranie dla maksymalnie czterech graczy. Wówczas każdy uczestnik zabawy steruje innym dinozaurem, co jest o tyle istotne, że zarówno Czupur, Dudek, Miłka, jak i Rudzia różnią się od siebie nie tylko wyglądem, ale i umiejętnościami (nie każdy może skakać tak wysoko, jak Dudek, prawda?), choć nie liczcie tu na jakiś rozbudowany system rozwoju postaci; to raczej tylko delikatna namiastka tego, co znajdziemy w znacznie większych produkcjach.

Przejście z jednej lokacji do kolejnej to nie wyłącznie krótki ekran ładowania. Oprócz tego autorzy zaimplementowali ciekawe rozwiązanie, bowiem do następnych obszarów Czupur, Dudek, Miłka i Rudzia ścigają się na prehistorycznych maszynach rodem z Flinstonów. W tym przypadku również sterowanie jest banalnie proste, a frajda z pokonywania kolejnych zakrętów może nie aż taka jak w Mario Kart, ale na pewno spora. Oczywiście liczy się to, kto jak najszybciej dotrze do mety, ale wciskanie jedynie pedału gazu nie jest tutaj kluczem do sukcesu; trzeba bowiem kolekcjonować power-upy odblokowujące na chwilę nitro oraz szukać skrótów, dzięki którym prześcigniemy rywali.

Historia przedstawiona w Gigantosaurus: The Game nie jest szczególnie atrakcyjna dla starszego odbiorcy, tak samo zresztą, jak rozgrywka, ale gra powstała z myślą o przedszkolakach i odnoszę wrażenie, że będą oni zachwyceni tym, co zaoferuje im tytuł studia Wild Sphere. Zwłaszcza że rodzimy wydawca tytułu, Cenega, zadbał o pełną polską wersję językową na wszystkich platformach docelowych PC, Xbox One, PlayStation 4 oraz Switchu. Grę testowałem na ostatniej z wymienionych konsol i jedyną rzeczą, do której można mieć zastrzeżenia, jest niezbyt dobrze dobrany głos lektora – zbyt senny, pozbawiony emocji i ociężały. Aż przypomniało mi się, jak świetnym narratorem był Stefan Knothe w serialu Tomek i Przyjaciele.

GramTV przedstawia:

Oprawa graficzna do złudzenia przypomina tą, którą znamy z serialu telewizyjnego, co oczywiście należy zaliczyć na plus. Gigantosaurus: The Game pozwala nam odwiedzić dżunglę, sawannę, pustynię, jezioro, lodowiec oraz wulkan, a każde z tych miejsc przygotowano niezwykle starannie. Ciężko powiedzieć, że z ogromną dbałością o szczegóły, bo miejscówki mogłyby zawierać większą liczbę detali, ale najmłodszym graczom raczej nie będzie to przeszkadzać. Ukończenie każdego poziomu może zająć nawet kilkanaście minut, jeśli zdecydujemy się zebrać tylko niezbędne jaja, ale chcąc zlokalizować wszystkie znajdźki, trzeba poświęcić znacznie więcej czasu. Łącznie być może nawet od sześciu do ośmiu godzin.

Gigantosaurus: The Game to produkcja pozbawiona jakiejkolwiek przemocy. Nawet uderzenie meteorytu czy też ryk Gigantozaura wyglądają tutaj przesympatycznie. Najmłodsi będą zachwyceni, a rodzice nie będą musieli się martwić, że ich pociechy natrafią na treści zarezerwowane dla starszych odbiorców.

Podsumowując, Gigantosaurus: The Game można z czystym sumieniem polecić wszystkim graczom poniżej siódmego roku życia. To przemyślana, odpowiednio wciągająca i cechująca się prostym sterowaniem gra, w której odnajdą się wasze dzieci, o ile jeszcze nie poszły do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Starsi natomiast mogą śmiało odpuścić recenzowany tytuł, bo najzwyczajniej w świecie ich wynudzi.

8,0
Dla jednego przedszkolaka, jego kolegów i koleżanek lub całej rodziny
Plusy
  • różnorodne lokacje
  • prosta, ale nie prostacka konstrukcja rozgrywki
  • liczne sekwencje platformowe
  • wyścigi do kolejnych miejscówek
  • poziom trudności idealnie skrojony pod przedszkolaków
  • brak jakiejkolwiek przemocy
  • pełna polska wersja językowa
  • sympatyczna oprawa graficzna
Minusy
  • fabuła mogłaby być bardziej zaakcentowana
  • nudny głos narratora
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!