Graliśmy w gry na Nintendo Switch. Wrażenia z pokazu w Pradze

Katarzyna Dąbkowska
2017/03/01 12:30
1
0

Wielkie N ma się czym pochwalić?

Graliśmy w gry na Nintendo Switch. Wrażenia z pokazu w Pradze

Podczas pokazu w Pradze miałam okazję przetestować kilka tytułów, które zmierzają na Nintendo Switch. O konsoli powiedziałam już kilka słów w poprzednim artykule. Wiem już, że sam sprzęt jest wart uwagi. Czy jednak Nintendo ma czym zachęcić użytkowników do gry?

1-2-Switch

Pokaz 1-2-Switch w Pradze tylko umocnił mnie w przekonaniu, że to idealna gra na imprezy. Miałam jednak jedynie trzy szanse na to, żeby poznać, czym jest ten tytuł, którym tak chwali się Wielkie N. Ogólnie gier jest prawie 30, ale mieliśmy okazję wypróbować trzy pozycje z listy. Moim zdaniem – wszystkie trafnie oddawały zarówno charakter całej gry, jak i możliwości nowych kontrolerów – Joy-conów.

Pierwszy pokaz skupiał się wokół strzelania, które pokazywane było już na wielu zwiastunach konsoli. Przy okazji pierwszy raz także dano mi Joy-con w rękę i zaskoczyła mnie jego precyzja. Kontroler faktycznie bez problemów śledzi ruchy użytkownika, "celowanie" jest odpowiednio precyzyjne, nie odczuwa się też laga w chwili naciskania spustu.

Drugi pokaz był o wiele zabawniejszy. W trakcie rozgrywki wcielaliśmy się w „dojarkę” i próbowaliśmy zapełnić jak najwięcej szklanek mleka. Głupio brzmi? I głupio wygląda. Spróbujcie nie uśmiechnąć się do swojego przeciwnika, kiedy ten łapie za fikcyjne wymię i próbuje wycisnąć z niego mleko.

Celem trzeciej gry było natomiast przedstawienie możliwości, jakie mają Joy-cony. Zawodnicy dostają kontrolery do rąk i muszą odgadnąć, ile dokładnie kulek znajduje się w środku. Muszę przyznać, że nowa technologia odpowiadająca za wibracje w grze zaskoczyła mnie. Po kilku chwilach naprawdę uwierzyłam w to, że w środku są obijające się o siebie kulki. W teorii należało delikatnie przechylać kontrolerem, by te „odbijały się” od ścian Joy-cona, jednak wibracje działały świetnie nawet przy mocnym potrząsaniu.

Kluczem jest to, aby przez cały czas bawić się z innym użytkownikiem i 1-2-Switch idealnie się do tego nadaje. Gra będzie niesamowitym hitem na imprezach i spotkaniach z przyjaciółmi, jak również na urodzinach pięciolatki. Te trzy pozycje to tylko namiastka tego, co ma oferować ostatecznie 1-2-Switch. Minigier ma być prawie 30 i większość z nich zapowiada się naprawdę ciekawie.

Mario Kart 8 Deluxe

Jeśli macie w domu Wii U, z pewnością wiecie, że Mario Kart 8 jest jedną z najlepszych gier, jakie trafiły na tę konsolę. Nic dziwnego, że Nintendo postanowiło trochę „usprawnić” ten model i postanowiło wydać tytuł w nieco odświeżonej wersji na Nintendo Switch. Jeśli jednak macie zamiar kupować najnowszą konsolę Wielkiego N tylko dla tego tytułu, schowajcie portfel. Owszem, ta gra jest wciąż świetna, a na Switchu wygląda znacznie lepiej, jednak nie znajdziecie tutaj setek nowości i udoskonaleń.

Podczas pokazu mieliśmy okazję wypróbować dwa tryby gry. Pierwszym był standardowy wyścig, drugim – Battle Arena. W przypadku pierwszego trybu gra nie przeszła diametralnych zmian. Nadal ścigamy się z zawodnikami tłukąc ich dodatkami. Pojawiły się za to nowe trasy, nowi bohaterowie i kilka mniejszych udoskonaleń, z których najciekawszą jest możliwość wożenia ze sobą dwóch przedmiotów do eksterminacji przeciwników, a także funkcja Smart Steering, która nie pozwala przykładowo wypaść niewprawionym graczom z trasy.

Battle Arena doczekała się za to kompletnej przeróbki. Był to najgorzej przyjęty ze wszystkich elementów gry, więc Nintendo przyłożyło się do jego naprawy. I wyszło to całkiem nieźle. Gra się przyjemnie, a do wyboru jest kilka aren, na których możemy skopać tyłki innym zawodnikom.

Ultra Street Fighter II

Ultra Street Fighter II to pozycja, która pokazuje, że Nintendo Switch to konsola nie tylko dla dzieci. Gra to oczywiście mordobicie nawiązujące do klasycznych produkcji z serii. Podczas rozgrywki wybieramy zatem zawodnika, który najbardziej przypada nam do gustu, następnie spuszczamy srogi łomot przeciwnikowi. Albo on nam. W zależności od umiejętności.

GramTV przedstawia:

Ultra Street Fighter II bazuje przede wszystkim na klasykach i to od razu czuć po złapaniu pada. Pojawiają się także nowe elementy, jak chociażby możliwość uniknięcia rzutu. Tych jest jednak niewiele, więc fani klasyków powinni być zadowoleni. Niestety, podczas pokazu nie dane nam było zagrać na Joy-conach, na czym mnie osobiście najbardziej zależało ze względu na chęć sprawdzenia, jak, przy tak dynamicznej rozgrywce, będą działały te niewielkie kontrolery. Za to Pro Controller spisywał się znakomicie. Pad świetnie wpasowuje się w rękę, jest niezwykle łatwy w opanowaniu i bardzo dobrze wyważony.

Splatoon 2

Podczas pokazów w Pradze mogliśmy także zobaczyć, jak wygląda rozgrywka w Splatoon 2. Jeśli śledzicie nowinki ze świata Nintendo, zapewne wiecie, że „dwójka” wprowadza kilka ciekawych udoskonaleń w stosunku do pierwszej odsłony. Pojawiają się nowi bohaterowie, nowe bronie i nowe ruchy bohaterów. Wciąż jednak najważniejszym elementem jest kolorowanie planszy na barwy naszej drużyny i powstrzymywanie drużyny przeciwnika przed tym, by ta nie pomalowała większości planszy przed nami. Oczywiście, wszystko musi mieścić się w pewnych ramach czasowych.

Podczas pokazu mieliśmy okazję zagrać z pomocą dwóch rodzajów kontrolerów – na konsoli Nintendo Switch w wersji przenośnej z podpiętymi Joy-conami, a także z profesjonalnym kontrolerem Pro Controller. W przypadku tej pierwszej wersji grało się płynnie, choć zabawa z żyroskopem nie należała do najprzyjemniejszych. Przechylanie konsoli nie było tak precyzyjne, jak w przypadku Pro Controllera. Problem sprawiało także zgranie wciskania przycisków i kontrolowania tego, co się dzieje na ekranie. Efekt był zatem marny, choć nasza drużyna ostatecznie odniosła zwycięstwo. Z pomocą pada i z włączoną na ekranie telewizora grą grało mi się o niebo lepiej.

ARMS

Pamiętacie jeszcze Wii Boxing? Nintendo również, więc stara się tym razem zachwycić nowym podejściem do boksowania. Nazwa nie wzięła się znikąd. W grze wcielamy się w jednego z bohaterów mających „sprężyste” ręce.

Do kontrolowania ruchów postaci służą nam Joy-cony. Nintendo pokazało przy tym, że poszło o krok dalej z możliwościami, jakie dają kontrolery. Joy-cony potrafią wyłapać naprawdę sporo „komend” ruchowych, co przekłada się na ciekawą bijatykę. Kontrolery nie są stuprocentowo precyzyjne, ale są na tyle dokładne, żeby śledzić nawet minimalne ruchy użytkownika. Jeśli zatem nie uważasz na lekcjach wstępnych, z pewnością dostaniesz srogi łomot od przeciwnika, bo tutaj walenie łapami przed siebie nie zagwarantuje nikomu zwycięstwa.

The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Z serią The Legend of Zelda nie jestem za pan brat, jednak już od dawna słyszałam głosy, że Breath of the Wild będzie genialną produkcją. Po 20 minutach spędzonych w tej grze jestem w stanie stwierdzić, że ci, którzy tak sądzą, mają rację. Prezentacja pokazywała nam kilkadziesiąt pierwszych minut, jakie gracze spędzą z Linkiem podczas rozgrywki. W grze kierujemy, co oczywiste, poczynaniami słynnego bohatera, który budzi się po wielu latach „drzemki” bez pamięci i w samych gaciach. Po krótkim wstępie gracz jest od razu rzucany w rozgrywkę, bez zbędnego samouczka czy wgłębiania się w psychikę bohaterów.

Możliwości, jakie daje The Legend of Zelda: Breath of the Wild robią wrażenie. Produkcja nie tylko oferuje otwarty świat i masę zadań, ale również wnosi do gatunku ciekawe nowości, jak konieczność ubierania bohatera i chronienia go przed zimnem. Gra nie będzie należała do najłatwiejszych. Nie zrozumcie mnie źle – potyczki będziemy mogli wygrywać z palcem w... nosie, ale gracz będzie musiał zważać na pewne elementy, by móc wyjść z bijatyki z tarczą, a nie na niej. Sama walka będzie wymagała od użytkownika poznania słabych stron przeciwnika i ich wykorzystania. Przedmioty będą miały swoje przeznaczenie i aby ułatwić sobie rozgrywkę, gracz będzie musiał je dokładnie poznać.

The Legend of Zelda: Breath of the Wild zachwyca też dbałością o detale. I tak na przykład Link starając się otworzyć skrzynię bez butów, urazi się w nogę. Praktycznie cały świat będzie reagował na to, co robimy. Kiedy będziemy machać mieczem nad trawą, zetniemy ją. To samo tyczy się drzew. I tu ciekawostka – jeśli zetniemy drzewo w odpowiednim miejscu, będziemy mogli np. dostać się łatwiej do pewnych lokacji.

Jedyne, co nie poraża, to płynność, która od czasu do czasu kulała. Efekty graficzne także nie zachwycają, ale po pokazie dowiedziałam się, że nie była to ostateczna wersja, jaka trafi do użytkowników, zatem wszystko może ulec jeszcze zmianie. Zachodnie media donoszą już, iż ten problem w finalnej wersji został rozwiązany.

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
02/03/2017 11:03

Trochę smutne, że tak późno opublikowany został ten artykuł, bo wrażeń i opinii z tego pokazu można już na pęczki znaleźć i to nie raz ukazujących dużo więcej, bo np.: nagrania na żywo z tego jak to wyglądało i jak grało się w gry...