Wywiad z Jankosem - jedynym Polakiem w Intel Extreme Masters League of Legends

Kamil Ostrowski
2017/02/04 13:30
0
0

To prawdopodobnie największa aktualnie gwiazda znad Wisły w e-sportowym światku League of Legends. Jankos z H2K odpowiedział na kilka naszych pytań.

Wywiad z Jankosem - jedynym Polakiem w Intel Extreme Masters League of Legends

Kamil Ostrowski: Cześć Kamil Ostrowski, redakcja Gram.pl z tej strony, cieszę się, że mam okazje zadać Ci kilka pytań. Bez dalszego przedłużania i zbędnych ceremoniałów przejdźmy do rzeczy, ok?

Zaczynałeś od grania w stricte polskim teamie o wdzięcznej nazwie Kiedyś Miałem Team. Brakuje Ci czasami tej ekipy? Występowania w typowo biało-czerwonych szeregach, niejako „na swoim”? Domyślam się, że dużo łatwiejsza była przede wszystkim komunikacja, ale chodzi mi też o emocjonalny aspekt grania w starych barwach.

Marcin Jankowski (Jankos) : Tak, brakuje mi tego. Razem z Kiedyś Miałem Team po raz pierwszy wygrałem duży LAN (DreamHack Bucharest 2013). Ekipa była bardzo spoko i mamy wiele wspólnych, naprawdę dobrych wspomnień. Niestety nie wszyscy w KMT mieli tyle zapału do gry co ja. Jeśli miałbym do wyboru możliwość gry w pełni polskiej drużynie, która reprezentuje podobny poziom co europejska czołówka, to oczywiście grałbym w niej. Niestety (my Polacy – dop. Kamil Ostrowski) za dużo się kłócimy i na scenie League of Legends, w przeciwieństwie do sceny Counter-Strike’a, nie łatwo wynaleźć prawdziwy talent.

Kamil Ostrowski: Skoro już o komunikacji mowa, to jak wygląda to w międzynarodowej drużynie? Mówicie głównie po angielsku jak się domyślam, ale może zdarza się, że np. Nuclear i Chei rozmawiają miedzy sobą po koreańsku, albo ze inni gracze cos pod nosem mruczą w swoim języku?

Jankos: W drużynie międzynarodowej bardzo ważny jest angielski, ale Nuclear i Chei na ta chwile dysponują tylko bardzo podstawowymi słówkami. Nie przeszkadza jednak to aż tak w grze, tam na szczęście potrafią przekazać to co myślą. Przed nami oczywiście dużo pracy, a podczas walk dwóch na dwóch na bocie mówią po koreańsku. Mam jednak wrażenie, że idziemy w dobrym kierunku.

Kamil Ostrowski: Sądzisz że przyszłością e-sportu są takie właśnie międzynarodowe drużyny klubowe jak Wasza czy może raczej organizacje skupiające graczy z jednego kraju?

Jankos: Wydaje mi się, ze przyszłością e-sportu są jednak międzynarodowe drużyny. Większość teamów stawia na bardzo wysoki poziom pojedynczych zawodników, więc chcą zebrać pod swoimi skrzydłami jak najlepszych graczy. Ciężko jest znaleźć pięć czy nawet sześć osób, włączając w to trenera, którzy pochodzą z tego samego kraju, a do tego są wystarczająco utalentowani. Mam nadzieje, ze Team Kinguin nas zaskoczy (to w pełni polska drużyna – dop. Kamil Ostrowski).

Kamil Ostrowski: Pozycja dżunglera to bez wątpienia ustawienie, które premiuje kreatywną grę. Dużo improwizujesz w czasie meczu czy raczej gracie stricte wedle wcześniej ustalonego schematu?

Jankos: Moj stary trener, Vegi nazywał mnie "jeźdźcem bez głowy". Jak możesz się domyślić, w grze bardzo dużo improwizuje. Oczywiście pod wpływem dużego stresu zawsze wraca się do schematu z treningów, niemniej kiedy możemy staramy się korzystać z pomysłów które rodzą się podczas gry.

GramTV przedstawia:

Kamil Ostrowski: Masz w zespole dwóch graczy z Korei Południowej (wspomniani już Nuclear i Chei). Prawdziwe są doniesienia o ich legendarnym etosie pracy, objawiającym się wielkim zaangażowaniem? Jak Ci się z nimi współpracuje?

Jankos: Chei i Nuclear to dla mnie przede wszystkim dobrzy koledzy z drużyny. Nie boją się mówić o błędach czy swoich wadach. Zawsze starają się podnieść nas na duchu i brniemy razem do przodu. Jestem zadowolony z pracy z nimi, widzę też w nich duży potencjał.

Kamil Ostrowski: H2k-Gaming ostatnio radzi sobie świetnie. W LCSie byliście trzeci, potem dotarliście aż do półfinałów mistrzostw świata, plasując się najwyżej z niekoreańskich drużyn. Jak sądzisz, czy w świecie jeszcze opanowanym głównie przez graczy z Seulu i okolic macie jakieś szanse na to, żeby sięgnąć jeszcze wyżej?

Jankos: Nie wiem. Bardzo ciężko jest wypowiadać mi się na temat zawodów które odbędą się w drugiej połowie roku. Na tę chwilę należy skupić się na tym co jest przed nami - lidze LCS. Musimy przede wszystkim dostać się do playoffów, a później pokazać, ze jesteśmy jedną z najlepszych drużyn w regionie europejskim. Później dopiero można marzyć o kolejnych większych osiągnieciach. Poziom z roku na rok jest coraz wyższy, a mnie nie interesuje nic innego jak wygrywanie przyszłych meczy.

Kamil Ostrowski: Na Leaguepedii przeczytałem, ze Twoim idolem jest Chuck Norris. To prawda czy żart?

Jankos: Żart oczywiście. Chociaż nie ukrywam, ze stare zżarty o Chucku Norrisie bardzo mnie bawiły.

Kamil Ostrowski: Gdzie widzisz siebie za pięć lat? Jakie masz plany odnośnie swojej kariery zarówno jako zawodowego gracza w League of Legends, ale też w ogóle, jako osobistość w świecie e-sportu? Chcesz zajmować się e-sportem aż do emerytury, jeżeli będzie to możliwe?

Jankos: Szczerze mówiąc nie wiem. Na tę chwilę oszczędzam, staram się rozwijać język angielski i poznaje bardzo dużo interesujących osób. Ciężko jest mi powiedzieć co będzie za pięć lat, nie robię tak dalekosiężnych planów. Dopóki będę dobrym graczem, tak długo zostanę pewnie w lidze, a później? Może streamerka. Angażuję w to bardzo dużo swojego czasu i mam szczerą nadzieję, że w przyszłości będę mógł zostać streamerem na pełen etat (obecnie Jankos ma niecałe 110 000 obserwujących jego kanał na Twitchu – dop. Kamil Ostrowski).

Kamil Ostrowski: Dzięki za wywiad.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!