W krainie wina i żabich udek - recenzja ETS2: Vive la France!

Paweł Pochowski
2016/12/24 13:00
1
0

Nowe drogi i miasta - trzeci dodatek do Euro Truck Simulator 2 nie wprowadza większych innowacji, ale zapewnia graczom to, co najważniejsze.

W krainie wina i żabich udek - recenzja ETS2: Vive la France!

Podejrzewam, że Czesi z SCS Software sami do dziś mogą lekko dziwić się popularnością, jaką cieszą się ich produkcje z Euro Truck Simulator 2 na czele. W ciągu ostatnich kilku lat przeszli z wydawania projektowanych taśmowo tytułów o osiemnastokołowych ciężarówkach na zupełnie inny model działania. Taki, w którym opracowują najpierw podstawkę, a następnie cały czas ją szlifują wydając całą masę poprawiających grę aktualizacji i raz na jakiś czas przeplatając to DLC. Vive la France! to dopiero trzeci dodatek do Euro Truck Simulator 2 i to pomimo faktu, że podstawka na rynku jest już dostępna od ponad czterech lat. To oczywiście zrozumiałe, w końcu liczebność zespołu dopiero od jakiś dwóch lat uległa większym zmianom, a i przecież poza ETS2 twórcy cały czas mają na warsztacie American Truck Simulator, który doczekał się przez ostatni rok nie tylko swojej premiery, ale także sporo poprawek (w tym zwiększenia skali mapy!) oraz dodatku. Mimo wszystko prawda jest taka, że chciałoby się więcej. Cztery lata temu sądziłem, że Czesi do tego czasu zdążą przygotować znacznie więcej państw – marzył mi się wypad na wschód albo południe Europy albo chociaż trasy w Hiszpanii lub Portugalii. Zanim tam jednak dotrzemy – trzeba przejechać przez Francję. I to właśnie wprowadza Vive la France!.

Przyznam szczerze, że powrót do Euro Truck Simulator 2 okazał się być lekko rozczarowujący pod wizualnym względem. Przez ostatnie miesiące odpalałem głównie American Truck Simulator i dopiero powrót do poprzedniej produkcji SCS uświadomił mi, że upływający od premiery czas nie jest dla niej zbyt łaskawy. Owszem, gra nadal potrafi prezentować się bardzo ładnie, szczególnie w blasku wschodzącego słońca czy bardziej malowniczych miejscach. Ale nigdy nie należała do pierwszej ligi pod względem grafiki, a mijające lata sytuacji nie poprawiają. Tekstury otoczenia, drzew czy niektórych budynków nie robią już dobrego wrażenia. Pustki na chodnikach straszą bardziej niż przedtem. Wiele elementów wykonanych jest w dość uproszczony sposób, co w 2016 rzuca się w oczy znacznie mocniej niż cztery lata temu. Nie mam o to do twórców żalu. Silnik ma już swoje lata i trudno, by w dodatku rewolucjonizowali pewne elementy, zresztą wszystkie większe usprawnienia pewnie trzymają już na ATS. Ale przyglądając się grze przy okazji powrotu do niej po prostu nie umknęło to mojej uwadze. Jednocześnie zacząłem zastanawiać się jaki mógłby być symulator jeżdżenia ciężarówką na miarę 2017 i wiem, że na tym polu jest jeszcze wiele do zrobienia.

Zanim jednak dostaniemy ETS 3 lub na drogach znajdzie się jakaś niespodziewana konkurencja, królować będzie niezmiennie Euro Truck Simulator 2. Gra ma całe rzesze oddanych fanów, którzy przez tych kilka lat zjeździli ją zapewne i wzdłuż i wszerz i wspak i na wszystkie możliwe sposoby z modem na tryb wieloosobowy włącznie. Sam spędziłem z nią kilkadziesiąt godzin i wiem, jak pożądaną nowością dla podstawki są nowe drogi, jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało. Dzięki Vive la France! dostajemy do dyspozycji teren całego kraju. Łącznie znajdziecie tam 15 miast, tysiące kilometrów dróg i autostrad oraz sporą liczbę charakterystycznych elementów czy miejsc. Co ważne, dodatek nie tylko wprowadza nowe tereny ale także odświeża to, co było w grze już wcześniej, dzięki czemu Paryż wreszcie przypomina metropolię z prawdziwego zdarzenia, a poszczególne drogi czy wprost dróżki doczekały się bardziej regionalnego, francuskiego charakteru.

GramTV przedstawia:

Nie da się nie zauważyć, że niektóre z drogowych rozwiązań praktycznie żywcem przekopiowano z ATS łącznie z tymi, które nie sprawdzają się najlepiej. Czasem da się natrafić na miejsca, w których brakuje podziału na pasy, a ograniczenia prędkości na znakach nie pokrywają się z informacjami wyświetlanymi przez GPS. Wirtualni kierowcy nie radzą sobie najlepiej także na licznych rondach, które królują w tym dodatku. Osobiście się na to nie obrażam, bo byłem we Francji i widziałem co tam wyprawia się na skrzyżowaniach z ruchem okrężnym. Ten niedopracowany element SI dodaje więc przypadkowo realistyczności zabawie. Jednocześnie twórcy zadbali o to, by na drodze pojawiły się nowe elementy infrastruktury – estakady, zjazdy, bramki na autostradach czy progi zwalniające. Także roślinność i tereny prezentują się ciekawie, a czym mniejsze drogi i miasteczka, tym bardziej czuć w nich francuską prowincję co sprawia, że bardzo fajnie się po nich podróżuje. Na plus dodać można także nowe rodzaje przedsiębiorstw oraz towarów do przewiezienia.

Jednocześnie przyznam, że cena za dodatek ustalona została na zaskakująco wysokim poziomie. 60 zł za nowe miasta i drogi do gry bądź co bądź czteroletniej to sporo, szczególnie, jeżeli porównamy to z ceną American Truck Simulator – podstawka tej produkcji wraz przepustką na dwa DLC kosztuje zaledwie 2/3 tej sumy, a jest znacznie nowsza i ładniejsza. Co więcej, cztery lata temu podstawowa wersja ETS2 wyceniana była na 69 złotych. To zaledwie dziesięć złoty więcej niż teraz twórcy życzą sobie za dodatek z jednym państwem w roli głównej. Uwielbiam Czeskie gry o ciężarówkach, ale trudno nie zauważyć, że cena naprawdę jest wygórowana w porównaniu do zawartości. Jednocześnie jednak zdaje sobie sprawę, że dla fanów sześć dych za dodatek to nie tylko cena za nowe mapy, ale w pewien sposób i danina oraz podziękowanie za wykonaną dotychczasową, tytaniczną pracę.

Czy więc warto kupić Euro Truck Simulator 2: Vive la France!? To już naturalnie pytanie na które każdy musi odpowiedzieć sobie samodzielnie. Cena wydaje się być wysoka, a minione lata widać w grze gołym okiem. Starzeje nam się ETS2 i nic tego nie zmieni. Jednocześnie mimo archaicznych gdzieniegdzie rozwiązań czy nienajlepszej już oprawy wizualnej pod pewnymi względami, rozgrywka nadal wciąga, odpręża i dostarcza satysfakcji, a to najważniejsze. Francuskie miasta i drogi wprowadzają potrzebny do gry powiew świeżości, ale moim zdaniem zanim kupicie ten dodatek warto, byście zainteresowali się American Truck Simulator. Za niższą cenę otrzymacie nowszą grę i większy teren do zabawy. Chyba, że jesteście fanami ETS2 i to przy nim cały czas spędzacie czas nabijając kolejne kilometry. Wtedy nie ma o czym gadać, bo najprawdopodobniej bez nowego dodatku się po prostu nie obejdziecie i to bez zważania na cenę.

7,0
Wyprawa do Francji wychodzi ETS2 na dobre, choć gołym okiem widać upływający czas
Plusy
  • 15 nowych miast
  • tysiące kilometrów dróg i autostrad
  • odświeżenie istniejących już terenów
  • klimat francuskich miast i miasteczek
  • nowe firmy i towary
Minusy
  • zbyt wysoka cena
  • silnik gry ewidentnie się starzeje
  • brak większych innowacji
Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
25/12/2016 11:17

" Przez ostatnie miesiące odpalałem głównie American Truck Simulator i dopiero powrót do poprzedniej produkcji SCS uświadomił mi, że upływający od premiery czas nie jest dla niej zbyt łaskawy. " " wszystkie większe usprawnienia pewnie trzymają już na ATS " Moim zdaniem nie jest to prawda. W obu grach jest ten sam silnik, patche do obu produkcji poprawiają i dodają to samo. Graficznie ATS wygląda nawet gorzej bo oferuje paskudne tekstury skał na pustyni i rozmyte krajobrazy rodem z pustyni w Half-Life 1 w przeciwieństwie do pięknych widoczków z ETS2. Polecam kupić jak cena zejdzie do 30zł lub mniej. Żadnego DLC do ciężarówek nie kupuje się od razu bo to maszynka do robienia pieniędzy, tak samo jak ATS które na premierę było drogie i małe, a teraz urosło (reskaling mapy) i staniało /emoticons/smile.png" srcset="/emoticons/smile@2x.png 2x" title=":)" width="20" />