Powrót Jaskrawego Rycerza - recenzja Batman: Return to Arkham

Jakub Zagalski
2016/11/14 11:00
0
0

Batman przeskoczył na nowy silnik graficzny, co wcale nie oznacza wprowadzenia samych pozytywnych zmiany.

Powrót Jaskrawego Rycerza - recenzja Batman: Return to Arkham

Batman: Arkham Asylum i Batman: Arkham City to zdecydowanie moje ulubione gry z serii o Mrocznym Rycerzu. Szczególnie miło wspominam sequel z 2011 roku, w którym Rocksteady oddało do zabawy spory kawałek miasta. Pięć lat później przyszło mi powrócić do Arkham, by sprawdzić, jak wypadło odświeżenie tych tytułów i czy właściwie Batman potrzebował liftingu?

Za oba remastery gier z poprzedniej generacji konsol odpowiadają ludzie ze studia Virtuos, którym bliżej do miana rzemieślników, aniżeli wybitnych artystów. Developer ma w swoim portfolio takie produkcje jak odświeżony Heavy Rain (który wypadł poniżej moich oczekiwań), koszmarne Fable Anniversary, Final Fantasy X/X-2 HD Remaster czy XCOM: Enemy Unknown na iOS. Remasterowanie gier nie jest więc dla Virtuosów nowym zjawiskiem, choć patrząc na poprzednie próby odświeżania starszych produkcji przez tę ekipę, do Batman: Return to Arhkam należałoby podejść z dużym dystansem.

Formalnie obie gry z Batmanem wydane w ramach Return to Arkham są edycjami GOTY, zawierającymi wszystkie dotychczas wypuszczone dodatki, takie jak skórki dla postaci, dodatkowe wyzwania, rozszerzenia fabularne itd. Co jednak najważniejsze, Batman dokazujący przed laty na PlayStation 3 i Xboksie 360 po przeskoczeniu na współczesne konsole (PlayStation 4 i Xbox One) doczekał się zmiany silnika. Autorzy remasterów odłożyli na bok leciwą technologię Unreal 3 i sięgnęli po Unreal Engine 4.

Zremasterowany Batman śmiga po otoczeniu obleczonym w ostrzejsze tekstury, a jego kombinezon (jeżeli się przyjrzeć) jest bogatszy w detale. Peleryna skąpana deszczem jeszcze dokładniej odbija refleksy światła emitowane przez rozmaite latarnie, neony czy płonące elementy otoczenia. Nowszy silnik nie wpłynął jednak znacząco na poprawę jakości grafiki. Ba, niektóre twarze wyglądaja na zbliżeniach gorzej niż w oryginale (są bardziej rozmyte i jaskrawe). W dalszym ciągu widać, że to gry sprzed pięciu i siedmiu lat z licznymi uproszczeniami graficznymi, które niegdyś próbowano zatuszować ciemną kolorystyką i klimatycznym mrokiem. I wtedy zrobiono to bardzo skutecznie, bo Batmany od Rocksteady wprost ociekają klimatem, nawet pomimo kilku lat na karku.

GramTV przedstawia:

Bolesnym rozczarowaniem zremasterowanych Batmanów jest niewątpliwie brak 60 klatek animacji na sekundę. Gry śmigają w stałych 30 FPS-ach, chociaż bywają momenty, gdy animacja zaczyna chrupać. Takie potknięcia zdarzają się głównie w ciasnych korytarzach (których szczególnie w Arkham Asylum nie brakuje). Jeżeli chodzi o sceny walki, kiedy to płynna animacja jest niezbędna przy produkowaniu złożonych combosów, jest w tym temacie znacznie lepiej.

Batman: Return to Arkham pokazuje, że wysoko oceniane gry Rocksteady są w dalszym ciągu źródłem wyjątkowych doświadczeń spod znaku płaszcza i batarangu. Dzięki dodatkowej treści, sprzedawanej oryginalnie jako DLC, kilkuletnie Batmany starczają na kilkadziesiąt godzin. Wracając dzisiaj do tych produkcji i przymykając oko na graficzne uproszczenia, zupełnie nie odczułem, że w przypadku Arkham Asylum od pierwszego spotkania minęło już siedem lat. To w dalszym ciągu klimatyczne, dobrze przemyślane i wciągające gry z gatunku action adventure, mocno zakorzenione w filozofii metroidvanii (nie przeskoczysz tej dziury, póki nie zdobędziesz jakiegoś gadżetu).

Jednocześnie jakość wykonania remasterów pozostawia wiele do życzenia. Przesiadka na nowszy silnik jest widoczna, ale nie na tyle, by ktoś posiadający obie gry na starsze konsole musiał wydawać pieniądze drugi raz na to samo. Widać, że wydawca popłynął na fali popularności remasterów i chciał zarobić trochę grosza jak najmniejszym kosztem. Batman: Return to Arkham jest więc skierowane przede wszystkim do osób posiadających PlayStation 4/Xboksa One, które nigdy wcześniej nie grały w dwa pierwsze Batmany od Rocksteady. Znawcy tematu mogą sobie odpuścić te remastery bez żalu.

7,0
Świetne gry, słabe remastery
Plusy
  • Ostrzejsze tekstury
  • lepsze oświetlenie i efekty
  • pakiet wszystkich DLC w zestawie
  • obie gry są świetne pomimo upływu lat
Minusy
  • 30 klatek animacji na sekundę
  • animacja lubi zwolnić
  • jaskrawa kolorystyka momentami psuje klimat
  • niektóre elementy wyglądały lepiej na słabszych konsolach
  • zero nowej zawartości
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!