Zespołowa eksterminacja kosmitów - recenzja Alienation

Jakub Zagalski
2016/05/08 14:00
0
0

Finowie z Housemarque znowu sprawili, że posiadacze PlayStation 4 zakochani w arcede'owych twin-stick shooterach mają ogromny powód do radości.

Zespołowa eksterminacja kosmitów - recenzja Alienation

Twórcy świeżego podejścia do gatunku SHMUP w postaci Resogun i jednej z najlepszych strzelankowych kooperacji na PlayStation 3 i 4 (Dead Nation) w swojej najnowszej grze zostali wierni stylistyce arcade'owych shooterów, a jednocześnie rozwinęli klasyczną formułą w całkiem zaskakującym kierunku. Jeżeli po Alienation spodziewaliście się „Dead Nation z kosmitami zamiast zombiaków”, to czeka was ogromne zaskoczenie.

Oglądając rozmaite zwiastuny i nagrania z Alienation nie da się zaprzeczyć, że główną inspiracją dla nowej gry Housemarque była zombiacza strzelanka Dead Nation z 2010 roku. Cichy hit i jeden z ciekawszych cyfrowych exclusive'ów na PlayStation 3 (później przeniesiony na PS Vitę i PS4) wydaje się być bazą dla nowej produkcji fińskiego studia, które jednak nie poprzestało na podmiance tekstur, przeciwników i przerobieniu postapokaliptycznej scenografii na coś bardziej w stylu science fiction. Owszem, na pierwszy rzut oka Alienation działa tak samo jako Dead Nation – strzelanie, poruszanie się, otwieranie skrzyń, destrukcja otoczenia i inne elementy są bliźniaczo podobne, jednak wystarczy kilka chwil z nową grą Housemarque, by przekonać się, że na starych (i sprawdzonych) fundamentach powstała zupełnie nowa budowla. O wiele większa, bardziej okazała i przykuwająca uwagę bogactwem detali.

Przepis na Alienation wydaje się być bardzo prosty i do bólu klasyczny: Ziemię odwiedzili kosmici, którzy są o krok od unicestwienia zacofanych technologicznie autochtonów. Tylko ty, graczu (i tobie podobni), możesz odeprzeć widmo zagłady, wykorzystując do tego celu nowo opracowaną tajną broń w postaci skafandrów bojowych.

Jak się okazuje, ziemscy naukowcy opracowali nie jeden, a trzy rodzaje takich ubranek, które reprezentują odmienne klasy postaci. Do wyboru mamy: Obrońcę (ciężkozbrojnego tanka ze zwiększoną siłą rażenia i tarczą, ale poruszającego się wolniej od innych), Sabotażystę (zwinny zawodnik z kamuflażem optycznym, plazmowymi ostrzami i asem w rękawie, zapewniającym chwilowe wsparcie ogniowe) oraz Biospecjalistę (medyk mogący dodatkowo wypuścić toksyczną chmurę w kierunku wrogów). Alienation stawia na różnorodność, która przydaje się w domyślnej kooperacji, bo chociaż kosmitów można eksterminować w samotności, to jednak tryb wspólnej zabawy nadaje tej grze nowego znaczenia. Radość płynąca z grania w maksymalnie czteroosobowym składzie jest nie do opisania. W zależności od ustawień możemy powitać w swojej grze losowych pomagierów (na brak chętnych na razie nie można narzekać) lub utworzyć własną drużynę.

Niestety w kontekście kooperacji trzeba również wspomnieć o największej wadzie Alienation – ta gra nie ma lokalnego coopa! Dead Nation przechodziłem wspólnie z żoną dziesiątki razy (niegrająca na co dzień małżonka tak się wciągnęła, że wbiła na swoim koncie platynę) i od tamtego czasu gra Housemarque jest dla mnie wyznacznikiem jakości w temacie kanapowych multiplayerów. Z bólem serca przyjąłem więc decyzję Finów o niewprowadzeniu tego trybu w ich nowej produkcji, która na całe szczęście (choć to dla mnie nadal marna pociecha) może się pochwalić rozbudowaną warstwą sieciową. Oprócz sycącej kooperacji online mamy tu bowiem nowość w postaci najazdów PvP (można wyłączyć, jeśli komuś nie chce się użerać z przykoksowanymi graczami), powraca również znany z Dead Nation motyw rywalizacji państw, w której zawodnicy z poszczególnych narodowości, ustalanej na podstawie danych z konta PSN, zdobywają punkty dla swojego kraju.

GramTV przedstawia:

Wracając do mechanizmów rozgrywki, Alienation to w dalszym ciągu strzelanka rozpisana na dwa analogi, z których jeden odpowiada za poruszanie bohaterem, a drugi za swobodne celowanie. W przeciwieństwie do Dead Nation podstawowa broń nie ma nieskończonej amunicji, trochę inaczej działa również granat znajdujący się na wyposażeniu od początku (trzeba rzucić i ręcznie go zdetonować). Poza tymi drobnymi różnicami nowa produkcja Finów czerpie pełnymi garściami z zombiaczej poprzedniczki: do zdobycia jest masa giwer o różnym zastosowaniu, ładunki wybuchowe występują w kilku rodzajach, wykorzystanie otoczenia (np. wybuchających samochodów) bywa kluczowe w niektórych momentach, a mapa jest nafaszerowana sekretami i ścieżkami, którymi warto podążać w celu pokonania opcjonalnych przeciwników i zdobyciu skarbów.

Co jednak wyraźnie odróżnia Alienation od gry z 2010 roku, to rozwinięcie dosyć prostej formuły arcade'owej strzelanki, która bez większych problemów mogłaby zostać zaprezentowana w salonach gier, w kierunku action RPG z zabawą opierającą się na zdobywaniu lootu niczym w Diablo czy zbliżonym scenograficznie Destiny. Alienation jest, jak to mówią na Zachodzie, loot based, co oznacza, że rozgrywka jest w dużej mierze kształtowana przez to, jakie przedmioty wpadną w nasze ręce i w jaki sposób rozdzielimy punkty doświadczenia, ulepszające zdolności naszej postaci. Nie zagłębiając się w szczegóły systemu, podkreślę jedynie, że rozwój bohatera i sprzętu nie polega w Alienation wyłącznie na dodawaniu „+1 do obrażeń/ochrony itp”. Kombinowanie z ustawieniami daje pole do popisu osobom, które lubią eksperymentować i szukać najlepszej konfiguracji. Gracze przyzwyczajeni do prostolinijnego i ograniczonego rozwoju w Dead Nation mogą się na początku poczuć zagubione, jednak im dalej w las, tym bardziej chce się szukać optymalnych rozwiązań dla swojego stylu gry.

Alienation jak na (prawie) rasowego action RPG z lootem przystało zachęca do powtarzania tych samych misji, szukania dodatkowych lokacji i stawiania czoła opcjonalnym bossom. Jednorazowe przejście trybu kampanii zajmuje maksymalnie kilka godzin, jednak wyciśnięcie wszystkich soków to zajęcie na długie tygodnie. Szczególnie, gdy mamy pod ręką zgraną ekipę rządną kooperacyjnych wrażeń. Po przejściu gry czekają na nas dodatkowe zadania i nowe rodzaje misji, a poza tym zawsze warto spróbować swoich sił na wyższych poziomach trudności, gwarantujących większą szansę na zgarnięcie rzadkiego lootu. Na masochistów/doświadczonych graczy pewnych swoich umiejętności czeka również tryb ekstremalny, w którym jeden błąd może oznaczać wyzerowanie paska życia, a to z kolei prowadzi do ujrzenia napisu „Game Over” i konieczności zaczynania zabawy od samego początku.

Pasek zdrowia ludzkiego wojownika jest sukcesywnie uszczuplany przez wszelkiej maści kosmiczne stwory. Są zombiakopodobne mutanty atakujące w zwarciu, niektórzy obcy kryją się w jajach rodem z Aliena, które wybuchając zostawiają na ziemi palącą substancję, nie brakuje również bardziej wymyślnych przeciwników – dobrze uzbrojonych w działa i miotacze ognia, dysponujących technologią umożliwiającą teleportację itp. Twórcy nie wymyślają koła na nowo i często operują schematami, jednak wychodzi im to świetnie, dzięki czemu nie sposób narzekać na nudę. Podobnie sprawa wygląda z wykonaniem poziomów. Wizualnie Alienation to kolejna perełka od ekipy Housemarque, która za każdym razem odważnie sobie poczyna z rozmaitymi efektami świetlnymi. Świat opanowany przez kosmitów fascynuje i niepokoi. Co najważniejsze, zawieszenie kamery nad polem boju nie jest podyktowane chęcią ukrycia graficznych mankamentów – w Alienation zdarzają się słabsze tekstury, ale całość jest świetnie zaprojektowana i zróżnicowane. Przy czym czteroosobowy zespół strzelający do dziesiątek kosmitów potrafi wywołać chaotyczne widowisko, w którym detale poziomów tracą na znaczeniu.

Alienation jest prawdziwym zaskoczeniem, które pokazuje, że twórcy zachowali oryginalny styl swoich produkcji, a zarazem poszli o krok dalej w kierunku systemowej głębi charakterystycznej dla diablopodobnych tworów. Z takiej mieszanki powstała wyjątkowo grywalna produkcja zarówno dla fanów twórczości Housemarque, nacechowanej arcade'owym sznytem, jak i miłośników kooperacyjnej młócki z action RPG-ową głębią. Brak kanapowego coopa to poważna skaza, ale mając ją na względzie i tak warto spróbować swoich sił w walce z kolejną inwazję kosmitów.

8,5
Dead Nation spotyka Diablo i gubi po drodze kanapową kooperację.
Plusy
  • Kooperacja dla czterech osób
  • głębia systemu
  • rozwój postaci
  • zróżnicowane lokacje
  • mnóstwo wyzwań
  • świetne efekty graficzne
  • podstawy znane z Dead Nation
Minusy
  • Brak lokalnej kooperacji bardzo boli
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!