Yakuza 5 - recenzja

Jakub Zagalski
2016/01/28 11:00
0
0

Warto było czekać trzy lata na zachodnią premierę.

Yakuza 5 - recenzja

Yakuza (w oryginale Ryu ga Gotoku/Like a Dragon) to jedna z tych serii, których szczerze zazdroszczę Japończykom. Oczywiście poszczególne części głównego nurtu, czyli te z cyferkami przy tytule, trafiają do Europy w zrozumiałej wersji, ale robią to zazwyczaj ze sporym opóźnieniem, a o przetłumaczeniu większości spin-offów nie może być mowy. Na Yakuzę 5 Zachód czekał równo trzy lata (sic!) od japońskiej premiery, i chociaż seria nadal prezentuje techniczny poziom poprzedniej generacji, pełno w niej bzdur, uproszczeń i archaizmów, to i tak "nowa" gra Toshihiro Nagoshiego w ostatniej chwili zasłużyła na tytuł mojej ulubionej gry 2015 roku.

Yakuza 5 opowiada dalsze losy (prawie wszystkich) bohaterów z Yakuzy 4, i podobnie jak poprzednia część, dzieli historię na kilka scenariuszy (aktów) dedykowanych poszczególnym postaciom. A są nimi: Kazuma Kiryu, który przybrał nowe nazwisko i zamieszkał w Fukuoce, gdzie pracuje jako kierowca taksówki. Tokijska przeszłość nie daje mu jednak o sobie zapomnieć, gdyż Kiryu po raz kolejny zostaje wciągnięty w aferę wywołaną przez tytułowe środowisko przestępcze. Drugim bohaterem jest znany z "czwórki" Taiga Saejima, który szykuje się do dwuletniej odsiadki, wynikającej z wydarzeń z poprzedniej części. Twórcy oddali nam również do dyspozycji Shuna Akiyamę (również debiutował w Yakuzie 4), którego scenariusz zazębia się w pewnym momencie z wątkiem Haruki Sawamury. Wieloletniej podopiecznej Kiryu, która teraz, jako nastolatka, próbuje zostać popową idolką w Osace. Zestaw grywalnych postaci zamyka debiutant - Tatsuo Shinada. Były bejsbolista, który odgrywa bardzo ważną rolę w całej historii, mimo że z początku nic na to nie wskazuje.

Podobnie jak Yakuza 4, "piątka" sprawnie przeplata kilka (na pierwszy rzut oka) niezależnych wątków, które razem tworzą spójną całość i prowadzą do wielkiego finału. Co najważniejsze, twórcy nauczeni doświadczeniem z poprzedniej gry poszli o krok dalej i zdecydowali się na jeszcze większy rozmach. Stąd pięć grywalnych postaci i tyle samo zróżnicowanych lokacji: tokijskie Kamurocho, Sotenbori w Osace, kawałek Fukuoki, Sapporo i Nagoi. Oprócz tych pięciu miejskich scenerii w grze pojawia się lokacja więzienna i górska wioska z fragmentem lasu, w której rozgrywa się ważna część aktu (i duży poboczny wątek) Saejimy, co oznacza, że Yakuza 5 to największa i najbardziej zróżnicowana odsłona w serii.

Każde miasto ma własny charakter, wyjątkowe miejsca i atrakcje do zaliczenia, takie jak wystawa śnieżnych rzeźb w Sapporo z ukłonem w stronę fanów Hatsune Miku. Nawet doskonale znane i wałkowane przez wszystkie części Kamurocho doczekało się pewnych zmian, które od razu rzucą się w oczy weteranom serii. Każda lokacja jest tradycyjnie pełna rozmaitych atrakcji i pobocznych aktywności, jako że na zaliczenie czeka mnóstwo barów, restauracji, sklepów, lokali z hostessami, bilardem, rzutkami, mahjongiem, salony gier, pachinko etc.

Fanom Yakuzy nie trzeba tłumaczyć, że misje fabularne to kropla w morzu zabawy, jakie oferują gry z tej serii. Dzięki temu niemal w każdej chwili można się oderwać od głównego wątku (co nie jest łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę wciągający scenariusz) i wybrać się na ryby, wziąć udział w testach nowej gry szalonego naukowca, pograć na automatach w Taiko no Tatsujin albo Virtua Fighter 2, spróbować wyłowić wszystkie figurki w zabawie typu claw crane, pozbierać wszystkie klucze/fragmenty mapy/śmieci porozrzucane po różnych miastach, porobić zdjęcia lub wykonać rozmaite zadania dla napotkanych NPC-ów. Jak zwykle niektórzy poproszą o przeniesienie przedmiotu z punktu A do B, ale trafia się też sporo ciekawych i zapadających w pamięć sidequestów, jak chociażby misja, w której Saejima musi się rozprawić z gangiem polującym na... świętego Mikołaja.

GramTV przedstawia:

Ze względu na swój rozbudowany charakter Yakuza 5 to w gruncie rzeczy pięć doskonale uzupełniających się elementów, które co prawda nie mogłyby się obronić jako samodzielne gry, ale razem tworzą spójną całość. Każdy akt poświęcony danemu bohaterowie (albo bohaterom) powstał w oparciu o oddzielny pomysł, co przejawia się zarówno w misjach głównego wątku jak i zadaniach pobocznych. Przykładowo Kiryu jako jedyny może zasiąść za kierownicą taksówki, by brać udział w ulicznych wyścigach lub wozić klientów do wyznaczonego celu. I chociaż grywalne auta w Yakuzie mogą być dla niektórych graczy spełnieniem marzeń, to w praktyce sekwencje jeżdżone są toporne i trzeba się mocno zawziąć, by czerpać z nich przyjemność. Saejima doczekał się rozbudowanego sidequesta z motywem polowania w górskich rejonach, zaś najbardziej oryginalny jest akt Haruki. Nastolatka przygotowuje się do występu w turnieju Princess League, co oznacza branie udziału w lekcjach śpiewu, tańca, uliczne bitwy z tancerzami, spotkania z fanami - wszystko to utrzymane w konwencji gry rytmicznej-muzycznej. Jeżeli w poprzednich Yakuzach spędzaliście długie godziny w barach karaoke, to wątek Haruki będzie dla was prawdziwym rajem.

Trzon rozgrywki (wyjątkiem jest Haruka) pozostał niezmieniony, co oznacza, że przez około 30 godzin, jakie potrzeba na ukończenie głównego scenariusza bez skoków w bok, spędzimy na bieganiu po mieście/przenoszeniu przedmiotów od punktu A do B i walkach z mniej lub bardziej przypadkowymi zabijakami. System walki jest wciąż bardzo przyjemny i całkiem rozbudowany, szczególnie, że każdy bohater posiada odmienny wachlarz ciosów, finisherów i technik specjalnych. Saejima jest powolny, ale nadrabia siłą i zasięgiem ramion, Shinada nie ma sobie równych, gdy dzierży kij baseballowy, Akiyama zaskakuje szybkością i zwinnością, zaś Kiryu to po prostu legenda. Warto pamiętać, że bohaterów można uzbroić w rozmaite przedmioty, które skutecznie zwiększą szanse powodzenia w trudniejszych starciach. Do dyspozycji oddano kije, tonfy, kastety, miecze, parasole, nunchaku, halabardy, broń palną (wszystko to można ulepszyć u starego znajomego z furgonetki) i wiele, wiele więcej.

Yakuza 5 wprowadziła sporo nowości i zadbała o zróżnicowanie poszczególnych aktów, jednocześnie nie sposób zapomnieć, że to w dalszym ciągu gra robiona na starym silniku i cierpiąca na dawne bolączki. Jeżeli nie mieliście wcześniej styczności z serią i rzucicie okiem na jakieś nagranie prezentujące rozgrywkę, nie zdziwcie się, że Yakuza 5 wygląda jak "wczesne PS3". Na szczęście uproszczenia graficzne ratuje ogólny klimat, który przypadnie do gustu miłośnikom japońskiej (pop)kultury. Zresztą, jeżeli ktoś sięga po Yakuzę 5, mając bagaż doświadczeń zdobyty w poprzednich częściach, to wie, z jakimi archaizmami i kretyńskimi mechanizmami będzie miał do czynienia. Zaliczyłem wszystkie numerowane odsłony i Dead Souls, i chociaż nadal uznaję Yakuzę za jeden z lepszych tworów ostatniej dekady, to krew mnie zalewa, gdy proszek z gaśnicy bywa bardziej śmiercionośny niż ciosy zadawane mieczem. Irytuje przenikanie obiektów w kluczowych momentach, ziewam, oglądając po raz n-ty długie animacje finisherów/ciosów specjalnych.

Te wpadki, niedoróbki i ogólna niechęć (niemoc?) do stworzenia sandboksa na współczesnym poziomie technologicznym jest jednak niczym, kiedy bierzemy pod uwagę historię i możliwość spędzenia długich godzin w japońskich realiach. Miłośników serii nie muszę przekonywać, że warto poznać kolejny rozdział z życia Kazumy Kiryu i jego przyjaciół. Nowicjuszy, zainteresowanych "piątką", odsyłam do korzeni, gdyż Yakuza jest bardzo hermetyczna pod względem fabularnym, posiada mnóstwo odniesień do poprzednich wydarzeń i postaci. Nie prowadzi za rączkę, nie tłumaczy i nie przypomina, kto z kim i dlaczego. Sam rozpocząłem swoją przygodę z serią od "trójki" na PS3, po czym wróciłem do "wiekowych" odsłon na PS2. Nie żałuję, bo kilka tygodni temu mogłem wreszcie zagrać w Yakuzę 5, która rzutem na taśmę stała się moją grą roku 2015.

9,5
Najlepsza Yakuza na Zachodzie motywuje do odkurzenia PlayStation 3
Plusy
  • Pięć grywalnych postaci
  • różne podejście do rozgrywki w poszczególnych aktach
  • Haruka
  • wciągająca historia
  • nowe mechanizmy
  • ilość i zróżnicowanie lokacji
  • ponad 100 godzin zabawy
Minusy
  • Archaizmy
  • nie graj bez znajomości poprzednich części
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!