Overwatch - wrażenia z wersji beta

Berlik & Ostrowski
2015/11/03 18:00
0
0

Blizzard i sieciowa strzelanina. Parę lat temu na takie połączenie wiele osób pukałoby się w głowę. Pytanie najważniejsze - będzie dobrze?

Overwatch - wrażenia z wersji beta

Jak na razie ciężko znaleźć jednoznaczną odpowiedź, ale poprosiliśmy dwóch redaktorów gram.pl, którzy biorą udział w testach Overwatch, o wstępną opinię na temat gry.

Adam Berlik

Ostatnio dochodzę do wniosku, że gdyby Blizzard stworzył grę wyścigową lub przygodówkę, to byłaby to produkcja wysokiej jakości. Firma, która jeszcze do niedawna była kojarzona jedynie ze Starcraftem, Warcraftem i Diablo, nie tylko tworzy kolejnej odsłony znanych serii, próbuje trafić również do świadomości fanów innych gatunków.

Hearthstone: Heroes of Warcraft to karcianka, czyli gatunek, którego po Blizzardzie byśmy nigdy się nie spodziewali. A jednak gra bije rekordy popularności. Zresztą podobnie wygląda sytuacja z MOBA Heroes of the Storm. Co prawda w Hearthstone znajdziemy bohaterów Warcrafta, a w Heroes of the Storm postacie występujące także w innych produkcjach Blizzarda to, nie licząc ich obecności, mamy do czynienia z odrębnymi grami. Adam Berlik, Overwatch - wrażenia z wersji beta

Blizzard jednak nie zamierza na tym poprzestać i przygotowuje również sieciową strzelankę, w której rozgrywkę będziemy obserwować z perspektywy pierwszej osoby. Tak, jak w przypadku Hearthstone: Heroes of Warcraft czy Heroes of the Storm, które wyróżniają się na tle konkurencji (stąd między innymi ich ogromna popularność), tak i w Overwatch znajdziemy coś, co sprawia, że ciężko pomylić tę grę z innymi. Choć na pozór to kolejny, zwykły shooter osadzony w realiach science-fiction.

Zamiast klas postaci, możliwości zdobywania punktów doświadczenia i odblokowywania nowych umiejętności, dzięki którym dostosujemy swojego bohaterów do preferowanego stylu walki, na starcie otrzymujemy możliwość wybrania jednego z wielu herosów. W przypadku obecności kilkunastu postaci (docelowo jednak będzie ich znacznie więcej) i meczów, w których naprzeciwko siebie stają dwie drużyny, po sześciu graczy w każdej, możemy śmiało zaryzykować stwierdzenie, że kombinacji jest od groma i jeszcze trochę.

GramTV przedstawia:

Kiedy w zapowiedziach przedpremierowych autorzy mówią o tym, że każda rozgrywka będzie inna, na twarzach doświadczonych graczy pojawia się jedynie uśmiech. Ale wiecie co? Jeśli Blizzard pójdzie w kierunku różnorodności bohaterów, rezygnując całkowicie z systemu rozwoju postaci, to może okazać się, że faktycznie – każdy mecz w Overwatch może mieć unikatowy przebieg. Nawet mimo tego, że rozgrywka w gruncie rzeczy wciąż będzie opierać się na pokonywaniu wrogów i przejmowaniu określonych punktów na mapie.

Overwatch budzi zainteresowanie również dlatego, że charakteryzuje się niezwykle szybkim tempem rozgrywki i wymaga współpracy między graczami oraz odpowiedniego wykorzystywania zdolności każdego z bohaterów. To bardzo dynamiczna zręcznościówka, która budzi skojarzenia z klasykami gatunku pokroju trzeciego Quake'a. Zastrzeżeń nie można mieć również do lokacji udostępnionych w becie. Każda z nich sprawia wrażenie dogłębnie przemyślanej, oferując możliwość testowania rozmaitych strategii.

Jak na razie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Overwatch ma ogromny potencjał, by stać się ulubioną grą fanów sieciowych strzelanek. A jeśli będzie dystrybuowany w modelu free-to-play z opcjonalnymi mikropłatnościami i nie okaże się grą pay-to-win, to może przyciągnąć do siebie nie tylko zupełnie nowych graczy, ale również tych, którzy dotychczas zapełniali serwery Call of Duty czy Battlefielda.

Kamil Ostrowski

Overwatch to gra, która bardzo mocno czerpie z popularnego dzisiaj gatunku MOBA, ale w żadnym wypadku nie może zostać do tej grupy zaliczona. To strzelanina z krwi i kości, nie żadna hybryda. Nie zmienia tego fakt, że do naszej dyspozycji zostaje oddany szereg bohaterów -w tej chwili osiemnastu, ale ta liczba na pewno szybko się zwiększy. Kamil Ostrowski, Overwatch - wrażenia z wersji beta

Myślcie o Overwatch jako o sieciowej strzelaninie w stylu Team Fortress czy Battlefield z tą różnicą, że zamiast kilku klas mamy kilkanaście, a z czasem pewnie będzie ich kilkadziesiąt. Co najlepsze, te klasy różnią się od siebie diametralnie. Różnorodność bohaterów to pomysł na którym "stoi" najnowsza produkcja Blizzarda. Jest zwykły żołnierz, który jednak pełni także częściowo rolę medyka. Jest wielki "tank", który nie dość, że ma mnóstwo punktów życia, to jeszcze osłoni członków drużyny tarczą, przez którą bardzo ciężko się przebić. Jest łucznik, jest snajperka, jest robot, który zmienia się w gniazdo z karabinem maszynowym czy w czołg. Mógłbym wymieniać bardzo długo, ale chyba łapiecie o co mi chodzi, nie?

Ta różnorodność sprawia, że gra jest potencjalnie bardzo złożona. Grając sześciu na sześciu możemy tworzyć unikalne kombinacje, możemy opierać się na synergii pomiędzy różnymi postaciami - zupełnie jak w MOBA. Brakuje tutaj jednak statystyk, zdobywania poziomów, kupowania przedmiotów, itd. Blizzard nie zapomina, że to przede wszystkim strzelanina. Dodam jeszcze, że w swojej "ciężkości" bardzo oldshoolowa - bliżej jej do Quake'a, niż Call of Duty, nie mówiąc już o Battlefieldzie czy Arma. Bezwładność postaci jest praktycznie żadna, to czysta arcade'ówka. Gra jest szybka, mecze są krótkie i intensywne, a po udanej akcji aż chce się krzyknąć "o kurde, widzieliście to?!".

Póki co brakuje w Overwatch bardzo wielu elementów - chociażby ciekawszych trybów czy map. Nie wiemy jeszcze nawet jaki będzie model biznesowy tej produkcji. Wiele osób mówi i free-to-play, ale nie zdziwiłbym się, gdyby Blizzard ten tytuł sprzedawał w pudełkach, a OPRÓCZ tego oferował także mikrotransakcje. Nie bulwersujcie się tak, przecież identycznie to działa w przypadku Counter-Strike: Global Offensive.

Ciężko stwierdzić czy Blizzardowi uda się przebić z Overwatch. Na dziś wersja beta daje niejaki obraz tego, co deweloper chce osiągnąć, potrafi nawet wciągnąć, ale jeżeli deweloper chce powtórzyć swoje niegdysiejsze sukcesy, to przed nim jeszcze sporo pracy - póki co beczka miodu smakuje świetnie, dziegciu prawie nie stwierdzono, ale pojemność rzeczonej beczki jest za mała. Niemniej, Blizzard, jeżeli ktoś od Was to czyta, mam dla Was wiadomość. "You had my curiosity, now you have my attention".

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!