Hacknet - recenzja

Sławek Serafin
2015/09/02 09:01
5
0

Najprawdziwszy, najbardziej autentyczny symulator hakowania jaki powstał.

Jest kilka powodów, dla których warto kupić i zagrać w Hacknet, ale jeden z nich, mało oczywisty, jest powodem wystarczającym samym w sobie. Mianowicie warto jest kupić Hacknet, żeby go zainstalować na laptopie i pójść z tym laptopem do jakiegoś miejsca publicznego, kawiarni, hotspotu czy czegoś w tym stylu. Tam odpalamy grę pośród tych wszystkich ludzi siedzących na Facebooku, Instagramie, Twitterze, w Office czy czymkolwiek innym zdecydowanie mało hardkorowym i... robimy za hakera. Hacknet w ogóle nie wygląda jak gra. Dla laika zaglądającego nam wścibsko przez ramię, a pewnie i nawet dla sporej grupy osób nieźle zorientowanych, będziemy wyglądać jakbyśmy naprawdę właśnie włamywali się do różnych komputerów. Jakbyśmy naprawdę zalewali proxy pustym ruchem z shellów, jakbyśmy przegryzali się przez firewalle analizując ich strukturę, jakbyśmy łamali protokoły FTP, SMTP i HTTP żeby otworzyć porty i zyskać zdalny dostęp administratora. I wszystko to w desperckim pośpiechu, zanim dopadną nas programy śledzące. Warto jest wydać dziesięć euro na Hacknet, żeby w duchu turlać się śmiechu z min tych wszystkich ludzi, robiących wielkie oczy na widok cyberprzestępcy siedzącego przy stoliku obok.

Hacknet - recenzja

To jest powód wystarczający, ale nie jedyny. Hacknet to świetnie wystylizowana, całkowicie unikalna i zdecydowanie warta uwagi gra. Zwróciliście uwagę, że nie napisałem, że to gra bardzo dobra? Cóż, pewnie dlatego, że Hacknet bardzo dobry niestety nie jest. Nadrabia jednak wyjątkowością, stylem i klimatem - i nawet jeśli ma jakieś niedociągnięcia i problemy, to wydaje mi się, że zalety jednak przewyższają wady.

Hacknet to symulator hakowania, jak już pewnie się wszyscy domyślili. Nie jest to symulator szczególnie realistyczny... prawdopodobnie, bo w sumie nie wiem jak wygląda prawdziwe hakowanie, więc trudno mi to ocenić. Ale nie wydaje się, żeby był realistyczny. Zamiast tego jest wiarygodny. Wiem, to trochę paradoks, ale tak właśnie jest. Hacknet pokazuje hakowanie może i nieprawdziwe, ale zaskakująco autentyczne. Wystarczająco, by zmylić szarego gracza, który nigdy się do żadnych komputerów nie włamywał, ani nawet nie chciał. Nie ma tu durnych uproszczeń, rozwiązywania łamigłówek i jakichś innych gierek logicznych, które uchodzą za włamywanie się do komputerów w innych produkcjach. Zamiast tego mamy mocno osadzone w realiach wpisywanie komend tekstowych i interfejs jako żywo przywodzący na myśl jakąś hybrydę DOSa czy UNIXa z mityczną, hardkorową hakerską nakładką X-Systemu. Coś fantastycznego. Serio, tak kapitalnie to wymyślono, że prawie wszystko poza najprostszymi czynnościami, takimi jak nawigowanie po katalogach, wymaga wklepania odpowiedniej komendy. Kopiowanie pliku, odpalenie programu, łączenie przez IP i mnóstwo innych czynności. Wszystko z klawiatury, jak prawdziwy twardziel. Nawet do usuwania plików trzeba użyć komendy rm. I dobrze, że można wyczyścić od razu zawartości całego katalogu dodając do niej gwiazdkę, bo inaczej podstawowa zasada hakerskiego bezpieczeństwa i higieny pracy, czyli odruchowe czyszczenie logów przed rozłączeniem się z obcym komputerem, byłaby strasznie uciążliwa. A tak to cd log, rm * i już można spokojnie dc w siną dal.

Świetne w Hacknet jest to, że nie trzeba absolutnie żadnego przygotowania, żeby się poczuć hakerem. Zostajemy wprowadzeni krok po kroku w tajniki i dopóki nie jesteśmy naprawdę gotowi, nie zdarzają się sytuacje, w których nie wiemy jak i co zrobić i musimy zacząć główkować. I choć jesteśmy prowadzeni za rączkę w pewnym sensie przez te pierwsze godziny, to w ogóle się tego nie czuje. Wręcz przeciwnie, mamy satysfakcję z naszych postępów w rzemiośle cyberzbrodni i doskonale się bawimy tym całym śledzeniem, włamywaniem, grzebaniem w cudzych plikach i realizacją różnych zadań zlecanych nam za pośrednictwem podziemnych organizacji hakerskich. "Dobrych" organizacji hakerskich, działających bezprawnie niestety, ale dla dobra ogółu, w imię wolności przepływu informacji i tak dalej. Jeśli myśleliście, że w Hacknet wcielicie się w złego włamywacza, zajmującego się phishingiem, czyszczeniem kont bankowych i instalowaniem trojanów, to muszę was rozczarować. Nic z tych rzeczy. Jeśli już będziemy działać na szkodę, to wielkich, podłych korporacji albo jakichś ogólnie niefajnych ludzi. A większość naszych działań będzie charakteryzowała się dość niskim poziomem zagrożenia dla społeczeństwa, chyba że ktoś uważa za zbrodnicze wykradnięcie dokumentacji medycznej kolesia, których chwali się dziewczynom, że ma jądra jak balony, na zlecenie jednej z nich, chcącej się przekonać, czy szuja nie łże. Nie łże. Ma takie schorzenie jakieś. Jak balony. No, może jak piłki tenisowe bardziej.

GramTV przedstawia:

Hacknet ogólnie często robi sobie jaja z tego czy tamtego. Zabawne konwersacje z IRCa znajdowane na różnych komputerach to normalka, ale żartów jest tutaj dużo więcej, włącznie z wrzucaniem kamyczków do ogródków różnych znanych korporacji, naśmiewaniem się z producentów gier i innymi "branżowymi" dowcipami. I trochę szkoda, że te żarty zastępują fabułę gry. Jest bowiem tak, że Hacknet niby jakiś tam scenariusz ma. Cała zabawa zaczyna się od maila od Bita, martwego hakera, który przygotował specjalną procedurę na wypadek swojej śmierci. Jego skrypt kontaktuje się z nami i wprowadza w temat, przy okazji sugerując, że byłoby fajnie, gdybyśmy rozwiązali zagadkę śmierci jego autora. I rzeczywiście, fajnie by było, nie? Ale nie jest. Owszem, w pewnym momencie rzeczywiście zaczniemy się zajmować sprawą Bita, konspiracjami i hakerstwem z najwyższej półki. Tyle, że ten moment nastąpi gdzieś tak na wyciągnięcie ręki przed finałem. A do tego czasu hakujemy sobie w fabularnej próżni właściwie, co niestety prędzej czy później robi się dość męczące. Fajnie się włamuje do komputerów, ale tylko przez pierwszych kilkanaście razów. Potem nawet rosnący poziom wyzwań i ich piętrowa konstrukcja nie są w stanie zamaskować faktu, że robimy w zasadzie cały czas to samo i tak samo. I nic nie przeciwdziała nudzie niestety.

W Hacknet brakuje czynnika ludzkiego przede wszystkim. Kontaktu z kimś, a nie tylko z kolejnymi IP. Brakuje jakichś wydarzeń, jakichś decyzji, konsekwencji. Gra jest za sucha, za płaska, pozbawiona emocji. Gdy już znudzi się nam czytanie żartów ukrytych w plikach .txt, zatęsknimy za prawdziwymi tajemnicami, za dobrymi historiami, za czymś głębszym, ciekawszym, bardziej absorbującym. Czymś co by nas zmotywowało do ciągnięcia tego wszystkiego dalej. Hacknet w fantastyczny sposób pozwala nam bawić się w autentyczne hakowanie, ale ponosi porażkę w kwestii dania nam powodu do robienia tego wszystkiego. Po pierwszych dwóch czy trzech godzinach urok łamania zabezpieczeń blednie i nic nas nie pcha do przodu. Pamiętacie jak na przykład taki Fallout: New Vegas, gra w której hakerstwo jest w ogóle nieistotne, natrętnie nakłaniał nas do grzebania w komputerach, bo w każdym następnym mogliśmy znaleźć jakąś kapitalną historię, dokładającą kolejną cegiełkę do kreacji całego świata? Tutaj tego nie ma. A nawet gdy jest, to za mało, za rzadko, za słabo. Źle sobie radzi Hacknet z fabułą, źle trzyma tempo, źle, źle, źle. I wielka szkoda, bo podstawy ma solidne, jak rdzeń Linuxa. To hakowanie naprawdę jest fajne, nawet jeśli powtarzalne. Trzeba było tylko trochę bardziej rozbudować świat, nakreślić, choćby pobieżnie, kilka postaci, wprowadzić jakieś interakcje, no cokolwiek. Żeby się coś działo, żebyśmy nie wpadali w kierat kolejnych kontraktów, może i ciekawych, może i wymagających kreatywnego podejścia i pomysłowości, ale ostatecznie wszystkich takich samych.

I dlatego właśnie nie napisałem na początku, że Hacknet to jest bardzo dobra gra. Trochę jej do tego brakuje. Cudnie wygląda. Nieźle też brzmi ze swoją elektroniczną ścieżką muzyczną. Oferuje siedemset ton autentyzmu. I trzysta klimatu. Ale wpada w pułapkę rutyny i fabuła nie wyciąga na czas ręki, by nas z tej pułapki wyciągnąć. Ręka pojawia się jak jest już nam wszystko jedno. Albo jak przestaliśmy grać. Musztarda po obiedzie, tak czy inaczej. Szkoda. Ale mimo to Hacknet jest jak najbardziej warty uwagi, ze względu na swoją wyjątkowość, ze względu na to, jak idealnie udało mu się przetłumaczyć wielką hakerkę na coś zrozumiałego i ekscytującego dla zwykłego gracza. No i zawsze jest ta kawiarnia. Hakowanie na poważnie. Bądźmy hardkorami. Trzeba tylko pamiętać, żeby się odpowiednio ubrać i przybrać oblicze pasujące do roli cyberwyrzutka. I ksywkę sobie wymyślić, gdyby ktoś, zwłaszcza atrakcyjny przedstawiciel płci nas interesującej, się zapytał. W ramach szczodrobliwego gestu okazjonalnej wielkoduszności przypomnę, że Neo, Morfeusz, Trinity i kilka innych już są zajęte.

7,0
Popatrzcie! Haxxuję! s0 1337!
Plusy
  • fantastyczny autentyzm
  • wystylizowana oprawa wizualna
  • prawdziwe komendy wplecione w bajeczkę o hakowaniu
  • sporo komputerowo-internetowego humoru
  • przystępne, stopniowe wprowadzenie
  • można się lansować w miejscach publicznych!
Minusy
  • słabość fabularna
  • hakowanie robi się rutynowe i nużące
  • angielski wymagany na poziomie ponadprzeciętnym
Komentarze
5
Usunięty
Usunięty
06/09/2015 10:28

Chciałem podziękować za zrecenzowanie tej gry, bo gdyby nie recka to bym o niej nawet nie wiedział. Kupiłem i.... jest świetna! Przeszedłem całą w jakieś 2 dni, a potem jeszcze 2 raz co zajęło już tylko 4 godziny. Grałem nie mając żadnego przygotowania bo tutorial jest świetny a samo hakowanie dość proste. Jedyna trudność to kojarzenie co robić dalej, gdzie jest link do kolejnego serwera itd. i to zajmuje w sumie najwięcej czasu. Tak czy siak gra jest świetna! Brakowało mi tylko możliwości upgradowania sprzętu tak jak to było w uplinku - niektóre hacki twały dość długo i ciągle brakowało mi ramu :(

KeyserSoze
Gramowicz
Autor
03/09/2015 11:36
Dnia 02.09.2015 o 23:16, NemoTheEight napisał:

Mam głupie pytanie. Da się w to grać nie mając większego pojęcia o komputerach? Bo o ile radzę sobie z Excelem, Wordem i kiedyś tam projektowałem prostą stronę internetową w gimnazjum, to na tym kończy się moja edukacja w zakresie TI jeśli chodzi o programy niespecjalistyczne (znaczy się używane w pewnych zawodach, bynajmniej nie powiązanych z informatyką), a chciałbym zagrać.

pozwolisz, że odpowiem cytatem z tekstu:"Świetne w Hacknet jest to, że nie trzeba absolutnie żadnego przygotowania, żeby się poczuć hakerem. "

Usunięty
Usunięty
02/09/2015 23:16

Mam głupie pytanie. Da się w to grać nie mając większego pojęcia o komputerach? Bo o ile radzę sobie z Excelem, Wordem i kiedyś tam projektowałem prostą stronę internetową w gimnazjum, to na tym kończy się moja edukacja w zakresie TI jeśli chodzi o programy niespecjalistyczne (znaczy się używane w pewnych zawodach, bynajmniej nie powiązanych z informatyką), a chciałbym zagrać.




Trwa Wczytywanie