Baltikon 2015 - relacja

Jakub Zagalski
2015/07/27 10:00
0
0

Baltikon 2015, czyli świetny sposób na spędzenie deszczowego weekendu w Sopocie.

Baltikon 2015 - relacja

Baltikon to sopocki konwent mangi i fantastyki (tak przynajmniej wynika z oficjalnej nazwy), którego organizacji podjęło się Stowarzyszenie Edukacji Bez Granic, Gdański Klub Fantastyki oraz Maginarium.pl. Impreza miała się odbyć na terenie jednej z sopockich szkół, co sugerowało, że wezmę udział w kameralnym, a nie masowym zlocie fanów poruszanej tematyki. Nie wiem, ile dokładnie osób przewinęło się przez konwentowe sale i korytarze, chociaż drugiego dnia obiło mi się o uszy hasło "2000 uczestników". Jedno jest pewne - Baltikon nie cierpiał na brak zainteresowania, na prelekcjach nie brakowało słuchaczy, a zdarzało się, że do niektórych punktów programu ustawiały się zakręcone kolejki.

O Baltikonie usłyszałem kilka miesięcy temu w zaprzyjaźnionym sklepie z komiksami, którego właściciele mieli się tam wystawiać ze swoim towarem. Nie jestem konwentowym bywalcem i zaliczam maksymalnie 2-3 duże imprezy w roku, ale na Baltikon postanowiłem się wybrać przede wszystkim dlatego, że miał się odbyć dokładnie 3,5 km od mojego domu. Dodatkową zachętą była zapowiedziana obecność znajomego prelegenta oraz wizyta 501st Legion, czyli grupy kostiumowej przebierającej się za postacie z Gwiezdnych Wojen.

Przeglądając informator, nie natrafiłem na zbyt wiele interesujących mnie punktów programu. Tym niemniej udało mi się wziąć udział (całkiem przypadkiem) w kilku naprawdę interesujących panelach. Żeby tylko wspomnieć o historycznym przeglądzie filmów anime, które pojawiły się w polskiej telewizji. Łezka się w oku kręciła, kiedy prowadzący fachowo omawiał wybrane przykłady i puszczał openingi i/lub endingi seriali. Co ciekawe, na sali siedziało sporo młodzieży, która nie mogła pamiętać czasów Generała Daimosa, Kapitana Tsubasy czy nawet pierwszej emisji DragonBalla na RTL7 (końcówka lat 90.), ale i tak słuchali, jak mniemam, z zaciekawieniem.

Trzeba przyznać, że w przypadku paneli organizatorzy zadbali o różnorodność, dzięki czemu każdy mógł znaleźć coś dla siebie i dowiedzieć się czegoś nowego. Niezależnie od tego, czy interesuje się mangą, anime, horrorem, fantasy, Gwiezdnymi Wojnami czy My Little Pony. Tak, kuce też miały swój kącik, ale bałem się tam zaglądać...

Duży plus, z punktu widzenia gracza, należy się też za dostarczenie wielu rodzajów grywalnej rozrywki. Przez trzy dni trwania konwentu można było poskakać na matach do DDR-a i tym podobnych, poszaleć ze znajomymi w Rock Banda, sprawdzić mnóstwo planszówek i karcianek, a także zajrzeć do console roomu, gdzie cały czas trwały wirtualne zmagania. Widziałem, że chłopaki i dziewczyny tłukli się w najnowsze Mortal Kombat, Tekkena, Dead or Alive, a nawet w Super Smash Bros. na Wii U. Były nawet turnieje rozgrywane w kameralnej, acz niepozbawionej emocji atmosferze. Świetna sprawa.

Ogromne zainteresowanie wzbudził konkurs dla cosplayerów, który miał się odbyć w sobotę o 18. W rzeczywistości widzowie, którzy ustawili się w długaśnej kolejce, zaczęli być wpuszczani na aulę z półgodzinnym opóźnieniem. Sam wdrapałem się na antresolę i czekałem na występy ponad 30 cosplayerów, których można było wcześniej spotkać na korytarzach. Nota bene, konkurs został poprowadzony przez fachowo wyglądającego Batmana, a sami uczestnicy również nie mieli się czego wstydzić, jeżeli chodzi o wykonanie strojów. Cieszy fakt, że cosplay jest integralną częścią praktycznie wszystkich konwentów, a co najważniejsze, że miłośnicy przebieranek wkładają w swoje kostiumy mnóstwo pracy, zapału i pieniędzy, by zrobić jak najlepsze wrażenie na innych uczestnikach imprezy. I zazwyczaj im się to udaje.

GramTV przedstawia:

Baltikon był dla mnie wielką niewiadomą, a okazał się być świetnym konwentem dla wszelkiej maści fanów japońskiej popkultury i szeroko rozumianej fantastyki. Przez korytarze zastawione stolikami sprzedawców czasami trudno się było przecisnąć, ale to znak, że Baltikonem zainteresowało się o wiele więcej osób, niż się spodziewałem. Jeżeli mowa o sprzedawcach to dominowały stoiska z mangami i japońskimi gadżetami, chociaż uwagę przykuwały też stoiska z rękodzielnictwem, grami etc. Jedno, co mi przeszkadzało, to powszechnie akceptowana sprzedaż poduszek, koszulek, kubków, przypinek z grafikami z gier, anime i filmów, do których chałupniczy producent oczywiście nie miał żadnych praw. Nie urodziłem się wczoraj i wiem, że jest mnóstwo chętnych na nieoficjalną (tanią) koszulkę z nadrukiem z ulubionej mangi, ale szkoda, że nikt się nie bierze za takie praktyki na konwentach.

Baltikon 2015 był świetnym sposobem na spędzenie lipcowego, bardzo deszczowego weekendu w Sopocie. Ominęły mnie atrakcje zarezerwowane dla mieszkańców sleep roomów i nie wziąłem udziału w kilku punktach programu, które ostatecznie chciałem sprawdzić, ale i tak uznaję konwent za udany. I czekam na powtórkę w przyszłym roku.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!