Recenzja Assassin's Creed Chronicles: China

Małgorzata Trzyna
2015/04/23 15:30

Zapomnijcie o wszystkim, co oferują wysokobudżetowe produkcje Assassin's Creed. Gra poświęcona przygodom Shao Jun jest zupełnie inna.

Assassin's Creed Chronicles: China pozwala wcielić się w Shao Jun - Asasynkę z Chin, którą poznaliśmy w filmie Assassin's Creed Embers. Produkcja miała być początkowo częścią Season Passa do Assassin's Creed Unity, toteż nie należy spodziewać się po niej ani tak rozbudowanej fabuły, ani tak zaawansowanych możliwości, jak po wysokobudżetowych tytułach.

Recenzja Assassin's Creed Chronicles: China

Choć w grze pojawiają się charakterystyczne dla serii elementy, takie jak skok wiary do siana, orli wzrok czy ukryte ostrze, mechanika rozgrywki jest zupełnie inna. Po pierwsze, poruszamy się w dwóch wymiarach. Po drugie, musimy raczej unikać strażników niż wdawać się w walkę. Dzieło studia Climax to zatem ciekawa propozycja nie tylko dla fanów Assassin's Creed, ale przede wszystkim dla miłośników skradanek.

Raj dla miłośników skradania

Assassin's Creed Chronicles: China jest przede wszystkim skradanką. Jeśli marzyliście o produkcji, w której moglibyście przemykać niepostrzeżenie tuż pod nosami strażników, zabijać wyłącznie cele główne, bez przypadkowych ofiar - tak, jak powinien działać prawdziwy asasyn - jest to gra dla was. Jeśli uważacie, że dobry wróg to martwy wróg - w ACC China możecie zabijać przeciwników. Wchodzenie w otwarty konflikt nie jest jednak najlepszym pomysłem, gdyż Shao Jun w niczym nie przypomina niezwyciężonego Altaira czy Ezio, którzy bez trudu radzili sobie nawet z kilkudziesięcioma oponentami. Tym razem nie możemy lekceważyć nikogo - nieostrożność bardzo łatwo jest przypłacić życiem.

Gra premiuje zachowywanie się po cichu. Najwyższą rangę - Cień Złoto - można uzyskać, nie wzbudzając alarmów i nikogo nie zabijając (nie licząc wyznaczonych celów, świecących na żółto po włączeniu orlego wzroku). Jeśli zabijamy po cichu, jesteśmy nagradzani rangą Asasyna. Najniższy wynik i rangę Zabijaki otrzymujemy po wywołaniu kilku alarmów i za zabijanie przeciwników w bezpośredniej walce. Uzyskane punkty przekładają się na nagrody otrzymywane za ukończenie sekwencji. Aby ułatwić zdobycie maksymalnego wyniku, twórcy podzielili poziomy na bardzo krótkie etapy. Jeśli coś pójdzie nie tak i zaalarmujemy strażników, możemy wczytać ostatni punkt kontrolny i próbować od nowa, aż uda się przejść dany fragment idealnie.

Raj dla miłośników skradania, Recenzja Assassin's Creed Chronicles: China

Poziomy w Assassin's Creed Chronicles: China zostały zaprojektowane w taki sposób, by móc przemknąć obok wszystkich strażników, nie wzbudzając ich podejrzeń. Osobiście nie przepadam za skradankami, nie mam cierpliwości, by czekać aż przeciwnik przejdzie albo obróci się we właściwą stronę - wolę, kiedy bohater lub bohaterka dobrze radzi sobie w walce i nie musi się obawiać wykrycia. Tymczasem w China, mając na początku tylko jeden pasek synchronizacji/życia, nie dało się beztrosko biegać i mordować kogo popadnie. Wykonując kolejne misje, można było zdobyć trzy dodatkowe paski, ale liczniejsi i silniejsi wrogowie, którzy potrafią zasłaniać się tarczami lub strzelać z kusz ze stanowisk strzelniczych sprawiali, że o swobodnym przemierzaniu poziomów nie mogło być mowy. Musiałam zrezygnować z metody Rambo i starać się zachowywać po cichu, a jeśli zabijać, to przede wszystkim z ukrycia. Na szczęście nie oznaczało to dla mnie niekończącej się frustracji, gdyż nawet po wywołaniu alarmu można było się bronić albo uciec i poczekać w kryjówce 10 sekund, aż strażnicy się uspokoją. Zamiłowanie do walki przydało się ostatecznie podczas potyczki z bossem, kiedy to trzeba było odpierać jego ataki i wykorzystać elementy otoczenia, by szybko pozbawić go życia.

Prócz skradania się, w grze pojawiają się dynamiczne momenty, w których musimy uciekać przed ogniem. Najmniejszy błąd oznacza śmierć - jeśli nie uda się zrobić wślizgu albo zabić strażnika z wyskoku, czeka nas powtarzanie pewnych etapów. Ucieczki również podzielone są na krótkie fragmenty, dzięki czemu nie musimy ciągle na nowo przemierzać zbyt długich tras.

Fabuła

Assassin's Creed Chronicles: China łączy się fabularnie z innymi częściami serii. Akcja toczy się po wydarzeniach przedstawionych w filmie Assassin's Creed Embers, pokazującym ostatnie dni życia Ezio Auditore da Firenze. Shao Jun, która jako jedna z nielicznych członków chińskiego Bractwa Asasynów pozostała przy życiu, postanowiła poszukać pomocy u Ezio i udała się do Włoch. Ezio nie tylko nauczył ją walczyć, ale też na pożegnanie podarował jej tajemniczą szkatułkę.

Fabuła, Recenzja Assassin's Creed Chronicles: China

Szkatułka od Ezio odgrywa istotną rolę w opowieści. Przedmiot ten stał się celem chińskich Templariuszy, działających pod nazwą Tygrysy. ACC China nie wyjaśnia, do czego służyło to puzdro - po prostu było bardzo ważne - ale dzięki grze dowiadujemy się, co się z nim działo, zanim trafiło w ręce Adewale (dodatek Freedom Cry do Assassin's Creed IV: Black Flag), a później Patricka Shaya Cormaca (Assassin's Creed Rogue). Fabuła nie jest jednak zbyt oryginalna ani specjalnie rozbudowana. Shao Jun kieruje się żądzą zemsty i to popycha ją do zabijania swych największych wrogów, bez względu na konsekwencje. Pojawia się też kolejny, oklepany motyw - zdrada sojuszników, którym najbardziej ufaliśmy.

Jeśli nie mieliście okazji obejrzeć filmu Embers, nic straconego - po zebraniu zwojów ze skrzyń w Bazie Danych Animusa można znaleźć dokładne informacje o przygodzie Shao we Włoszech. Warto zatem przeszukać dokładnie lokacje i pozbierać dodatkowe elementy, by odblokować wpisy. W Bazie można znaleźć także fragmenty dziennika Shao, co pozwala przypomnieć sobie pokrótce fabułę gry, ciekawostki o broni i gadżetach, jakimi posługiwała się bohaterka - m.in. o ukrytym ostrzu w bucie i strzałce z liną - a także uzyskać informacje o lokacjach, ludziach i wydarzeniach, w których braliśmy udział.

Na jak długo wystarcza Assassin's Creed Chronicles: China?

GramTV przedstawia:

Assassin's Creed Chronicles: China jest grą krótką - dobry gracz poradzi z nią sobie w jeden dłuższy wieczór. Mnie dotarcie do napisów końcowych zajęło około ośmiu godzin, ale po drodze szukałam wszystkich możliwych znajdziek - skrzyń i fragmentów Animusa - starałam się wypełniać dodatkowe cele misji i próbowałam uzbroić się w cierpliwość, by zdobywać jak najlepsze wyniki punktowe.

Na jak długo wystarcza Assassin's Creed Chronicles: China?, Recenzja Assassin's Creed Chronicles: China

Misje główne, zadania dodatkowe oraz wszystkie znajdźki (zaznaczane po zsynchronizowaniu punktu widokowego) są widoczne na mapie. Nie jest to typowa mapa; widać na niej jedynie kontury lokacji, ale bez podpowiedzi, po jakich trasach możemy się poruszać, co raczej nie jest zbyt wygodne. Jednakże, chociaż sami musimy znaleźć odpowiednią drogę do wybranego miejsca, nie jest to zbyt trudne zadanie.

Omijając opcjonalne elementy, prawdopodobnie ukończyłabym grę w około pięć godzin. Dla perfekcjonistów produkcja ma znacznie więcej do zaoferowania. Do poszczególnych lokacji możemy wrócić nie tylko po to, by pozbierać wszystkie znajdźki. Możemy też próbować ukończyć każdy poziom bezbłędnie, zdobywając rangę Cień Złoto, a kiedy ukończymy wszystkie wyzwania na poziomie normalnym - rozpocząć Nową Grę Plus lub Trudną Grę Plus, gdzie mamy tylko jeden pasek synchronizacji, a wrogowie wykrywają nas znacznie szybciej.

Sterowanie

Sterowanie w ACC China dostosowane jest do pada. Na różnych ewolucjach na klawiaturze można sobie połamać palce - bieganie z wciśniętym jednocześnie A/D + Shift i okazjonalnie, dodatkowo Ctrl w celu zrobienia wślizgu nie jest zbyt wygodne, podobnie jak blokowanie ciosów przeciwnika za pomocą A/D+C albo korzystanie z gadżetu (F+G). Ustawiając co chwila inaczej dłoń, łatwo trafić w niewłaściwy klawisz i np. zamiast opuścić się w dół, włączyć orli wzrok, co nierzadko kończy się śmiercią Shao, jeśli nie zdąży np. uciec przed ogniem. Niestety, nie da się dostosować sterowania do własnych preferencji.

Sterowanie, Recenzja Assassin's Creed Chronicles: China

Błędy

W Assassin's Creed Chronicles: China nie natknęłam się na wiele błędów. Dwa razy zdarzyło się wypaść poza ścieżki, którymi można się poruszać i wylądować gdzieś, gdzie teoretycznie Shao Jun nie powinna się znaleźć. W jednym z takich przypadków strażnik zestrzelił Shao z muru, sprawiając, że wypadła poza obszar rozgrywki i nie pozostało wówczas nic innego jak wczytać punkt kontrolny. Innym razem zmarnowałam sporo czasu w jednej lokacji, zanim zorientowałam się, że nie mogę przejść dalej, ponieważ znacznik misji głównej znajdował się w miejscu, do którego nie mogłam już wrócić - pomogło dopiero wczytanie wspomnienia od nowa.

Oprawa graficzna i muzyczna

Zabawie towarzyszą klimatyczne utwory muzyczne, wśród których da się wyłowić także znane nuty (Ezio's Family). Oprawa graficzna prezentuje się bardzo dobrze, a ponieważ obraz powie więcej niż tysiąc słów, jak głosi stare, chińskie przysłowie, najprościej ocenić grafikę oglądając screeny:

Oprawa graficzna i muzyczna, Recenzja Assassin's Creed Chronicles: China

Podsumowanie

Assassin's Creed Chronicles: China jest ciekawą odskocznią od wysokobudżetowych produkcji Assassin's Creed - łączy się z nimi fabularnie i rozwija niektóre wątki, ale oferuje zupełnie inną mechanikę rozgrywki. Gra adresowana jest przede wszystkim do miłośników skradanek, a przynajmniej osób, które potrafią wykazać minimum cierpliwości i potrafią poczekać na dogodną okazję do zabijania strażników bez wywoływania alarmu. Osobiście, choć nie przepadam za skradankami, mam ochotę wrócić do gry i spróbować przejść ją idealnie - a to dobry znak.

Jak na produkcję, która początkowo miała być częścią Season Passa do Assassin's Creed Unity, Assassin's Creed Chronicles: China wypada znakomicie, zwłaszcza, że cena nie jest zbyt wygórowana. Mając na uwadze, że nie jest to kolejna "duża" gra z serii, a jedynie spin-off, nie mam jej zbyt wiele do zarzucenia - może tylko niezbyt wyszukaną fabułę, niewygodne sterowanie na klawiaturze i zdecydowanie zbyt krótki czas, jaki potrzebny jest na ukończenie gry. Z pewnością jednak sięgnę po następne części - India i Russia.

Komentarze
13
Usunięty
Usunięty
01/05/2015 11:05

Mogliby oszczędzić sobie takich bzdur jak Chronices. Marnują tylko dobre ramy historyczne na mega gnioty. Na ten przykład chciałem zagrać w AC osadzonego w Rosji a przede wszystkim w Indiach (zawsze podchodziłem do tej serii, pod kątem ciekawych, aczkolwiek niekoniecznie wszystkim znanych ram czasowych) - a tu dupa. Oba światy zostaną pokazane w tak okrojonej wersji. Po prostu świetnie - marnowanie miejsc na dobre scenariusze.PS. Mogliby wreszcie w Ubi zatrudnić chociaż jednego scenarzystę, bo ta jednoręka małpa po trepanacji czaszki i podwójnej lobotomii niezbyt sprawdza się w roli twórcy fabuły, zwłaszcza, że musi mieć mocno uszkodzony mózg od ciągłego walenia głową w klawiaturę :/

Usunięty
Usunięty
25/04/2015 12:30

Dnia 25.04.2015 o 00:03, Changeable napisał:

> Coś chyba źle zrozumiałeś moją wypowiedź.. Albo chciałeś oznaczyć Amiga4ever ;)

Tak, ta druga opcja ;) sorki.Ogólnie można by jakoś poprawić cytowanie na forum.

Usunięty
Usunięty
25/04/2015 00:03

>> > Jakby było dobrze, to mogłoby być dużo. Tylko, ze oni schrzanili 3 części pod rząd.>>> Które trzy części?>> AC III, który jest najlepszą odsłoną serii ( obok dwójki )?>> AC IV BF, który jest trochę słabszy ze względu na zbyt dużą ilość pływania, ale który> jest nadal b. dobrą grą?>> AC Unioty, który w końcu wraca do dużego miasta i klimatów bliższych serii?>> Chyba, że mówisz o Rogue, le to jest raczej taki wypełniacz, niż pełnoprawna odsłona> serii.>> Changeable - Dziwisz się, że ktoś może czekać na kolejną odsłonę AC, a Sam jako> kontrapunkt podajesz serię, której ostatnia dobra odsłona pojawiła się ... 10 lat temu?>Coś chyba źle zrozumiałeś moją wypowiedź.. Albo chciałeś oznaczyć Amiga4ever ;)




Trwa Wczytywanie