Final Fantasy XV: Episode Duscae - demo dające nadzieję

Jakub Zagalski
2015/04/07 14:00
6
0

Mam świadomość, że demo Final Fantasy XV nie jest reprezentatywne dla pełnej gry. Ale pozbawiony wielu kluczowych elementów Episode Duscae sprawił, że zaczynam się uważniej przypatrywać losom "piętnastki".

Final Fantasy XV: Episode Duscae - demo dające nadzieję

Nie ukrywam, że od pierwszej zapowiedzi na E3 w 2006 roku moje zainteresowanie Final Fantasy XV spadło praktycznie do zera. Gra początkowo znana jako Final Fantasy Versus XIII, tworzona z myślą o PlayStation 3, była przez lata potencjalnym kandydatem do zdobycia plakietki Vaporware. Square Enix niechętnie mówiło o tym spin-offie związanym z Fabula Nova Crystalis (tak samo jak Final Fantasy XIII i Type-0), sporadycznie serwując enigmatyczne zwiastuny i wstrzymując się od określenia dokładnej daty premiery.

Blisko dziewięć lat później gra przemianowana na Final Fantasy XV i przerzucona na kolejną generację konsol nadal nie jest wpisana w kalendarz premier. Na pocieszenie producent udostępnił zainteresowanym konsumentom wersję demonstracyjną, która pokazuje, w jakim kierunku podąża nowy "fajnal". Po wieczorze spędzonym z Episode Duscae stwierdzam, że jest mi z nim po drodze i daję grze kredyt zaufania.

Przed sięgnięciem po Final Fantasy XV: Episode Duscae, które jest dodawane do pudełka z Final Fantasy Type-0 HD, trzeba pamiętać, że wiele elementów zaprezentowanych w demie może, a niektóre z pewnością ulegną zmianie. Twórcy wspominają o tym wielokrotnie podczas rozgrywki. Mowa chociażby o sposobie działania summonów, wykorzystaniu pojazdów czy nauki nowych technik przez postacie. Tym niemniej producent udowadnia, że "piętnastka" nie jest wydmuszką spisaną na straty, zaś potencjalni nabywcy mają wgląd w kilka elementów, które mogą im "sprzedać" tę grę.

Na potrzeby tego tekstu odpuszczę sobie opisywanie tła fabularnego, bo nie jest ono szczególnie istotne w trakcie grania w Episode Duscae. Wystarczy wiedzieć, że w demie poznajemy czterech facetów, którym zepsuł się samochód i nie pozostaje im nic innego, jak oddać go do naprawy. Usługi pani mechanik są w tym przypadku bardzo kosztowne, więc chłopaki będą musieli znaleźć dobrze płatną fuchę. Po nocy spędzonej w namiocie i rozprostowaniu kości (czyt. poznaniu podstaw systemu walki) ekipa wyrusza do pobliskiego lasu, by zapolować na potężnego Behemotha. Zabicie bestii jest bowiem najlepszym sposobem na zarobienie wymaganej sumy.

Spośród czterech postaci (Noctis, Ignis, Gladiolus, Prompto) tylko ten pierwszy reaguje bezpośrednio na nasze komendy. Cała reszta podąża krok w krok za głównym bohaterem, ale w trakcie walki "robią swoje". System znany jako Active Cross Battle stawia na dynamiczne starcia w czasie rzeczywistym, i przypomina to, co znamy już z serii Kingdom Hearts czy Final Fantasy Type-0. Przyciski geometryczne na DualShocku 4 odpowiadają za atak, techniki specjalne (zużywają pasek MP) i Warp, czyli błyskawiczne przemieszczanie się do odległego miejsca, przy którym widnieje odpowiedni znacznik. Wciskając "iksa" można więc szybko wskoczyć na pobliską wieżę i zregenerować siły, albo rzucić się w wir walki i zaatakować zaznaczonego wroga. Istotnym elementem jest ponadto wykorzystanie L1, odpowiadającego za blok/unik i parowanie ciosów. Wykorzystanie akcji defensywnych również zużywa MP (pasek się automatycznie regeneruje z upływem czasu), ale należy o nich pamiętać, gdy nad głową Noctisa pojawi się sygnał ostrzegawczy (coś jak pajęczy zmysł u Spider-Mana) przed atakiem przeciwnika.

final-fantasy-xv-episode-duscae-kilka-minut-w-swiecie-gry

GramTV przedstawia:

Walki z przypadkowymi potworami łażącymi po mapie (można je ominąć/uciec) nie były prostą przeprawą i ciągłym wciskaniem ataku. Wynikało to głównie z liczebności wrogów i ich wytrzymałości. Często musiałem więc sięgać po techniki specjalne, które zostały skrojone do konkretnych sytuacji. Wybieranie techniki na d-padzie odbywa się na żywo w trakcie walki. Jedna z nich jest dobra w pojedynku 1 na 1 i oprócz zadawania obrażeń, przywraca nam kilka punktów zdrowia. Inna z kolei jest doskonała do atakowania większej grupki przeciwników, chociaż jej wykonanie zajmuje więcej czasu i istnieje możliwość, że część wrogów ucieknie z pola rażenia. Standardowy atak jest zaś związany z systemem błyskawicznej zmiany broni. Każda z nich ma przypisaną odmienną właściwość (Break, Counter etc.) i jest przydatna w konkretnym momencie. Całość jest bardzo widowiskowa, ale dopiero pełna wersja pokaże ewentualną głębie systemu.

Episode Duscae nie pokazał również, jak ważna (jeżeli w ogóle) będzie kooperacja z trzema NPC-ami. W trakcie przypadkowych walk każdy bohater dbał o swój tyłek, chociaż co jakiś czas można było liczyć na ich pomocną dłoń, gdy pasek życia spadł do zera. Nie jest pewne, czy w pełnej wersji też tak będzie, ale w demie po wyzerowaniu paska HP można się nadal poruszać po mapie (powłócząc nogami) lub wejść do menu i zażyć potiona. Ewentualnie liczyć na wspomnianą pomoc współtowarzyszy. Oczywiście nie oznacza to, że Noctis jest nieśmiertelny - po zbiciu "właściwego" paska HP bohater nadal przyjmuje obrażenia i bez szybkiego uleczenia pojawia się ekran Game Over.

Innym elementem, który może zostać mocno przemodelowany przed wypuszczeniem pełnej gry, jest korzystanie z summonów. W demie pojawił się jeden - Ramuh, stary znajomy władający piorunami, który był niezastąpiony w pokonaniu wspomnianego wcześniej Behemotha. Problemem dla niektórych może być fakt, że Ramuha można przywołać wyłącznie po wyzerowaniu paska HP, czyli jest to zagranie ostatniej szansy. Bardzo potężne, a przez to mocno ułatwiające rozgrywkę. Jedynym minusem wykorzystania summona był brak punktów doświadczenia po zakończonej w taki sposób walce. Ale powtarzam - twórcy nie powiedzieli jeszcze, jak docelowo ma działać system summonów. Czy Ramuh będzie się pojawiał po "śmierci" Noctisa, czy na tradycyjnych zasadach w trakcie walki. A może każdy summon ma się rządzić własnymi prawami. Pożyjemy, zobaczymy.

Zobaczymy również, czy szumnie zapowiadany otwarty świat w Final Fantasy XV będzie bogaty w atrakcje. Episode Duscae pokazał spory kawałek dosyć odludnej lokacji, pełnej jezior, lasów, jaskiń i nielicznych dróg, po których docelowo będziemy mogli jeździć kabrioletem (w demie trzeba się nabiegać) albo na grzbiecie Chocobo. Kurczaki pojawiają się w wersji demonstracyjnej, ale niestety nie da się ich wypożyczyć. Gdzieniegdzie na mapie natykamy się na zadania poboczne w stylu "zabij wszystkie wilki w okolicy", ale głównym daniem jest kilkuetapowe i bardzo fajnie zrealizowane polowanie na Behemotha. Oby w pełnej wersji było więcej takich nieoczywistych i ciekawych misji. Ważnym punktem na mapie są ponadto obozowiska, w których warto przeczekać noc. Spanie z jednej strony pozwala uniknąć spotkań z potężniejszymi przeciwnikami, wyłaniającymi się po zmroku. Z drugiej zaś jest środkiem do rozwijania postaci. Dopiero po spędzeniu nocy w jednym z obozów gra przelicza zdobyte dotychczas punkty doświadczenia i leveluje bohaterów, "uczy" nowych technik (tego nie było w demie) etc. Kontrowersyjne rozwiązanie, które pewnie będzie miało tyle samo zwolenników, co przeciwników.

Final Fantasy XV: Episode Duscae dało mi nadzieję na ciekawego "fajnala" w fajnej scenerii i z nowatorskim podejściem do wielu podstawowych elementów. "Piętnastka" nie stała się automatycznie najbardziej oczekiwaną przeze mnie grą jRPG (ten tytuł należy do Xenoblade Chronicles X), ale z pewnością będę się teraz baczniej przypatrywał losom tego projektu. O trylogii "trzynastek" już prawie udało mi się zapomnieć, w czytniku mojego PlayStation 4 zalega płyta z Type-0 HD i nie mam nic przeciwko, by Square Enix tchnęło nowe życie w swoją flagową markę. Właśnie za sprawą Final Fantasy XV.

Komentarze
6
Usunięty
Usunięty
08/04/2015 22:48

15 to tak naprawdę 13... tylko robili ją tak długo, że w końcu zmienili nazwę z 13 versus na 15:D

Usunięty
Usunięty
08/04/2015 17:03

Jak tak dalej pójdzie to na PS5 zobaczymy FFXV :)Zwłaszcza, że "15-stki" nie skończyli a zapowiedzieli Type-1 :p

Usunięty
Usunięty
07/04/2015 15:44

> Nie mogę zrozumieć kto i dlaczego tak zepsuł moją ulubioną serię gier RPG. Wszystkie> od FFX są zwyczajnie zepsute.Bo do 10 odpowiadał ten sam człowiek, który potem odszedł z firmy i wszystkie kolejne FF są już robione przez innychTeż mnie to smuci, bo zamiast wyjątkowego świata jrpg zaczyna to przypominać kolejny klon zachodnich action rpgów, a na tym poletku jest już tyle tytułów, że po prostu nie ma szans




Trwa Wczytywanie