Assassin's Creed Unity - recenzja

Paweł Borawski
2014/11/13 15:00

Nowy Assassin's Creed to umiarkowanie dobra gra i zdecydowanie złe zjawisko.

Assassin's Creed Unity - recenzja

Zacznijmy od wyznania: kocham serię Assassin’s Creed. Podróż w okres rewolucji amerykańskiej i następujące po niej karaibskie przygody były czymś świeżym. Oczywiście, po części trzeciej i postaci Connora można było mieć wiele do życzenia, ale już Black Flag wprowadziło markę na właściwe tory. Unity sprawia natomiast, że odżywają wspomnienia. Niestety, nie zawsze są one pozytywne.

Nigdy nie miałem okazji odwiedzić współczesnego Paryża, ale ten z okresu rewolucji francuskiej - jako miasto “do zwiedzania”- nigdy nie wydawał mi się miejscem, w które powinna udać się seria. Amerykańskie przygody Asasynów pokazały, że otoczenie może być doskonałym polem do twórczej zabawy projektantów. Natomiast Francja w Unity wydaje się powrotem do stanu z trylogii Ezio.

By jednak oddać sprawiedliwość najnowszej części Assassin’s Creed, silnik AnvilNext potrafi zdziałać cuda na najnowszej generacji. Napotkane tłumy naprawdę robią wrażenie, nawet jeśli jest to głupie stado, które potrafi zareagować na zabójstwo, ale już stoi beznamiętne zajęte oskryptowaną akcją, podczas gdy zaraz nad nimi skacze zabójca. Jeden z kierunków, w którym powinna udać się seria, to właśnie lepsze reakcje tłumu na nasze poczynania. Nasze akrobacje to tymczasem inna sprawa. Do dotychczasowego sterowania i popularnego w serii swobodnego biegu dodano opcję bardziej kontrolowanego schodzenia z budynków. Daje to niebywały komfort, choć twórcy będą musieli pokusić się o kilka łatek, zanim zacznie to działać w należyty sposób - obecnie zdarza się, że postać w głupi sposób blokuje się na gzymsach, balkonach i innych przeszkodach.

Widoki potrafią zachwycić, choć łatwo nabawić się myśli, że gra jest tak naprawdę testem najnowszych platform. Czuć skupienie na detalach - wnętrza oczarowują szczegółami, a i samo miasto jest pełne uważnej pracy grafików. Na konsolach należy przygotować się na sporadyczne (częstsze w końcówce kampanii) spadki FPS-ów. Polecam zresztą porównać pierwsze gameplaye oraz faktyczne fragmenty rozgrywki, nagrane już na konsolach. Różnice są oczywiste i po części dziwi mnie, że Ubisoft jeszcze nie wyciągnął pełnej lekcji z Watch Dogs.

Przeniesienie fabuły do Francji gwarantuje nam możliwość wcielenia się w nowego bohatera, którym jest tym razem Arno Victor Dorian. Unity zaczyna się jednak w ciekawy sposób… od ekranu wyboru kampanii. Wśród dostępnych “epok” są m.in. przygody, które w poprzedniej grze wyszydzano w formie zwiastunów Abstergo. Osobiście ostatecznie doceniłem, że w najnowszym Assassin’s Creed wątek współczesny został ograniczony do minimum. Jest to niejako ukłon w stronę graczy, dla których nowe konsole to pierwsza platforma, a którzy to w ten sposób chcą zacząć przygodę z serią. Liczę jednak na to, że wątek Juno zostanie rozwiązany w jakiś bystry, być może humorystyczny sposób.

Małe wtrącenie: ewidentnie widać, że autorzy potrafią śmiać się z siebie. Skakanie do stogu siana z horrendalnych wysokości to jedno, ale autoironię da się wyczuć chociażby w fabule. W jednym z dialogów słyszymy krytykę werbowania “przypadkowych osób z ulicy”, co jest oczywiście odniesieniem do misji z Brotherhood i kolejnych gier. Oby więcej takich żartów!

Wracając jednak do Arno, da się w nim wyczuć sporo z Ezio czy Edwarda, ale jednocześnie jest to postać bardziej ułożona, mniej zadziorna, przez co nie tak charakterystyczna. Ciekawie zarysowano tu wątek miłosny, który stanowi jeden z filarów fabuły. Na przejście gry i zrealizowanie części zadań pobocznych poświęciłem grubo ponad dwadzieścia godzin, a mapa Paryża wciąż ma dla mnie wiele do odkrycia. Czy sam wątek główny powinien zachęcić do kupna? Spotkałem się z mieszanymi opiniami, a sam uznaję go za dobry, chociaż miejscami dziwnie zrealizowany. By nie zdradzać zbyt wiele, wspomnę tylko, że wraz z postępami w fabule odkrywamy kolejne osoby zamieszane w spisek Templariuszy. Dochodzi jednak do sytuacji, że co zabójstwo “z cienia” wyłania się kolejny przeciwnik, a my możemy sobie wyliczyć, że do czasu dotarcia do głównego antagonisty zabijemy jeszcze określoną listę pomagierów.

Bardzo solidnie zrealizowano jednak same misje fabularne. Ewidentnie da się odczuć, że twórcy aż krzyczą do nas “zobaczcie, jakie wnętrza”. Dużo czasu spędzimy przemykając się przez francuskie salony, zarówno pozostając w cieniu, jak i brnąc przez tłum w czasie balu. Przed większością zadań Arno bada teren, a my w krótkim przerywniku filmowym dostajemy informacje, które miejsca są warte zbadania. Czasami są to jednak zbyt bezpośrednie wskazówki, a przy braku większej kary za zostanie wykrytym wiąże się to z raczej naturalnym ułatwianiem sobie rozgrywki.

Świetnym uzupełnieniem dla głównej fabuły okazują się misje w trybie kooperacji. Co prawda momentami trudno umiejscowić je w opowiadanej historii (w końcu to kilka lat wydarzeń), ale wspólna rozgrywka z innymi pozwala lepiej poznać już odwiedzone miejsca i zabrnąć do nowych zakątków Paryża. Do co-opa niezbędna jest jednak komunikacja głosowa - może i da się wykonać te misje bez niej, ale ciche eliminacje wymagają już większej koordynacji. Jeżeli chodzi o przyszłość marki, to tryb kooperacji wydaje się pewniakiem, jeżeli chodzi o drogę rozwoju. Nie tylko tego typu misje dodają świeżości całej serii, ale i gruntownie wpływają na to, jak planujemy rozgrywkę.

GramTV przedstawia:

Dobrze też sprawdzają się misje poboczne, choć w całej tej masie znajdują się zarówno perełki, jak i bardzo słabe przykłady. Najlepiej wypadają chyba zagadki związane z morderstwami, które potrafią budzić skojarzenia z serią Arkham i możliwościami Batmana. Są one o tyle ciekawe, że możemy oskarżyć niewłaściwą osobę. Utrudnieniem we wszystkich misjach jest natomiast nowość w serii w postaci należytego skradania się. Kucanie jest w tej chwili tak dziwnie zrobione, że niemożliwym jest gładkie przejście za róg, jeżeli “przykleimy” się do ściany. Cóż, dopiero w pierwszym sequelu mistrz zabójstw nauczył się pływania. Może w 2015 roku będziemy w stanie skradać się jak bohater Splinter Cell?

Należy tu dojść do punktu, gdzie wyjaśnię, dlaczego określiłem Unity jako złe zjawisko. Przyznaję, potrafię wybaczyć serii naprawdę wiele. Bawiłem się doskonale w przypadku Assassin’s Creed III, które spotkało się przecież z pewną krytyką. Najnowsza odsłona serii brnie jednak zbyt mocno w niebezpieczny świat mikropłatności i czasowych ograniczeń. Arno ma do dyspozycji TONĘ przedmiotów, które może kupić wraz z zyskiwaniem dodatkowych środków. By jednak dobrze zobrazować możliwości: po ukończeniu gry nie jestem w stanie kupować legendarnych przedmiotów. W pełni rozwinięty biznes przynosi ok. 10 tys. co jakiś czas. Potrzeba kilkanaście godzin połączonych z regularnym zbieraniem pieniędzy ze skrzyni, by kupić jeden najmocniejszy przedmiot.

Zważywszy na to, że różnią się one między sobą kilkoma współczynnikami, a oznacza to, że ich przydatność jest różna w zależności od wykonywanej czynności, zebranie kompletu to pewna droga przez mękę. Ale na tym przygoda wcale się nie kończy. Jak w poprzednich grach, tak i tu po mapie porozrzucane są setki skrzyń. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że oprócz tych standardowych oraz zamkniętych, ale możliwych do otworzenia wytrychem (prosta minigierka), istnieją jeszcze dwa typy.

Pierwszy to skrzynie połączone z Assassin’s Creed: Initiates. Rozumiem i w sumie podoba mi się idea usługi, ale nawet na chwilę przed publikacją tego tekstu nie działa ona należycie, wyświetlając “No game data” oraz “Coming soon”. Problemy techniczne i powstające elementy oznaczają ni mniej, ni więcej, jak niemożliwość otworzenia skrzyń w grze. Osoby polujące na stuprocentowe ukończenie Unity mogą mieć z tym pewne problemy.

Dodajmy do tego drugie ze skrzyń, które za każdym razem krzyczą, że należy wykonać odpowiednią “misję Nomad”. Są to zadania, które realizujemy w Assassin's Creed Unity Companion App. Tu, ponownie, pomysł jest ciekawy. Z realizacją już gorzej - po wykonaniu misji można poczekać dobę, aż jeden z naszych asasynów odbierze skrzynię. Można też, już we właściwej grze, jako Arno, odebrać ją osobiście. Zrobiłem to też parokrotnie, w większości przypadków i tak musząc odczekać dobę na powrót zabójcy. Oczywiście liczba Asasynów jest ograniczona, a kilku dodatkowych możemy zdobyć… przez kupno Companion App w wersji Premium. To ten moment, kiedy śmiejemy się przez łzy.

Ocenienie Assassin’s Creed: Unity jest kłopotliwym zadaniem. W końcu z jakiegoś powodu spędziłem w grze przeszło dwadzieścia godzin i nie zgrzytałem przy tym zębami. Widoki Paryża bywają urokliwe, ale przy większym stężeniu ulice miasta bywają nudzące. Misje bywają ciekawe, choć fabuła jest zbyt łatwa do rozszyfrowania. Są plusy, jak całkiem udana kooperacja i odejście od wątku współczesnego, ale trudno jest zignorować nowo zrodzone minusy. O błędach, zwłaszcza śmiesznych glitchach, przeczytacie w wielu miejscach (polecam filmiki z przykładami). W dalszej części zabawy nie da się też nie odczuć spadku FPS-ów. Najbardziej boli kwestia mikropłatności i zależności z zewnętrznymi usługami, których nie udało się wprowadzić we właściwy sposób.

Z dużą chęcią nie wystawiłbym Assassin’s Creed: Unity cyfrowej noty. Zbyt ciężko jest uogólnić to, co opisałem powyżej. Skoro jednak taki jest wymóg redakcyjny, niech będzie ona ostrzeżeniem, że za rok seria musi obrać inny kierunek.

Druga opinia

Michał Mielcarek: Chowam się za osłoną – nie mogę szybko przez nią przeskoczyć i stanąć do walki. Jestem schowany i chcę zwrócić uwagę przeciwnika – nie mogę, bo Arno nie umie gwizdać (Edward potrafił). Muszę odciąć liny trzymające balon (taka misja), ale zamiast tego bohater uparcie ustawia się do walki z grupą przeciwników – a ja chcę od nich uciec, szybko przeciąć linę i pędzić dalej. Nie mogę. Zabijam po cichu jednego wroga, chowam się tuż obok i patrzę jak jego kumple podchodzą do ciała, rozglądają się, ale nawet nie raczą ruszyć się na krok, tylko wykrzykują, że mnie znajdą. Mhm. Chcę wyskoczyć przez okno, wbiegam na ścianę, bo Arno tak chce i co mu zrobię? Jestem schowany za winklem – przeciwnicy po kolei podchodzą, a ja wyskakuję na moment, szybko ich zabijam asasyńskim ostrzem i się chowam. I tak w kółko, a stos ciał leżących u moich stóp rośnie. Co tu się wyprawia?

Miałem recenzować tę grę. Nawet ją przeszedłem, ale wolałem ją oddać komuś innemu, bo przejechałbym się po niej nie zwracając uwagę na plusy. Na przykład na ładny Paryż (ale nudny, nic konkretnego się nie dzieje). Albo na walkę, która akurat mi przypadła do gustu. Zwłaszcza finishery kilofem prosto w głowę. Cały tekst byłby jednym wielkim marudzeniem i wyliczaniem głupot. Wiem, że ta seria boryka się z pewnymi problemami od samego początku, ale to już dziesiąta tego typu gra (licząc Rogue, Liberation i Bloodlines z PSP). Czy naprawdę nie można nic z tym zrobić? Kierunek jest dobry – fajnie być prawdziwym skrytobójcą działającym po cichu, z zaskoczenia. Zobaczymy kiedy przestanie zawodzić wykonanie. Zawołajcie mnie wtedy. Do tej pory wylogowuję się z Animusa.

6,5
Seria odrobinę zboczyła z właściwej ścieżki
Plusy
  • różnorodność misji głównych i pobocznych
  • rozsądny tryb kooperacji, który może stanowić przyszłość serii
  • minimalizacja wątku współczesnego
Minusy
  • spadki FPS-ów
  • bugi i glitche
  • zbyt inwazyjna integracja z zewnętrznymi usługami przy problemach z serwerem
Komentarze
99
Usunięty
Usunięty
23/02/2015 13:23

Przeczytałem całą recenzję i widzę, że kompletnie mamy inne gusta. Według mnie AC4 było najgorszą częścią ze wszystkich, a AC3 było znacznie lepsze, chociaż z początku mi się nie podobało. Edward był najgłupszą główną postacią ze wszystkich. Sam nie wiedział czego chciał, zabijał jakiś ludzi nawet nie wiedząc po co, pływał tymi statkami jak po***any. Cokolwiek chcesz zrobic to musisz plynac statkiem. Na początku to było całkiem fajne ale po milionie misji to już tak zabawnie nie było. Szybko statki mj się znudziły. Jak narazie nic nie pobije ac2, chociaż acu jest na dobrym torze. ILE JESZCZE OSÓB BĘDZIE OCENIAĆ TĘ GRĘ PO BUGACH?!?!?! 90% osób tak narzekających na te bugi same ich nie doświadczyło. Usłyszało sobie od kolegi, że dwa razy mu grafika przeskoczyła i już wielkie halo najgorsza gra świata. Czemu nikt nie ocenia po fabule+gameplay''u, a tylko po niedociągnięciach? Nie wiem jak było ale ta recenzja właśnie tak wygląda. Nawet sam autor powiedział, że oddał koledze i tylko patrzył jak on gra. To jest właśnie to o czym mówię... Unity jest jedną z lepszych produkcji Ubisoftu. Jeśli komuś nie pasują bugi, niech odłoży na kilka miesięcy i wtedy sobie zagra, albo jak jeszcze nie kupił to kupi taniej. Skoro uważacie, że mogli wypuścić później to czemu nie zagracie po jakimś dalszym czasie? Tylko potraficie wszyscy narzekać, a nie wykombinować sobie sposób jak ominąć te przeciwności.PS jakby ktoś się rzucał o początek mojego komentarza to zauważcie, że AC4 statków ominąć nie można, a bugi w Unity tak :)Miłego dnia :)

Usunięty
Usunięty
17/11/2014 11:59

Kupiłem grę, gram codziennie po kilka godzin...Na początku były bugi, wywalało do Windowsa, spadały fps, lecz po drugim update nie widzę żadnych większych problemów, zwłaszcza, że gram na laptopie.Mi gra się podoba, ciekawy wątek, fajne misje poboczne, dużo rzeczy do zbierania no i zagadki Nostradamusa w których trzeba trochę wysilić mózg. Fakt były problemy, lecz Ubi sobie jakoś powoli radzi z nimi, nie ma co narzekać. Ode mnie 8,5/10.

Usunięty
Usunięty
15/11/2014 11:48
Dnia 15.11.2014 o 11:16, Phobos_s napisał:

Myślę, że osoby zawodowo zajmujące się testowaniem gier są tego bardziej świadome niż Ty czy ja. Więc jeśli TB o tym wspomina to znaczy, że problem nie leży po stronie konfiguracji kompa tylko skopanej gry.

TB wielokrotnie nie popisywał się wiedzą dot. sprzętu ani tego jak powstają gry.

Dnia 15.11.2014 o 11:16, Phobos_s napisał:

Inna sprawa, że moc procesora raczej nie spowoduje spadku wydajności a jedynie brak jej wzrostu :)

Jak najbardziej może spowodować spadek. Każda karta graficzna oznacza, że CPU musi wysyłać do niej instrukcje. Więcej kart = bardziej obciążony procesor.To, tu masz przykład z recenzji Titanów w TriSLI http://www.techpowerup.com/reviews/NVIDIA/GeForce_GTX_Titan_SLI/3.htmlAlan Wake - spadek wydajności względem Dual.ACIII - spadekArkham City - spadekBF3 - wzrostBorderlands 2 - spadekBlack Ops 2 - wzrost (ale takiej wielkości, że trzeci Titan zupełnie nie ma sensu).Crysis - spadek (niewielki, ale pokazuje, że TriSLI nie ma sensu)Crysis 2 - spadek/wzrost zależnie od rozdzielczościMam kontynuować dalej, czy wystarczy już?Tutaj wydajność CPU w QuadSLI: http://us.hardware.info/reviews/5231/7/nvidia-geforce-gtx-titan-black-4-way-sli-review-benchmarks---cpu-at-5-ghz




Trwa Wczytywanie