Kingdom Come: Deliverance - pierwsze wrażenia

Sławek Serafin
2014/11/06 00:14
8
0

To będzie naprawdę prześliczna gra

Ruszyła pierwsza alfa kickstarterowego projektu Kingdom Come: Deliverance. Pamiętacie tę grę? Tworzą ją Czesi z nowego studia Warhorse, składającego się z weteranów z różnych innych czeskich firm, którzy mają na swoim koncie dwie Mafie, Operation Flashpoint, ArmA i Original War też. Generalnie sama śmietanka czeskiego produkowania gier. I ta śmietanka wymyśliła sobie erpega w stylu Skyrima, czyli w otwartym świecie, o otwartej konstrukcji, stawiającej na wolność gracza w podejmowaniu decyzji i misji.

Kingdom Come: Deliverance - pierwsze wrażenia

Ich Kingdom Come: Deliverance miał się jednak od swoich "kuzynów" różnić tym, że kompletnie zignoruje zmyślane klimaty fantasy i postawi na czystą, twardą historię. Akcja ma się rozgrywać na samym początku XV wieku, w czasach narodzin husytyzmu, w Czechach oczywiście. Żadnych smoków, elfów, żadnych czarów marów, zamiast tego krwawi raubritterzy i chciwi biskupi straszący ogniem piekielnym. Brzmi nietypowo, ale wystarczająco dobrze, by zapewnić grze sukces na Kickstarterze - i z tegoż sukcesu wzięła się aktualna alfa wersja, Kingdom Come: Deliverance 0.1.

Alfa Kingdom Come: Deliverance jest bardziej demem technologicznym niż czymkolwiek innym i to na dodatek pełnym jeszcze błędów i niedoróbek. Możemy sobie w niej pochodzić po małej wiosce, porozmawiać z jej mieszkańcami, wykonać trzy nieduże misje i w ramach jednej z nich postrzelać z łuku do tarczy. Nic wielkiego, ale już teraz widać, że Kingdom Come tak będzie się miało do konkurentów w stylu Wiedźmina, Dragon Age czy Skyrima, jak ArmA do Call of Duty i Battlefielda - to też będzie stawiająca na realizm i wiarygodność symulacja, tyle że nie współczesnego pola walki, a rycerza z późnego średniowiecza uwikłanego w rodzący się właśnie konflikt polityczno-religijny. Mogę się mylić oczywiście, ale takie właśnie odniosłem wrażenie. A wzięło się ono głównie z zaobserwowanego w alfie obsesyjnego skupienia się twórców na detalach wizualnych w celu nadania grze jak największego autentyzmu i historycznej wiarygodności. Choć Kingdom Come: Deliverance napędza całkiem inny silnik graficzny niż ArmA III, CryEngine najnowszy, to moja pierwsza myśl gdy zobaczyłem malowniczą sielską dolinę z wioską okoloną wzgórzami, łąkami i lasami była taka, że gra wygląda właśnie jak ArmA przeniesiona w czasie o ponad pół tysiąca lat wstecz. Ujęcia z ArmA III można czasem pomylić z normalnymi zdjęciami, bo gra jest aż taka dobra w kreowaniu realistycznej grafiki - i Kingdom Come jest takie samo. Tyle, że w 1403 roku nikt nie robił zdjęć, więc nie mamy z czym mylić widoków z gry.

Kingdom Come: Deliverance wygląda fantastycznie. Na razie nic więcej niż wyglądanie nie robi, bo jak już wspomniałem alfa jest mikroskopijna, ale wizualnie wrażenie robi wręcz piorunujące. Głównie dlatego, że wszystko wygląda tutaj tak... naturalnie. Wiedźmin drugi i nadchodzący trzeci to są piękne gry, prawda? Ale patrząc na nie ma się cały czas świadomość, że nie widzimy czegoś prawdziwego, że ten świat został wykreowany po to, by robić wrażenie tym jak wygląda - i choć to wrażenie jak najbardziej robi, to brakuje mu tego autentyzmu, swojskości i prawdziwości, która cechuje właśnie Kingdom Come: Deliverance. Tutaj też jest mnóstwo detali, ale odczucia są inne. Wioska wygląda tak jak faktyczna średniowieczna wioska. Równie dobrze moglibyśmy spacerować po jakimś skansenie, tyle że zamieszkałym przez ludzi. Do każdej chaty można zajrzeć przez okno, do każdej można wejść i zlustrować skromne izby z mniej lub bardziej bogatym, jak na taką małą wieś, wystrojem wnętrz. Wygląda to naprawdę fantastycznie, choć fantastyki nie ma tu ani grama. Także na gębach wieśniaków.

GramTV przedstawia:

W tym momencie są to jeszcze facjaty nieruchome, animacji ruchu ust w rozmowach brak i tak dalej, a na dodatek samych modeli, jeśli chodzi o twarze, jest tylko kilka, ale już teraz wyglądają kapitalnie. To znaczy, jak żywe prawie. To są twarze prawdziwych ludzi, a nie jakieś dziwaczne, całkowicie nienaturalne oblicza ze Skyrima czy Dragon Age'a. Tutaj Kingdom Come: Deliverance najbliżej znów do Wiedźmina i chyba tylko z nim można będzie grę jakoś porównywać, bo całą resztę konkurencji pozostawia daleko w tyle jeśli chodzi o to jak wygląda. Tym swoim wyglądem może autentycznie zachwycić, zwłaszcza gdy pokręcimy się chwilę po wiosce i poczekamy, aż słońce zacznie zachodzić, a nawet całkiem zajdzie i nastanie noc. Zmieniające się oświetlenie i inaczej padające cienie sprawiają, że ta mała osada, składająca się zaledwie z kilku nie zawsze pobielonych wapnem chat, jawi się niemalże jako miejsce magiczne. Swoją drogą to zabawne nawet, że Kingdom Come: Deliverance osiąga taki czarujący efekt bez uciekania się do tanich sztuczek i faktycznego czarowania.

A co poza wyglądem oferować będzie ta gra? Szczerze? Trudno powiedzieć. W tym momencie przypomina ArmĘ także pod względem ilości błędów. Mnóstwa opcji jeszcze tu nie ma i w zasadzie nie możemy zrobić nic poza spacerowaniem po okolicy i podziwianiem widoków. Mam nadzieję, że twórcy do premiery dopieszczą całą resztę gry, ale... ale obawiam się też, że Kingdom Come: Deliverance może właśnie podzielić los ArmA. Gra tak skupi się na swoim aspekcie symulacyjnym i tak bardzo będzie się starała wiarygodnie odtworzyć średniowieczne realia, że gdzieś po drodze stanie się produkcją niszową, przemawiającą głównie do zapaleńców, wymagającą sporej tolerancji na ewidentne braki i niedoróbki. Prawdopodobnie też się nią będę zachwycał w takim układzie, bo sama koncepcja historycznego RPG do mnie przemawia, ale wątpię czy takie hardkorowe symulowanie średniowiecza przekona do siebie tłumy wychowane na o wiele bardziej przystępnych i efekciarskich RPGach fantasy.

Trochę się boję, że tak się to właśnie skończy, że Kingdom Come: Deliverance będzie raczej leżało na półce obok Mount & Blade, a nie Wiedźmina i Dragon Age. Ale z drugiej strony ten strach może być bezpodstawną reakcją obronną na to, jak dobrze ta gra wygląda - jest taka śliczna, że chciałoby się ją pokochać już tu i teraz. I tylko rozum podpowiada, że nie ma gier idealnych i że na pewno się później okaże, że jest z nią coś nie tak. Tyle, że on wcale nie musi mieć racji, nie? Może z Kingdom Come: Deliverance będzie wszystko tak, jak być powinno i jak byśmy chcieli. Bo czemu nie, co nie? Zawsze można mieć nadzieję.

I ja będę trzymał kciuki. Oraz czekał na kolejne wersje rozwojowe gry, bo tę maleńką, prześliczną alfę naprawdę trudno jest w jakikolwiek sposób oceniać i cokolwiek wiążącego na jej podstawie wnioskować.

Komentarze
8
Usunięty
Usunięty
23/11/2014 04:37

Jeśli nvidia w żaden sposób nie położy swoich anty-optymalizacyjnych szpon na tej grze, to zapowiada się ciekawy produkt.

Usunięty
Usunięty
06/11/2014 16:09

Ta gra rozgromi Skyrima graficznie, do tego niech fabularnie będzie dobrze oraz długość gry ze 160h jak Skyrim i mamy RPG doskonały, wtedy pobije go tylko nowa gra Bethesdy z serii TES.

Usunięty
Usunięty
06/11/2014 12:46

> A ja powiem tylko tyle, że ciężko, by Deliverance NIE wyglądało imponująco, skoro hula> na najbardziej zaawansowanym silniku graficznym jaki został do tej pory użyty w grach.> Mam nadzieję, że gameplayowo będzie równie soczyście, choć tutaj problemem może okazaćJakoś Sniperowi od CI się udało :P> się wspomniany "realizm". Jeśli w kwestii tej powie się "A", to trzeba będzie powiedzieć> i "B", w przeciwnym razie szkoda zachodu, ale niestety prawdziwa średniowieczna walka> nie polegała na widowiskowym wywijaniu orężem, a zadawaniu skutecznych, acz niespecjalnie> widowiskowych cięć oraz pchnięć. Do tego miłośnicy "dual wieldingu", czy mieczy dwuręcznych> mogliby się srodze zdziwić, jak niewiele znaczą w starciu z kimś dzierżącym tarczę, czy> - nie daj bóg - łuk.tak, Skallagrim zrobił kilka materiałów na ten temat https://www.youtube.com/watch?v=GjZ6qWSenqI&list=PLE6058E5F6967E5B8




Trwa Wczytywanie