Furia - recenzja filmu

Jeden czołg, pięciu ludzi, błoto, krew i gorzki zapach prochu.

Furia - recenzja filmu

Wiosna 1945 roku, gdzieś w głębi nienieckiego terytorium. Wojna zbliża się nieuchronnie do końca, jednak wydany przez Hitlera rozkaz, by do końca bronić każdego miasta, podwórka i domu sprawia, że walki nie tracą na zaciętości. W takich właśnie okolicznościach, na zabłoconym i pełnym wraków polu poznajemy załogę tytułowej Furii, amerykańskiego czołgu Sherman M4A3E2 HVSS, czyli głównych bohaterów filmu.

Już pierwsze sceny w dość dobitny sposób sugerują nam, że przez kolejne dwie godziny nie będziemy mieć do czynienia z propagandowo-heroiczną opowieścią o wojnie. I tak jest w rzeczywistości. Ayer do samego końca epatuje scenami, których niejednokrotnie nie powstydziłby się niejeden film gore. Na szczęście nie robi tego tylko dla efektu, czy w celu wzbudzenia kontrowersji. Cała ta umazana błotem i krwią otoczka jedynie dobitniej sugeruje nam, z jaką rzeczywistością każdego dnia mają do czynienia główni bohaterowie. To zaś stanowi klucz do ich postaw i zachowania.

Na pierwszy rzut oka dowodzona przez Wardaddy'ego (Brad Pitt) załoga, to banda zdegenerowanych przez wojnę psychopatów. Strzelanie w plecy jeńcom, rozmowy o seksie z niemieckimi kobietami, niewybredne żarty i prostackie zachowanie zaczynamy jednak z czasem postrzegać nie jako naturę tych ludzi, a pewien rodzaj gry. Wypracowane przez lata schematy, pozwalające utrzymać bezpieczny dystans od otaczającego świata, tak odrealnionego w swoim okrucieństwie, że zestawione z nim sceny normalnego życia powodują u widza wrażenie dysonansu.

Furia pokazuje jednak, że wojna potrafi nie tylko niszczyć, ale również budować. Skupienie całej uwagi na członkach załogi jednego czołgu pozwoliło pokazać panujące między nimi relacje. I nie jest to przykład "doskonałej rodziny", zawsze działającej w pełnej zgodzie i prowadzącej sielankowy żywot pancerniaka. Wardaddy, Bible, Gordo i Coon-Ass oraz dołączający do nich młody i "nieskażony" Norman generują niemal bez przerwy jakieś konflikty, zarówno między sobą, jak i otaczającym ich światem. Kłócą się, pyskują, docinają sobie, jednak w nawet najbardziej ekstremalnych sytuacjach zauważamy, że łączy ich bardzo rzadko spotykana cecha - wzajemne zaufanie. Reżyser konfrontuje ze sobą kilka skrajnie różnych typów osobowości, jednocześnie pokazując, że są oni w stanie wznieść się ponad wszelkie uprzedzenia i animozje, by być skutecznymi na polu walki.

To przy okazji kolejna forma ukazania nieludzkiego wymiaru wojny. Kiedy zaczyna się walka, mamy wrażenie, że bohaterowie już całkowicie tracą jakiekolwiek człowieczeństwo. Stają się kolejnymi częściami maszyny, perfekcyjnie naoliwionymi mechanizmami, które automatycznie i z zimną precyzją wykonują powierzone im czynności. Tu nie ma miejsca na wahanie, pytania, czy rozterki moralne, a jeśli jeden zawiedzie, konsekwencje odczują wszyscy. A gra idzie o najwyższą stawkę. O życie. Stąd też praktycznie brak w filmie Ayera jakichkolwiek tekstów o patriotyzmie, czy walce o lepsze jutro. W zabijaniu przez załogę Furii Niemców nie ma żadnej ideologii, żadnego patriotyzmu, ani dumy. To zwykła matematyka - zabijać, żeby nie zginąć. Codzienna praca, którą ktoś musi wykonać.

Podoba mi się to, że Ayer nie stawia przed nami żadnych - świecących niczym billboardy - tez, ani też nie wyciąga za nas wniosków. Pokazuje jedynie w dość kameralnej formule kilka scen, wszelakie interpretacje pozostawiając widzowi. Nie ma tu wyraźnych podziałów na dobrych i złych bohaterów, nie ma żadnych jednoznacznych ocen. Co ciekawe, reżyserowi udało się stworzyć dwugodzinny film, który oglądamy z pełnym zaangażowaniem, dopiero po zakończeniu seansu zdając sobie sprawę z niemalże braku fabuły. Ta przypomina bowiem swoją strukturą grę komputerową - kończymy jedną misję, mamy chwilę przerwy na uzupełnienie zapasów, po czym rozpoczynamy następną. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że obejrzeliśmy jednie kilka połączonych ze sobą scen rodzajowych i batalistycznych, jednak zrealizowanych w taki sposób, że głęboko angażuje nas jako widza nawet najbardziej banalna rozmowa. Doskonale wpasowali się w tę formułę aktorzy, którzy - mimo przypisania mocno archetypicznych ról - nadają im swoją grą głębi i prawdziwości.

GramTV przedstawia:

Furia broni się też wizualnie, choć zdecydowanie bliżej jej do kameralności Bestii Reynoldsa, niż rozpasania Szeregowca Ryana. Nie oznacza to jednak, że nie znajdziemy scen podnoszących ciśnienie krwi każdemu miłośnikowi militariów. Pomijając takie detale jak wyjątkowo kiepski celowniczy Tygrysa i zbyt "gwiezdnowojenne" pociski smugowe, sceny batalistyczne robią naprawdę duże wrażenie i choćby dla nich warto na ten obraz wybrać się do kina. Pochwały należą się też ekipie dźwiękowej; rzadko miałem okazję doświadczyć w kinie równie sugestywnego przedstawienia otarcia się o śmierć, jak odgłos pocisku przeciwpancernego rykoszetującego na pancerzu czołgu.

Ayer nie wyważa Furią otwartych drzwi, nie próbuje też zrewolucjonizować gatunku. Stworzył brutalnie szczery i niemal zupełnie pozbawiony komentarza film wojenny, który właśnie przez ten dający się wyczuć dystans, jeszcze bardziej zapada w pamięć. Naprawdę warto obejrzeć.

OBSADA

  • Brad Pitt - Wardaddy
  • Shia LaBeouf - Bible
  • Logan Lerman - Norman
  • Michael Peña - Gordo
  • Jon Bernthal - Coon-Ass

TWÓRCY

  • David Ayer - reżyseria i scenariusz
  • David Ayer, Bill Block, John Lesher, Ethan Smith - produkcja
  • Roman Vasyanov - zdjęcia
  • Andrew Menzies - scenografia
  • Owen Thornton - kostiumy
  • Dody Dorn - montaż
  • Steven Price - muzyka

Co ciekawe w produkcję i promocję Furii postanowiła zaangażować się firma Wargaming.net, czyli twórcy niezwykle popularnej u nas sieciowej gry World of Tanks. W specjalnej ofercie znajduje się obecnie czołg premium Furia, którego model HD jest wzorowany na wyglądzie pojazdu z filmu. Warto tu dodać, że pojazd ten będzie dostępny w sklepie tylko przez określony czas, może więc stanowić gratkę dla kolekcjonerów. Dodatkowo z okazji premiery filmu w grze pojawił się nowy, okolicznościowy "garaż", również nawiązujący stylistycznie do produkcji Ayera. Całość uzupełnia szereg specjalnych misji i zadań, które z okazji premiery filmu są dostępne na serwerach World of Tanks zarówno dla posiadaczy wspomnianej limitowanej "premki", jak i normalnych czołgów.

Komentarze
12
Usunięty
Usunięty
31/10/2014 20:29

A kto mówił o ocenie gram.pl zareklamowało nowy czołg w WoT.

Usunięty
Usunięty
31/10/2014 12:00

A gdzie jest ocena? Bez wielkiej kolorowej cyfry nie wiem co o tym filmie sądzić. Pomóżcie!

Usunięty
Usunięty
30/10/2014 13:24
Dnia 30.10.2014 o 11:18, domino182 napisał:

a uzywasz czasami mozgu ??

Ask yourself ;p

Dnia 30.10.2014 o 11:18, domino182 napisał:

czytasz ze zrozumieniem??

A ty?

Dnia 30.10.2014 o 11:18, domino182 napisał:

bo jesli tak to wiesz do ktorego fragmentu filmu tyczyly sie

Gdyby twój komentarz mógł się jeszcze tyczyć filmu, byłoby cool.




Trwa Wczytywanie