Lords of the Fallen - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2014/10/28 08:00

Sprawdzamy, czy Lords of the Fallen to przeciętny klon Dark Souls czy raczej bardzo dobra gra.

Lords of the Fallen - recenzja

Kiedy studia CI Games i Deck 13 Interactive zapowiedziały stworzenie action RPG-a bazującego na systemie walki z Dark Souls, wielu graczy obawiało się, że powstanie zwykły klon wspomnianej produkcji. Nie wierzyli oni, że polska firma, która ostatnimi czasy wypuściła kilka średniaków lub przeciętnych tytułów, jest w stanie (nawet w kooperacji z niemieckim producentem) wyprodukować grę na naprawdę wysokim, światowym poziomie. A jednak – Lords of the Fallen to bardzo dobra gra.

Producent wykonawczy Lords of the Fallen w jednym z wywiadów stwierdził, że w grze chodzi o to samo, co w Dark Souls. Esencję zabawy stanowi kameralna i taktyczna walka, podczas której gracz musi bacznie obserwować poczynania wroga i uczyć się jego zachowania. Istotne jest odpowiednie wyczucie momentu na zablokowanie ciosu tarczą i wyprowadzenie ataku. Zazwyczaj mierzymy się z jednym przeciwnikiem, a sporadycznie stawiamy czoła jednocześnie dwóm lub trzem oponentom.

Tak, jak w Dark Souls, tak i w Lords of the Fallen, starcia mają charakter zręcznościowy, ale w produkcji CI Games są one znacznie wolniejsze. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Ciężko przytoczyć grę, w której różnice między ciężarem poszczególnych broni, tarcz czy zbroi byłyby aż tak odczuwalne, jak w Lords of the Fallen. To, czy walczymy ogromnym mieczem, czy biegamy rycerzem w ciężkim pancerzu, czy też łotrzykiem ze sztyletami, przekłada się na styl i dynamikę rozgrywki. Co ciekawe, na zachowanie danej broni wpływ ma jej waga, a nie udźwig postaci. Dochodzi więc do sytuacji, w których bohater uzbrojony po zęby likwiduje przeciwników w mgnieniu oka za sprawą lekkiego miecza zadającego duże obrażenia. Musi tak robić, bo gdy wrogowie spróbowaliby go zaatakować, nie zdołałby przed nimi uciec.

Trzeba pochwalić autorów Lords of the Fallen za to, że nie umieścili w swoim dziele przesadnie dużej liczby przedmiotów. Nie trzeba sukcesywnie opróżniać ekwipunku, by zrobić miejsce dla nowo znalezionych zestawów zbroi, mieczy, toporów czy innych rodzajów broni. Nie oznacza to jednak, że gra jest uboga pod względem zawartości w tym aspekcie – korzystając ze znalezionych rzeczy można bez problemu dostosować styl gry do własnych upodobań. Bardzo miłym, estetycznym dodatkiem, są również karty poszczególnych elementów wyposażenia, które znajdują się w inwentarzu. Wykonane z niezwykłą dbałością grafiki i opisy zawierające najbardziej istotne szczegóły sprawiają, że można naprawdę długo porównywać i oglądać posiadane przedmioty.

Poza mniejszymi przeciwnikami w Lords of the Fallen spotkamy także dziesięciu zróżnicowanych bossów. Liczba wydaje się niezbyt imponująca, ale każdy z monstrualnych przeciwników jest unikatowy – trzeba zmierzyć się zarówno w rycerzami, ja i przerażającymi monstrami. Większość tego typu oponentów zmienia swoje zachowanie i taktykę w kolejnych fazach pojedynku, co wprowadza element zaskoczenia i sprawia, że walki są bardzo ekscytujące. Dla przykładu Pierwszy Strażnik, który pojawia się na samym początku gry, na pewnym etapie starcia zrzuca zbroję, a pod koniec rezygnuje z tarczy, chwytając ogromny miecz w obie dłonie i zadając znacznie większe obrażenia. Kolejni bossowie także potrafią zaskoczyć i kluczem do sukcesu okazuje się nie tylko korzystanie z siły fizycznej, ale i opracowanie właściwej taktyki (dotyczy to głównie trzeciego bossa, z którym walczy się na cmentarzu).

Lords of the Fallen charakteryzuje się wysokim poziomem trudności, ale jest grą uczciwą i dającą ogromną satysfakcję z osiągania kolejnych postępów. CI Games wraz z Deck 13 opracowały złoty środek, dzięki któremu walki są absorbujące i wymagające, ale nie frustrujące. Na samym początku umieszczono niezbyt rozbudowany samouczek, który wprowadza w niuanse rozgrywki. Dzięki niemu można poznać podstawowe założenia mechaniki i zauważyć, że każde starcie z przeciwnikiem wymaga nie tylko wyczucia, ale i cierpliwości. Produkcja jest zatem przystępna dla każdego, ale nowicjuszy może z czasem odrzucić, bo do niektórych fragmentów trzeba podchodzić wielokrotnie. Sprawę ułatwia jednak fakt, że punkty kontrolne występują dość często i możemy przy nich odnowić mikstury leczenia, nie odradzając zabitych przeciwników.

Zabijając kolejnych przeciwników bohater Lords of the Fallen zdobywa punkty doświadczenia. Jeśli polegnie w trakcie walki, zostaną one przechowane przez ducha, który będzie czekał w miejscu śmierci protagonisty. Z czasem duch ten zacznie gubić zdobyte PD, aż w końcu całkowicie zniknie. Duch może również sukcesywnie regenerować energię życiową Harkyna, więc w niektórych sytuacjach lepiej nie podnosić utraconych punktów doświadczenia (np. podczas walki z bossem) i skorzystać z tej funkcjonalności. Co ciekawe, w grze można uruchomić także specjalny mnożnik, by szybciej zdobywać PD – aby tego dokonać, należy pomijać punkty kontrolne. Nie jest to zalecane rozwiązanie w pierwszym przejściu gry, kiedy to poznaje się lokacje i przeciwników, ale w kolejnych podejściach może zainteresować osoby poszukujące wyzwania.

CI Games nigdy nie ukrywało, że motorem napędowym Lords of the Fallen jest walka, a fabuła pełni drugoplanową rolę. Warto jednak się jej przyjrzeć, bo choć zaserwowano standardową opowieść, to podano ją w dość ciekawej otoczce. Wiele lat temu ludzie pokonali boga, który – jak się okazało – niekoniecznie dokonał żywota. Z czasem jednak odzyskał swoje siły i postanowił wysłać do walki armię demonicznych stworzeń zwanych Rhogarami wraz z potężnymi Lordami.

Lords of the Fallen pozwala wcielić się w Harkyna, jednego z wielu złoczyńców, którzy zostali wypuszczeni z więzienia, by rozprawić się ze wspomnianymi przeciwnikami i uratować świat przed zniszczeniem. Spośród wszystkich uwolnionych przy życiu utrzymał się jedynie wspomniany bohater oraz jego towarzysz imieniem Kaslo, który jest ranny i nie może brać udziału w walce. Przeszłość Harkyna najlepiej obrazują tatuaże - wystarczy zobaczyć, że na jego twarzy brakuje już miejsca na kolejne, by przekonać się, że mamy do czynienia z naprawdę złym gościem.

GramTV przedstawia:

Scenariusz gry Lords of the Fallen jest zatem przedstawiony dosłownie: za pomocą przerywników filmowych, dialogów oraz dzienników audio, które umieszczono w poszczególnych lokacjach. Twórcy przygotowali kilka zakończeń, a to, jakie zobaczymy, uzależnione jest od podjętych wcześniej decyzji. Wybory moralne w zdecydowanej większości są dość istotne. Już na samym początku trzeba zdecydować, czy warto uratować pewnego NPC-a z zatrutą ręką i odciąć mu kończynę, czy też pozwolić mu umrzeć. To oczywiście tylko przykład z wczesnej fazy zabawy – takich momentów jest trochę więcej. Dzięki temu gracz cały czas czuje, że jest ważnym uczestnikiem tej historii i od niego zależy to, jak potoczy się akcja.

Lords of the Fallen ma do zaoferowania również przekonujący świat w klimatach mrocznego fantasy. Udostępniany jest on fragmentarycznie, ale twórcy nie umożliwiają szybkiego podróżowania między odkrytymi częściami. Po kilku godzinach zabawy można podążyć jedną z dwóch możliwych ścieżek i zyskać wcześniejszy dostęp do pewnego miejsca, które lepiej jednak zwiedzić w późniejszym czasie. Na pewnym etapie rozgrywki okazuje się również, że musimy powrócić do lokacji, które już zdążyliśmy odwiedzić, by odblokować nowe skróty, znaleźć nowe przedmioty i zmierzyć się z nowymi przeciwnikami. Można ponadto zrezygnować tymczasowo ze śledzenia głównego wątku fabularnego i przechodzić między odblokowanymi lokacjami, szukając lepszych elementów wyposażenia i NPC-ów, którzy zlecą misje poboczne.

CI Games i Deck 13 postanowiły, że Lords of the Fallen będzie produkcją przeznaczoną wyłącznie dla jednego gracza. Autorzy, pomimo braku multiplayera, skutecznie zachęcają do wielokrotnego ukończenia swojego dzieła. W jaki sposób? Lords of the Fallen zawiera rozbudowany i elastyczny system rozwoju postaci, można więc przejść grę ciężkim wojownikiem, później zwinnym łotrzykiem, a następnie magiem, który preferuje walkę na dystans. Po jednorazowym skończeniu gry daną postacią odblokowuje się New Game Plus, a po nim jeszcze New Game Plus Plus z nowymi atrakcjami. Do tego dochodzą unikatowe nagrody w postaci przedmiotów, które można otrzymać wyłącznie, gdy pokona się bossów spełniając określone wymagania (np. jednego z nich należy zabić bez odniesienia jakichkolwiek obrażeń).

Czas przejścia Lords of the Fallen uzależniony jest od wielu czynników. Gracz może skupić swoją uwagę jedynie na głównym wątku fabularnym, może także dogłębnie eksplorować świat gry, zbierać przedmioty i wykonywać questy poboczne. Może pokonać bossa za pierwszym, drugim, trzecim bądź dwudziestym podejściem. Może pobłądzić między lokacjami i szukać przejścia do następnej miejscówki. Jest tego sporo. W każdym razie mnie dojście do napisów końcowych zajęło 27 godzin. Przeszedłem całą fabułę, wykonałem parę nieskomplikowanych zadań pobocznych i zwiedziłem kilka opcjonalnych lokacji. Do jednego z bossów podchodziłem blisko dwadzieścia razy, pozostałych pokonałem maksymalnie w dziesiątej próbie. Jestem jednak przekonany, że jest jeszcze wiele miejsc w świecie Lords of the Fallen, o których istnieniu nie mam pojęcia.

Lords of the Fallen w dniu premiery otrzymuje potężną aktualizację, która waży niespełna pięć gigabajtów. Pomimo tego autorzy nie ustrzegli się kilku mniej lub bardziej istotnych błędów. Zmieniając ustawienia przycisków na kontrolerze (z domyślnych na alternatywne) nie można ukończyć samouczka. W pewnym momencie gra zawiesza się, więc trzeba ją wyłączyć i uruchomić ponownie. Wiąże się to z koniecznością tworzenia postaci od nowa, bo na tym etapie nie przewidziano jeszcze zapisu stanu rozgrywki. To najpoważniejszy zarzut. Poza tym wchodząc do niektórych lokacji (zwłaszcza pod koniec gry) trzeba odczekać sekundę lub dwie na załadowanie wszystkich tekstur. Na szczęście nie zdarza się to zbyt często. Sporadycznie występują również błędy przy animacji Harkyna, gdy ten wchodzi na przeszkodę.

Zastrzeżenia można mieć również do niektórych rozwiązań wprowadzonych przez twórców Lords of the Fallen. Generalnie rozwój postaci i system wypadania przedmiotów są bardzo dobrze przemyślane, ale dodanie statystyki odpowiadającej za szczęście podczas zbierania łupów delikatnie mija się z celem i być może jest wyłącznie ukłonem w stronę fanów staroszkolnych produkcji. Poziom trudności w większości przypadków jest idealnie wyważony. Z jednym "ale". Mniej więcej w środku gry pojawia się ogromny boss, który jest znacznie słabszy od poprzednich. Pokonanie go nie stanowi wyzwania i zamiast satysfakcji powoduje rozczarowanie.

Darksiders? Warhammer? Diablo? Wiemy nie od dziś, że twórcy Lords of the Fallen inspirowali się Dark Souls, jeśli chodzi o kluczowe rozwiązania w mechanice rozgrywki, ale na tym nie koniec. Oprawa graficzna przywołuje na myśl inne, dobrze znane marki. Czy to źle? Niekoniecznie, bo pomimo wzorców gra posiada swój charakterystyczny styl i prezentuje się bardzo dobrze. Wystarczy zresztą rzucić okiem na dołączone zrzuty ekranowe, które pochodzą bezpośrednio z gry. Zazwyczaj w recenzji można napisać o tym, co widać, ale ciężko zwrócić szczególna uwagę na to, co słychać w trakcie rozgrywki. Lords of the Fallen jest na szczęście wyjątkiem, bowiem twórcy umieścili w sieci motyw przewodni ze swojego dzieła, który zapada w pamięć. Reszta utworów wchodzących w skład ścieżki dźwiękowej nie jest może aż tak klimatyczna, ale stoi na wysokim poziomie i świetnie dopasowuje się do tego, co widać na ekranie.

Podsumowując trzeba stwierdzić, że studia CI Games i Deck 13 stworzyły grę, która potrafi przykuć do ekranu na długie godziny i skutecznie zachęca do wielokrotnego ukończenia, przy okazji ciesząc oko pięknymi widokami. Ciekawie zaprojektowany świat, rozbudowany system walki, zaawansowane możliwości w zakresie rozwoju postaci i kilka innowacyjnych rozwiązań sprawiają, że Lords of the Fallen to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów action RPG-ów i wymagających produkcji. Muszą oni jednak przymknąć oko na kilka niedociągnięć i rozwiązań, o których mowa powyżej.

8,5
Oczekiwania spełnione
Plusy
  • świetnie zaprojektowany świat
  • zróżnicowane i emocjonujące walki z bossami
  • rozbudowany system rozwoju postaci
  • sztampowa, ale ciekawie przedstawiona fabuła
  • zachęca do wielokrotnego ukończenia
  • świetna oprawa audiowizualna
Minusy
  • potężna aktualizacja w dniu premiery
  • problem z przejściem tutorialu na alternatywnych ustawieniach kontrolera
  • drobne, występujące okazjonalnie usterki i niedociągnięcia, o których mowa w tekście
Komentarze
57
Usunięty
Usunięty
08/11/2014 13:02

> Co prawda jeszcze w grę nie grałem ale musze przyznać że jest słaba i dałbym jej maksymalnie> 5/10......a ja myślę,że porsche 918 jest bardzo niewygodne i nadal będę jeżdził swoim maluchem:)

Usunięty
Usunięty
31/10/2014 09:39
Dnia 30.10.2014 o 19:20, gumeczka napisał:

Wciśnij prawą gałkę

Dzięki, już sam to odkryłem ;)Grałem trochę w DS i w DS II ale tam nie miałem takiego problemu, żeby trafić w przeciwnika ;)Co mnie się podoba w LotF to to, że czuć ciężar, np. młota, co jest bardzo fajne.

Usunięty
Usunięty
30/10/2014 19:20

Wciśnij prawą gałkę




Trwa Wczytywanie