EA Access, czyli jak grać w Battlefield 4 za piętnaście złotych miesięcznie

Paweł Pochowski
2014/09/08 18:45

Piątego września w naszym kraju zadebiutował nie tylko Xbox One, ale i usługa EA Access - pierwszy program abonamentowy wydawcy, dający m.in. dostęp do wyselekcjonowanych gier z katalogu firmy.

EA Access, czyli jak grać w Battlefield 4 za piętnaście złotych miesięcznie

Już od kilku lat mówiło się o tym, że przyszłością branży są programy abonamentowe umożliwiające dostęp do szerokiej gamy tytułów w zamian za miesięczną (lub roczną) opłatę zamiast standardowej dystrybucji gier. Temat wypłynął na szersze wody jeszcze wtedy, gdy lansowano Gaikai oraz OnLive jako przyszłość cyfrowej rozrywki na komputerach. Dziś już wiadomo, że branża nie skorzystała ze streamingu gier w sposób, w który się spodziewaliśmy - powszechne zastosowanie znalazło strumieniowanie obrazu od gracza do oglądających go widzów, gracz stał się więc nadawcą treści, a nie odbiorcą danych z chmury. Ale z tamtych lat w naszej świadomości pozostał właśnie pomysł udostępniania całej biblioteki gier w zamian za jedną opłatę, a nie z haraczem za dostęp do sieciowych trybów.

Szerokie zastosowanie pomysłu wprowadzili deweloperzy konsol. To najpierw Sony wraz ze swoim PS Plus, a następnie Microsoft wraz z programem Games With Gold spopularyzowały formę udostępniania gier za darmo w zamian za opłatę abonencką. Oczywiście wcześniej także istniała opłata abonencka, lecz jej uiszczanie pozwalało na dostęp do wszystkich sieciowych funkcji konsoli i nie przekładało się na żadne darmowe bonusy. Od kilkunastu miesięcy abonamenty na konsolach kojarzą nam się przede wszystkim z udostępnianymi w ich ramach grami.

Oferty różnią się w zależności od konkretnej konsoli oraz od dewelopera, ale działają mniej więcej podobnie. Ich spora popularność podpowiadała, że to tylko kwestia czasu, gdy pojawią się podobne usługi u poszczególnych wydawców, ale szybki start EA Access był zaskoczeniem chyba dla wszystkich. Po pierwsze ze względu na przecieranie szlaków, do czego Electronic Arts raczej nikogo nie przyzwyczaiło. A po drugie ze względu na wyłączność programu dla Xboksa One - i co więcej, wcale nie ze względu na zachłanność Microsoftu, a... opieszałość Sony, które stwierdziło, że program oferuje zbyt niską jakość i użytkownicy PlayStation 4 nie będą nim zainteresowani. Świetnie, że pozwolono im o tym samodzielnie zdecydować. Takie wytłumaczenie podpowiada jedynie, że firma najzwyczajniej w świecie bała się, że program będzie atrakcyjną konkurencją dla PS Plus.

I słusznie, bo na ten moment EA Access prezentuje się naprawdę interesująco. Program ruszył w sierpniu w kilku pierwszych krajach, ale wydawca od razu rozszerzył jego działalność, jak tylko Xbox One zadebiutował na nowych rynkach. Jego zasady są proste. W zamian za opłatę 14,99 złotych miesięcznie (lub 79,99 złotych rocznie) Electronic Arts udostępnia gry, w które można grać ile tylko dusza zapragnie tak długo, jak tylko abonament jest aktywny. Przyjrzyjmy się aktualnie dostępnym tytułom:

  • Battlefield 4 - Flagowa strzelanka od EA DICE, która na rynku zadebiutowała około 10 miesięcy temu. Jeden z tytułów, które był obecny przy starcie nowej generacji konsol. Jego aktualna rynkowa wartość wynosi około 59,99 dolarów lub 279 zł, choć faktycznie można nabyć go nawet o stówkę taniej. Wbrew niektórym opiniom jest to świetny, dynamiczny shooter, z bardzo dobrym trybem wieloosobowym oraz imponującą oprawą graficzną, o czym informowaliśmy w naszej recenzji. Jeden z fajniejszych wyborów na start, no chyba, że ktoś woli serię Call of Duty lub w ogóle nie lubuje się w strzelankach. Prawdopodobnie najmocniejszy punkt programu EA Access w tej chwili.
  • FIFA 14 - Zeszłoroczna część najpopularniejszej sportowej gry na świecie była pierwszą, która ukazała się na konsolach nowej generacji. Także był to ich tytuł startowy. Jego teoretyczna wartość to 59,99 dolarów, ale w sklepach znaleźć można już od 150 złotych. Podobnie jak przy BF4 - pomijając osobiste preferencje osób, które po prostu wolą Pro Evolution Soccer - typowy "must have", choć atrakcyjność gry jest znacznie niższa niż przy poprzedniej pozycji, z tego prostego względu, że w Polsce bez problemu można otrzymać zestaw Xbox One wraz z FIFA 15 w atrakcyjnej cenie, na co z całą pewnością skuszą się fani marki. A w takiej sytuacji zeszłoroczna część potrzebna jest im jak sandały na zimę. Obecność gry w EA Access jest więc interesująca tylko dla osób, które nie mają w planach nabycia niedługo debiutującej tegorocznej edycji.

  • Peggle 2 - Największy dostępny obecnie w EA Access crap. Nie zrozumcie nas źle, Peggle 2 to fantastyczna produkcja, która z całą pewnością ma tysiące fanów na całym świecie, ale z marketingowego punktu widzenia jest to jedynie zapychacz oferty i jego obecność w EA Access nie ma żadnego znaczenia. Gdyby pozycja zniknęła z listy, pewnie nawet nikt by za nią szczególnie nie płakał - jej wartość to dokładnie 44,99 zł według ceny z polskiego sklepu Xbox Live. Oczywiście gra przyda się, jeżeli macie młodsze rodzeństwo lub drugą połówkę, która lubi czasem posiedzieć z padem, ale niekoniecznie grając w FIFA czy Forza Motorsport. Wtedy Peggle 2 będzie przydatne, ale nie zmienia to faktu jego niskiej atrakcyjności dla abonentów programu.

  • Madden NFL 25 - Druga ze sportowych gier, niestety znacznie mniej atrakcyjna od FIFA 14, z tego prostego względu, że futbol amerykański cieszy się w Polsce znikomą popularnością. Wartość gry to 29,99 dolarów, w Polsce nabyć można ją za niewiele ponad 200 złotych, a więc trochę drożej niż za granicą. Dla fanów tej dyscypliny idealna okazja, ale dla całej reszty - tytuł równie nieistotny, co Peggle 2.

  • Need for Speed: Rivals - Drugi z hitów obok Battlefielda 4 oraz zupełna świeżynka w ramach EA Access. Jeden z dwóch asów, które jak dotąd Electronic Arts wyciągnęło z rękawów. Najnowsza część Need for Speed debiutowała w zeszłym roku na wielu platformach, towarzysząc next-genom podczas ich premiery. Jest to świetna gra wyścigowa, która usatysfakcjonuje fanów zręcznościowego ścigania, a co więcej - jest to także produkcja z bardzo atrakcyjną oprawą wizualną. Jej teoretyczna cena to 59,99 dolarów, ale nawet Amazon sprzedaje grę już za 30 zielonych "George'ów Washingtonów". Także w naszym kraju Rivals nabyć można już od 130 złotych. Przypominamy, że Rivals zostało na łamach gram.pl ocenione na 8.2 w 10 stopniowej skali.

Na ten moment to wszystkie z udostępnionych w EA Access gier. Ich teoretyczna wartość wynosi 190 dolarów, co przy dzisiejszym kursie przenosi się na niewiele ponad 600 złotych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ceny rynkowe dojdziemy do wniosku, że nabycie wszystkich pozycji wymagałoby od nas wyjęcia z portfela przynajmniej 500 złotych, chyba, że skusilibyśmy się na używki lub cyfrowe kody niewiadomego pochodzenia, czego oczywiście nie polecamy. Dzięki skorzystaniu z oferty EA Access otrzymujemy więc dostęp do gier o wartości minimum 500 złotych za miesięczną opłatą w wysokości 15 złotych lub roczną w wysokości prawie 80. Zakup wszystkich gier osobno opłaciłby się nam jedynie, gdybyśmy zamierzali grać w nie przez najbliższych siedem lat, bo w tym czasie na EA Access wydalibyśmy tyle, ile aktualnie na zakup wszystkich pozycji (o ile dla kogoś faktyczną wartością jest posiadanie gry na półce w fizycznej formie i nie lubi cyfrowych wersji). Trzeba jednak pamiętać o dwóch rzeczach, po pierwsze Electronic Arts pragnie cały czas aktywnie rozszerzać pulę dostępnych gier, a po drugie EA Access to także inne przywileje.

W kwestii gier, które trafią do programu można pokusić się o pewne spekulacje. Podejrzewamy, że w perspektywie najbliższych sześciu-siedmiu miesięcy do EA Access dołączyć może nawet Titanfall, a maksymalnie po dziesięciu miesiącach od premiery zestaw może uzupełnić EA Sports UFC. Mamy jednak nadzieję, że gra trafi tam jeszcze przed końcem tego roku. Byłoby świetnie. Co do innych pozycji to trudno spekulować, bo usługa jest nowością i nie wiadomo jak często Electronic Arts będzie chciało ją aktualizować, a i w katalogu wydawcy nie ma zbyt wielu gier na Xboksa One. EA Access za jakiś czas uzupełnić może także Plants vs. Zombies: Garden Warfare oraz NBA Live 14, ale ze względu na przeciętność tej drugiej gry chyba nikt na to szczególnie nie liczy. Miejcie na uwadze także fakt, że oprócz dodawania gier, EA może niektóre z nich usunąć. Stosowny zapis znajduje się na stronach poświęconych usłudze informując, że niektóre z produkcji mogą nie zagrzać tam miejsca na stałe.

Jakie są inne przywileje dla abonamentów EA Access? Zobaczmy.

  • Zniżka na zakup gier wycofywanych z abonamentu - na ten moment jeszcze się to nie zdarzyło, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Jeżeli któraś gra z EA Access wypadnie, wcześniej będziecie mogli nabyć ją z 10-procentową zniżką. Lepszy rydz niż nic.
  • Zniżka na cały asortyment - a to już inna, lecz podobna para kaloszy. Dzięki opłacaniu abonamentu w EA Access gracze otrzymują 10-procentową zniżkę na zakup innych gier od EA oraz cyfrowych dodatków. W Polsce przydatność tego bonusu jest niewielka, bo ceny w sklepie Xbox Live są z reguły zawyżone biorąc pod uwagę faktyczną wartość, no ale może przyda się to przy zakupie DLC.
  • Możliwość przedpremierowego testowania gier - i tu w końcu mamy coś naprawdę fajnego. EA Access oferuje podobną funkcję, co wprowadzone ostatnio "okresy testowe" na EA Orgin. Opłacający abonament będą mogli testować pełne wersje nowo wprowadzanych na rynek gier na pięć dni przed ich oficjalnymi debiutami. W zależności od produkcji czas testów będzie inny. Czasem będzie to tylko kilka godzin, a innym razem nawet kilka dni. Tak czy siak będzie to świetna opcja na osobiste zapoznanie się z tytułem i ocenę jej zawartości. Dzięki temu nie nadziejecie się na grę, która miała być świetna, a wyszła co najwyżej średnio. Wiadomo, że na pewno w tej formie udostępnione zostaną Madden NFL 15, NHL 15, FIFA 15, NBA LIVE 15 oraz - i tutaj prosimy o werble - Dragon Age: Inquisition!

GramTV przedstawia:

Oczywiście dodatkowe, poboczne funkcje usługi nie robią takiego wrażenia jak dostęp do wyselekcjonowanych przez Electronic Arts gier, ale przypominam, że mówimy tu o usłudze, która miesięcznie kosztuje prawie tyle, co aktualnie paczka papierosów lub powiększony zestaw w McDonalds.

Jak przystąpić do EA Access?

Jeżeli jesteście zainteresowani skorzystaniem z programu abonenckiego EA Access musicie odpalić konsolę i w aplikacjach wyszukać EA Access HUB, a następnie go pobrać i zainstalować. To właśnie z poziomu tego "programu" wykupić możecie abonament w jednej z dwóch wersji - miesięcznej (14,99 zł) lub rocznej (79,99 zł). Zapłacić można za pomocą konta PayPale lub karty płatniczej. Tutaj dwie uwagi. Jeżeli boicie się o bezpieczeństwo kart warto na koncie bankowym ustawić limit do transakcji przeprowadzanych za pomocą internetu, dzięki czemu nawet jeżeli w przyszłości dane wpadną w niepowołane ręce to hakerzy nie będą mogli narobić większych szkód niż ustalony przez Was limit transakcji (np. 50 zł na pojedynczy zakup). Jeżeli mimo to nie chcecie korzystać ze swoich kart i dbacie o bezpieczeństwo, co jest postawą godną naśladowania, możecie skorzystać z wirtualnych kart internetowych wydawanych przez niektóre banki. Są to wirtualne karty przedpłatowe, z których wykorzystać można jedynie te pieniądze, które zostały na nich zgromadzone. Druga uwaga to ostrzeżenie przed automatycznym odnawianiem się subskrypcji. Gdy skorzystacie z EA Access zostanie włączona automatyczna subskrypcja, która za miesiąc lub rok sama pobierze odpowiednią ilość pieniędzy, aby przedłużyć działanie usługi. Możecie to wyłączyć bezpośrednio z poziomu Waszego konta na Xbox.com. Warto to zrobić, bo nigdy nie wiadomo, czy za rok (w przypadku abonamentu opłacanego co 12 miesięcy) opłata nagle nie wzrośnie do 200 zł. Wszystko możliwe.

Gdy dokonacie już opłaty EA Access stanie przed Wami otworem, a zamiast cen przy poszczególnych produkcjach wchodzących w skład programu napis głosić będzie, że produkt dostępny jest za darmo. I o to przecież chodziło.

Co się stanie, gdy przestanę opłacać abonament?

Wszystkie osiągnięcia i postęp, który dokonaliście w danej grze, zostaną zapisane - nie stracicie ich, ale gry nie będziecie mogli uruchomić tak długo, dopóki jej nie kupicie (lub nie nabędziecie ponownie dostępu do EA Access). Gdy wykonacie jedną z tych dwóch czynności będziecie mogli kontynuować zabawę od miejsca, w którym ją przerwaliście.

Czy do korzystania z EA Access potrzebny jest Xbox Live Gold?

I tak, i nie. Do samego wykupienia abonamentu EA Access i grania w tryby przeznaczone dla pojedynczego gracza złoty abonament w Xbox Live nie jest wymagany. Jeżeli jednak macie ochotę pograć przez sieć w Need for Speed: Rivals czy FIFA 14, to już bez Xbox Live Gold się niestety nie obędzie.

Czy do korzystania z EA Access potrzebny jest Xbox Live Gold?, EA Access, czyli jak grać w Battlefield 4 za piętnaście złotych miesięcznie

Moim zdaniem

Osobiście usługa EA Access przypadła mi do gustu. Podoba mi się zarówno możliwość testowania nowych gier przed ich premierą, jak i dostęp do starszych gier po ich premierze. Dzięki temu tuż po kupnie Xbox One w zamian za jedną opłatę otrzymałem Battlefield 4, Need for Speed: Rivals oraz FIFA 14, a kosztowało mnie to tylko 80 złotych. Przyznałem firmie kredyt zaufania głównie dlatego, że to opłacalne. Za tą cenę nie kupiłbym nawet jednej z tych gier, a mam je wszystkie plus inne bonusy. Jednocześnie przyszłość usługi zależy od EA. Jeżeli będą w niej lądować tylko starsze wersje gier sportowych, mało interesujące zręcznościówki czy podstawki jak Battlefield 4, do którego potrzebny jest Premium, może nie być zbyt wesoło. Najbliższe miesiące pokażą, czy w swoim programie abonenckim firma sama upatruje nowej możliwości dystrybuowania gier, czy jedynie chce tam wrzucać odpadki, przedłużając tym samym ich żywotność na rynku.

Jednocześnie jeżeli program będzie cieszył się popularnością wśród graczy, możliwe, że także inni wydawcy uruchomią coś podobnego. Activision Blizzard, Take Two, Square Enix, Ubisoft - czekamy na Wasz ruch i to nie tylko na konsolach nowej generacji, ale także PlayStation 3, Xbox 360, a także pecetach. Być może w ten sposób złamana zostanie hegemonia bundli oraz świątecznych wyprzedaży.

A Wy jak zapatrujecie się na EA Access? Widzicie w nim szansę czy raczej zagrożenie? Macie w planach skorzystać z tego programu czy wprost przeciwnie? Dajcie znać w komentarzach, ponieważ chętnie poznamy Waszą opinię.

PS: Popołudniu informowaliśmy o różnicach w cenie EA Access na oficjalnej stronie usługi, a Xbox Live. W artykule umieściliśmy aktualnie obowiązujące ceny, po których w weekend wykupiliśmy dostęp do programu abonenckiego. Firma aktualnie przypatruje się sprawie i obiecała wyjaśnić, skąd wzięła się różnica. Damy znać, jak tylko dowiemy się coś nowego w tej sprawie.

Komentarze
26
Zaix_91
Gramowicz
Autor
18/09/2014 14:12

> Z ciekawości zapytam czy taki BF4 w tym programie to to sama podstawka czy gra z wszystkimi> dodatkami i usługą premium?Podstawka niestety ;)

Usunięty
Usunięty
10/09/2014 20:13

Z ciekawości zapytam czy taki BF4 w tym programie to to sama podstawka czy gra z wszystkimi dodatkami i usługą premium?

Usunięty
Usunięty
09/09/2014 10:01

O dziwo to jedna z najbardziej pozytywnych ofert jakie najbardziej chamska firma w branży growej ma do zaoferowania. 80 złotych na next-genie za 3 gry, w tym Battlefielda i NFSa? Byłbym skory zapłacić, ale niestety XONE na pewno nie kupię. W końcu co to jest te 8 dyszek za rok pewnego grania - zwłaszcza, że w takiego BFa z rok max bym pograł.




Trwa Wczytywanie