Device 6 - recenzja

Michał Ostasz
2014/09/07 11:00
7
0

Rzadko kiedy obcując z grą wideo ma się okazję zobaczyć w jakich barwach maluje się przyszłość innego medium. Grając dzisiaj w Device 6 można przekonać się jak za kilka lub kilkanaście lat będzie wyglądało czytanie książek.

Device 6 - recenzja

Nie ma takiej drugiej gry jak Device 6. Brzmi jak hasło reklamowe? Może i tak, ale dzieło ekipy Simogo naprawdę jest jedyne w swoim rodzaju. Powiedzmy sobie szczerze - ani wy, ani ja nigdy wcześniej nie graliśmy w... książkę.

Device 6 to thriller w klimacie przywodzącym na myśl serial LOST, który dodatkowo podszyto nutą science-fiction rodem z lat 60. ubiegłego wieku. Gracz wciela się tu... w gracza, osobę określaną jako Player249. Ta z kolei śledzi losy Anny - kobiety nie mogącej przypomnieć sobie dlaczego trafiła na tajemniczą (ale czy opuszczoną?) wyspę. Brzmi intrygująco? Z każdym kolejnym krokiem naszej podopiecznej robi się coraz ciekawiej, a pytań tylko przybywa. Co robią na niej dwa identyczne zamki? Kto zostawił wskazówki dla głównej bohaterki? I wreszcie - czym jest tytułowe urządzenie?

Jeśli w waszych głowach całość zaczęła jawić się jako klasyczna gra przerywana sporymi "blokami" tekstu, przez które trzeba się przebić, aby zgłębić przedstawioną tu historię, to czym prędzej wybijcie sobie to wyobrażenie z głowy. Device 6 to dosłownie książka. Tyle, że interaktywna.

Rozgrywka w ten szwedzki tytuł przypomina trochę czytanie e-booka. Przewijamy czytany tekst, ale nie zawsze dół, gdyż jego układ odzwierciedla układ pomieszczeń, po których porusza się niczego nie pamiętająca Anna. Czasami litery układają się drabinę, innym razem w podłogę windy.

Trzymany w rękach iGadżet nieustannie trzeba obracać. Na przykład wtedy, gdy bohaterka wychodzi na piętro po krętych schodach lub skręca w boczny korytarz. Autorzy Device 6 zmuszają do użycia wyobraźni, czego inni twórcy gier przestrzali wymagać wraz ze śmiercią konsoli Nintendo Entertainment System.

GramTV przedstawia:

Nie obawiajcie się jednak, że poza samą lekturą połączoną z obracaniem w rękach tabletu lub smartfona nie będziecie robić nic innego. Device 6 najeżone jest zagadkami i to takimi z prawdziwego zdarzenia. Żadnego przesuwania podświetlonych dźwigni czy szukania przełącznika do zamkniętych drzwi.

Tutaj czeka na was iście detektywistyczna robota. Wskazówek do rozwiązania kolejnych łamigłówek trzeba szukać nie tylko "między wierszami", ale także w występujących gdzieniegdzie elementach graficznych takich jak fotografie, interaktywne panele, a nawet. ścieżce dźwiękowej. Jedna z zagadek zmusza nawet do wstania z łóżka i podejścia do lustra. Prawdziwego lustra. Takich perełek jest w Device 6 naprawdę sporo.

Nie wszystkie postawione przed nami wyzwania są oczywiste, ale nie można odmówić im braku logiki. Zwłaszcza wtedy, kiedy metodę na rozwiązanie zagadki poznamy dzięki solucji jednocześnie cicho klnąc pod nosem, że można było się tego domyślić.

Nie przypadkowo wspomniałem o szukaniu podpowiedzi w internecie. Twórcy nie przewidzieli żadnego systemu podpowiedzi, co jest nie tyle ukłonem w starych wyjadaczy, ale raczej sygnałem, że to produkt dla dojrzałych osób potrafiących kojarzyć fakty i wyciągać odpowiednie wnioski. Niemniej, w grze łatwo jest utknąć "na dobre", co z pewnością nie spodoba się niecierpliwym.

Porównanie Device 6 do książki jest nie tylko właściwie w odniesieniu do mechaniki rozgrywki, ale także oprawy audiowizualnej. Przez większość czasu na ekranie widzieć będziemy litery i białe tło, a w słuchawkach usłyszymy tylko dźwięki obiektów używanych przez Annę, czy - bardzo okazjonalnie - muzykę. Minimalizm.

Mimo to nie sposób nie przyklasnąć pracy grafików, dźwiękowców i projektantów, których dzieło jest naprawdę spójne i do tego budzące odpowiednie emocje. Pojawiające się od czasu do czasu grafiki może nie napędzą grającemu stracha, ale z pewnością sprawią, iż będzie on czuł się tak pewnie w przemierzanych głównie w wyobraźni podziemnych korytarzach, tajemniczych domach i ogrodach ciągnących się niczym labirynty.

Gra studia Simogo ma jeszcze jedną zaletę - faktycznie została stworzona z myślą o urządzeniach mobilnych. Na żadnej innej platformie taka formuła nie zdałaby egzaminu. Do tego z iPhonem lub iPadem można rozsiąść się wygodnie w fotelu lub położyć na łóżku trzymając w drugiej ręce kubek z kawą - zupełnie jak przy czytaniu książki. Cholernie dobrej książki.

9,5
Tak wygląda przyszłość... książek
Plusy
  • atmosfera
  • mechanika rozgrywki
  • minimalistyczna oprawa
  • wysoki poziom trudności
  • oryginalność
Minusy
  • brak systemu podpowiedzi
Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
13/09/2014 09:36

szkodza że w książkach nie ma możliwości wpływy na rozwój wydarzeń, albo chociaż wyboru zdań jakie wypowiada bohater tak jak w maseffectach czy dragonageach

Usunięty
Usunięty
08/09/2014 11:02

Ja także liczę, że to cudeńko pojawi się na Andrucie.Wygląda świetnie a to, że jest to w pewnym sensie książka, tylko dodaje grze plusów.Trzymam kciuki za premierę na google store.

aragorn14
Gramowicz
07/09/2014 23:29

No niestety, ja też żadnego urządzenia z iOS nie mam i nie zapowiada się, żebym takowe nabyć miał w najbliższej lub dalszej przyszłości. Tym bardziej szkoda, że to exclusive, bo na pewno bym to kupił. Mam jednak nadzieję, że pomysł na taką powieść interaktywną zostanie podchwycony i przeniesiony także na Androida :)




Trwa Wczytywanie