Nie spędzamy urlopów na księżycu i nie śmigamy na deskolotkach, ale za sprawą smartfonów udało się ludzkości przegonić część wizji kina science fiction.
Nie spędzamy urlopów na księżycu i nie śmigamy na deskolotkach, ale za sprawą smartfonów udało się ludzkości przegonić część wizji kina science fiction.
Skoro jesteśmy w klimatach kina sci-fi: wyobraźcie sobie podróż w czasie do lat 80-tych, wyciągnięcie z kieszeni smartfonu i oznajmienie jegomościowi ze zdjęcia, że wszystkie urządzenia, z którymi tak dumnie pozuje, mieszczą się w tym małym pudełeczku. Ba, to nawet spore przekłamanie, bo cały ten sprzęt nijak ma się do możliwości kombajnu nagrywającego filmy w rozdzielczości 4K (jak nowe smartfony Sony z flagową Xperią Z2 na czele), odpalającego gry w HD i przewyższającego klkusetkrotnie mocą obliczeniową ówczesne superkomputery. A przecież nie bylibyśmy nawet w stanie wytłumaczyć dziarskiemu mężczyźnie w swetrze najważniejszej składowej smartfona - internetu. Dziwna wizja, prawda? Ale prawdziwa. Często zapominamy bowiem, że żyjemy w przyszłości, która w wielu aspektach przegoniła najśmielsze wizje futurystów.
Blisko przewidzenia rozwoju wypadków byli twórcy Star Treka. Przemierzający bezkres kosmosu bohaterowie kontaktowali się ze sobą dzięki bezprzewodowym komunikatorom, by na powierzchni niezbadanych planet czy w sytuacji zagrożenia życia pacjenta wyjąć z kieszeni Tricorder - urządzenie do skanowania otoczenia, gromadzenia danych i biologicznej analizy.
I choć Star Trek zainspirował telefonię komórkową - Martin Cooper, "ojciec komórki" nie krył inspiracji kultowym serialem - za co jesteśmy mu wdzięczni, nie sposób zauważyć, że ze swoimi przewidywaniami został daleko w tyle. Niech Spock i Kirk zwiedzają wszechświat, my mamy w zamian urządzenia łączące w sobie możliwości obu wymienionych przed chwilą gadżetów, dodając masę funkcji dla załóg Enterprise czy Voyagera niedostępnych. Aplikacja kopiująca (dość prymitywnie, należy przyznać) możliwości Tricordera (i tak samo nazwana) zniknęła z androidowego sklepiku w 2011 roku po interwencji stacji CBS zarządzającej prawami do Star Treka, ale szybko doczekała się takich jak ten następców. Scientific Scanner Lite opiera się na danych z satelitów między innymi NASA, by dostarczać możliwe aktualne informacje o pogodzie na Ziemi, aktywności słonecznej czy geologicznej kondycji naszej planety (temperatura lądów, mórz i oceanów, wskaźniki wegetacji roślin czy koncentracji chlorofilu).
Co z diagnozowaniem pacjentów? Zespoły naukowców na świecie tworzą coraz to nowe przystawki do smartfonów i związane z nimi oprogramowanie, dzięki któremu za kilka lat wizyta w gabinecie lekarskim może ograniczyć się do szybkiego skanowania telefonem. To za mało? Prowadzona przez Waltera De Brouwera firma Scanadu pracuje właśnie nad pełnoprawnym, znacznie urodziwszym odpowiednikiem Tricordera.
Tworzenie wizji przyszłości, w której smartfon miałby prawo bytu okazuje się pracą zbiorową, do której swoje trzy grosze dorzuciło wielu wizjonerów.
W Powrocie z gwiazd Stanisława Lema natykamy się na bodaj pierwszą w historii - a był to rok 1961 - wzmiankę o ekranach dotykowych. Co prawda interfejs ten wykorzystywano w książce do czytania nomen omen książek w wersji cyfrowej, ale skoro te też znalazły drogę do smartfonów, możemy uznać tę wizję za wyjątkowo trafną.
Kropki pomiędzy kontrolą dotykiem i komunikacją (a także namiastką internetu oraz asystującą sztuczną inteligencją) połączył film Tron z 1982 roku, w którym "ten zły", Ed Dillinger łączy się z MCP (Master Control Program) za pomocą wbudowanego w biurko komunikatora.
Rozmowy wideo za sprawą problemów praktycznych (konwersacja na ulicy może zakończyć się na słupie lub pod kołami autobusu) nie wyparły komunikacji głosowej jak zakładano, jednak po długich dekadach na kinowych ekranach i kartach powieści znalazły wreszcie drogę pod strzechy. Jeden z pierwszych występów wideotelefonu to wydane w 1968 film i powieść 2001: Odyseja kosmiczna autorstwa odpowiednio Stanleya Kubricka oraz Arthura C. Clarke'a. Jesteśmy w nich świadkami wideorozmowy prowadzonej z ziemskiej orbity za sprawą automatu firmy Ma Bell. Tej samej, z usług której korzystał potem Deckard w Łowcy Androidów z 1984 roku. Później kontakty z oglądanym na ekranie (co prawda telewizora) rozmówcą pojawiły się jeszcze między innymi w trylogii Powrót do przyszłości czy Johnnym Mnemonicu z Keanu Reevesem w tytułowej roli.
2001: Odyseja kosmiczna przewidziała jeszcze jedną rzecz - komunikującą się głosowo sztuczną inteligencję w postaci HAL-a 9000. Jego współczesnym odpowiednikom daleko jeszcze do rozwoju technologicznego i złowieszczości czerwonookiego HAL-a, jednak technologia jest w powijakach, wszystko się jeszcze może zdarzyć. Zwłaszcza, że na swoją wersję asystentki o aksamitnym głosie połasi się zapewne z czasem czołówka stawki producentów elektroniki użytkowej, wśród której znajdziemy także Sony. Czego wypatrywać mają zwłaszcza posiadacze smartfonów z system operacyjnym Google. Gigant z Mountain View na pewno nie siedzi z założonymi rękami, nie poprzestając na sterowanej głosem wersji swojej wyszukiwarki.
Czasy wyprzedził także pod koniec lat 80-tych Dan Simmons w cyklu powieści Hyperion, pomijając w zasadzie etap smartfonów, przedstawiając coraz bliższą nam technologię - urządzenia przeznaczone do noszenia na ciele (a nawet w nim) użytkownika. Współcześnie technologia ta dopiero raczkuje, ograniczając się do zegarków czy bransoletek (Sony ma swojej ofercie opaskę SmartBand oraz zegarek SmartWatch 2), jednak najbliższe lata powinny przynieść dalsze przełomy.
O tym, co przyniesie przyszłość być może mówią nam współczesne filmy science fiction. Prometeusz Ridleya Scotta rozwija koncepcję sterowania gestami, którą przedstawiał w 2002 roku Steven Spielberg przy okazji Raportu mniejszości (koncepcję, którą po kilku latach podłapała większość liczących się producentów sprzętu elektronicznego), dorzucając do niej obraz holograficzny, który wyobraźnię zaczął rozpalać pod koniec lat 70-tych w pierwszym (czyli czwartym) epizodzie Gwiezdnych wojen. Spike Jonze w technoromansidle Ona pokazuje z kolei potencjalne konsekwencje zabawy w boga. Ile z tych wizji się ziści i w jakim stopniu? Do pytania możemy wrócić za kilka/kilkanaście lat.
Przed nami jeszcze między innymi rozkwit rzeczywistości wirtualnej (Oculus Rift i Project Morpheus od Sony z tych już zapowiedzianych) oraz rozszerzonej, gdzie pierwsze kroki stawiały aplikacje pokroju Layara, a pałeczkę przejęło Google ze swoimi okularami Glass. Na horyzoncie majaczą smartfony z wyginanymi ekranami, dalsze rozwijanie SI, elektronika użytkowa z klocków czy renesans nanotechnologii, dzięki której producenci sprzętów mobilnych znów będą w stanie skupić się na (drastycznej) miniaturyzacji po długich latach prześcigania się na coraz większe wymiary. Nie możemy zapominać także o przełomach, których nie przewidzimy nawet wspólnymi siłami. Poprzednim pokoleniom nie udało się przecież wyobrazić rzeczy tak dziś oczywistej, jak smartfon. Jedno jest pewne - producenci smartfonów z Sony na czele na pewno jeszcze wiele razy nas zaskoczą.
Przed nami ciekawa przyszłość. Ta, w której już żyjemy.
Weekend z Sony Mobile to wspólna akcja promocyjna firm Sony Mobile i gram.pl.