Weekend z Sony Mobile - Xperia Z2 w służbie gracza

Piotr Bajda
2014/04/11 13:00
2
0

Wyposażeni we flagowy smartfon Sony szukamy sposobów na umilenie doli gracza.

Weekend z Sony Mobile - Xperia Z2 w służbie gracza

Pierwsza myśl - całkowicie słusznie - kołatająca się w głowie po usłyszeniu słów "gry" i "smartfon" w jednym zdaniu to "gry mobilne". To przecież gałąź naszej branży rozwijająca się tak prężnie, że lekceważyć jej nie sposób. Na telefonach i tabletach grają wszyscy. Także ci, którzy z dużymi grami nie mają żadnej styczności. Gry na te sprzęty tworzą również "wszyscy". Każda gruba ryba przemysłu inwestuje w gry mobilne ogromne pieniądze. Ba, gry mobilne doczekały się własnych grubych ryb, które zdobyły estymę i wspomniane ogromne pieniądze właśnie na tym poletku, by później dalej się na nim rozwijać lub rozszerzać działalność także na konsole i komputery osobiste.

Ale to nie tylko zabawa dla możnych. Rynek mobilny to doskonałe miejsce na pierwsze kroki w produkcji gier dla świeżo upieczonych twórców. Jeśli uda się przebić, przy takim zasięgu możliwości są niemal nieograniczone. Jeśli nie, cóż... odbiorcy na pewno tego szczególnie nie odczują, bo jest z czego wybierać. Coraz częściej jesteśmy także świadkami sytuacji, gdy uznani producenci lub nawet całe zespoły znudzone wyścigiem szczurów segmentu AAA szukają nowych wrażeń właśnie na urządzeniach z ekranami dotykowymi.

Efekt? Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. To nie miejsce na polecanie najlepszych gier mobilnych, bo ranking takowych rozrósłby się do gargantuicznych rozmiarów. Warto przyjrzeć się jednak drodze, jaką "gierki na telefony" przebyły od czasów Węża do dziś - momentu, gdy coraz zuchwalej rzucają rękawice konsolom i PC, biorąc się za barki z gatunkami jeszcze parę lat temu pozostającymi poza zasięgiem urządzenia zbudowanego z myślą przede wszystkim o rozmowach i pisaniu SMS-ów. To dobry moment na refleksję, bo podczas świetnej zabawy w tramwaju albo poczekalni w przychodni nie mamy na nią czasu.

Przechodząc płynnie w temat grom pokrewnym, czyli użyteczność smartfonów na podorędziu graczy, nie sposób nie wspomnieć o aplikacji szczególnie bliskiej posiadaczom PlayStation 4 - PlayStation App. Appka ta pozwala zarządzać w zasadzie wszystkim, co w konsoli Sony warte uwagi za wyjątkiem - niestety - grania w gry nowej generacji (nie można mieć wszystkiego). Zintegrowany z PlayStation smartfon pozwala z dowolnego miejsca sprawdzać co w trawie PlayStation Network piszczy, dając dostęp do powiadomień oraz otrzymanych od znajomych wiadomości. Zapomnijcie zatem o wyświechtanej wymówce dla ponaglających rozmówców w tonie "dawno nie włączałem konsoli". Teraz odpisanie jest równie proste co wysłanie SMS-a.

A skoro już przy pisaniu i prostocie jesteśmy - lubicie wklepywać tekst za pośrednictwem pada? Niech zgadnę, idzie się do tej metody przyzwyczaić, ale przydałaby się wygodniejsza? Dobrze się składa, bo PlayStation App pozwala używać ekranu telefonu jako klawiatury, dzięki czemu wpisywanie nawet długaśnych elaboratów staje się znacznie przyjemniejsze. Zwłaszcza na wyświetlaczu o przekątnej 5,2 cala.

PlayStation App to także wreszcie możliwość przeglądania wirtualnych półek PlayStation Store i dodawania produktów do kolejki pobierania w konsoli. Przepadła Wam kiedykolwiek jakaś gra z PlayStation Plus, bo nie mieliście kiedy dodać ją do historii zakupów? Teraz znacznie łatwiej tej przykrej sytuacji uniknąć.

Z czasem PlayStation App powinna pójść także w ślady konkurencyjnej aplikacji SmartGlass od Microsoftu i zamienić telefon/tablet w drugi ekran wzbogacający to, co dzieje się na pierwszym, czyli wielocalowym telewizorze. To jednak dopiero pieśń przyszłości oraz zapewne kwestia zbadania nastrojów graczy. Na razie wsparciem dodatkowych funkcji może pochwalić się zainstalowany na dysku każdej PlayStation 4 PlayRoom.

Aplikacje to na tyle chwytliwy temat, że z szału na nie skorzystać stara się coraz więcej producentów. Nikogo nie dziwią już zapowiedzi towarzyszących premierze appek, których zadania najczęściej ograniczają się do magazynowania statystyk gracza, otwierania od czasu do czasu nowych możliwości zabawy, a w skrajnych przypadkach faktycznego wzbogacania rozgrywki. Nie dziwi nawet szczególnie, gdy swoją aplikację dostaję gra, do której tego typu nowoczesne rozwiązania zupełnie nie pasują, jak na przykład tegoroczny reboot Thiefa. O tym, że to więcej niż zwykły trend świadczy, że nad tematem aplikacji pochyliło się samo Rockstar przy okazji Grand Theft Auto V. To przecież studio i seria, którym do miana chorągiewek daleko. Zazwyczaj powiewy branżowego wiatru mają głęboko w nosie. Ba, to Rockstar zwykło podmuchy generować.

I chyba znowu im się to udało, bo iFruit to wzór jak do towarzyszących grze aplikacji podchodzić. Po pierwsze, jest mocno w świecie GTA V osadzona, bo przecież bohaterowie gry noszą telefony komórkowe w kieszeniach. Po drugie, udostępnione w niej opcje naprawdę zachęcają do częstego łapania za telefon. iFruit pozwala trenować Chopa, czyli psiego towarzysza gangsterskiej niedoli; pozostawać w kontakcie z firmą tuningową, by na przykład zaklepać sobie wymarzoną tablicę rejestracyjną oraz daje dostęp do przepastnego poradnika, który w grze tego kalibru często okazuje się nieodzowny.

Bycie graczem to jednak nie tylko pełen blichtru świat oficjalnych rozwiązań, ale i spora doza partyzantki. Długo przed nastaniem ery smartfonów i montowanych w nich aparatów z matrycą 20.7 megapikseli (jak ten w Xperii Z2) była sobie gra zwana Okami oraz grający w nią wyżej podpisany. Okami zapisało się w historii gier wymagających partyzanckiego podejścia złotymi zgłoskami, trafiając w doskonały moment w rozwoju telefonii komórkowej. W połowie poprzedniej dekady coraz powszechniejsze stawały się bowiem komórki z obiektywami robiącymi zdjęcia oraz nagrywającymi filmiki, na których - nie ma ładnego sposobu, by to powiedzieć - dało się cokolwiek zauważyć. Wcześniej bywało z tym różnie.

Ten przełom okazał się przydatny graczom z ambicją wyciśnięcia z łabędziego śpiewu Clover Studios ostatnich soków. Jedne z zadań postawionych przed boginią Amaterasu w wilczej skórze to testy na pamięć. Przez krótką (naprawdę) chwilę na ekranie pojawiał się zestaw kropek, a rola gracza to ich późniejsze odtworzenie magicznym pędzlem. I faktycznie, do sukcesu w większości z tych zadań wystarczyła dobra pamięć. Schody, i to takie strome, zaczęły się przy ostatnim z nich. Kropki pojawiały się tak szybko, było ich tak wiele, a margines błędu był tak mały, że wyjścia były dwa: poproszenie o pomoc Sheldona Coopera (lub kogokolwiek innego z pamięcią ejdetyczną) lub... małe oszustwo.

GramTV przedstawia:

Choć ja wolę to nazywać "pionierskim wykorzystaniem nowych technologii".

Nagranie kilkusekundowego klipu z rozkładem problematycznych kropek pozwalało wyuczyć się ich rozkładu na pamięć (trudniejsza opcja) lub po prostu skorzystać z trzymanej w dłoni ściągawki. Voila. Tak tworzy się historia.

Współczesne telefony z Xperią Z2 na czele nagrywają krystalicznie czysty obraz (rejestrowanie w rozdzielczości 4K to dla "Zetdwjówki" bułka z masłem), a gry lata temu wkroczyły w erę wysokiej rozdzielczości. Oszukanie wyjątkowo wymagających łamigłówek jest prostsze niż kiedykolwiek.

Aparat w telefonie to także dobry sposób, by uwiecznić ważny moment zwycięstwa w - dajmy na to - szczególnie zaciętym pojedynku na piłkarskim szczycie.

Cześć z Was pomyślała zapewne przy opisie zmagań z Okami : "nie wystarczyło wejść na YouTube'a i w pół minuty znaleźć rozwiązanie?". Jasne, czujemy się jakby był z nami od zawsze, ale YouTube nie ma jeszcze nawet dekady (okrągła dycha stuknie mu w następne walentynki). Niesamowite, prawda?

Dożyliśmy wspaniałych czasów, gdy globalna pajęczyna oznacza, że nie jesteśmy już tak wyjątkowi. Jeśli masz z czymś problem (zwłaszcza w grze wideo), na pewno nie jesteś sam - ktoś gdzieś na świecie musiał również stawić mu czoła. I na pewno podzielił się rozwiązaniem w internecie. Leżący zawsze w pobliżu stanowiska gracza smartfon oznacza, że od odpowiedzi na każdą zagwozdkę, instruktażu przejścia każdego niemożliwego do przejścia poziomu i ubicia choćby najbardziej upierdliwego bossa dzieli nas zaledwie kilku ruchów palcem.

Od czytania gram.pl także.

A jak Wam pomaga w byciu graczem smartfon?

Weekend z Sony Mobile to wspólna akcja promocyjna firm Sony Mobile oraz gram.pl.

Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
12/04/2014 14:42

Ja mam Xperie Z (ta pierwsza) i jedynie mogę powiedzieć, jeżeli chodzi o minusy to delikatne ścieranie się materiału przy kantach oraz mam już cały tył porysowany (nie mam futerału), co generalnie można usunąć zmieniając folię zabezpieczającą z tyłu i z przodu, jeżeli też przeszkadza. Bo tak normalnie telefon szybki itp., sądzę też, że zupełnie nie potrzebna taka moc. Można kupić tańszy telefon, jeżeli nie potrzeba do jakichś nie wiem jakich gier lub aplikacji (mi zależało na dużym ekranie, do internetu, np. teraz wysyłam wiadomość z telefonu).

Usunięty
Usunięty
11/04/2014 14:02

Ja posiadam Z Ultra. Bardzo fajny sprzęcik. Swietnie się sprawdził przy Assassins Creed Black Flag z tą aplikacją mobilną. To było bardzo dobrze zrobione i przemyslane, wiec mozna się spodziewac ze więcej gier z taką mobilną apką jeszcze wyjdzie.Ogólnie z czystym sumieniem mogę polecic telefony z serii Xperia Z, naprawde bardzo dobry sprzęt, pod względem mocy, jakości wykonania i dopracowania oprogramowania. Na pewno jakość obudowy duzo większa od urządzeń appla (lepiej lezą w ręku, przyjemniejsze w dotyku)