Jack Keane 2: The Fire Within - recenzja

Sławek Serafin
2013/07/20 23:57
3
0

I proszę bardzo, jeszcze jedna lekka, wesoła przygodówka niemieckiej produkcji. Czy wywoła uśmiechy i zachwyty nad Wisłą? Nie, nie wywoła.

Wybaczcie, że tak od razu i bez ostrzeżenia walę prosto z mostu, ale lepiej mieć to już od razu za sobą. Jack Keane 2: The Fire Within to najsłabsza z przygodówek w jakie ostatnio było mi dane grać i... tak chyba powinno być, żeby statystycznie wszystko się zgadzało. Jeśli istnieją na świecie takie fantastyczne gry jak The Book of Unwritten Tales, to muszą być też takie słabsze jak Jack Keane 2 właśnie, żeby dało się wyciągnąć jakąś średnią gdzieś w okolicach Deponii na przykład. The Fire Within, podobnie jak dwie wymienione gry, stawia na humor, kolor i przygodę - tyle, że gorzej. I niestety, mało oryginalnie.

Jack Keane 2: The Fire Within - recenzja

Nie grałem w pierwszą część Jack Keane, wydaną sześć lat temu, więc nie wiedziałem czego się mam spodziewać w zasadzie uruchamiając tę grę. A trzeba się było spodziewać dość odtwórczego skrzyżowania schematów znanych z kultowej serii Monkey Island z tematyką awanturniczo-przygodową w stylu Indiany Jonesa, tyle że kreskówkową i infantylną na dodatek. Rzecz dzieje się na przełomie XIX i XX wieku, trochę w Chinach, trochę więcej w Niemczech i całkiem sporo w Afryce, gdzie bohaterowie szukają legendarnego skarbu. W międzyczasie odbędziemy też, dzięki szamańskiej magii, kilka wycieczek do podświadomości głównego bohatera, tytułowego Jack Keane'a. Mało ciekawej podświadomości, warto dodać - nie spodziewajmy się tutaj odlotów w stylu kultowego Psychonauts, bo choć jest trochę dziwacznie, to niestety bez polotu i iskry jakiejś. No, ale jak Jack może mieć ciekawą podświadomość, skoro sam jest taki mało interesujący?

Nijakość głównego bohatera jest chyba największym problemem gry. Trudno jest identyfikować się z tym ciapowatym, gapowatym, podrabianym Guybrushem Threepwoodem. Wieje od niego sztucznością i szarością, nie ma w sobie żadnej głębi i naprawdę trudno jest przejmować się jego losami. To z kolei przekłada się na brak zainteresowania rozwojem fabuły jako takiej, nawet biorąc pod uwagę fakt, że Jack nie jest tu jedynym bohaterem - jest też kilka postaci na drugim planie, zwłaszcza zaś dwie dziewczyny, Amanda i Eve, które nie wiedzieć dlaczego rywalizują o względy bohatera, nieustannie skacząc sobie przy tym do oczu. To akurat jest przez jakiś czas zabawne, ale potem okazuje się, że relacje w tym trójkącie nie mają w sobie żadnej dynamiki - choć Jack może faworyzować jedną z dziewczyn, nie zmienia to nic w ich stosunku do siebie nawzajem i do Jacka również, niestety. Z drugiej strony jednak trzeba docenić wysiłek autorów włożony w opowiedzenie jakiejś nieco bardziej skomplikowanej historyjki - w porównaniu z płytkim "romansem" w stylu wspomnianej już Deponii, nawet nijaki Jack Keane 2 nieźle wygląda.

A skoro już przy wyglądaniu jesteśmy. Twórcy Jack Keane 2 postanowili, że ich przygodówka będzie trójwymiarowa w pełni. Żadnych ręcznie rysowanych teł, modele postaci w pełnym 3D, nawet steruje się postacią jak w grze akcji trochę. Nowocześnie jest. I jednocześnie niezbyt ładnie, bo tą nowoczesność wzięto gdzieś z okolic 2005 roku. Mamy tu nieostre tekstury i trochę sztywno animowane postacie a mimiki brak, co sprawia, że dialogi, miejscami dodatkowo dość kiepsko zagrane głosem przez lektorów, nie są tu największą atrakcją. A powinny być, jeśli Jack Keane 2 aspiruje do miana gry pełnej humoru - to właśnie dialogi czarowały nas iskrzącym dowcipem w The Book of Unwritten Tales. Tutaj, jak już powinniście się domyślić, nie czarują. Humor w pewnych ilościach tu znajdziemy, owszem, ale z gatunku tych cięższych a dobrych żartów, takich od których chce się głośno roześmiać, jest tu jak na lekarstwo. Gra bardzo stara się utrzymać lekką, niepoważną atmosferę, ale z braku naprawdę dobrych dowcipów całość sprawia wrażenie trochę dziecinne. Zabawne jest to, że w scenach rozgrywających się w Hamburgu twórcy gry przedstawiają Niemców, a więc swoich rodaków, jako pozbawionych poczucia humoru - to miał być żart jak mniemam, ale stał się samospełniającą się przepowiednią.

Wracając jednak do kwestii technicznych. Gra, jak wspomniałem, jest trójwymiarowa, także jeśli chodzi o sterowanie. I ten aspekt nie jest mocną stroną Jack Keane 2. Bohaterami, bo w niektórych scenach kontrolujemy nie tylko Jacka, ale też Amandę lub Eve, sterujemy na dwa sposoby. Pierwszy, wyjątkowo niewygodny i dziwaczny, polega na "ciągnięciu" ich w odpowiednim kierunku za pomocą myszki. Nie wiem dlaczego zdecydowano się na takie rozwiązanie, zamiast klikać w miejsce, do którego chcemy by postacie poszły, jak w każdej zrobionej po bożemu przygodówce point & click. System jest nieprecyzyjny, sprawia masę kłopotów i każdy poczytalny, zdrowy na umyśle gracz po dziesięciu minutach zrezygnuje z niego na rzecz klasycznego sterowania za pomocą klawiszy WASD i spacji do skakania. A skakanie, owszem, występuje tutaj w pewnych ilościach, ale nie jest to element zręcznościowy i wymagający - raczej takie w zasadzie zbędne urozmaicenie, tak jakby gra momentami chciała poudawać, że jest czymś więcej niż przygodówką. Podobnie nietrafiony jest drugi element "zręcznościowy", czyli walki na pięści. Widać, że autorzy wzorowali się na pojedynkach na obelgi z Monkey Island, tylko zmienili epitety na zabawne ciosy w stylu wschodnich sztuk walki. Kilka razy w grze dochodzi do takich starć, w założeniu taktycznych. Rozgrywane w zwolnionym tempie, pozwalają nam dobrać odpowiednia obronę do ataku wroga i odwrotnie. Pomysł nie jest zły, ale zamiast taktyki mamy tutaj metodę prób i błędów - pojedynków nie jest tak wiele, by miało sens uczenie się zasad nimi rządzących, szybciej i łatwiej jest po prostu wybierać co popadnie i powtórzyć walkę, jeśli nie osiągnęło się zamierzonego efektu.

GramTV przedstawia:

Metoda prób i błędów sprawdza się także w przypadku łamigłówek. Jak na grę przygodową przystało, Jack Keane 2 od nich nie stroni. Trudno jest jednak na ten temat powiedzieć coś konkretnego, bo nie wyróżniają się niczym. Zagadki są całkiem zwyczajne, większość ma rozwiązania, do których da się dojść logicznym rozumowaniem, choć są i takie, gdzie trzeba będzie zdać się na szczęście i wytrwałość, jak w przypadku pewnym łamigłówek dialogowych. Generalnie jednak nie trzeba się zbytnio wysilać, a to dlatego, że Jack Keane 2 to gra zwarta, kompaktowa w konstrukcji. Podzielona jest na mniejsze etapy, zamknięte w niewielkich lokacjach i w każdej z nich mamy określoną ilość przedmiotów do znalezienia oraz interakcji w jakie można wejść z otoczeniem i tubylcami. Wszystko jest blisko siebie i w niewielkich ilościach, więc do prawidłowego rozwiązania można dojść bardzo szybko nawet stosując metodę chaotycznego klikania we wszystko co popadnie - dzięki temu gra jest relatywnie łatwa w znakomitej większości i poradzą sobie z nią nawet ci, którzy są świeżymi rekrutami na przygodówkowym froncie. Pytanie tylko, czy to jest gra właśnie dla nich?

Jeśli Jack Keane 2: The Fire Within jest grą przeznaczoną dla kogoś, to byliby to fani poprzedniej części. I tylko oni. Taki był najprawdopodobniej zamysł samych twórców, którzy nie wysilili się nawet na jakiś skrót wydarzeń z "pierwszego odcinka" dla tych, którzy w niego nie grali i nie znają bohaterów. Od razu wkraczamy w środek akcji, bez żadnej ekspozycji, bez budowania relacji z bohaterami i... pewnie dlatego właśnie tak zupełnie nam na nich nie zależy i nie obchodzi kim są oraz co robią. W Jack Keane 2 nie mają czego szukać nowicjusze chcący spróbować przygody point & click, bo tej przygody tutaj wiele nie ma, a na dodatek jest ukryta pod niewygodnym sterowaniem i mało ekscytującą fabułą. Weteranom z kolei gra też niewiele może zaoferować - gdyby wydano ją 6-7 lat temu robiłaby wrażenie, ale teraz, w porównaniu z wieloma naprawdę dobrymi grami przygodowymi, które wydano w ciągu ostatnich dwóch lat, wypada bladziutko. I to nawet bez odwoływania się do The Walking Dead, jako przykładu na to, jak bardzo rozwinął się gatunek. Jack Keane 2: The Fire Within jest produkcją wsteczną do tych trendów, pozbawioną polotu i oryginalności, mocno przeciętną i nijaką. Nie jest zła czy wadliwa w jakimś konkretnym miejscu czy pod jakimś względem, nie, chodzi raczej o to, że w żaden sposób nie jest dobra. I to jest wystarczający powód, żeby ją sobie po prostu darować.

Kup Jack Keane 2: The Fire Within w sklepie gram.pl

5,5
Gra bez większych wad, ale i bez zalet - uosobienie nijakości
Plusy
  • relacje miedzy bohaterami są dość rozbudowane i zabawne
  • kontynuacja przygód Jacka ucieszy jego fanów
Minusy
  • źle pomyślany system sterowania myszką
  • przeciętność i nijakość pod każdym w zasadzie względem
Komentarze
3
Usunięty
Usunięty
22/07/2013 22:16

E, słabo coś.Cóż, i tak mam jeszcze jedynkę do ogrania.

Usunięty
Usunięty
21/07/2013 10:52

nawet nie wiedziałem, że ta gra powstaje. a to dziwne, bo pierwsza część bardzo mi się podobała. anyhoo, trzeba będzie spróbować, ale dopiero na jakiejś dzikiej promocji, ostatnio Back To The Future mnie rozpuściło, jeśli chodzi o zabawne przygodówki i na razie przy nim zostanę.

Bodzio-Gracz
Gramowicz
21/07/2013 09:55

Bardzo lubię takiego typu gry i będę musiał zagrać i w ten tytuł.Recenzja bardzo fajna i konkretna :-).




Trwa Wczytywanie