Defiance - recenzja

Paweł Pochowski
2013/04/19 11:00

Stworzenie jednego uniwersum eksploatowanego jednocześnie przez grę MMO oraz telewizyjny serial to nowatorski, acz ryzykowny pomysł. Twórcy Defiance porwali się na to jako pierwsi. Na szczęście, w przypadku gry, projekt nie zakończył się fiaskiem. Ale także nie da się go ocenić jako pełnoprawny sukces.

Defiance - recenzja

Założenia uniwersum Defiance brzmią całkiem sensownie. Oto w niedalekiej przyszłości na Ziemię trafiają obcy, nazwani Voltanami. Zaprowadziły ich tu poszukiwania nowej planety do skolonizowania po tym, jak ich poprzedni dom spotkał dość przykry wypadek w postaci zderzenia galaktyk. Nie są to jednak obcy, jakich stworzono na potrzeby Alien vs Predator czy innych klasycznych tworów o tej treści - bezwzględni, pozbawieni uczuć i owładnięci chęcią mordu kosmici. Wprost przeciwnie. Prawdę powiedziawszy Voltanowie nie spodziewali się, że Ziemia ma już swoich mieszkańców, a w związku z zaistniałą sytuacją podjęli pokojowe negocjacje względem ustalenia potencjalnych warunków wprowadzenia się. Części z nich pozwolono nawet na przybycie na planetę, lecz większość oczekiwała na koniec długich negocjacji na orbicie okołoziemskiej. Oczywiście znaleźli się jednak ludzie, którym to rozwiązanie się nie spodobało i postanowili wywołać konflikt pomiędzy dwoma rasami.

Siedmioletnia wojna zakończyła się kolejnym przykrym incydentem nazwanym Arkfall, w którym eksplodowała flota Voltanów oczekująca na orbicie. Doprowadziło to do rozprzestrzenienia się na naszej planecie flory oraz fauny pochodzącej z ich ojczyzny. Proces ten miał zostać wdrożony na Ziemi pod specjalnym nadzorem obu cywilizacji ze starannie wyselekcjonowanymi działaniami. Gdy doszło do niego niespodziewanie nikt już nie mógł nad nim zapanować. Zaszło wiele zmian w naszym środowisku, co w rezultacie doprowadziło do powstania nowych gatunków roślin, zwierząt, a także powstania mutantów. Z kolei dwie walczące dotąd rasy zostały zmuszone do zjednoczenia sił, o ile pragnęły przetrwać na odmienionej Ziemi.

Tak w dużym skrócie prezentuje się zarys fabularny uniwersum Defiance. Szkoda jedynie, że sama gra nie dostarcza nam zbyt wielu informacji na ten temat. Sam nie byłem świadomy co tak właściwie doprowadziło do poszczególnych wydarzeń, dopóki nie zacząłem drążyć tematu w internecie, a tak zdecydowanie być nie powinno. Z drugiej strony na oficjalnej stronie uniwersum znajdziemy dużo informacji wyjaśniających tło, a ich potencjalnie najlepsze źródło - serial - dopiero co doczekał się swojej premiery.

W grze Defiance wcielamy się w Ark Huntera - człowieka lub kosmitę, który zajmuje się znajdowaniem spadających na ziemię, potencjalnie niebezpiecznych, szczątków po wielkim wybuchu Voltańskich statków. Oprócz tego jest także specjalistą w walce, przetrwaniu w nieprzyjaznych warunkach oraz najemnikiem. Oś fabularna gry obraca się wokół poszukiwania pewnego cennego artefaktu, który pozwoli na odnowienie zniszczonej planety. Naturalnie rzecz biorąc w związku z jego ogromnymi mocami nie tylko my jedyni pragniemy go zdobyć. Chcą go także inne ugrupowania, do czego jednak nie można dopuścić ze względu na ich niezbyt dobre zamiary.

Proces tworzenia własnego bohatera jest całkiem rozbudowany i daje szerokie możliwości personifikacji wyglądu. Wcielić się możemy w przedstawiciela dwóch ras oraz obu płci. W grze brak jest typowego podziału na klasy - początkowo decydujemy się na jedną z czterech "profesji" (żołnierz, surwiwalista, bandyta i mechanik) oraz jedną z czterech umiejętności specjalnych, która dostępna będzie od samego początku. Może to być nadzwyczajna szybkość, chwilowa niewidzialność, umiejętność zmylania przeciwników poprzez tworzenie swoich klonów oraz zwiększenie zadawanych obrażeń. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie odblokowania reszty skilli ani też używania co chwilę innych broni. Ja dla przykładu startowałem jako kobieta wyjęta spod prawa - bandytka. Moją podstawową bronią był shotgun, zdecydowałem się więc na specjalizowanie się w walce na bliski dystans - wybrałem umiejętność "znikania", a wraz z rozwojem postaci odblokowałem sobie perki zadające więcej obrażeń w przypadku atakowania przeciwnika od strony pleców. W ten sposób jakby automatycznie wyznaczyłem sobie najbardziej skuteczny dla siebie sposób zabawy, ale na wszelki wypadek nie rozstawałem się z karabinem snajperskim, który w razie czego pozwalał mi na eliminowanie zagrożenia z dystansu.

W Defiance zaimplementowany jest system, który automatycznie czyni nas lepszym w tym, co robimy najczęściej. Jeżeli dużo strzelamy z karabinów snajperskich to powoli acz systematycznie stajemy się w tym coraz skuteczniejsi, ale w każdym momencie możemy snajperkę rzucić w kąt i zacząć biegać z wyrzutnią rakiet. Całości uzupełnia system perków, czyli pomniejszych umiejętności pasywnych, działających permanentnie. Umiejętności głównej używamy wtedy, gdy jest nam potrzebna, a przed następnym jej "włączeniem" musimy odczekać aż ponownie się naładuje. W danej chwili w naszym zestawie znajdować może się jedna umiejętność główna oraz kilka perków. Na całe szczęście twórcy pozwalają nam na tworzenie profili, pomiędzy którymi możemy się dowolnie przełączać. Dzięki temu jednym kliknięciem możemy zmienić cały zestaw wybranych umiejętności i nie musimy robić tego pojedynczo.

Jednym z najlepiej zrealizowanych w Defiance elementów jest z całą pewnością walka. Skuteczne posyłanie 'niemilców' do piachu wymaga od nas odpowiedniej celności, mądrego wykorzystania aktualnie dobranego zestawu umiejętności oraz dobrego poruszania się i korzystania z broni dodatkowej w postaci różnych granatów. Dopiero efektywne połączenie tych wszystkich elementów czyni z nas dobrego Ark Huntera, co jest o tyle ważne, że paradoksalnie dość często po świecie Defiance tułamy się w samotności, a to dodatkowo podnosi poziom trudności rozgrywki. Czasem spotkamy co prawda osoby, które akurat wykonują to samo zadanie i wtedy automatycznie pomagamy sobie w likwidowaniu przeciwników.

Co do zlecanych nam misji, to niestety większość z nich jest sztampowa i niezbyt atrakcyjna. Jedziemy w dane miejsce, w którym musimy coś wykonać, co najczęściej wiąże się z wystrzelaniem grupy przeciwników oraz interakcją w kilku miejscach (zbieranie informacji, włączanie przycisków, aktywacja jakiś systemów) - często schemat powtarzany jest kilkukrotnie. Dotyczy to szczególnie misji pobocznych, zadania główne wykonane są trochę ciekawiej. Dobrze, że - jak już wspomniałem - sama walka zrobiona jest porządnie, bo inaczej nie mielibyśmy zbytniej przyjemności z poznawania niuansów fabularnych gry.

GramTV przedstawia:

Oprócz misji głównych oraz pobocznych w Defiance do roboty jest troszkę więcej. Możemy bawić się w dwóch rodzajach mini-gier polegających na ściganiu się quadem po wyznaczonej trasie na czas oraz eliminacji przeciwników na punkty. Ponadto co chwila natrafiamy na zadania losowe - możemy pomagać NPC, gdy zostaną akurat zaatakowani przez wrogów. Tutaj nasze zadanie także najczęściej sprowadza się do wystrzelania wszystkich czerwonych kropek na radarze, ale też częściej spotykamy sojuszników, którzy także postanowią pomóc znajdującym się w tarapatach.

Większej współpracy z innymi graczami zaznajemy w trybach misji kooperacyjnych (do czterech graczy jednocześnie) oraz walkach o fragmenty Ark (statki Voltanów) spadających na ziemię. Co jakiś czas na dany teren mapy w kilku miejscach spadają takie fragmenty, co przyciąga zarówno wielu potężnych przeciwników jak i dziesiątki graczy. Walki są zażarte, całość trwa od 20 do 30 minut i kończy się wraz z pokonaniem głównego bossa, co jest odpowiednio wynagrodzone w postaci dobrego lootu. Są to jedne z najciekawszych zdarzeń w grze, dostarczają wielu wrażeń i pozwalają się odpowiednio "nastrzelać". Szkoda tylko, że w ogóle wśród znajdowanego w grze ekwipunku znajduje się cała masa niepotrzebnych śmieci, których i tak się po prostu pozbywamy.

Problem z Defiance polega na tym, że tytuł ten nie oferuje wiele ponadto. Postaci poboczne są w gruncie rzeczy albo nijakie albo niezbyt sympatyczne, a nasz wirtualny protagonista to już odznacza się wyjątkową bylejakością. Niewiele się odzywa, a co gorsza praktycznie całość zabawy jest maksymalnie liniowa. Choć z naturalnych przyczyn nie odkryłem jeszcze wszystkiego co oferuje gra (spędziłem przy niej 15-20 godzin, a wygląda na to, że zabawy jest na drugie tyle), a i poziomów do nabicia zostało mi jeszcze sporo, nie znalazłem w niej ani jednego miejsca w którym mógłbym dokonać jakiegoś wyboru. Co więcej, brak tu jest możliwości decydowania nawet o opcjach dialogowych. Owszem, to nie MMORPG, ale mimo wszystko jestem trochę zawiedziony. Głównie dlatego, że samo przyjemne strzelanie nie jest w stanie wciągać nas na dłużej. Gdy już minie pierwsze pozytywne wrażenie okazuje się, że Defiance łatwo pozostawić na półce. Nie zatrzymuje nas przy nim ani fabuła, ani zadania, ani jakiś szczególny związek z opowiadaną historią, bo nie za bardzo da się w nią wczuć - szczególnie, gdy nie mamy żadnych przyjaciół, którzy także mają ten tytuł. Może właśnie w tym miejscu będzie mógł wykazać się serial o tej samej nazwie i być może to właśnie on w jakiś sposób popchnie to wszystko do przodu.

Co do serialu, to na początku tygodnia rozpoczęła się jego emisja na zagranicznej stacji SyFy. Nowe odcinki pojawiają się co poniedziałek, a mniej więcej po dwóch dniach można już w sieci znaleźć polskie napisy. W odróżnieniu od gry, która umiejscowiona jest w okolicach San Francisco, serial rozgrywa się w mieście Defiance, które kiedyś - przed wojną - znane było jako Saint Louis. Głównymi bohaterami jest dwójka Ark Hunterów, Nolan oraz pozostająca pod jego opieką Irisa (rasa - Irathientka). Nie mają oni lekkiego życia tułając się od miejsca do miejsca próbując jakoś sobie poradzić, ale wszystko wygląda na to, że w wyniku pewnych wydarzeń to właśnie w dawnym St. Louis zatrzymają się na dłużej. Ja osobiście Nolana i Iris zdążyłem poznać już wcześniej - pojawiają się oni w intrze do gry, co jakiś czas także przewijają się w tle różnych misji. W jaki sposób Defiance w telewizji oraz MMO będą z sobą współpracować? Twórcy obiecują, że pewne sytuacje i wydarzenia będą migrować pomiędzy tymi dwoma tworami. Dla przykładu jeśli w serialu pojawi się jakiś problem, w grze uruchomiona zostanie specjalna misja. Zarówno jej pozytywne jak i negatywne zakończenie znajdzie swoje odzwierciedlenie w serialu. Tyle w teorii. W praktyce o tym jak to wszystko będzie z sobą współgrało, dopiero się przekonamy.

Co do kwestii technicznych to pecetowa wersja Defiance miała ponoć najwięcej szczęścia. Ominęły ją większe kłopoty, które ponoć na konsolach poważnie uprzykrzały rozgrywkę, która tutaj sprawia wrażenie dość dopracowanej. Osobiście nie napotkałem większych kłopotów - okresowe lagi i dwukrotne wyrzucenie do windowsa to jak na walczący z problemami wieku dziecięcego tytuł niezbyt dużo. Dodatkowo udźwiękowienie stoi na odpowiednim poziomie, a i strona wizualna produkcji prezentuje się całkiem ładnie. Tekstury są odpowiednio ostre, świat zaprojektowano i wykonano całkiem ładnie, choć niestety troszkę monotematycznie pod względem kolorystyki. Całości dopomaga na całe szczęście zmienny tryb pór dnia, dzięki czemu daną miejscówkę oglądamy z różnym oświetleniem. Wiele z nich zdecydowanie najładniej prezentuje się w nocy. Jedyne co bym naprawdę ulepszył, to twarze postaci postronnych, ale to już standard ze strony Trion Worlds, że w miarę łatwo przychodzi im tworzenie małych szkarad. Trudno. Od strony technicznej doczepiłbym się także do średnio zaprojektowanego interfejsu gry. Poruszanie się po nim jak i wykonywanie poszczególnych operacji przysparzało mi pewnych trudności nawet po kilku godzinach spędzonych przy tej produkcji.

Defiance to całkiem sympatyczny MMOFPS, którego największą zaletą jest przyjemnie zrealizowana walka. Całe uniwersum zaprojektowano zresztą ciekawie i z rozmachem. Dobrze, że twórcy nie żądają od graczy opłacania żadnego abonamentu. Szkoda natomiast, że rozgrywka odznacza się duża dozą schematyczności, szczególnie w misjach dodatkowych, fabuła rozkręca się bardzo pomału, a byle jakie postaci niezbyt szczególnie przykuwają nas do monitora. Na ten moment Defiance polecam głównie fanom gatunku, którzy nabędą tę produkcję wraz ze znajomymi albo też poszukają w sieci rekrutującego klanu. Samotnym wilkom w miarę ciężko może być wkręcić się w ten tytuł na dłużej, a szkoda, ponieważ cały ten projekt wydaje się posiadać całkiem spory potencjał. Póki co niezbyt go wykorzystano, ale szczerze trzymam kciuki za przyszłość Defiance. Tym bardziej, że ekipa tworząca grę dosłownie dzień i noc pracuje nad ulepszeniem i zbalansowaniem zabawy, a już zdążyłem przekonać się także i o tym, że obejrzenie serialu motywuje do powrotu do San Francisco, chwycenia za karabin i wystrzelaniu kilku shtako mutantów.

PS Defiance testowaliśmy co prawda krócej niż inne MMO (z reguły dajemy sobie na to cały miesiąc), ale szczerze Wam powiem, że pomimo wszystkich niedoróbek mam ochotę zostać z tym tytułem na dłużej. Od tego jaka będzie moja decyzja w sporym stopniu zależeć będzie także rozwój serialu.

6,9
Dobrze wykonany system strzelania to troszkę za mało, by ten tytuł wciągnął na dłużej. Czegoś tu trochę zabrakło
Plusy
  • miła rozgrywka
  • projekt uniwersum
  • system tworzenia i rozwoju postaci
  • dobrze wykonana strona audiowideo
Minusy
  • schematyczność misji
  • średnio wykonana fabularnie
  • po jakimś czasie nuży
Komentarze
33
Usunięty
Usunięty
26/07/2013 18:27

Jak dla mnie gra jest super, brak targetingu w pełni pozwala cieszyć się walką w stylu FPSa, dodatkowo otwarty świat daje frajdę przy jego eksploracji. Jak będę chciał grać RPGa to sobie zagram w papierowego ;) Ci co grają to wiedzą co w tej grze ich kręci np. masakra he he

Usunięty
Usunięty
20/04/2013 12:58
Dnia 20.04.2013 o 10:43, TobiAlex napisał:

A powiedz mi w jakim mmo nie ma spawnu "z powietrza"? Ale bez przesady - tu robale wychodzą spod ziemi, a humanoidy wyjeżdżają specjalnymi pojazdami.Ja tam spawnu z powietrza nie widziałem.

Wychodza z pod ziemi, pojazdow, budynkow, kanalow lub jest drop ze statkow, rowniez nie zauwazylem respawnu z nikad :)>Walka na pewno nie jest wolniejsza. W tej grze w chwili obecnej max EGO rating

Dnia 20.04.2013 o 10:43, TobiAlex napisał:

to 5000.

Walka jest tak dynamiczna jak w kazdej strzelance, wiec automatycznie jest o wiele bardziej zywa od prawie kazdego znanego mi MMO.>O matko, dopiero to zauważyłem. To chwilunia - autor tej recenzji napisał recenzję i ocenił grę przy EGO rating ~200? No to ja już w ogóle nie mam nic do powiedzenia. To tak jakby inne mmo oceniać po zrobieniu 2lvl :/ Żałosne.Tak samo jak ocenianie gry po youtube i argumentowanie sie z osobami ktore wlasciwie graja w gre a nie tylko ogladaja ;)

TobiAlex
Gramowicz
20/04/2013 11:46

Pewnie, że gram w Bordery, to jeden z moich ulubionych gier. Umiejętność to akurat masz jedną, którą możesz ulepszać. Tak jest i tutaj. A Ty dalej z tym swoim AI - to mmo, AI jest głupie jak w każdej innej grze (aczkolwiek tutaj często potrafi flankować czy też chować się za przeszkodami). Ja nie wiem, gdzie Ty widziałeś szybki respawn. Może sprawdź chociaż datę filmów, które oglądałeś :D A, i czytaj uważnie :) - napisałem przecież, że sam bym grę ocenił na 6.5/7 na 10 :D




Trwa Wczytywanie