Intel Extreme Masters Katowice - Polacy kochają ten sport

Sławek Serafin
2013/01/23 10:54

Katowicka impreza prawdopodobnie przejdzie do historii - jeszcze nie mieliśmy w kraju wydarzenia tej rangi i tej wielkości jeśli chodzi o sport elektroniczny. I takiego fajnego na dodatek.

Sport elektroniczny to taki młodszy, mniej poważany, infantylny kuzyn prawdziwego sportu. To jest powszechne mniemanie, oczywiście wśród tych, którzy w ogóle wiedzą, że jest coś takiego jak granie wyczynowe i zawodowe - bo większa część społeczeństwa w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale ci, którzy coś tam o takim sporcie słyszeli, nie traktują go jako równorzędnego z tradycyjnymi dyscyplinami. Szczerze mówiąc, jeszcze niedawno sam go tak traktowałem, uznając, że Polska czy nawet cała Europa, to jeszcze nie Korea, że jeszcze nie jesteśmy na tym etapie, że nie ma u nas bazy do rozwoju elektronicznych dyscyplin. Nie miałem racji, co udowodnił mi turniej Intel Extreme Masters w Katowicach. Jest baza. Tylko nikt jej nie wykorzystuje.

Intel Extreme Masters Katowice - Polacy kochają ten sport

Co innego jest patrzeć na takie abstrakty, jak liczba oglądających transmisję z jakiegoś wydarzenia na Youtube czy Twitchu, a co innego wejść na halę, gdzie na rozgrywki League of Legends i StarCrafta II patrzy kilka tysięcy par oczu. Siada się na trybunach, mecz się zaczyna, pierwsza udana akcja i nagle okazuje się, że krzyczymy wszyscy razem, bijemy brawo i ogólnie zachowujemy się jak całkiem normalni kibice, naładowani pozytywnymi emocjami aż po uszy, cieszący się uczestnictwem we współczesnej wersji igrzysk. I co z tego, że w rywalizacji biorą udział faceci w normalnych bluzach siedzący przed monitorami, a nie goście w krótkich spodniach na boisku? Ruszanie głową jest mniej widowiskowe niż przebieranie nogami? A skąd. Wiedziałem to od dawna, ale teraz, po IEM Katowice, czuję to na własnej skórze. Nie było żadnej różnicy pomiędzy kibicowaniem Gambit Gaming w Spodku i kibicowaniem naszej drużynie w czasie meczu z Rosją na Euro w warszawskiej strefie kibica. Tu i tam byłem otoczony przez masę ludzi zjednoczonych jedną myślą i jedną emocją, po jednej i drugiej imprezie wyszedłem naładowany endorfinami, w jednym i drugim przypadku następnego dnia głos mi się łamał przez zachrypnięte od krzyku gardło. Tyle, że na IEM nasi wygrali. To znaczy, Rosjanie wygrali. Ale nasi Rosjanie.

Impreza przerosła oczekiwania. Organizatorzy spodziewali się, że przyjdzie jakieś 15 tysięcy odwiedzających i kibiców, przez trzy dni. Najbardziej optymistyczna wersja zakładała 25 tysięcy. Ale było rzeczywiście 15 tysięcy... pierwszego dnia. Szacunki z trzeciego, z niedzieli 20 stycznia, gdy rozgrywały się prawie wszystkie finały, mówiły o 45 tysiącach w ciągu całej imprezy. To są już okolice pojemności stadionu narodowego, prawda? Kto by pomyślał, że w kraju, w którym nigdy nie było dużych imprez tego rodzaju, w którym 95% społeczeństwa nie ma pojęcia o elektronicznych dyscyplinach sportowych, aż tyle osób przyjdzie oglądać mecze gwiazd League of Legends, StarCrafta II i kilku innych gier? Nikt się tego nie spodziewał. I dlatego drugiego dnia, w sobotę, pod Spodkiem rozgrywały się prawie dantejskie sceny. O 13:00 zamknięto wejścia, bo okazało się, że w środku jest 11 tysięcy osób, czyli więcej niż wynosi pojemność obiektu. I co? I ludzie siedzieli na zewnątrz, przy koksownikach lub w samochodach, oglądając mecze na wielkim telebimie. Trzy tysiące osób, w śniegu, na takim mrozie. W niedzielę było spokojniej, widać sobota przeraziła niektórych. Ale też od rana w centrum Katowic spotykało się grupy młodych ludzi ściągane grawitacją w kierunku Spodka i gdzie się nie spojrzało, to widziało się pytających o drogę, gdzie się nie obróciło, to było słychać charakterystyczny slang fanów SC2 lub LoLa. A to właśnie te dwie gry zdominowały imprezę.

Odbył się na niej także szereg innych turniejów, ale widać było, kto rozdaje karty w elektronicznych sportach. Dawny król, Counter-Strike, został już zepchnięty w cień i startował z rangi imprezy towarzyszącej - to się zresztą będzie pogłębiało, bo CS jest za mało masowy by mógł konkurować ze swoim starym rywalem StarCrafem czy zwycięskim beniaminkiem League of Legends. W Katowicach rozegrano też turnieje FIFA 13 i World of Tanks - ta ostatnia gra to też nowicjusz aspirujący do najwyższych laurów i zwycięstwo polskiego klanu Evil Panda, który w finale pogromił Niemców, zostało przyjęte przez fanów ze zrozumiałą radością. W głównych dyscyplinach nasi zawodnicy sukcesów jednak nie odnieśli.

W ogóle pierwsze dwa dni przebiegały dość spokojnie, zwłaszcza jeśli chodzi o League of Legends. Rozgrywki fazy grupowej były ciekawe technicznie, ale mało emocjonujące. W jednej i drugiej grupie goście z Korei bili wszystkich jak chcieli i kiedy chcieli. Podobnie zresztą jak w StarCrafcie, w którym szybko odpadli nie tylko polscy gracze, ale też wykruszyli się wszyscy poza mistrzami z Korei, którzy w niedzielę rozegrali swój wewnętrzny finał PvT, First vs Dream, wygrany przez tego pierwszego 3-1. Oczywiście, nie da się nazwać dwóch pierwszych dni straconymi, zwłaszcza gdy w sobotę, w czasie jednego z meczów League of Legends zobaczyliśmy akcję, która już przeszła do legendy - xPeke z drużyny Fnatic zniszczył wrogiego nexusa w tak genialny sposób, że większość fanów LoLa, których znam, uznaje to za najwspanialszą rzecz, którą widzieli w tej grze w ogóle. Za to, oraz za swoje czarowanie w niedzielę, xPeke został uznany za najlepszego gracza na całym turnieju... choć jego drużyna odpadła w półfinale, pod ciosami koreańskiego Azubu Blaze, po ładnej walce zresztą. I wszyscy byli już w zasadzie przekonani, że i tu czeka nas koreański finał, bo w drugim półfinale Azubu Frost miało zmierzyć się z Gambit Gaming, wyjątkowo słabo grającym w poprzednich dnia, które dostało się tak wysoko w zasadzie tylko dzięki szczęściu i desperacji. I właśnie wtedy, gdzieś tak w okolicy godziny 16:00, gdy zaczął się pierwszy mecz AZF i GBG, eksplodowały emocje.

GramTV przedstawia:

Rosjanie z Gambit Gaming są lubiani w Polsce. W ogóle wszędzie są lubiani, za to jak grali dawniej, gdy jeszcze ich zespół nazywał się po prostu Moscow 5. Ale to diabelnie nieprzewidywalna drużyna, która raz gra absolutnie genialnie, a raz potrafi wyłożyć się w głupi sposób. Są trochę jak reprezentacja Brazylii w świecie piłki nożnej - geniusze, ale indywidualiści, którzy nie zawsze ze sobą współpracują. I wydawało się, że tak będzie też na tym turnieju, że to jest właśnie jeden z tych słabszych. Wszyscy już czekali na pojedynek siostrzanych drużyn Azubu w finale - i mimo tego, że to ścisła światowa czołówka, to jednak odczuwało się niedosyt, że także tutaj wygrywa Korea, jak w StarCrafcie 2. Ale Rosjanie mieli inne plany. Przespali fazę grupową, jednak w półfinale zaczęli grać jak natchnieni. Ich pierwszy mecz z Azubu Frost był chyba najlepszym, najbardziej emocjonujących na całej imprezie - ciekawe taktyki, zwroty akcji, wyrównane wyniki, szalenie intensywne starcia w późniejszej fazie meczu. Niesamowite widowisko, krótko mówiąc. I Gambit wygrał po ciężkiej walce, w pięknym stylu. A potem wróciło stare Moscow 5, to które dawniej zachwycało nieszablonową, kreatywną, szalenie skuteczną grą. Drugi mecz z Azubu Frost to był szybki i bolesny pogrom zdeklasowanych graczy z Korei. Nikt się tego nie spodziewał. Już wcześniej hala zaczęła wariować, gdy okazało się, że jest nadzieja, że ktoś "od nas" może jednak wygrać. Ale nadal nie spodziewano się, że Gambit Gaming zdoła pokonać dwie drużyny Azubu jednego dnia. Tyle, że Rosjanie się tym nie przejęli i do finału podeszli z taką energią, że zmusili Azubu Blaze do poddania pierwszej rundy w mniej niż pół godziny. A drugą wygrali w jeszcze lepszym stylu, w meczu tak diabelnie dynamicznym, że prawie zapierającym dech w piersiach. Żebyście słyszeli, jak się wszyscy darli gdy wybuchał koreański nexus...

Bardzo się cieszyłem, że jadę na IEM Katowice, jako kibic i gracz w League of Legends. Pojechałem służbowo, ale w celach osobistych. Liczyłem, że zobaczę na żywo najlepszych graczy na świecie, że będę mógł przeżywać emocje z tłumem całkiem obcych, ale jednocześnie bardzo mi w danej chwili bliskich ludzi. Ale nie spodziewałem się tego, co tam zastałem. IEM Katowice uraczyło mnie fantastycznym występem Gambit Gaming i, przede wszystkim, udowodniło dobitnie, że to już ten czas, gdy sport elektroniczny wychodzi z cienia sportu zwykłego, także u nas, w Polsce. To ważny moment. Historyczny. Jak Euro z ubiegłego roku.

Wiem, to imprezy o całkiem innej skali. Ale i jedna i druga pokazały, że Polacy kochają pozytywne sportowe emocje. I że potrafią zorganizować duże wydarzenie bez większych wpadek. To nastraja mnie niesamowicie pozytywnie, podobnie jak perspektywa następnego turnieju Intel Extreme Masters w Polsce. A takowy mamy już obiecany, publicznie, przez najważniejszych organizatorów - z tego co słyszałem, byli zszokowani i zachwyceni frekwencją i żywiołowością polskich kibiców. A jak nie możemy być dobrzy w samym sporcie, to fajnie, że jesteśmy dobrzy w jego oglądaniu, nie? Poza tym, kto powiedział, że nie będziemy w przyszłości dobrzy także w graniu? No właśnie.

Zdj. ESL

Komentarze
71
Usunięty
Usunięty
28/01/2013 00:02

Ciekawa relacja. Przyjemnie się czyta. Mam nadzieję, że zbytnio nie przesłodziłeś rzeczywistości :)

KeyserSoze
Gramowicz
Autor
25/01/2013 16:13

Dnia 25.01.2013 o 09:14, Delakos napisał:

Dlatego ubolewam, iż jako wierny fan e-sportu i kibic polskich graczy w każdej grze, nie zawarł Pan w Swojej > relacji większej ilości informacji odnośie reszty wyników ze Spodka

Jeśli ktoś jest ciekaw wyników, to znajdzie je w 30 sekund w sieci. Ten tekst miał przekazać emocje, a nie na zimno podsumować imprezę. Napisałem o wyniku w finale SC2, bo jednym okiem patrzyłem na niego w przerwach między meczami LoLa, które, nie oszukujmy się, były na tej imprezie najważniejsze. Gdybym poszedł oglądać mecze FIFY czy CS:GO nie zobaczyłbym finałów LoLa - dlatego nie ma nic o tych grach. Były po prostu mniej ważne, choć rozgrywki też na pewno były bardzo emocjonujące.

Dnia 25.01.2013 o 09:14, Delakos napisał:

Na zakończenie może i zbyt daleko idące przemyślenie, lecz w końcu jesteśmy na forum w komentarzach pod artykułem więc gdzie indziej? Po przeczytaniu Pana artykułu odniosłem niepowstrzymane wrażenie, iż jego tytuł powinien brzmieć: Intel Extreme Masters Katowice - Polacy kochają LoL`a.

Kochają. Bardziej niż cokolwiek innego. Ale w ogóle nie o to chodzi w artykule.

Dnia 25.01.2013 o 09:14, Delakos napisał:

PS. Dodatkowo dziwi mnie trochę umieszczanie w Pana artykule zdjecią grupki Polaków z flagą polski z napisem z napisem "GL HF" z sektora SC2 (a byli to członkowie społeczności z forum netwars.pl, a którzy dawali z Siebie całą energię i zdrowie dopingując graczy polskich jak i zagranicznych) przy jednoczesnym opisie rozgrywek w SC2 praktycznie w dwóch zdaniach.

GL HF nie jest zarezerwowane dla SC2, to uniwersalny zwrot. I wszyscy kibicowali co sił.

Dnia 25.01.2013 o 09:14, Delakos napisał:

Mam nadzieję, że teraz będzie już Pan w stanie odnieść się do mojego posta.

Tak, teraz mogę. Nie można było tak od razu?

Usunięty
Usunięty
25/01/2013 14:25

statystyki riotu za rok 2012wujek google 10 sekund




Trwa Wczytywanie