League of Legends Season 3 - recenzja

Sławek Serafin
2012/12/24 13:46

League of Legends to najbardziej popularna gra na świecie. Ale czy rzeczywiście jest dobra? I ile jest warta jej najnowsza wersja?

No dobra, może to "najpopularniejsza" nie jest takie do końca prawdziwe, bo są gry bardziej znane, takie jak Angry Birds czy Farmville na przykład. Ale jeśli chodzi o coś, co nie jest przeglądarkowe i nie jest na telefonach, to League of Legends jest praktycznie bezkonkurencyjne. I nie bez powodu. Sukces tej gry nie wziął się z agresywnego marketingu i pompowania dziesiątków milionów dolarów w reklamę, bo Riot Games woli zarobione pieniądze - a zarabia ich całkiem sporo dzięki tej darmowej grze - wydawać na organizowanie turniejów i promowanie esportowej strony League of Legends. I w tym momencie jest to także chyba najpopularniejszy na świecie sport growy, z widownią liczącą sobie dziesiątki milionów fanów. To się nie wzięło znikąd - ta gra po prostu jest genialna.

League of Legends Season 3 - recenzja

Nie będę się rozwodził nad jej korzeniami, bo to nudne i nieistotne. Ważne jest to jak się gra. A jak się gra? Podstawowe zasady są dość proste - mamy dwie pięcioosobowe drużyny i jedną mapę (w najpopularniejszym trybie, pozostałe są mało istotne). Na tej mapie rozgrywa się nieustanna bitwa, tyle że nie między graczami, ale między mało inteligentnymi stworkami, wypluwanymi z baz obu drużyn w określonych odstępach czasowych. Stworki te prą bezmyślnie trzema głównymi trasami w kierunku bazy wroga i po drodze spotykają nadciągające z przeciwka fale wrogich stworków, z którymi zaczynają się bić. A gracze? Gracze tylko asystują, tak na dobrą sprawę. Ich zadaniem jest pomóc swoim "żołnierzom" załatwić tamtych drugich i przebić się jak najdalej w kierunku wrogiej bazy - celem gry jest jej zniszczenie.

Dziwny pomysł na grę, tak? Jasne, że dziwny. Kto to widział taką rywalizację, w której gracze nie zabijają się z miejsca, gdy tylko się zobaczą? Ani w strzelankach, ani w strategiach, ani w żadnych innych grach sieciowych to tak nie działa - w nich agresja jest jedynym słusznym działaniem. A w League of Legends na pierwszym miejscu stoi myślenie, taktyka, strategia. Jasne, wygląda to całkiem inaczej - przecież kierujemy bohaterem i walczymy, korzystamy z umiejętności i tak dalej, nie? Tak, ale wystarczy chwilę pograć, by zacząć się orientować, że w ogóle o to nie chodzi. Że trzeba wiedzieć, kiedy grać pasywnie, kiedy defensywnie, kiedy wroga nie zaczepiać, lub wręcz przed nim uciekać. Nawet tak oczywista, zdawałoby się, sprawa, jak zabijanie stworków z przeciwnej strony, okazuje się być kwestią szalenie skomplikowaną i odsłaniającą kolejne swoje tajniki po wielu, wielu godzinach gry.

To jest właśnie potęga League of Legends i powód, dla którego grają w to dziesiątki milionów ludzi na całym świecie - głębia. Dobrze grać w strzelankę typu Call of Duty czy Battlefield można się nauczyć w kilkanaście godzin, a potem już tylko szlifuje się umiejętności, bo większego zrozumienia gra nie wymaga. Sieciowe strategie, zwłaszcza czasu rzeczywistego, to już wyższy poziom zaawansowania - tutaj opcji jest o wiele więcej, można być nowicjuszem po spędzeniu stu godzin w trybie sieciowym. I podobnie jest League of Legends, tyle że tutaj jest jeszcze więcej zmiennych, więcej tajników, więcej koncepcji, które trzeba zrozumieć. I o wiele więcej umiejętności, które należy w sobie wykształcić, a następnie doskonalić. W tej grze jest już ponad sto różnych bohaterów. Każdym gra się inaczej, każdy ma inne umiejętności - a taktyka zależna jest także od przeciwnika, którego spotka się na "linii" i tego, jak wygląda kompozycja obu drużyn oraz jak przebiegają starcia grupowe w dalszej fazie rozgrywki.

Onieśmielające? No właśnie nie. Tej gry można się uczyć latami, cały czas odkrywając nowe jej warstwy, nowe sposoby myślenia i rozumienia jej mechanizmów. A jednocześnie nie sprawia ona problemów początkującym. Wchodząc do prawie każdej gry sieciowej musimy się przygotować na baty, które tradycyjnie zbierają początkujący - potrzeba dłuższego czasu, by nauczyć się walczyć z bardziej doświadczonymi graczami. Ale nie tutaj, bo w League of Legends nie gramy z bardziej doświadczonymi graczami. Zaletą tak ogromnej popularności i niedorzecznie wielkiej liczby grających osób jest to, że gra zawsze znajdzie nam towarzyszy i przeciwników na naszym poziomie doświadczenia i umiejętności. Tylko na samym początku można trafić na tak zwanego "smerfa", czyli weterana, który założył nowe konto i wyciera podłogę nowicjuszami, ale to wyjątek, nie reguła - im dłużej gramy, tym bardziej jesteśmy "dopasowani". A jednocześnie nigdy nie jest nudno.

Nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale League of Legends nie można się zmęczyć. Można mieć dość przegrywania, bo zdarzają się różne fatalne serie, można być wyczerpanym tak zwyczajnie, fizycznie, ale gra jako taka nie nudzi. Może dlatego, że mimo ciągle tej samej mapy, każda rozgrywka jest zupełnie inna? Nawet grając na tej samej pozycji, nawet tą samą postacią, nawet przeciwko temu samemu bohaterowi po drugiej stronie, będzie inaczej. Ba, nawet gdy jakimś cudem będzie to ten sam gość, którego spotkaliśmy w poprzednim meczu - będzie inaczej. Trzeba znowu myśleć, kombinować, planować i elastycznie zmieniać plany w stosunku do sytuacji. Znów onieśmielające, tak? Tak, ale należy pamiętać o tym, że każdy bohater ma tak naprawdę tylko cztery podstawowe umiejętności - to nie fizyka cząstek subatomowych, każdy sobie poradzi. Tyle, że te umiejętności są takie, jak te w piłce nożnej - przyjmowanie, podawanie, strzelanie i ruch z piłką lub bez niej. Też tylko kilka, nie? Ale ileż można z nimi zrobić. League of Legends jest właśnie jak piłka nożna - ma niesamowitą rozpiętość. Mogą w to grać dzieciaki na podwórku, może też grać Leo Messi. Dwa przeciwne bieguny umiejętności, ale gra ta sama.

I za darmo jest. Tak prawdziwie, całkowicie za darmo. Można grać całymi latami, nie wydając złamanego grosza, a nie będzie się pod żadnym względem dyskryminowanym. A że wydaje się pieniądze głównie po to, by kupić szykowne "skórki" dla swoich ulubionych bohaterów, to całkiem inna sprawa. Nie ma żadnej presji by to robić, nie jest to w ogóle wymagane, nie ma żadnego systemu kont premium i tym podobnych bzdur, które dzielą graczy. Owszem, są płatne "dopalacze", które pozwalają szybciej zdobywać doświadczenie i punkty, za które kupuje się nowych bohaterów. Tyle, że osiągnięcie najwyższego, trzydziestego, poziomu postaci w tej grze to tak naprawdę dopiero koniec naszego okresu niemowlęcego (później wspominanego z rozrzewnieniem na zasadzie "ale byłem wtedy głupi"). A jeśli chodzi o te drugie punkty, to nawet ciągle przegrywając i tak zarabia się ich wystarczająco wiele, by częściej kupować nowe postacie, niż jest się w stanie nauczyć grania nimi na poziomie choćby bardzo przeciętnym.

GramTV przedstawia:

Czyli, fenomenalna gra bez wad i ciemnych stron? Tak, w sumie tak. Trochę tej "ciemności" można tutaj znaleźć w postaci chamskich graczy, czasem umyślnie psujących innym zabawę albo zwyczajnie bluzgających na lewo i prawo z byle powodu. Ale to pochodna temperatury, w jakiej toczy się rywalizacja - League of Legends to gra z gatunku tych najbardziej gorących, z największą intensywnością emocji i największym zaangażowaniem. Nic dziwnego, że nerwy puszczają nawet najlepszym. Z doświadczenia mówię, też mi się zdarzało kilka "ciepłych" słów pod różnymi adresami wysłać. Ale nie żałuję, bo warto. Naprawdę warto i zdecydowanie każdemu polecam - League of Legends to moim zdaniem aktualnie najlepsza gra sieciowa. Grałem w wiele takich tytułów, spędzałem w nich setki godzin i żadna nie może się równać z tą jeśli chodzi o głębię i skalę. Jeszcze przez całe lata będę miał dzięki niej czego się uczyć i do czego dążyć, bo samodoskonalenie tutaj nie ma końca. Koniecznie ściągnijcie, koniecznie zagrajcie. W najgorszym wypadku po prostu nie spodoba się, w najlepszym przez najbliższy rok nie będziecie potrzebowali i chcieli żadnej innej gry. Albo i dłużej. Serio.

............

I to była część dla tych, którzy jeszcze w League of Legends nie grali. A teraz dla całej reszty krótka recenzja tak zwanego trzeciego sezonu, czyli dość daleko idących, można by nawet powiedzieć, że drastycznych zmian, które zaszły ostatnio w grze w ramach rozpoczęcia nowej rundy rozgrywek esportowych i ogólnie kolejnego kroku w ulepszaniu i wzbogacaniu gry. Jak jest? Zdecydowanie lepiej.

............, League of Legends Season 3 - recenzja

Zmiany techniczne, czyli przerobiony interfejs samej gry i sklepu, są w porządku, zwłaszcza nowy wygląd listy przedmiotów zalecanych dla danej postaci - to świetne, że jest ich teraz więcej i nie trzeba się już przeklikiwać przez sam sklep, zwłaszcza jeśli skorzystamy z jakiegoś zewnętrznego programu i sami sobie ustalimy możliwie najszerszy "build" postaci. Ale to szczegóły.

Zmiana najbardziej krytykowana to przeróbki dżungli i... ta histeryczna reakcja, którą można zaobserwować w wielu miejscach jest mocno przesadzona. Wiele się nie zmieniło, zwłaszcza w porównaniu z tym, co nastąpiło między pierwszym i drugim sezonem. Jest trudniej, są bohaterowie, którzy wcześniej dobrze sobie radzili, a teraz "wypadli z łask", ale mniej więcej taka sama liczba postaci "powróciła" do dżungli, więc wychodzi na to samo. Tak naprawdę jedyne co się zmieni, to dobór dżunglerów w rozgrywkach ligowych na światowym poziomie - ulubiona postać przeciętnego gracza nadal może łazić po lesie, cóż z tego, że z efektywnością mniejszą lub większą o kilka procent.

Świetne natomiast jest to, co trzeci sezon zrobił z przedmiotami. Dodano masę nowych zabawek i nagle okazało się, że nie tylko dżunglerzy mają o wiele większy wybór, ale też ci którzy grają na wsparciu, a nawet solujący na górnej linii i ad carry z dołu. W przypadku tych ostatnich nic się nie zmieniało od całych wieków, a tu nagle mają tyle opcji, że pewnie zemdleją od ich namiaru. Najbardziej podobają mi się nowe przedmioty dla wsparcia - sam często ląduję na supporcie i jestem przeszczęśliwy, że wreszcie mam jakiś wybór oraz możliwość zbudowania się na coś, co ma nieco większy wpływ na kształt gry niż dotychczas, dzięki tym nowym przedmiotom dającym także moc umiejętności. Nowe zabawki wymagają dopracowania i pewnie jeszcze przez całe miesiące i Riot i gracze będą rewidowali swoje opinie na temat ich przydatności, ale ich pojawienie się wpłynęło pozytywnie na grę i dzięki nim jest ona lepsza. Zwłaszcza dla solo topa z Black Cleaverem, hihi.

Ogólnie zaś fakty są takie, że trzeci sezon jest, czy go chcemy czy nie. I czy go chwalimy czy wręcz przeciwnie, musimy się przyzwyczaić do nowego. Wątpię, czy ktoś przestanie grać w League of Legends z powodu tej "rewolucji". A czy więcej osób grać zacznie? To zależy, co Riot zrobi w tym sezonie w dziedzinie profesjonalnych rozgrywek i czy wyjdzie z nimi w końcu poza bazę fanów, którzy grają w LoLa - ta gra wykona wielki krok w przyszłość, gdy zaczną ją masowo oglądać także ci, którzy sami nie grają. Może w trzecim sezonie? Może. Zobaczymy.

9,5
To byłaby gra idealna, gdyby nie to, że nie ma gier idealnych
Plusy
  • gra na całe lata
  • rozgrywka inna za każdym razem
  • mnóstwo różnych bohaterów i taktyk ich wykorzystania
  • to bardzo zaawansowana i skomplikowana gra, ale ma niski próg wejścia
  • te dziesiątki milionów fanów chyba jednak się nie mylą
  • ... i za darmo jest!
Minusy
  • gra wielkich emocji, także tych negatywnych
Komentarze
203
Usunięty
Usunięty
09/01/2013 20:53

>Wut? Jak w takim razie wytłumaczysz fakt, że dla Kazika od razu dali skina za 1350 RP? Nowy skin dla Lulu też został wyceniony na 1350. Tak więc nadchodzi powoli nowy przedział cenowy dla nie legendarnych skinów - oczywiście droższy.I co mają wyprzedaże do normalnej ceny? Wyprzedaże zawsze były i będą - żadna nowość.Postacie owszem, kosztują i będą kosztować 6300 IP. Ale np. teraz przez pierwszy tydzień nowa postać będzie droższa, dopiero po tym czasie spadnie do ceny w jakiej regularnie bywały.Przecenianie z automatu nie ma nic do tego, bo obniżki postaci były już dawno wprowadzone. Tylko poprzednio Riot przeceniał np. po 3 postacie na raz w dłuższych odstępach czasu, a teraz będzie automatycznie najstarsza postać za 6,3k.A no chociażby tak że skin do kha zixa który mam ( mecha) zmienia wygląd skilli +rozwinięć ulta + oznaczanie pojedynczych celów dlatego jest trochę droższy. Odnośnie cen ostatnio przecenili parę postaci mi.n eza z 6300 na 4800 kiedyś nie było progu 4800 tylko większość bohaterów z tego progu cenowego kosztowało 6 300 .Owszem kilku podrożało ze względu na ich ciężkie z balansowanie itp.Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię ale jeśli ktoś ma odmienne zdanie nie trzeba cały czas go obrażać

Usunięty
Usunięty
30/12/2012 22:34
Dnia 28.12.2012 o 02:50, KeyserSoze napisał:

Np. 1100 godzin w Dawn of War II wystarczy? MOBA są bardziej skomplikowane niż RTSy, przynajmniej na esportowym poziomie, bo RTSy gra się 1v1 a MOBA drużynami, co zdecydowanie zwiększa ilość kombinacji, na przykład. Gdyby MOBA grało się 1v1 to RTSy byłyby bardziej skomplikowane - ale się nie gra.

Bzdura. Rozważając w ten sposób skomplikowanie mogę Ci powiedzieć że na wynik gry 1v1 ma pozycja jednostki na mapie. Przesunięcie jednego ze 100 marinów z SC2 o centymetr może mieć wpływ na wynik bitwy. Z tego względu najbardziej skonmplikowaną grą w historii byłby Sup Com czy inna gra w której na mapie jest kupa jednostek i z tego względu kupa kombinacji. Imo ustalanie skomplikowania na tej podstawie jest bez sensu, lepiej to ustalać przez stwierdzenie na ile sposobów pro może być lepszy od kogoś po prostu dobrego, grającego np. 2k godzin. A tych w RTSach jest więcej.

Usunięty
Usunięty
30/12/2012 22:34
Dnia 28.12.2012 o 02:50, KeyserSoze napisał:

Np. 1100 godzin w Dawn of War II wystarczy? MOBA są bardziej skomplikowane niż RTSy, przynajmniej na esportowym poziomie, bo RTSy gra się 1v1 a MOBA drużynami, co zdecydowanie zwiększa ilość kombinacji, na przykład. Gdyby MOBA grało się 1v1 to RTSy byłyby bardziej skomplikowane - ale się nie gra.

Bzdura. Rozważając w ten sposób skomplikowanie mogę Ci powiedzieć że na wynik gry 1v1 ma pozycja jednostki na mapie. Przesunięcie jednego ze 100 marinów z SC2 o centymetr może mieć wpływ na wynik bitwy. Z tego względu najbardziej skonmplikowaną grą w historii byłby Sup Com czy inna gra w której na mapie jest kupa jednostek i z tego względu kupa kombinacji. Imo ustalanie skomplikowania na tej podstawie jest bez sensu, lepiej to ustalać przez stwierdzenie na ile sposobów pro może być lepszy od kogoś po prostu dobrego, grającego np. 2k godzin. A tych w RTSach jest więcej.




Trwa Wczytywanie