PlayStation All-Stars Battle Royale - recenzja

Mateusz Kołodziejski
2012/11/24 15:30
0
0

W przeciwieństwie do Microsoftu, Sony nie przygotowało na koniec roku mocnego ekskluzywnego tytułu. Zamiast tego japoński koncern oddał w ręce graczy wybuchową miksturę najbardziej znanych marek swoich i pożyczonych w postaci PlayStation All-Stars Battle Royale. Spełnił się więc mokry sen fanów PlayStation, którzy długie noce spędzali na rozważaniach, kto wygrałby pojedynek, gdyby naprzeciwko siebie stanęli Kratos i Sackboy albo Heichachi i Fat Princess.

W przeciwieństwie do Microsoftu, Sony nie przygotowało na koniec roku mocnego ekskluzywnego tytułu. Zamiast tego japoński koncern oddał w ręce graczy wybuchową miksturę najbardziej znanych marek swoich i pożyczonych w postaci PlayStation All-Stars Battle Royale. Spełnił się więc mokry sen fanów PlayStation, którzy długie noce spędzali na rozważaniach, kto wygrałby pojedynek, gdyby naprzeciwko siebie stanęli Kratos i Sackboy albo Heichachi i Fat Princess. PlayStation All-Stars Battle Royale - recenzja

Od momentu pojawienia się pierwszych przecieków na temat PlayStation All-Stars Battle Royale, gra zmagała się ciężarem porównań do genialnego Super Smash Bros. wydanego jeszcze na Nintendo 64. W zasadzie trudno się temu dziwić, w końcu Sony wydaje się czerpać pełnymi garściami od konkurencji, zarówno w kwestii pomysłu, jak i realizacji. Pozory jednak bywają mylące i tak też jest w tym przypadku. Pod powierzchnią, na którą składa się gwiazdorska obsada, rozpoznawalne lokacje i znane tryby, kryje się ambitny i nowatorski system walki, którego nie powstydziłaby się "poważna" bijatyka.

Podstawy nie są trudne do opanowania. Ciosy wyprowadza się przy użyciu trzech przycisków - kwadrat zasadniczo odpowiada za uderzenie z bliska, trójkąt za atak z dystansu, a kółkiem uruchamia się zdolności postaci. Szybko jednak okazuje się, że każdą z tych akcji można modyfikować poprzez wychylenie lewego analoga w dowolnym kierunku, co znacząco rozwija paletę dostępnych ruchów. Do tego dochodzą jeszcze nieodzowne w gatunku skok i blok. Myślicie, że to wszystko? Błąd! Na opanowanie czekają jeszcze przyporządkowane do prawej gałki rzuty, uniki, okrzyki bojowe, a nawet korzystanie z przedmiotów rozrzuconych po arenie. Możliwości są ogromne i z początku potrafią przytłoczyć, zwłaszcza kiedy trafimy na wymagającego przeciwnika.

System walki jest więc bardziej rozbudowany niż sugerowałaby to otoczka gry, w której dominują wesołe postacie i kolorowe, zakręcone areny. Za to jeśli poświęci się nieco czasu na trening i opanuje wreszcie kluczowe ruchy, zaczyna się doceniać całe to bogactwo. Oczywiście opcją pozostaje zawsze mashowanie przycisków, zwłaszcza kiedy gramy w towarzystwie i dla zabawy, ale takie rozwiązanie nie na wiele się zda, gdy poważnie myślimy o zwycięstwie. Zatem im szybciej wypracujemy sobie odpowiednie strategie i nauczymy się czytać ruchy przeciwnika, tym prędzej pojawią się pierwsze w pełni zasłużone sukcesy.

Ambitne założenia taktyczne to jedno, ale wprowadzenie ich w życie, szczególnie w przypadku potyczki, w której uczestniczy jednocześnie czterech zawodników, to zupełnie inna para kaloszy. W czasie tych bitew na arenie panuje nieopisany chaos, a razy padają ze wszystkich stron, stąd trzymanie się planu graniczy z niemożliwością. Sprawy nie ułatwia również fakt, że każda postać ma szeroki wachlarz indywidualnych zagrań i zachowuje się zupełnie inaczej. Kratos na przykład porusza się w sposób identyczny jak w God of War wymachując Ostrzami Ateny, co pozwala mu wykonywać charakterystyczne juggle i comba. Bóg Wojny należy więc do tych postaci, które zbliżone są do bohaterów tradycyjnych bijatyk.

Na liście zawodników PlayStation All-Stars Battle Royale znajdują się jednak również takie oryginały jak Sackboy i Toro, oficjalna maskotka Sony w Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie dość, że gwiazda LittleBigPlanet dzięki swojej nikczemnej posturze z łatwością unika większości wysokich ataków, to sama rzadko angażuje się w bezpośrednie starcia. Zamiast tego często korzysta z dobrze znanego fanom serii Popitu, z którego przenosi na arenę zdradzieckie skórki od bananów czy wybuchające naklejki. Kot Toro z kolei w dowolnym momencie walki potrafi urządzić sobie przebieranki i w ten sposób z karateki przeistoczyć się w żołnierza piechoty albo ninja, a każda zmiana znacząco wpływa na jego umiejętności.

Taka złożoność skłania do tego, żeby przynajmniej na początku skoncentrować się na zgłębieniu niuansów sterowania jednej postaci. Spędzenie dłuższego czasu z konkretnym zawodnikiem powoduje jednak, że na jaw wychodzi pierwsza rysa w idealnym dotąd obrazie gry - ruchom brakuje płynności typowej dla bijatyk. Nie chodzi o to, że animacja szarpie, bo ta jest bez zarzutu. Mimo tego w dziele studia SuperBot Entertainment próżno szukać finezji i gracji znanych chociażby z Tekken Tag Tournament 2 które sprawiają, że każdy cios w combo jest konsekwencją poprzedniego i płynnie przechodzi w następny. W PlayStation All-Stars Battle Royale ataki padają niejako w oderwaniu od siebie, co uniemożliwia dłuższe sekwencje i w dużej części odbiera satysfakcję z obijania facjaty rywala. Nie pomaga nawet spędzenie długich godzin na szlifowaniu umiejętności w tutorialach, które zresztą nie tłumaczą zbyt wiele. Wszystko to powoduje, że fanom bijatyk niełatwo będzie odnaleźć się w turnieju z udziałem gwiazd Sony.

Jeszcze więcej trudności mogą nastręczyć próby odnalezienia pasków zdrowia na ekranie, a to dlatego, że zwyczajnie z nich zrezygnowano. Jedynym sposobem na pokonanie rywali jest gromadzenie Puntków All-Stars, które otrzymuje się w nagrodę za naszą postawę na arenie. Służą one następnie do wykonywania super ataków, które nokautują przeciwników. Im wyższy poziom AP, tym bardziej morderczy efekt ma wywoływany nim ruch. Jest to bardzo interesujące rozwiązanie, które całkowicie odmienia oblicze rozgrywki.

Bez konieczności martwienia się o kurczący się pasek zdrowia można pozwolić sobie na szaleńcze ataki, szczególnie w pierwszej części rundy, kiedy zawodnicy posiadają minimum Punktów All-Stars. Z kolei kiedy wskaźniki AP się podniosą warto pomyśleć o defensywie , bo przeciwnik może nam te punkty dosłownie wybić z głowy, by potem je przejąć. Nie powoduje to jednak tego samego poziomu adrenaliny co w innych mordoklepkach. Brakuje napięcia, które towarzyszy obronie ostatniego milimetra paska życia, nie ma wybuchów radości po wygranej w tak dramatycznej sytuacji.

GramTV przedstawia:

Tak jak i inne mechanizmy walki, super ataki są bardziej złożone niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Działają one odmiennie nie mam tu na myśli jedynie ich zasięgu. Niektóre ruchy specjalne podstawowego poziomu można przerwać ciosem lub wykonując rzut, inne nie. Większość drugopoziomowych ataków może być skontrowana tylko innymi "superami". Wreszcie nawet nawet w pełni uzupełniony pasek AP nie gwarantuje zwycięstwa, bo wciąż trzeba dorwać rywala, który z reguły nie ułatwia sprawy. A jak te ataki wyglądają w praktyce? Za przykład niech powtórzy nam Sweet Tooth z Twisted Metal. Pierwszy segment wskaźnika Punktów All-Stars pozwala wykonać mu potężne, ale powolne uderzenie. Pasek wypełniony w dwóch trzecich powoduje, że cios będzie silniejszy i szybszy, a przez to trudniejszy do uniknięcia. Trzeci poziom super ataku sprawi, że lodziarz-morderca zmieni się w wielkiego mecha, który zakończy walkę pojedynczym trafieniem. Poznawanie wszystkich możliwych ataków sprawia sporo frajdy, bo każdy z nich jest niepowtarzalny, zupełnie jak zawodnicy.

Obsada PlayStation All-Stars Battle Royale nie jest zbyt liczna - jej skład wchodzi raptem 20 zawodników, co w porównaniu z innymi bijatykami jest wynikiem dość mizernym. Nie uważam tego jednak za wadę, bo w przeciwieństwie do konkurencji tutaj postacie diametralnie się od siebie różnią i to na każdej płaszczyźnie. Wspominałem już o odmiennych wachlarzach ciosów, ale do tego dochodzą również same projekty postaci. Wyglądają one dokładnie tak samo jak w produkcjach, których są bohaterami. Dlatego też Parappa jest dwuwymiarowy, modele Drake'a i Kratosa z kolei imponują ilością szczegółów, a Sly pociągnięty został charakterystycznym cell-shadingiem.

Nie do końca za to przypadł mi do gustu dobór zawodników. Sony nie ma zbyt dużej liczby znanych ekskluzywnych marek, dlatego niektórzy zawodnicy jak Dante i Bid Daddy zostali "pożyczeni" z innych serii i to jest w porządku. Nie rozumiem jednak co w takim razie w grze robią niszowe postacie pokroju Fat Princess i Pułkownika Radeca z Killzone'a. Czy nie można ich było zastąpić ciekawszymi wojownikami? Gdzie podział się Crash Bandicoot czy Gabe Logan z Syphon Filter? Z pewnością kolejne sławy Sony i nie tylko dołączą do podstawowej ekipy za sprawą DLC, ale nie tego chyba oczekiwaliśmy.

Świetnym projektom postaci nie ustępują areny. Tym, którzy pamiętają zamierzchłe czasy PSOne łezka w oku zakręci się na widok dojo, w którym Master Onion daje rady walczącym. Ten nostalgiczny powrót do przeszłości zostaje jednak brutalnie przerwany w momencie, gdy budynek rozrywa na strzępy mech bojowy żywcem wyjęty z Killzone'a. Jak by tego było mało robot zaczyna ostrzeliwać rakietami zawodników. Inną ciekawą miejscówką jest Hades z God of War, który tym razem nie jest zamieszkany przez dusze potępionych a... Patapony! Praktycznie każda arena może pochwalić się podobnymi elementami cross-overa, a rozpoznawanie ich jest nawet bardziej wciągające od odkrywania super ataków postaci.

Dobrym sposobem na zapoznanie się z podobnymi smaczkami, które zwłaszcza docenią długoletni fani PlayStation, jest tryb dla samotnego gracza. Niestety niewiele więcej dobrego można o nim powiedzieć. Krókie wątki fabularne przygotowane dla każdej postaci kończą się zazwyczaj ciekawie, ale są zbyt podobne do siebie i przedstawione w postaci statycznych obrazków, przez co nie robią większego wrażenia. To oczywiste, że PlayStation All-Stars Battle Royale jest stworzony do multiplayera, ale chciałbym też móc zapoznać się z sensowną fabułą, która tłumaczyłaby jak to się stało, że przedstawiciele czołowych marek Sony nagle zaczynają okładać się pięściami.

Dobrym sposobem na zapoznanie się z podobnymi smaczkami, które zwłaszcza docenią długoletni fani PlayStation, jest tryb dla samotnego gracza. Niestety niewiele więcej dobrego można o nim powiedzieć. Krókie wątki fabularne przygotowane dla każdej postaci kończą się zazwyczaj ciekawie, ale są zbyt podobne do siebie i przedstawione w postaci statycznych obrazków albo prostych animacji, przez co nie robią większego wrażenia. To oczywiste, że PlayStation All-Stars Battle Royale jest stworzony do multiplayera, ale chciałbym też móc zgłębić fabułę, która chociaż starałaby się wytłumaczyć jak to się stało, że przedstawiciele czołowych marek Sony nagle zaczynają okładać się pięściami.

Na szczęście niedomagania singla nadrabiają tryby wieloosobowe. Cztery pady, czwórka znajomych, kanapa i egzemplarz PlayStation All-Stars Battle Royale – oto przepis na towarzyski sukces. Lokalne pojedynki można dowolnie modyfikować, więc od nas tylko zależy jakie są warunki zwycięstwa, jak szybko napełniają się paski AP, a także to czy życzymy sobie na arenie dodatkowych atrakcji w postaci broni albo dodatkowych zagrożeń charakterystycznych dla danej areny. Włączenie wszystkich atrakcji naraz powoduje ogromne zamieszanie i proporcjonalną do tego frajdę, a syndrom „jeszcze tylko jednej walki” udziela się wszystkim uczestnikom. Są też obowiązkowe w bijatykach rozgrywki sieciowe. Obejmują one potyczki wariantach jeden na jeden, dwa na dwa oraz ekstremalnie trudne trzech na jednego, a także turnieje w ramach spotkań rankingowych. PlayStation All-Stars Battle Royale jest również jednym z niewielu tytułów Sony umożliwiających rywalizację pomiędzy posiadaczami Vity i PS3. Co więcej - kupując grę w wersji na PS3 otrzymamy egzemplarz na Vitę gratis! Większych zauważalnych różnic pomiędzy oboma wersjami gry nie ma prócz tej, że na mniejszej konsoli kamera zbliża się do zawodników, gdy ci stłoczeni są na małym obszarze co pozwala nieco lepiej orientować się w sytuacji i precyzyjniej wyprowadzać ataki.

Gdybym był psychiatrą, a PlayStation All-Stars Battle Royale zostało moim pacjentem postawiłbym szybką diagnozę - zaburzenia osobowości. Produkcja SuperBot nie wie do końca czy chce być traktowana jako poważna bijatyka, czy gra imprezowa. W obu tych rolach wypada bardzo dobrze, rzecz w tym, że gdyby obrała jeden kierunek mogłaby być świetna czy wręcz wyśmienita. Tak jednak nie jest, przynajmniej nie tym razem.

7,9
Drake strzela z AK-47 do Sackboya, a Fat Princess daje plaskacza Kratosowi
Plusy
  • widok gwiazd Sony okładających się pięściami - bezcenny
  • mocno zróżnicowane postacie z mnóstwem indywidualnych zagrań
  • nowatorski system walki
  • świetnie zaprojektowane areny
  • smaczki dla fanów PlayStation
Minusy
  • trudne początki
  • stanie w rozkroku między rozbudowaną bijatyką a grą imprezową
  • słaby tryb dla samotnego gracza
  • kontrowersyjny dobór postaci
  • brak pasków zdrowia obniża poziom emocji
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!