Natural Selection 2 - recenzja

Sławek Serafin
2012/11/20 23:33

Sieciowa strzelanka i strategia w jednym - coś unikalnego, świeżego i... zaskakująco świetnego. Natural Selection 2 to jedna z najciekawszych tegorocznych gier.

Sieciowa strzelanka i strategia w jednym - coś unikalnego, świeżego i... zaskakująco świetnego. Natural Selection 2 to jedna z najciekawszych tegorocznych gier. Natural Selection 2 - recenzja

To było na początku rundy. Grałem jako marine, we dwóch wybiegliśmy z bazy korytarzem na północ, do najbliższego pomieszczenia, w którym można było zamontować maszynę wydobywczą. Obcy dotarli tam równo z nami, widać rój był niedaleko. Mieliśmy szczęście, że dwa skulki dały się złapać na dystans i rozstrzelaliśmy je zanim podbiegły i mogły nas zjeść. Dobry początek i chwila oddechu zanim wrócą - zdążyliśmy w tym czasie zbudować maszynę i trzeba było jeszcze tylko odpalić ogniwo energetyczne, żeby system zaczął działać. A oni już się zbliżali. Bez słowa drugi marine zaczął spawać ogniwo, a ja pilnowałem go z karabinem. Ale Obcy nie zaatakowali. Właściwie był tylko jeden, który wyskakiwał zza odległego filaru to w jedną, to w drugą stronę, jakby sprawdzał moją czujność. Był daleko, nie zdążyłby doskoczyć, więc nie strzelałem, nie marnowałem amunicji, tylko nie spuszczałem z niego oka. I dopiero po kilkunastu sekundach dotarło do mnie, że dokładnie o to im chodziło - drugi skulk podkradł się do mnie po ścianie i suficie, a potem skoczył na głowę i w zasadzie momentalnie zagryzł. Ten pierwszy w tym czasie skoczył na mojego kolegę i wypatroszył go tuż po tym, jak tamten uruchomił ogniwo. Ich współpraca i spryt pokonały nasze współdziałanie i taktykę. W tym właśnie momencie zdałem sobie w pełni sprawę, jak bardzo wyjątkowe jest Natural Selection 2.

Wiem, brzmi to nieco dramatycznie i nadęcie, ale tak właśnie jest - ta gra jest wyjątkowa. Nie tylko dlatego, że na porządku dziennym są w niej takie formy współpracy, ale akurat to właśnie najbardziej mnie w tej grze ujęło. Jest ona unikalna i pod innymi względami, ale to właśnie to samorzutne zgranie, to pracowanie na sukces drużyny, a nie wyłącznie własny, tak bardzo mi się podoba. Nikt w Natural Selection 2 nie patrzy na statystyki. Nikt nie zwraca uwagi na stosunek własnych zgonów do ilości zabitych przeciwników. Tu każdy gra, żeby wygrać, bo nic innego nie ma sensu. Brak tu poziomów, na które można awansować, nie ma broni, które można odblokować, ani strojów, w które się można przyozdobić. Nie ma medali, odznaczeń i osiągnięć. Jest tylko gra, bez nowomodnych wynalazków typu "elementy RPG" - i choć Natural Selection 2 pod tym względem od nowoczesności ucieka, to wcale staromodne nie jest. Wręcz przeciwnie.

Rzecz dzieje się w jakiejś tam przyszłości, mało istotne w jakiej. Na stacjach kosmicznych, w instalacjach, fabrykach i kopalniach dzielni marines walczą z Obcymi. Tak jak w Aliens vs Predator, minus predator oczywiście. Tyle, że Natural Selection 2 jest dużo lepsze, jeśli chodzi o tryb wieloosobowy, od kultowego AvP, a singlem nie konkuruje, bo go w ogóle nie ma. Tylko sieć, tylko granie drużynowe. I asymetryczne, bo obie strony różnią się od siebie w zasadzie wszystkim. Marines są standardowi, czyli biegają i strzelają na różne sposoby, ale generalnie wszystko jest znajome. Obcy to całkiem inna bajka - jedni skaczą po ścianach i gryzą, inni plują kwasem, jeszcze inni latają i rozpylają trujący gaz, a są i tacy, którzy teleportują się na niewielkie odległości i mają łapska jak kosy. No i jest jeszcze onos, czyli najstraszniejsze bydlę w całej grze, skrzyżowanie goryla i triceratopsa, wredne jak ten pierwszy i wielkie jak ten drugi. Gdy onos biegnie, ziemia drży. Dosłownie.

Co ciekawe, choć obie strony różnią się od siebie tak, że bardziej już się nie da, to autorom udało się zachować równowagę rozgrywki. To znaczy, w pewnym sensie, bo tak się składa, że większość bitew, w których brałem udział, kończyła się zwycięstwem Obcych, ale to nie dlatego, że są jakoś szczególnie mocniejsi - na każdego latającego lerka przypada marine z plecakiem odrzutowym, a na każdego onosa żołnierz w pancerzu wspomaganym z dwoma działkami wielolufowymi. Problem jest taki, że marines trudniej się dowodzi. Tak, w tej grze się dowodzi. To jedna z jej unikalnych cech, ta najbardziej widoczna i chyba najważniejsza w ogólnym rozrachunku. Jeden członek drużyny nie gra w strzelankę, nie biega po mapie i nie zabija - on widzi wszystko z góry i kieruje poczynaniami pozostałych, jak w strategii czasu rzeczywistego. Takiej, w której jednostkami są inni ludzie. Niesamowite, nie?

GramTV przedstawia:

Od dowódcy zależy tak wiele, że w zasadzie wszystko. Natural Selection 2 to nie jest gra w strzelanie, tylko strategia ekonomiczna, w której wygrywają ci, którzy mają lepsze zaopatrzenie. Drużyna musi przejąć określone pomieszczenia i umieścić w nich specjalne struktury wydobywcze. One pozyskają surowce, które dowódca może przeznaczyć na rozbudowę infrastruktury i ulepszenia dla swoich żołnierzy. Marines nigdy nie będą mieli min, śrutówek, granatników, plecaków odrzutowych i egzoszkieletów, jeśli ich dowódca nie opracuje tych technologii w swoim trybie strategicznym. A dowódca z kolei nic nie może zrobić bez współpracy marines, bo to oni muszą skonstruować wszystko to, czego on potrzebuje. I właśnie dlatego ludzie mają gorzej od Obcych, bo do pracy potrzebne są czyjeś ręce - a u Obcych wszystko samo rośnie. Dowódca kosmitów też ma sporo na głowie, ale nie musi czekać, aż mu jego potworki coś "zbudują". Jedynym jego ograniczeniem jest rozprzestrzenianie się obcej biomasy, która musi najpierw objąć dane pomieszczenie, zanim można będzie w nim cokolwiek wyhodować - w tym celu trzeba siać, siać i siać specjalne zarodniki, cysty, wokół których narasta paskudztwo. Marines mogą niszczyć owe cysty i przerywać rozprzestrzenianie się biomasy, ale zwykle nie mają czasu na takie pierdoły, gdy na karku siedzą im całe stada Obcych.

Każdy może być dowódcą w Natural Selection 2... ale nie każdy powinien. To jest w zasadzie jedyny problem tej gry - kiepscy dowódcy. Ta rola jest tak ważna, tak decydująca, że wystarczy, że nasz dowódca jest nieco gorszy od tego po przeciwnej stronie i już możemy się pożegnać ze zwycięstwem. Nawet szczególne akty bohaterstwa szeregowych żołnierzy nie pomogą. Takie życie. Często przegrywa się nie ze swojej winy, ale... jakoś dziwnie mało się w Natural Selection 2 narzeka na tych kiepskich dowódców. Jasne, czasem się ktoś pożali na czacie, czasem jakieś cierpkie słowa zabrzmią w słuchawkach, ale generalnie społeczność jest bardzo tolerancyjna. Jest sporo gier sieciowych, w których jeśli się zawali, to usłyszy się naprawdę przykre rzeczy, a tutaj jakoś dziwnie nie. To miłe. A jest jeszcze wiele innych miłych rzeczy w Natural Selection 2.

Na przykład oprawa techniczna. Gra działa na autorskim silniku graficznym i trzeba przyznać, że wygląda świetnie. Trudno uwierzyć, że odpowiedzialny za nią zespół Unknown Worlds to zaledwie kilkuosobowa grupa byłych modderów - gra wygląda profesjonalnie i nowocześnie, nie gorzej niż wiele produkcji wysokobudżetowych. Nie ma tu destrukcji otoczenia, animacje nie rzucają na kolana, a efekty specjalne też nie powalają, ale to nie przeszkadza, bo Natural Selection 2 wygląda po prostu świetnie. To także zasługa spójnej wizji artystycznej i hektolitrów klimatu, który wylewa się z każdego zakamarka. Granie żołnierzem to huśtawka emocji, od strachu, gdy w jakimś korytarzu obskoczą nas skulki, aż do euforii, gdy będziemy pruć z obu działek naszego egzoszkieletu do zmykających Obcych. A druga strona? Tam dopiero się dzieje - dzikie skakanie po ścianach, szalone loty koszące, samobójcze szarże... nawet mało dynamiczne siedzenie na suficie i czekanie aż nawinie się ktoś do zjedzenia, daje masę frajdy.

Dawno się tak dobrze nie bawiłem w sieciowej strzelance. Tak, całkiem niedawno było ekstatycznie w Chivalry, to fakt, ale Natural Selection 2 jest zupełnie inne. I równie dobre. A może nawet lepsze. To naprawdę fenomen, że dwie najlepsze gry sieciowe w 2012 roku są dziełami małych, kreatywnych zespołów składających się z byłych modderów. Wielkie produkcje i wysokie budżety srodze zawiodły... ale kogo to obchodzi, jeśli może grać w Natural Selection 2? Jeśli ktoś ceni sobie drużynową współpracę i ma ochotę na trochę świetnego science-fiction, to lepiej trafić nie może - Natural Selection 2 to gra na całe lata. Serio, na lata, bo silnik jest oczywiście niezwykle podatny na modowanie, a społeczność zwarta i gotowa, by tę podatność jak najszybciej wykorzystać.

Zdecydowanie polecam.

9,0
Znów marines, znów Obcy... a całkiem nowi i zaskakująco świetni
Plusy
  • unikalne połączenie strategii i strzelanki
  • asymetryczne strony konfliktu nie pozwalają się nudzić
  • świetny, gęsty klimat
  • grafika robi wrażenie
Minusy
  • wszystko zależy od dowódcy
  • niewielkie kłopoty techniczne
Komentarze
17
Usunięty
Usunięty
18/06/2013 12:31

[reklama]

Usunięty
Usunięty
21/03/2013 08:48

W ten weekend będzie można za darmo wypróbować Natural Selection 2. Cena będzie z rabatem 50%.

Usunięty
Usunięty
06/12/2012 11:37

Na wstępie chciałem pochwalić fajną recenzję. Uchwyciłeś temat idealnie. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę www.naturalselection2.pl. Można tam znaleźć wszystkie aktualne informację dotyczące gry oraz poznać innych Polskich graczy i naszą społeczność. Mamy dwa nasze serwery, ale gra ma dobrze napisany netcode i nawet grając ze Stanami z pingiem 250 niema to dużego znaczenia. Gra idzie w stronę egamingu już było kilkanaście turnieji z nagrodami.




Trwa Wczytywanie