Torchlight 2 - recenzja

Sławek Serafin
2012/09/28 10:46

Torchlight 2, czyli mała gra, która myślała, że może pokonać Diablo 3...

Torchlight 2, czyli mała gra, która myślała, że może pokonać Diablo 3...

Torchlight 2 - recenzja

... a raczej to jej fani myśleli, że to się uda. I ci fani Diablo, którym nie podobało się Diablo 3. Oni też mieli taką nadzieję, że w końcu ktoś pokaże, jak powinno się zrobić nowoczesną grę hack & slash. Trudno się im wszystkim dziwić, że kibicowali małemu Dawidowi, czyli studiu Runic Games, które starło się z gigantycznym Goliatem, czyli Blizzard Entertainment, bo to naturalne, trzymać stronę słabszego. Tylko czy ten słabszy okazał się lepszy? Cóż, jak by to ująć... no nie, nie okazał się.

Torchlight 2 to bardzo dobra gra. Tylko tyle. Aż tyle, jeśli ktoś spodziewał się, że będzie gorzej. To solidna, grywalna produkcja, w której można bez żalu utopić jakieś 20 czy 30 godzin i bardzo miło się bawić. To znaczy, tyle na początek, bo przecież można się bawić dalej, zwłaszcza gdy już społeczność dorwie się do obiecanego edytora i zaczną powstawać jakieś większe, ciekawsze modyfikacje. Zwłaszcza zaś liczę na jakieś oryginalne i twórcze, bo niestety prawda jest taka, że Torchlight 2 mimo roztaczanego uroku i zdolności do wzbudzania sympatii u gracza jest odtwórcze, mało kreatywne i pod niektórymi względami aż zbyt zachowawcze. I nie jest to jedyna wada tej produkcji - całe szczęście, że pozostałe są równoważone niekwestionowanymi zaletami.

Torchlight 2 to tak naprawdę czwarta część Fate, małej, ale popularnej gry wzorowanej na pierwszym Diablo, stworzonej przez Travisa Baldree i wydanej w 2005 roku. To od niej obie części Torchlight wzięły kolorową, kreskówkową graficzkę, a także koncepcję wiernego zwierzaka karmionego rybami łowionymi na wędkę w stawie. Wzięły też Travisa, który razem z byłymi twórcami dwóch pierwszych części Diablo pracował w Runic Games nad tymi grami. I to wszystko jest fajne - tradycja, poszanowanie przeszłości - ale trochę dziwi, jak niewiele się te gry zmieniły od 2005 roku, w czterech kolejnych odsłonach (po drodze był jeszcze zarzucony projekt Mythos). Jasne, można powiedzieć, że niewiele innowacji da się wprowadzić w gatunku hack & slash, bo w końcu jak bardzo można zmienić bieganie po mapce, tłuczenie stworków i obwieszanie się pozostawionymi po nich łupami, ale...

W tym sęk, że można bardziej. Torchlight 2 nawet nie próbuje wymyślać czegoś nowego, ba, trzyma się nawet kurczowo takich archaicznych rozwiązań, jak miksturki życia i many, zwoje identyfikacji oraz portalu do miasta czy nieodwracalnym rozwój postaci. Zwłaszcza to ostatnie urasta do rangi dużego problemu. A nie powinno. Mamy tu bowiem cztery różne klasy postaci, dość klasyczne zresztą, nic wyszukanego. Każda ma trzy różne zestawy umiejętności specjalnych do rozwijania, po siedem aktywnych i trzy pasywne w każdym z tych zestawów. I generalnie nie ma sensu rozwijanie postaci w innym, niż ten jeden konkretny kierunek, bo każda z umiejętności ma aż 15 różnych poziomów i trzy kolejne progi, po których skokowo rośnie ich przydatność. Rozdrabnianie się i wydawanie punktów w różnych dziedzinach prowadzi na dłuższą metę do osłabienia postaci, zwłaszcza że zdolności każdego z zestawów zostały tak pomyślane i dobrane, że dobrze łączą się ze sobą w combosy i mają znacznie lepszą synergię ze sobą niż z dowolnymi innymi. I to jest fajne.

A co fajne nie jest? Nie jest przyjemny ten moment, w którym zdajemy sobie sprawę, że poszliśmy nie w tym kierunku co trzeba. Że ten zestaw chyba nie jest optymalny, że albo nie wiemy jak z niego korzystać, albo po prostu jest słaby. Że chcielibyśmy zobaczyć jak działa inny. I wtedy musimy... zrobić nową postać. Gra daje nam się bowiem cofnąć jedynie o trzy ostatnie wydane punkty, co pozwala tylko raz na jakiś czas pobieżnie przetestować jakąś jedną umiejętność. Ale poza tym kaplica, każdy nasz wybór jest permanentny. I jeśli nie był dobry, albo nawet jeśli jesteśmy po prostu ciekawi, czy inny nie byłby lepszy, to nie możemy nic zrobić. I dlatego na przykład porzuciłem granie magiem na dość zaawansowanym etapie, by się przesiąść na berserkera z nadzieją, że tym razem wybiorę lepiej. I akurat okazało się, że owszem, udało się i trafiłem w zestaw, który jest strasznie skuteczny i do tego arcyprzyjemny w użyciu. Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia.

To jednak nie jest aż takie straszne, bo jestem przekonany, że możliwość zmiany specjalizacji i ponownego rozdania punktów znajdzie się w jednej z pierwszych modyfikacji. Skąd więc to narzekanie na opcję, która wkrótce zostanie poprawiona? A stąd, że to dość jaskrawy przykład na zachowawcze podejście autorów do gry. W zasadzie poprawne i na ogół grywalne, ale pozbawione iskry inspiracji i innowacji. Znany z tradycjonalizmu Blizzard zaserwował nam więcej rewolucji w Diablo 3 - i nawet jeśli nie wszystkie były udane, to przynajmniej było świeżo, prawda? Trochę nudno na dłuższą metę, ale świeżo. A Torchlight 2 świeże nie jest. Ale nudne też nie, co ciekawe.

GramTV przedstawia:

Bardzo dużo daje tutaj możliwość wyboru poziomu trudności rozgrywki, którą to możliwość mamy w zasadzie nieustannie, bo możemy przenieść naszą postać w dowolnej chwili do rozgrywki internetowej lub do LANu i tam kontynuować na innym poziomie, samotnie czy ze znajomymi. Dużą radość daje wybranie sobie od razu poziomu weterana, albo nawet elitarnego, i mierzenie się z wyzwaniami od początku, a nie czołganie się przez idiotycznie łatwe dwadzieścia godzin pierwszego podejścia gry, jak nie powiem w którym ostatnio wydanym hack & slashu. W Torchlight 2 poziom weteran jest właśnie dla weteranów - jest trudno i ginie się dość często, zwłaszcza w drugim i trzecim akcie rozgrywki, ale nie ma problemów nie do przezwyciężenia i granie daje radość. Szczególnie gdy uda się w morderczej bitwie pokonać jakąś hordę przeciwników, która kopała nam tyłek przez ostatnie pół godziny i osiem prób. Poziom elitarny jest dla większych masochistów lub do grania drużynowego, bo ono się całkiem dobrze sprawdza w takich okolicznościach – zwłaszcza zaś dlatego, że na "elicie" można zdobyć lepsze łupy niż na weteranie. A na weteranie lepsze niż na normalnym poziomie. Najniższego nie próbowałem, więc nie wiem jak jest...

No właśnie, łupy. Tutaj też Torchlight 2 broni się bardzo dobrze. Ilość nowych przedmiotów jest wręcz lawinowa. Fakt, większość to śmieci, ale gra pozwala pozbyć się ich szybko, wygodnie i z zyskiem, dzięki temu, że plecaczek naszego zwierzaka jest pojemny i wysłanie psa/kota/fretki/sokoła do miasta w celu sprzedaży złomu nie sprawia problemów. A spory odsetek przedmiotów śmieciami nie jest. Różnego rodzaju magiczne szpeja, czy nawet jakieś unikalne, legendarne cuda wypadają na tyle często, że cały czas możemy liczyć na to, że ten następny wróg ma dla nas coś pysznego. Lub dla naszej innej postaci, dla której przechowamy to w skrzynce. Z drugiej strony jednak, tych wyjątkowych i unikalnych zabawek nie jest aż tak dużo, by spowszedniały i by ich napływ zlał się nam w jedną, nudną, szarą masę wymienianych co pięć minut broni, jak w Borderlands 2 na przykład. Autorzy Torchlight 2 znaleźli chyba złoty środek między ilością a jakością - jest to chyba pierwszy hack & slash, w którym przy normalnym graniu w pierwszym podejściu udało mi się skompletować kilka różnych "imiennych" zestawów broni i pancerzy, ale na każdy z nich musiałem uczciwie zapracować (lub bezczelnie zapłacić u handlarza w obozie) i nie przyszło mi to łatwo. I gdyby jeszcze ta walka była fajniejsza...

To znaczy, nie zrozumcie mnie źle. Zła nie jest, ani trochę. Zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, zwłaszcza gdy wypracuje się odpowiednie kombinacje umiejętności - wtedy jest bardzo fajnie, bo jednocześnie niełatwo, ale szybko, widowiskowo i rzeźnicko. Ale brakuje mi tu trochę takiego czegoś... no nie wiem, mięsa, fizyczności, wrażenia kontaktu. Może to wina kreksówkowości, może trochę zbyt ubogich animacji zabijanych przeciwników, może czegoś jeszcze innego - ale wrażenie samego bicia, samego styku broni z ciałem przeciwnika nie jest zbyt wyraźne czy satysfakcjonujące. Gdy w Diablo 3 jako barbarzyńca przyłożyłem przeciwnikowi, to widać było, że to mu zrobiło krzywdę. Gdy w Path of Exile do niego strzelałem, to chwiał się za każdym razem gdy dostał i robił się z niego fajny jeż od tych wszystkich wbitych strzał. A tutaj klikam, wróg ginie, jest fajnie, ale zostało to pokazane jakoś tak trochę z dystansu, abstrakcyjnie. Brakuje tu tego czegoś nieuchwytnego. Nie aż tak bardzo brakuje, by płakać rzewnie, czy też rwać koszulę w geście desperacji, ale mimo wszystko mogło być lepiej.

Wyrażenie "mogło być lepiej" pasuje jednak w kontekście Torchlight 2 najbardziej do fabularnej oprawy gry. Tej bowiem tutaj nie ma. To znaczy jest, ale jakby nie było. Niby gonimy jakiegoś tam Alchemika, który wyrwał się z oryginalnego lochu w mieście Torchlight, niby coś tam się dzieje, jakieś duchy żywiołów trzeba uwolnić, cośtam, cośtam, bla, bla... ale nie dość, że historyjka jest nudna jak flaki z olejem, to jeszcze podana w taki sposób, że aż wstyd w ogóle zwracać na nią uwagę. I tak, wiem, że w hack & slashu, takim jak Torchlight 2, fabuła wcale nie jest ważna, a jeśli jest kiepska, to nic nie szkodzi. Bo rzeczywiście nie szkodzi. Ale mogłaby pomóc. Nawet taka banalna historyjka, jaką opowiadało Diablo 3 wzbogaciła grę. A przecież można lepiej. Nie trzeba nawet iść od razu w stronę Divinity 2, nie trzeba nagrywać masy dialogów i konstruować legiony bohaterów, nie, wystarczy sensowna opowiastka, choćby i o walce dobra ze złem nawet. Kilka konkretnych postaci na drugim i trzecim planie, zwrot akcji albo dwa, trochę rozmachu, emocji i już jest dużo lepiej niż w ogóle bez fabuły albo z taką, jaką podaje Torchlight 2. Wiem, czepiam się, bo tragedii nie ma, jednak odrobina dramatu wyszłaby grze na dobre.

I na dobre wyszedłby jej też lepszy tryb rozgrywek wieloosobowych. Na duży plus należy mu zaliczyć to, że działa i to bez większych problemów. I to, że można go zignorować i grać sobie całkiem samotnie bez połączenia z siecią. Ale ogólnie cały interfejs jest bardzo zgrzebny i ubogi, a na dodatek męczący - nie można nawet dołączyć do znajomych, jeśli nie znamy nazwy serwera/gry, w której się znajdują. Serio. Duże przeoczenie. Pewnie zostanie w te pędy naprawione, ale mimo wszystko w tym momencie trzeba je brać pod uwagę. Na szczęście nie psuje to zabawy wieloosobowej, a jest ona autentycznie przednia - więcej stworów, cięższe bitwy, lepsze łupy, kupa radochy. I na niskich i na wysokich poziomach. Na pewno jeszcze lepiej jest przy powtórnym przebiegu, gdy nasza doświadczona postać próbuje zdobyć resztę brakujących poziomów, zaczynając grę od nowa, bo wtedy mamy o wiele szerszy dostęp do różnego rodzaju "wyzwań". Te ostatnie to coś w rodzaju małych, osobnych mapek, jak te "dokupowane" lochy w pierwszym Torchlight, tyle że z bardziej pomysłowymi zadaniami do wykonania, zwykle makabrycznie trudnymi, ale równie opłacalnymi. Idealne dla zgranych zespołów wysokopoziomowych postaci - będzie się czym bawić, dopóki nie wyjdą pierwsze większe modyfikacje.

A prawda jest taka, że choć Torchlight 2 jest grą bardzo dobrą, nie genialną, nie odkrywczą, ale rzeczywiście przyjemną, radosną i wciągającą, to w tym momencie jest tak właściwie tylko wstępem do tego, co zdarzy się później. Nie wiem jak rozległe możliwości będzie oferował edytor Runic Games, ale spodziewam się i mam nadzieję, że udostępnienie go sprawi, że Torchlight 2 stanie się czymś w rodzaju Obliviona czy Skyrima - czyli podstawą, na której ludzie sami zbudują coś genialnego, odkrywczego i wspaniałego. I to całkiem za darmo. A samo Torchlight 2 i tak jest przecież tanie jak barszcz w porównaniu nie tylko do wyjątkowo drogiego Diablo 3, ale nawet zwykłych gier. Czy zatem warto? Jeśli lubicie ten gatunek, to owszem, powinniście się w Torchlight 2 zaopatrzyć. Nie spodziewajcie się cudów, ale nudno nie będzie na pewno. A jak już zacznie, to spokojnie poczekacie na modyfikacje.

Jeśli nigdy nie graliście w gry tego typu? W te siekane, bezmózgie, ale wciągające potwornie hack & slashe? Cóż, Torchlight 2 to chyba najlepsza pozycja dla tych, którzy chcą sprawdzić z czym to się je - jest tu wszystko, czego się oczekuje od klasyki gatunku (i nic więcej, ale to mało istotne w tym kontekście). Nie kosztuje wiele, więc nie będzie czego żałować, jak przestanie nam się podobać po jakimś czasie. A to, że na początku się spodoba, to jest pewne. Wszystkim się bowiem podoba przeurocze Torchlight 2.

8,0
Bardzo dobry, choć bardzo odtwórczy hack & slash, którego nie da się nie lubić.
Plusy
  • dużo uroku, nie da się nie lubić tej gry
  • klasyczne pomysły, które nie zawodzą
  • wysoka grywalność - trudno się oderwać
  • świetnie zbalansowana kwestia łupów
  • BĘDĄ MODY!!!
Minusy
  • słabiutka fabuła
  • kompletny brak innowacji
  • ubogie opcje sieciowe
Komentarze
52
Usunięty
Usunięty
15/05/2013 16:38

> > no jak autor napisał, że "nie trafił w zestaw" skilli to przestałem czytać. Ignorancja>> > autora jest niewyobrażalna w tym momencie. Wystarczyło się trochę bardzie zainteresować>> > - wymyślić plan działania i gotowe. Prawda jest z goła inna niż autor napisał -> Diablo> > 3 niestety jest gorsze niż TL2.>> Kto tak robi? Ja też zawsze za pierwszym razem idę z umiejętnościami ,,na czuja"...Ktoś, kto się wypowiada na temat rpg/hns chyba jest na tyle już ogarnięty, że wie, mniej więcej, jak prowadzić postać i co np. robi rage albo doubble slash. Więc akurat przychylam się do słów z pierwszego wpisu, że po tekście "na czuja", mnie też odeszła ochota na dalsze wywody.

Usunięty
Usunięty
13/02/2013 00:14

Skoro tyle narzekania w recenzji, skąd tak wysoka ocena? Grałem w D3, ukończyłem grę kilka razy... Nuda, panowie! Po dwu-, trzykrotnym przejściu gry lokacje zna się niemal na pamięć. Gra jest zbyt łatwa i w końcu wszystko sprowadza się do gromadzenia nowego sprzętu, kupowania, sprzedawania... Szkoda czasu.A Torchlight? Napiszę tak: jest świetny. Ilość pomysłów, sprzętu,, zabawy - wszystko to bije ponury twór Blizzarda na głowę. Od razu widać, że tę grę robili pasjonaci, i bawili się przy tym nie gorzej ode mnie. Polecam! :)

Usunięty
Usunięty
08/10/2012 00:06
Dnia 07.10.2012 o 21:28, gazowany napisał:

nie mam złudzeń gdy w grę wchodzi kasa cdprojekt nie jest wydawcą gry choć był bo wydał diablo 3 polonizacja tylko w projekcie fanowska gyż w poważnym stopniu zagroziła d3 żałosne prawa rynku torchlight 2 bije na głowe d3 za skromne pieniądze gra o takim potencjale masakryczna kasa na zabiezpieczenia gry nie domagające serwery d3

post roku w kategorii "składnia" :D




Trwa Wczytywanie