Top 10 przeciwników w serii Resistance – tydzień z Resistance: Burning Skies

Michal Mielcarek
2012/06/05 13:09
0
0

Trwa tydzień z Resistance: Burning Skies. Wybieramy dziesięciu przeciwników z całej serii, którzy najbardziej zapadli nam w pamięć. Lista jest oczywiście subiektywna, dlatego choćby nie znajdziecie na niej Daedalusa. Kogoś Waszym zdaniem zabrakło, a powinien znaleźć się w dziesiątce? Dajcie znać.

Trwa tydzień z Resistance: Burning Skies. Wybieramy dziesięciu przeciwników z całej serii, którzy najbardziej zapadli nam w pamięć. Lista jest oczywiście subiektywna, dlatego choćby nie znajdziecie na niej Daedalusa. Kogoś Waszym zdaniem zabrakło, a powinien znaleźć się w dziesiątce? Dajcie znać. Top 10 przeciwników w serii Resistance – tydzień z Resistance: Burning Skies

10. Leech

Nie sposób wskazać, który twórca gier jako pierwszy wpadł na pomysł zaprojektowania przeciwników kamikadze, ale dziś trudno wyobrazić sobie, żeby miało ich w grach nie być. Leech to właśnie taki stwór, który żyje tylko po to, żeby podbiec do bohatera i wybuchnąć przy nim. Potwór jest o tyle upierdliwy, że obłędnie szybko biega, co dodatkowo wywołuje nerwówkę, gdy pojawia się w zasięgu wzroku. Trzeba strzelać szybko i celnie. Plus taki, że każdy Leech jest słaby i pada po kilku strzałach.

W Resistance 3 dobrym pomysłem było posłać kulę w ciało zabitego stwora, by w ten sposób doprowadzić do eksplozji, która zmiotłaby inne Chimery znajdujące się w pobliżu. Na Leeche nie działa amunicja z Mutatora – ta broń powoduje mutację w ciele potraktowanej nim osoby/Chimery, w wyniku której na ciele pojawia się wybuchowa narośl. Ciekawostkę stanowi fakt, że można grać jako Leech w multiplayerze. To najrzadziej spotykana „skórka”, ponieważ odblokowuje się ją jako ostatnią w multi.

9. Chameleon

Wiemy, że nikt nie lubi Chameleonów, ale nie sposób nie zgodzić się, że większości graczy znających Resistance 2 zapadły w pamięć. Trudno zapomnieć przeciwnika, który jest jeszcze bardziej upierdliwy niż Leech, znacznie bardziej wkurzający. A wszystko dlatego, że potrafi stać się niemal niewidzialny. Można dostrzec sylwetkę, ale do tego potrzeba odrobiny spokoju, żeby się skupić. Ale jak być spokojnym, kiedy Chameleon ochoczo podbiega do bohatera i zabija go jednym ciosem potężnymi szponami? Właściwie rozrywa ofiarę w pół.

Żeby było trudniej, ten podgatunek Chimery szczególnie upodobał sobie lasy, co jeszcze bardziej utrudnia dostrzeżenie bestii. A na wyższych poziomach trudności, rzadko atakuje w pojedynkę. Zazwyczaj na bohatera rzucają się trzy Chameleony. Dobrze mieć w ręku shotguna albo Magnum. Akurat te Chimery, podobnie zresztą jak Leeche, nie są szczególnie żywotne, więc jeden/dwa strzały wystarczą, by posłać je do piachu.

8. Executioner

Nowy przeciwnik, możecie jeszcze go nie znać, bo zadebiutował w niedawno wydanym Resistance: Burning Skies. Nie jest szczególnie rozgarnięty i w sumie całe szczęście, bo gdyby był bardziej inteligentny, to pokonanie go mogłoby być mocno kłopotliwe. Executioner to (na oko) trzymetrowa bestia, która nie nosi żadnej zbroi, bo w sumie po co, skoro napakowana jest tak, że Burneika zawsze będzie przy nim mały, choćby zjadł tysiąc kotle… to znaczy „stejków”.

Drań jest powolny, ale w sumie gdzie ma się spieszyć, skoro w prawej łapie trzyma jakąś kosmiczną odmianę bazooki. Nie pozostaje nic innego, jak schować się i od czasu do czasu zmienić kryjówkę, gdy Executioner podejdzie. Bo podchodzi, zamiast spokojnie pruć z daleka. Co ciekawe, to broń jest jednocześnie jego mocną jak i słabą stroną. Walcząc z nim trzeba strzelać właśnie w to działko, żeby doprowadzić do jego wybuchu, w wyniku którego stwór rozpada się na duże, zakrwawione kawałki mięcha.

7. Widowmaker

Ciekawa sprawa z tym stworzeniem, bo w serii Resistance pojawiał się w dwóch formach i trochę trudno uwierzyć, że to wciąż ta sama kreatura. W Fall of Man wygląda trochę jak pająk bez odwłoka i z czterema nogami zamiast dwóch. Czy wspomnieliśmy, że ten pająk ma kilka metrów wysokości? Ano właśnie… Gdy akurat nie zajmuje się przebijaniem ciał atakujących go ludzi, pluje wybuchającymi kulkami. Kto to wie, co dokładnie w nich się znajduje. Po śmierci wyrzuca z siebie mnóstwo tych kul, więc lepiej nie stać zbyt blisko.

Widowmaker ma to do siebie, że nie interesuje go konflikt ludzi i Chimer. Po prostu atakuje każdego, kogo zauważy. Nic dziwnego, że kosmici przestali wykorzystywać te monstra do walki z ludźmi. To broń obosieczna, zbyt niebezpieczna, by jej używać. Widzieliśmy to aż dwukrotnie w Resistance 3. Tyle że w R3 Widowmaker wygląda inaczej, dorobił się dużego odwłoka, jest bardziej masywny, ale nic nie stracił ze swojej ruchliwości. Wędrówkę dużej grupy tych potworów można zobaczyć, gdy Capelli z Malikovem podróżują pociągiem.

6. Hybrid

Wybór może być zaskakujący, bo Hybrydy to przecież podstawowi przeciwnicy. Ale na tym właśnie polega potęga studia Insomniac, które stworzyło serię. Skoro podstawowa broń jak Bullseye może być jedną z najciekawszych w całej serii, to czemu nie przeciwnik, na którego najczęściej wpadamy? Dobrze zaprojektowany wróg to podstawa. Inni mają nazistów, czy Helghastów, a Resistance ma Hybrydy. Nie da się ich z niczym innym pomylić – te paskudne gęby z czterema oczami i ogromnymi zębiszczami są znakiem rozpoznawczym serii. Widzieliście okładkę i reklamy Resistance 3? I wszystko jasne.

GramTV przedstawia:

Hybrydy są odrobinę wyższe od ludzi, bardzo szybkie, silne i mobilne. Dzielą się na kilka klas – podstawowe mięso armatnie, strzelcy wyborowi (słabo opancerzeni, ale to dlatego, że unikają bezpośrednich starć, tylko atakują z daleka), ciężko opancerzeni. W zależności od gry te stwory są mniej lub bardziej inteligentne. Korzystają z osłon, nie rzucają się na bohatera pakując się prosto pod lufę. Można je szybko pokonać rozwalając ich chłodzenie, które noszą na plecach. Byle nie znaleźć się zbyt blisko wybuchu.

5. Longlegs

Po raz pierwszy pojawili się w Resistance 3, a można ich spotkać również w Resistance: Burning Skies. Nic dziwnego, że przypadli do gustu zarówno producentowi gry na Vitę, czyli ekipie Nihilistic, jak i graczom. Właściwie powinni nazywać się cyber-Chimerami, a to ze względu na to ich mechaniczne nogi. Dzięki nim mogą wykonywać skoki na dobre kilkanaście metrów, zarówno w bok jak i do góry. Cały czas pozostają w ruchu. Wystarczy, że dostaną kulę i od razu uciekają. Najlepiej oznaczyć je za pomocą Bullseye, bo wtedy nie trzeba próbować przymierzyć do nich w locie. Kule same ich dościgną.

Longlegs w trzecim Resistance są szalenie niebezpieczni. Nigdy nie wiadomo, czy nie wpadną na pomysł, by wylądować tuż nad bohaterem albo obok niego. Trzeba mieć oczy dookoła głowy. Atakują w grupach, co czyni je jeszcze trudniejszymi do ubicia. Ponadto niektórzy przedstawiciele tej odmiany Chimery są świetnymi snajperami. Nie dość, że atakują z daleka, to jeszcze w mgnieniu oka potrafią przemieścić się o kilkadziesiąt metrów. W Burning Skies rzadziej zmieniają pozycję, przemieszczają się najczęściej pomiędzy dwiema, co pozwala przewidzieć, gdzie wylądują i znacznie ułatwia walkę.

4. Titan

Insomniac mają słabość do dużych, napakowanych stworów. Wymyślili ich kilka rodzajów, a w ich ślady poszli Nihilistic, czego przykładem wspomniany już Executioner. Jednym z najbardziej znanych jest Titan, który pojawił się już w pierwszej części. Nathan Hale pokonał go w pojedynkę, czym zaskoczył Cartwrighta i zasłużył sobie na jego szacunek. Nic dziwnego, bo Titan jest wręcz obłędnie wytrzymały, choć praktycznie nie używa pancerza. Słabym punktem na pewno jest głowa, ale tylko dlatego, że headshoty zawsze przyspieszają proces zabijania przeciwnika, obojętne czy to Hybryda, czy Titan. Co powiecie na to, że potrzeba około dziesięciu „headów” ze snajperki, by drania ubić? Przekozak. Stwór ten potrafi tak mocno uderzyć, że doprowadza nawet do zgonu bohatera. Jeden z najtrudniejszych przeciwników w całej serii.

3. Brawler

Z Executionerem i Titanem mógłby iść na piwo. To kolejny duży koleżka w naszym zestawieniu. Właściwie nie jest aż tak niebezpieczny jak Titan i można się kłócić, czy powinni zamienić się miejscami na liście. Brawler jednak wygrywa tym, jak wygląda i jak się porusza. To właściwie zmutowany goryl. Taki trzy-, a może nawet czterometrowy. Poza tym, pojawił się w Resistance 3, a Titanów już nie było, więc uznajemy, że zastąpił „zużytych” kuzynów.

Oczywiście stworzony został do walki z piechotą, ale także świetnie radzi sobie z demolką otoczenia i niszczeniem pojazdów. Rzuca wszystkim, co wpadnie mu w łapy. Ale nie tylko ogranicza się do korzystania z siły mięśni. Czasami po prostu wystrzeliwuje kilka granatów. Prawdziwa maszyna do zabijania. Tylko za szybko się przegrzewa, więc potrzebuje chłodzenia. To jego słaby punkt. Gdy mu rozwalić chłodzenie, wpada w szał bojowy i przez chwilę jest nie do powstrzymania. Później ginie z przegrzania.

2. Goliath

Goliath nie jest Chimerą, a ogromną machiną bojową, niemniej zasługuje na miejsce na liście. Umieszczanie na niej Krakena, Daedalusa czy Anioła byłoby pójściem na łatwiznę, a na pewno żaden z nich nie zapadł graczom w pamięci tak jak ten wielki mech. Pierwsze miały około 50 metrów, a w Resistance 3 były już prawie stumetrowe. Umówmy się, trzeba jakoś zrobić wrażenie na graczach, a do tego idealnie nadają się takie kolosy. Goliath wystrzeliwuje pociski z moździerza oraz rakiety, kasując tym samym każdy cel. Dodatkowo przenosi rakiety Spire, w których znajdują się Crawlery zarażające ludzi wirusem.

Minusy Goliatha? Jest trochę powolny, ale to i tak nie ułatwia zajścia go od tyłu i potraktowania rakietami czterech wylotów powietrza – jedyny słaby punkt. Przynajmniej tak było jeszcze w Resistance 2, bo w „trójce” jedynym skutecznym sposobem na przeżycie starcia z Goliathem jest ucieczka. Po prostu nie da się tego draństwa zniszczyć. Nie podchodzić, omijać na kilometr i modlić się, żeby nie zostać zauważonym.

1. Leviathan

Wspomnieliśmy, że kolosy nadają się idealnie do zrobienia wrażenia na graczach. A nie było większego kolosa w serii Resistance niż Leviathan. Przeogromny stwór, który pomiędzy drapaczami chmur w Chicago chodził jak pomiędzy tyczkami. To największe stworzenie, jakie kiedykolwiek chodziło po Ziemi. I to dwunożne. Po prostu porządnie wyrośnięta Chimera. Podobno była ich dwójka, jeden w USA i jeden we Francji, ale tylko z tym w Stanach przyszło nam zmierzyć się w bezpośrednim starciu.

Z takim dziwadłem mógł zmierzyć się tylko Nathan Hale. I prawie został zjedzony, ale potraktował kreaturę rakietą z L210 LAARK – to jedyna broń, która cokolwiek może zrobić temu potworowi. Na dodatek, trzeba wystrzelić prosto w gębę stworzenia, bo inaczej atak nie przyniesie efektu. Po prostu Leviathan ma zbyt grubą skórę. Hale ostatecznie ubił giganta strzelając mu w ranę na głowie w okolicach oka. Może nie brzmi to zbyt fascynująco, gdy się o tym mówi, dlatego warto samemu spróbować i zobaczyć, jak Leviathan prezentuje się w ruchu. Przebydlę. Całe szczęście, że Chimery nie stworzyły ich więcej.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!