Kinect: Disneyland Adventures - recenzja

Rafał Dziduch
2011/12/23 17:00
4
0

Korporacja Disneya przystąpiła do prawdziwego ataku na graczy. Po całkiem udanym Disney Universe (tutaj przeczytacie recenzję), przyszła pora na Kinect: Disneyland Adventures. Od razu trzeba powiedzieć, że jest to jedna z najfajniejszych propozycji dla najmłodszych graczy (i ich rodziców) w mijającym roku, spośród tych, które wykorzystują Kinecta. W grze czeka na nas wirtualny park rozrywki, a w nim mrowie zabaw, gier i atrakcji. Autorzy zapewniają, że w najdrobniejszych szczegółach odwzorowali wygląd prawdziwego parku rozrywki Disneya, konkretnie tego, który znajduje się w Kalifornii. Niestety nigdy tam nie byłem, więc nie mogę potwierdzić, że rozkład uliczek i poszczególnych atrakcji jest dokładnym odwzorowaniem tamtego miejsca, ale powiem jedno - na nudę nie będziecie tu narzekać.

Korporacja Disneya przystąpiła do prawdziwego ataku na graczy. Po całkiem udanym Disney Universe (tutaj przeczytacie recenzję), przyszła pora na Kinect: Disneyland Adventures. Od razu trzeba powiedzieć, że jest to jedna z najfajniejszych propozycji dla najmłodszych graczy (i ich rodziców) w mijającym roku, spośród tych, które wykorzystują Kinecta. W grze czeka na nas wirtualny park rozrywki, a w nim mrowie zabaw, gier i atrakcji. Autorzy zapewniają, że w najdrobniejszych szczegółach odwzorowali wygląd prawdziwego parku rozrywki Disneya, konkretnie tego, który znajduje się w Kalifornii. Niestety nigdy tam nie byłem, więc nie mogę potwierdzić, że rozkład uliczek i poszczególnych atrakcji jest dokładnym odwzorowaniem tamtego miejsca, ale powiem jedno - na nudę nie będziecie tu narzekać. Kinect: Disneyland Adventures - recenzja

Kinect: Disneyland Adventures to taki swoisty sandbox dla najmłodszych, który pozwala nam miło i beztrosko spędzić czas w parku, eksplorując go dosyć swobodnie. Niejako przy okazji można również podążać ścieżką głównego zadania, wytyczoną przez autorów. Co ciekawe, dosłownie na każdym kroku spotykamy najbardziej znane postaci z bajek Disneya, które żywo reagują na nasz widok, więc dzieci będą zachwycone. Cała ta wirtualna piaskownica została zorganizowana w ten sposób, że park podzielono na osiem stref, do których dostęp uzyskujemy na dwa sposoby. Możemy poruszać się pieszo albo z poziomu mapy przenieść się po prostu na wybraną atrakcję. Ta druga możliwość jest oczywiście prostsza i na dłuższą metę sensowniejsza, bo jednak ciągłe bieganie w tą i z powrotem staje się po jakimś czasie dość nużące. Jak długo zajmie nam odkrycie wszystkich tajemnic gry? Trudno powiedzieć. Ja na przykład jeden z obszarów maksowałem przez 6 godzin, a na liczniku miałem trochę powyżej 80%. Tak więc jest tego sporo, a pomijając oczywiste różnice, gra ta przypomina mi trochę serię Lego, bo z wielu elementów otoczenie wysypują się monety (w tamtej grze klocki), które należy zbierać, by potem kupować nowe stroje i akcesoria. Gra przewidziana jest wyłącznie dla posiadaczy Kinecta, więc interakcje odbywają się za jego pomocą. Żeby „porozmawiać” z bajkowym bohaterem, wystarczy pomachać, a już po chwili Kaczor Donald czy inny Pluto przywita nas i zleci jakieś zadanie.

Witaj przygodo

Czynności wykonywane w Kinect: Disneyland Adventures można z grubsza podzielić na trzy rodzaje. Pierwsze to drobiazgi, które związane są z interakcję z napotkanymi postaciami. Należą do nich między innymi wszelkie przywitania, pożegnania, przybicie piątki, ukłony, tańce, uściski i prośby o autografy (zbieramy je w specjalnym dzienniku). Mają one charaktery bardzo incydentalny i są kompletnie opcjonalne. Drugi typ zadań, jakie nas czekają jest o wiele ciekawszy - to wszelkiego rodzaju mini-gierki, zwane tutaj przygodami, które rozgrywany na licznych atrakcjach parku. Typ trzeci to karuzele, na których możemy po prostu usiąść i pokręcić się, ale jakoś mnie to wcale nie wciągnęło. Ile można się w końcu kręcić na wirtualnej karuzeli, gdy siedzimy (w widoku FPP) w wirtualnej filiżance do kawy czy na słoniu Dumbo i oglądamy widoki za szybą telewizora?

Witaj przygodo, Kinect: Disneyland Adventures - recenzja

Najfajniejsze są, jak już wspomniałem, przygody. Mają one charakter podobny do tych z gry Kinect Adventures, a więc chodzi głównie o to, żeby machać rękoma, skakać, schylać się, kucać, przechylać na boki, udawać rzucanie, strzelanie z wodnej armatki i wykonywać różne czynności, które w danym momencie są wymagane. Niby to banalne sposoby interakcji przy pomocy Kinecta, ale dzieciakom szalenie się podobają, co potwierdziłem na synu i jego koledze. Każda przygoda przebiega zazwyczaj w kilku etapach. Dla przykładu: kiedy mamy odzyskać czapkę Kaczora Donalda, musimy najpierw jechać na śnieżnych skuterach, później rzucać kulkami do pojawiających się na horyzoncie Yeti, a w końcu pędzić szaleńczo na nartach w dół stoku. Wszystkie te czynności wykonujemy w sposób najbardziej zbliżony do rzeczywistości, więc śmiechu i frajdy jest sporo.

Śmiesznie, kolorowo i bardzo bajkowo

Inny przykład, który bardzo mi się spodobał, to zabawa związana pod względem scenerii i bohaterów z Alicją w Krainie Czarów. Alicja gra w krykieta kulą, w której znajduje się nasz bohater. Otoczenie tworzą karty-żołnierze, tworzący tunele, pod którymi trzeba się turlać, zbierając przy tym monety i inne drobiazgi. Na samym końcu krętego toru czeka na nas oczywiście królowa, która wszystkim zamierza ściąć głowy. Z kolei Piotrusiowi Panu trzeba pomóc odszukać wszystkich porwanych przez piratów chłopców. W tym celu rozgrywamy cztery etapy: latamy nad wirtualnym Londynem, walczymy z piratami na pokładzie statku, unikamy odstrzału z dział okrętu, a w końcu pojedynkujemy się z samym Kapitanem Hakiem. Śmiesznie, kolorowo i bardzo bajkowo, Kinect: Disneyland Adventures - recenzja

W innej mini-gierce, w czasie zabawy z Kapelusznikiem chodzi o to, aby tańczyć. Może słowo „tańczyć” jest tu użyte na wyrost, bo tak naprawdę chodzi bardziej o wymachiwanie rękami, ale od czasu do czasu bohaterowie bajki przyjmują śmieszną pozę, którą należny powtórzyć. Każda z przygód związana jest również z jakąś animacją, która jest wyświetlania pomiędzy poszczególnymi etapami. Filmiki te są bardzo ładne i kolorowe, więc siłą rzeczy podobają się dzieciom. Podczas wszystkich czynności jesteśmy oczywiście fotografowani, a śmieszne zdjęcia możemy później umieścić w serwisie Kinect Share, by podzielić się nimi ze znajomymi.

Lokalizacja kinowa na minus!

Grafika w Kinect: Disneyland Adventures jest bardzo prosta, ale jednocześnie bardzo ładna i rzecz jasna od razu przywołuje skojarzenia ze wszystkimi bajkami Disneya. Postaci z gier są wykonane podobną kreską, a całość utrzymana jest w rysunkowej stylistyce. Nie oczekujcie zatem jakiś specjalnych wodotrysków rodem chociażby z gier akcji, bo tutaj jest po prostu fajnie, miło, kolorowo i pogodnie - a więc tak, jak dla dzieci być powinno. Inną kwestią jest natomiast udźwiękowienie i nie chodzi mi wcale o to, że głosy są jakoś źle nagrane lub niedopasowane, bo tak nie jest. Problem jednak w tym, że gra przeznaczona dla dzieci nie doczekała się polskiej wersji audio. Proszę wybaczyć, ale spolszczenie wyłącznie kinowe, które wymaga od rodziców bezustannej obecności i tłumaczenia (czytania) w locie, jest trochę nie na miejscu. Osobiście wydaje mi się, że droga do większej popularyzacji Kinecta w Polsce nie będzie wcale łatwa, jeżeli nawet Microsoft nie dokonuje spolszczenie gier dla dzieci w wersji audio, a nie jest to niestety przypadek odosobniony.Lokalizacja kinowa na minus!, Kinect: Disneyland Adventures - recenzja

Warto jeszcze poświęcić parę słów obsłudze Kinecta, bo to przecież od niej zależy poziom satysfakcji, jaki płynie z zabawy. Pod tym względem Kinect: Disneyland Adventures zrobiono bardzo przyzwoicie. Obsługa jest banalna - wyciągając obie ręce w górę uzyskujemy dostęp do menu, z poziomu którego możemy zobaczyć mapę, przenieść się do różnych atrakcji, przejrzeć dziennik, aktualnie dostępne przygody lub zapoznać się z fotografiami, czy zebranymi autografami. Jeżeli wyciągniemy rękę do przodu, nasza postać zacznie iść przed siebie, a przesuwając rękę w lewo lub w prawo ustalimy kierunek, w jakim będzie podążać. W grze istnieje również, bardzo przydatna zresztą, możliwość manipulowania różnymi przedmiotami. Dla przykładu: jeżeli w prawej ręce trzymamy aparat, to wówczas do przesuwania postaci używamy lewej. W ten sam sposób posługujemy się chociażby różdżką, którą można rozwalać przedmioty i czarować. Dostęp do podręcznego menu, z którego wybieramy otrzymane w czasie gry akcesoria, odbywa się poprzez uniesienie prawej ręki do góry, ale ten element bywał w czasie testów mocno zawodny. Kinect sprawuje się za to świetnie jeżeli chodzi o wykrywanie drugiego gracza. W dowolnej chwili druga osoba może dołączyć do zabawy, a wówczas na ekranie pojawi się kolejny avatar. W dowolnym momencie może również przestać grać, a wtedy jej avatar zniknie. Nie było z tym nigdy najmniejszego problemu.

GramTV przedstawia:

W sumie Kinect: Disneyland Adventures to bardzo fajna gra dla najmłodszych, ale również i ich rodziców, których obecność jest zresztą wskazana ze względu na polską wersję. Całość oferuje niezliczone godziny zabawy i zróżnicowane, fajne wyzwania, jakie przed nami stawia. Do tego jeżeli ktoś jest fanem bajek Disneya - i to zarówno tych klasycznych, jak i zupełnie nowych - na pewno znajdzie tutaj coś dla siebie. W prywatnym rankingu mojego syna ta gra to w tej chwili numer jeden.

8,2
Najlepsza gra dla dzieci w tym roku. Dużo zabawy i sporo bohaterów bajek Disneya.
Plusy
  • najsłynniejszy park rozrywki Disneya
  • fajne filmiki i kreskówkowa grafika
  • dużo mini-gierek
  • generalnie poprawna praca Kinecta
  • świetna zabawa dla dwóch osób
  • pokaźny czas zabawy
Minusy
  • brak polskiej wersji audio
  • sporo backtrackingu
  • Kinect zawodzi przy wyborze przedmiotów
Komentarze
4
Mastermind
Gramowicz
Autor
23/12/2011 18:58

thx :)

Usunięty
Usunięty
23/12/2011 18:36

"Najlepsza gra dla dziecie w tym roku."Literówka "dziecie", just sayin''.

Mastermind
Gramowicz
Autor
23/12/2011 17:57
Dnia 23.12.2011 o 17:37, Moooras napisał:

Szczerze mówiąc nie wygląda to za fajnie, ale przynajmniej lepiej niż ten gniot Disney Universe (nie grałem w całe, ale demo było po prostu straszne)

W demo nie grałem, ale całość była całkiem zacna :)Zwróć uwagę na to dla osób w jakim wieku jest ta gra.




Trwa Wczytywanie