Dzień 5 - Need for Speed: The Run - 1 na 1000, czyli rzecz o fabule i nowym modelu rozgrywki

Paweł Pochowski
2011/11/18 14:40
8
0

W porównaniu do ostatniego pełnoprawnego Need for Speeda The Run zupełnie inaczej traktuje fabułę. Jak zapewne doskonale pamiętacie, w produkcji studia Criterion Games nie było ani słówka dotyczącego tego, kim jesteśmy i co my tak właściwie robimy. Chodziło o czystą przyjemność z samego ścigania się ekskluzywnymi samochodami i policją uganiającą się za nami po całym Seacrest County. W The Run też jest to oczywiście ważne, ale nacisk na fabułę położono zdecydowanie większy. W dzisiejszym artykule Tygodnia z Need for Speed: The Run odkrywamy przed Wami szczegóły fabuły i wyjaśniamy na czym polegają nowe tryby rozgrywki. Zaczynajmy!

W porównaniu do ostatniego pełnoprawnego Need for Speeda The Run zupełnie inaczej traktuje fabułę. Jak zapewne doskonale pamiętacie, w produkcji studia Criterion Games nie było ani słówka dotyczącego tego, kim jesteśmy i co my tak właściwie robimy. Chodziło o czystą przyjemność z samego ścigania się ekskluzywnymi samochodami i policją uganiającą się za nami po całym Seacrest County. W The Run też jest to oczywiście ważne, ale nacisk na fabułę położono zdecydowanie większy. W dzisiejszym artykule Tygodnia z Need for Speed: The Run odkrywamy przed Wami szczegóły fabuły i wyjaśniamy na czym polegają nowe tryby rozgrywki. Zaczynajmy!Dzień 5 - Need for Speed: The Run - 1 na 1000, czyli rzecz o fabule i nowym modelu rozgrywki

Kto jest kim?

Jake Rourke – Główny bohater Need for Speed: The Run, czyli innymi słowy prostu nasze wirtualne alter ego. Jest najlepszym kierownicą na świecie, niestety krnąbrny charakter wpędził go w nie lada kłopoty – długi finansowe u ludzi, u których długów się zdecydowanie mieć nie chce. A gdy już się je ma, trwa to najczęściej bardzo, bardzo krótko.

Nic więc dziwnego, że grę zaczynamy budząc się z rękami przywiązanymi do kierownicy, w samochodzie wiszącym w powietrzu. Czary? Zdecydowanie nie. Po prostu Porsche 911 w którym siedzimy podnoszone jest akurat przez dźwig, który chwilę później umieszcza nas w specjalnej zgniatarce do niszczenia zezłomowanych samochodów. Cóż, nasze auto złomu w niczym nie przypomina, ale jego stan szybko się pogarsza – to wpływ ścian tego specjalnego pomieszczenia, które w bardzo szybki sposób zaczynają z dwóch przeciwnych stron napierać na nasz piękny samochód. Na szczęście nie mamy czasu podziwiać jak zmienia się w konserwę, ponieważ musimy walczyć o swoje życie. Cudem unikamy śmierci i udajemy się do jedynej osoby, która jest nam w stanie pomóc – Sam.

Tak naprawdę w Jake wciela się Sean Faris, bożyszcze amerykańskich (i nie tylko!) nastolatek. Sean swoją karierę zaczynał w kontrowersyjnym serialu Undressed, ale grał także w bardziej znanych produkcjach. Występował chociażby w Boston Public czy Pamiętniki Wampirów grał także poboczną rolę w Pearl Harbor. Jego największa role to Jake Tyler, główna postać w filmie Po Porstu Walcz. Pewnie więc to wampirze zdolności i refleks nabyty na wojnie uczyniły z Seana tak dobrego kierowcę.

Sam Harper – Jedyna osoba, która może pomóc Jake’owi. Na szczęście to jego bliska znajoma, która na jego wyścigach zarobiła kupę forsy. Ma zmysł do interesów, dobrych kierowców i szybkich samochodów. Oferuje nam pomoc, jeśli tylko wygramy The Race – ekskluzywny wyścig przez całe Stany Zjednoczone, w którym zwycięzca zgarnia 25 milionów dolarów. Zwycięstwo nie będzie jednak łatwe, oprócz nas zęby na tę kwotę ostrzy sobie aż 200 innych kierowców. Wynagrodzenie Sam za opłacenie nam startu i uratowanie życia wyniesie bagatela 90 procent z wygranej. Ale czy mamy inne wyjście?

Sam to także osoba, która towarzyszyć nam będzie bezustannie podczas wyścigu. Non stop będziemy się z nią kontaktować w sprawie sytuacji na drodze. Przez większość czasu co prawda będzie nas poganiać, twierdząc, że musimy przyspieszyć i nadrobić stracony czas, ale w końcu chce dla nas dobrze.

W rolę Sam wcieliła się aktorka Christina Hendricks – piękna kobieta o płomienno-rudych włosach i zabójczym spojrzeniu. Być może niektórzy z Was ją znają. Występowała w wielu serialach, chociażby Dowody Zbrodni, Bez Śladu czy kapitalnym Mad Menie.

Nikki i Mila – Dwie z naszych wyścigowych rywalek. Rywalek, trzeba przyznać, bardzo ładnych. Nikki umie naprawiać samochody, ponieważ już od małego przesiadywała z ojcem w garażu. Mila natomiast to narwana dziewczyna z bogatego domu, która uwielbia szybką jazdę i dobrą zabawę. Obie jeżdżą Nissanami 370Z. W postacie wcieliły się Irina Shayk oraz Chrissy Teigen. O obu dziewczynach, jak i wszystkich innych paniach, które do tej pory występowały w Need for Speedach, możecie przeczytać w trzecim artykule naszego tygodnia z Need for Speed: The Run.

Tryby rozgrywki

W wyścigu przez całe Stany Zjednoczone nie ma czasu na błędy ani zatrzymywanie się – przez całą grę jesteśmy w ciągłym ruchu. To nowość w serii, która ostatnimi czasy stawiała na otwarty świat i pozwalała nam eksplorować go do woli. Nowością są także tryby rozgrywki, które przygotowano specjalnie dla The Run. Oto krótka przebieżka po formach zabawy w nowym NFS-ie:

  • Sprint – Występuje zdecydowanie najczęściej. W tytułowym The Run startuje aż 200 zawodników. Jedynie pierwszych 150 w Las Vegas bierze udział w dalszych zawodach. Kolejnych 100 odpada w Chicago - do Nowego Jorku dojeżdża już jedynie 50 najlepszych kierowców, rywalizacja jest więc zacięta. Sprint stawia przed nami zadanie wyprzedzenia podanej ilości zawodników na odcinku o konkretnej długości. Najczęściej jest to dziesięciu kierowców, lecz czasem liczba ta jest zmniejszona do ośmiu lub sześciu. Co ważne, jak to w prawdziwym wyścigu, kierowcy zacięcie walczą o swoje pozycje.

  • Próba czasowa – Czas goni nas bez przerwy, nic więc dziwnego, że gaz trzeba wciskać aż do dechy. Takie też jest nasze zadanie w trybie wyścigu do punktów kontrolnych. To nic innego niż popularne w innych grach czasówki. Nasze zadanie polega na przejechaniu kilku krótkich fragmentów trasy w określonym limicie czasowym. Ot taki klasyczny checkpoint race.

  • Bitwa – jest formą wyścigu o pozycję, z tym, że ścigamy się w niej z mniejszą ilością przeciwników i każdego z nich pokonujemy osobno. Musimy go najpierw wyprzedzić i utrzymywać się przed nim przez kilka sekund, aby go pokonać. Dopiero wtedy możemy zabrać się za następnego, z tym jednak, że długość trasy jest ściśle określona i musimy wyprzedzić wszystkich zanim dojedziemy do mety. W innym przypadku czeka nas powtórka. W Need for Speed: The Run występują różne rodzaje bitew. Jedną z najbardziej pamiętliwych jest ta w... piaskowej burzy na pustyni.

GramTV przedstawia:

  • Przetrwanie – W pozostałych trybach zabawy walczymy o pozycję w wyścigu, ale zdarzy się także, że walczyć będziemy po prostu o życie. Tak jest już w pierwszej scenie gry i sytuacja ta ponawia się jeszcze kilka razy. Tu nie ma żartów. Gdy z jadących obok aut mafii sypie się w naszą stronę grad kul, żarty się kończą. Należy wtedy zacisnąć zęby i nie dać się zabić. I to za wszelką cenę. Na tym właśnie polega przetrwanie.

  • Wyścig z rywalem – pojedynek jeden na jeden, najczęściej z najgroźniejszymi przeciwnikami, z którymi prowadzimy najbardziej zacięte pojedynki. W taki sposób pokonać musimy m.in. Nikki oraz Mili. Co ważne, zwycięstwo w tym pojedynku przynosi nam zawsze dodatkowy profit w postaci kluczyków do samochodu pokonanego rywala.

  • To co z tymi QTE?

    Wiele osób było wprost oburzonych po pierwszych prezentacjach Need for Speed: The Run, tym, że nasz bohater będzie wysiadał z samochodu i uciekał na własnych nogach, a wszystko to zostanie zrealizowane w formie Quick Time Eventów. Podniósł się nie lada lament, a twórcy musieli szybko informować o tym, że sekwencje te zajmą mniej niż dziesięć procent rozgrywki. I faktycznie, jest ich niewiele – w całej grze znalazły się może ze cztery takie wstawki. Przeżyją je nawet ci, którzy na wieść o obecności QTE zbladli jak ściana i dostali drgawek. Nie bójcie się, The Run, to nie GTA.

    Zabawa na dwie godziny?

    Pragnę sprostować jeszcze jedną informację – nieprawdą jest, że przejście Need for Speed: The Run zajmuje dwie godziny. Czas taki być może i podawany jest jako wynik końcowy, ale nie uwzględnia on poprawek czy ponownych przejazdów oraz czasu spędzonego w menu. Mi osobiście ukończenie The Run zajęło około pięć i pół godziny i to na prostym poziomie trudności. Nadal jest więc to zabawa na jeden – góra dwie wieczory, ale przynajmniej nie zajmuje nam tyle co przeciętny film w tv. Ponadto dopiero po jednokrotnym przejściu gry odblokowuje się najwyższy, ekstremalny poziom trudności. Na nim także warto przejść tryb kariery.

    To tyle jeśli chodzi o szczegóły zabawy w Need for Speed: The Run. Już dziś zachęcam Was do przeczytania jutrzejszego tekstu, który będzie traktować o Autologu oraz zabawie wieloosobowej. Miejcie oko na Tydzień z Need for Speed: The Run.

    Komentarze
    8
    Zaix_91
    Gramowicz
    Autor
    19/11/2011 14:44

    Jak ktoś gra na X360 niech zapoda swój gamertag ;)

    Usunięty
    Usunięty
    19/11/2011 11:24

    Liptox mój nick psn to DRESIK20 chcesz się zmierzyć ?

    Liptox
    Gramowicz
    19/11/2011 10:16

    kupiłem --> zagrałem --> i gram nadal, trasy są mega wypaśne polecam fajna zabawa razem ze znajomymi :)))Przydałby się jakiś patch poprawiający textury.




    Trwa Wczytywanie