Red Orchestra 2: Bohaterowie Stalingradu - pierwsze wrażenia z trybu multiplayer (Prague n Play 2011)

Łukasz Wiśniewski
2011/07/08 20:30

Podczas Prague n Play 2011 uczestnicy imprezy mieli okazję pograć w tryb multiplayer gry Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu, mając w sieci przeciwko sobie samych twórców ze studia Tripwire Interactive. Oto nasze wrażenia z tego starcia.

Podczas Prague n Play 2011 uczestnicy imprezy mieli okazję pograć w tryb multiplayer gry Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu, mając w sieci przeciwko sobie samych twórców ze studia Tripwire Interactive. Oto nasze wrażenia z tego starcia.

Strzelaniny sieciowe cechują się różnymi poziomami trudności i realizmu. Od najłatwiejszych i najbardziej zręcznościowych, takich jak seria Moder Warfare, po te bardziej wymagające i realistyczne, jak Counterstrike i seria Red Orchiestra. Druga część cyklu tworzonego w Georgii (a co, myśleliście że jak Tripwire Interactive tworzy gry dla 1C, to muszą być Rosjanami?) jeszcze bardziej podnosi poprzeczkę i daje znacznie większe pole do popisu fanom hardcorowych sieciowych strzelanin. Przekonałem się o tym na własnej skórze...Red Orchestra 2: Bohaterowie Stalingradu - pierwsze wrażenia z trybu multiplayer (Prague n Play 2011)

Gdy dowiedzieliśmy się, że cztery stanowiska z grą Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu są spięte w sieć, ucieszyłem się straszliwie. Popatrzyłem po naszej polskiej dziennikarskiej reprezentacji wysłanej na Prague n Play i poczułem się jak Wasilij Zajcew w Stalingradzie. W tej ekipie nie było nikogo, kto by mi sprostał. Wtedy usłyszałem wiadomość porównywalną z tą, jaką dla sowieckiego snajpera musiała być informacja o przybyciu do miasta majora Erwina Königa: będziemy grać przeciwko drużynie z Tripwire Interactive, twórcom gry. Co prawda dodano, że amerykańcom przekazano, by byli dla nas łagodni, ale mało mnie to uspokoiło...

Najpierw przez chwilę patrzyłem, jak idzie innym dziennikarzom, nie szczędząc zjadliwych komentarzy, wreszcie któryś nie wytrzymał i parsknął, że jak jestem taki mądry, to powinienem go zastąpić i zasiąść do Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu. Tylko na to czekałem. Swoją drogą przebieg obserwowanych przeze mnie walk był dość jednostronny. Bieg przez zrujnowane miasto, nerwowe rozglądanie się w poszukiwaniu wroga i panorama na niebo po zaliczeniu headshota. Za chwilę miałem się przekonać, że ten widok jest na tyle piękny, iż sam będę go podziwiał kilka razy.

Chwila ogarniania sterowania (w sumie obok mnie leżały aż dwie karki z wydrukowanymi z menu Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu skrótami klawiszowymi) i ruszyłem do walki. Była to jedna z map w znanym pewnie niektórym czytelnikom trybie Teritory. Chodzi w nim o zajmowanie kluczowych punktów, by przejąć kontrolę nad całym terenem. Wróg oczywiście dąży do tego samego. Obie strony mają pewien zapas zasobów ludzkich, gdy ten się wyczerpie, respawn jest już niemożliwy. W momencie, gdy siadałem do zabawy, nasza drużyna goniła już ostatkiem sił, więc musiałem bardzo uważać, by nie zginąć bezsensownie. Tu sporą pomocą okazał się system osłon, wdrożony w tej części.

Biegłem jako zwykły strzelec, z karabinem w ręku. Nigdzie dookoła nie było nikogo z naszej drużyny - bez komunikacji głosowej działanie w grupie jest trudne, a nie mieliśmy jej odpalonej. Zniszczone budynki nie dają wiele schronienia, więc szybko przeskakiwałem od osłony do osłony, rozglądałem się i gnałem dalej, by nie dać szansy jakiemuś cwaniakowi z Tripwire Interactive na przycelowanie. Wystrzeliłem do wypatrzonego wroga, ale łobuz przeżył i zwiał. Mosin nie należy jednak do najbardziej szybkostrzelnych broni... próbowałem namierzyć rannego, ale wtedy ktoś wycelował i mnie odstrzelił. Postanowiłem zmienić broń na coś mniej zasięgowego, ale bardziej szybkostrzelnego. O uzbrojeniu w Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu decyduje wybrana przez nas klasa postaci, postawiłem na klasycznego szturmowca.

Po odrodzeniu się zobaczyłem niedaleko całkiem solidny budynek, do którego wbiegał ktoś z naszych. Nim tam dobiegłem, już nie żył - w środku był przeciwnik, który mnie nie zauważył. Zdjąłem go krótką serią i nawet zdążyłem się pochwalić obserwatorom, że odstrzeliłem kogoś z twórców, nim jego kumpel nie wrzucił do budynku granatu. Nie było już punktów, więc pozostało mi obserwować, jak giną niedobitki naszej drużyny. Gra niestety nie pozwoliła mi na to - siedzący dwie maszyny dalej Sławek Serafin z Gamecornera zgłosił zawieszenie się gry, a po chwili wszystko leżało. Cóż, wczesne wersje mają to do siebie, że nie grzeszą nadmierną stabilnością i z Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu było jak widać podobnie...

GramTV przedstawia:

Po jakimś czasie środowisko sieciowe zostało przywrócone, ale już nie było mowy o graniu przeciwko wymiataczom z Tripwire Interactive. Zaczęła się runda normalnych walk. Wtedy już bezstresowo sobie przeanalizowałem różne elementy i porównałem do tego, co pamiętam z pierwszej części. Tryb Countdown pozbawiony jest odradzania się i rokuje spore nadzieje na walkę nastawioną na ostrożność. Firefight znowuż to wariacja na temat starego dobrego drużynowego DM. Szkoda, że nie mieliśmy okazji pojeździć czołgami, bo z prezentowanego wcześniej filmiku wynikało, iż może to być bardzo ciekawa zabawa, z dużą dozą realizmu pola walki.

Jeśli idzie o uzbrojenie, to twórcy pozwolili sobie w Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu na wykorzystanie nie tylko najbardziej standardowych narzędzi do zabijania, znanych z II wojny światowej, ale dorzucili też nieco sprzętu eksperymentalnego. Chodzi o taka broń, która co prawda istniała, ale albo w małych ilościach, albo wręcz pozostała jedynie w fazie prototypów. Cóż, ich decyzja... zresztą nie zaburza to zanadto realistycznego klimatu, bo nie są to mimo wszystko wynalazki z pulpowej SF.

Realizm jest wciąż kluczową cechą dla gry Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu, więc szykujcie się na ponure plenery i brutalną walkę, gdzie jedna celnie władowana kulka oznacza śmierć. Żadnego radosnego bohaterstwa, trzeba wykorzystywać każdą osłonę i nieźle się nakombinować, by przeżyć dłużej. Swoją droga programiści z Tripwire Interactive musieli się nieźle napracować nad modyfikacjami silnika. Choć grę napędza Unreal Engine 3, to nic tu nie lśni i nie błyszczy.

Choć w sumie bawiłem się niecały kwadrans, wiem, że po Red Orchiestra 2: Bohaterowie Stalingradu sięgnę, gdy tylko będę miał kolejną okazję. Zarówno historyczne umiejscowienie akcji, jak i model rozgrywki bardzo do mnie przemawiają. Poziom trudności i wysoka śmiertelność to moim zdaniem zalety, a nie wady (choć znajdą się pewnie recenzenci z "nowej fali" którzy grę za to znienawidzą). Obok znacznie bardziej rozrywkowego Battlefield 3 jest to jedna z najbardziej przeze mnie oczekiwanych strzelanin.

Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej na temat tegorocznej edycji imprezy Prague n Play, kliknijcie w ten karygodny obrazek poniżej:

Komentarze
28
Usunięty
Usunięty
13/07/2011 21:34

Druga linijka tekstu : Moder Warfare -zgubione n.

Usunięty
Usunięty
11/07/2011 12:21

Prócz tego, że niefortunnie odpalone były tryby gry podczas pokazu (nie raz trzeba było czekać do końca rundy na respawn... czyli ok 2 minuty bezczynności), testerzy znali każdą dziurkę w podłodze, przez którą mogli nas zastrzelić to gra nawet porządna. Ale mimo wszystko spodziewałem się czegoś lepszego. Zabrakło czołgów, a obiecywany deathmatch czwórki polskich zawodników nie doszedł do skutku. A szkoda.

naczelnyk
Gramowicz
10/07/2011 21:58

Trochę te eksperymentalne bronie mnie martwią...




Trwa Wczytywanie