W samo południe, obiecując sobie, że w to jeszcze zagram

Łukasz Wiśniewski
2011/06/29 12:00

Wiecie jak jest, odkładamy fajną grę na półkę, bo akurat wyszło coś innego, topowego. Przecież wrócimy do tego, ugryziemy z innej strony, za tydzień, no może dwa. Miesiąc? Rok? Święte nigdy?

Wiecie jak jest, odkładamy fajną grę na półkę, bo akurat wyszło coś innego, topowego. Przecież wrócimy do tego, ugryziemy z innej strony, za tydzień, no może dwa. Miesiąc? Rok? Święte nigdy?

Dajmy na to, zasiedliście niedawno do zabawy z grą NieSławny: InFamous 2. Zakończyliście główny wątek, jako świetlany bohater New Marais. Zamiast dalszego ganiania, do którego zachęca natura sandboxa, zaplanowaliście sobie rozegranie całości jako ten zły. Pomysł świetny, w zasadzie warto by jeszcze odkurzyć pierwszą część i w niej również zostać czarnym charakterem, tak dla lepszego wczucia się w klimat. Zresztą, kilka lat temu, kończąc grę InFamous właśnie to sobie obiecaliście... Pora zrealizować plany, bo obie gry są rewelacyjne. Tylko, że akurat na pólkach sklepowych debiutuje nowa część serii F.E.A.R.. Kasy trochę jest, cykl mocny, głupio przegapić premierę, nie?W samo południe, obiecując sobie, że w to jeszcze zagram

Cóż, tak jest w kółko. Na dysku zapisane stany gry, do których przecież koniecznie trzeba wrócić. W cRPG inne ścieżki wyboru. W strategiach kilka frakcji, którymi nie zagraliśmy. W strzelaninach klasa żołdaka, w której butach jeszcze nie chodziliśmy. Setki możliwości, jeśli weźmie się pod uwagę gry, w które przyszło nam grać. Tylko po to sięgnąć, przecież wspomnienia (choć coraz odleglejsze) jeszcze nie wystygły. Przecież kochamy te gry. Sejwy jednak fragmentują się na dysku, pudełka pokrywa coraz grubszy kurz, a my gramy w to, co akurat jest na rynku. No i cały czas obiecujemy sobie, że zrobimy platynkę w G36 w Battlefield: Bad Company 2, albo dokończymy w grze Europa Universalis III rozgrywkę imperium Majów, spuszczającym łomot konkwistadorom.

Sam mam wiele takich rozgrzebanych gier. W zasadzie jakieś chore ilości. Wiem, że nie jestem statystycznym odbiorcą (pamiętacie pana Jana Statystycznego?), bo egzemplarze recenzenckie wymagają grania i recenzowania, lecz nie uszczuplania portfela. Poza tym jednak reaguje tak samo. Coś nowego wypiera coś starego, nawet jeśli to „stare” jest lepsze. Człek rzuca się na coś, jak – nie przymierzając – szczerbaty na suchary. No i starsze gry spadają z tapety. W głowie pozostaje postanowienie – kiedyś tam wrócę. Kiedyś jeszcze raz odwiedzę Racoon City. Kiedyś ponownie podbiję Europę w Medieval II: Total War. Kiedyś uczynię stolarza królem w The Guild 2.

Jest jeszcze jeden aspekt, który nazywa się: rodzina. O nim mi zza ramienia przypominają koledzy, którzy się pomnożyli. W pewnym momencie naszego życia część z nas znajdzie jakiegoś samca (lub samicę), z którym zwiąże swoje życie – jeśli połowa rozumie, jest na razie w porządku. Później może okazać się, że nasz związek zaczyna się rozrastać o stadko nieletnich i wtedy ukończenie gry tylko jedną ścieżką i tak będzie nie lada sukcesem. Masterowanie kolejnych poziomów zostanie przytłumione potrzebą wycieczki do sklepu po kolejne pieluchy, a teoretycznie spokojny wieczór z ukochaną grą zostanie zakłócony przez nagły atak grypy żołądkowej rozprzestrzeniającej się w żłobku lub przedszkolu. Wtedy nagle lista gier, do których „kiedyś wrócimy” zaczyna rosnąć w zastraszającym tempie.

GramTV przedstawia:

Piszę ten felieton, siedząc w busie z kilkunastoma przedstawicielami i przedstawicielkami branży. Dziennikarze i marketingowcy. Gracze uzależnieni. W zasadzie każde z nas ma jakieś gry, do których miało wrócić, a nie wróciło. Taki Plushowy (aka Leviathan), kiedyś gram.pl. dziś Imperium Gier, na przykład „na pewno” wróci kiedyś ze mną do multi w Crusaders Kings, które zaczęliśmy jeszcze w czasach istnienia pierwszej edycji polskiego GameStara. Ekipa z Onetu i Agory połączona węzłem małżeńskim i nazwiskiem Serafin, ma też swoje gry do powrotu. Sławek zaszalałby w Vampire the Masquerade: Bloodlines Malkawianem (Gangrela i Tremere ma za sobą), a jego żona, Aśka (Neithe), z radością wróciłaby do Knights of the Old Republic – aby wreszcie skończyć tę świetną grę choć raz (coś przerwało, skończyć się nie dało). Doombek z Gaminatora od dawna „wraca” do Brutal Legend i pierwszych dwóch części Halo. Cudzysłów chyba mówi za siebie… Żonaty i dzieciaty Cermit z Cenegi od dawna żałuje (i ciężko mu to naprawić), że nie dokończył Fallout: Tactics, gry, którą pokochał z całego serca (jak i całą serię na „F”). Jak myślicie, dokończy?

Widzicie, prawda jest taka, że gry istnieją dla nas na kilku płaszczyznach. Gdy je nabywamy, rzucamy się na nie jak pies na gumową kość. Zostaje w naszych wspomnieniach, o ile jest tego warta. I tak sobie jakoś żyje, jako dobro pożądane, ale – proszę wybaczyć dwuznaczność – zaliczone. Nowe wyzwania nas pochłaniają, nawet jeśli miałyby się okazać sto razy płytsze od starych. Rynek krzyczy: kup to. No i my kupujemy. Za sto lat, za dzień, za chwilę (ale w odwrotnej kolejności) zagramy sobie w starsze tytuły. Myślę, że gdzieś na tym etapie rodzi się też ekscytacja daną grą, która jest w stanie zrodzić fanboja, albo kultystę. Czy przypadkiem nie uznajemy za kultowe tych gier, które mają potencjał na tyle wielki, że go nigdy nie wykorzystamy? Nie dla tego, że się nie da, ale dla tego, że zabraknie nam czasu w natłoku nowych niesamowitych premier?

Możecie mnie obsobaczyć, że tylko rozgrzebałem temat. Możecie powiedzieć, że zawsze kończycie gry na kilka sposobów, ignorując nowe potencjalne hity. Nie będę się kłócił. Mam na liście około pół setki gier, do których chcę wrócić, ale coraz bardziej czuję, że się oszukuję. Patrzcie – jestem szczery – może i wy opowiecie o grach, w które jeszcze „na pewno” zagracie? Ja tymczasem zmierzam do Pragi i zbieram argumenty od kolegów i koleżanek z branży. Skonfrontujemy swoje podejścia do tematu?

Komentarze
40
Usunięty
Usunięty
10/07/2011 12:34

A mnie do dziś nie udaje się przejść do końca pierwszego Fallouta - zawsze musi wystąpić jakiś "czynnik naturalny", powstrzymujący mnie do dalszego grania i zwykle kończę grę będąc w Nekropolis/Hub. No, ale nie tym razem - na pewno teraz zakończę Fallouta i przejdę do następnej części.

Usunięty
Usunięty
06/07/2011 02:47

Ja lubię sobie wracać do Gothiców 1, 2 + Noc Kruka :) Świetne gry. Przeszedłem już je po kilka razy na wszystkie sposoby, ale wciąż ta gra jest best ever

Usunięty
Usunięty
06/07/2011 02:47

Ja lubię sobie wracać do Gothiców 1, 2 + Noc Kruka :) Świetne gry. Przeszedłem już je po kilka razy na wszystkie sposoby, ale wciąż ta gra jest best ever




Trwa Wczytywanie