Thor: God of Thunder - recenzja

Rafał Dziduch
2011/06/23 20:45

Mam z tą grą mały problem, bo podejrzałem, że na Gamerankins średnia z 18 recenzji ledwo dochodzi do 40% na 100%. Moim zdaniem aż tak zła ta gra nie jest, ale do doskonałości wiele jej jednak brakuje. Kłopot w tym, że Thor: God of Thunder powstał po to, aby wspierać promocyjnie film o przygodach nordyckiego bohatera. Jak wszystkie gry filmowe cierpi zatem na charakterystyczną dla nich przypadłość: był robiony na kolanie, na szybko i bez większego polotu. W sumie trochę szkoda, bo temat wydaje się ciekawy...

Mam z tą grą mały problem, bo podejrzałem, że na Gamerankins średnia z 18 recenzji ledwo dochodzi do 40% na 100%. Moim zdaniem aż tak zła ta gra nie jest, ale do doskonałości wiele jej jednak brakuje. Kłopot w tym, że Thor: God of Thunder powstał po to, aby wspierać promocyjnie film o przygodach nordyckiego bohatera. Jak wszystkie gry filmowe cierpi zatem na charakterystyczną dla nich przypadłość: był robiony na kolanie, na szybko i bez większego polotu. W sumie trochę szkoda, bo temat wydaje się ciekawy...

Żałuję głównie dlatego, że bohater i świat, z którego pochodzi jest intrygujący. Licencja komisowa od Marvela zapewne też daje spore pole do popisu, choć dodam od razu, że wielbicielem kultury obrazkowej, a już tym bardziej specjalistą od niej, nie jestem. Komiksów chronicznie nie trawię. Chciałem za to, jako typowy gracz, który lubi slashery, oddać się nieskrępowanej niczym jatce. I tu niestety trochę się zawiodłem. Nie srodze, nie straszliwie, nie na maksa, ale jednak zawiodłem. Największy problem Thor: God of Thunder polega na tym, że gra SEGI nie obiera własnej drogi, ale na siłę chce być kolejnym God of War 3. Na to jest, niestety, za słaba... Thor: God of Thunder - recenzja

Thor Kratosowi do pięt nie dorasta

Widać to nawet w konstrukcji głównej postaci oraz motywach, które nią kierują. Podobniej jak Kratos, Thor przez całą grę się mści. I dokładnie tak jak spartiata nordycki bohater przez wszystkie etapy naparza przeciwników po zadkach. Tyle tylko, że ani ci przeciwnicy nie są tak interesujący, ani finezja starć nie jest tak porywająca jak w God of War 3. Jednak cała mechanika gry jest niemal żywcem zerżnięta od króla slasherów. Jak na dłoni widać przy tym, że autorzy nie mieli czasu, by zawracać sobie głowę detalami (ot choćby dopracowaniem aren, czy projektów przeciwników) albo wewnętrznymi testami (bugi trafiają się tu zdecydowanie zbyt często – grałem w wersje na X360).

O fabule Thor: God of Thunder warto wspomnieć głównie dlatego, że zmarnowano jej potencjał. Motorem napędowym jest zemsta i chęć uratowania Asgardu przed unicestwieniem. Thor musi bowiem stawić czoła największym złolom Ragnaroku i fikcyjnym postaci z kart komiksowej serii. Dodatkowo, przyrodni braciszek, Loki, w dość podły sposób podpuszcza Thora, by uwolnił jedną z bestii, Mangoga. Potem blondynowi z wielkim młotem nie pozostaje nic innego, niż tylko posprzątać ten mityczno-komiksowy bałagan. Problem w tym, że opowieść w Thor: God of Thunder nie ma zbyt dużej siły przebicia i rozłazi się w szwach. Brakuje spisków, knowań, zaskakujących zwrotów akcji, wielowymiarowych postaci – czegoś, co jak w przypadku God of War 3 przyssałoby nas do ekranu. Jest za to klasycznie i przewidywalnie.

Słabe moce i umiejętności

Podobieństwa do Goda widać również na poziomie gameplayu. Thor włada młotem i posługuje się mocami. Stosowanie tych ostatnich jest uzależnione od powodzenia w walce, a ściślej gromadzenia specjalnych punktów, które przyswajamy w postaci orbów (tu nazywanych Odinforce). Im skuteczniej walczymy, tym częściej możemy stosować moce bohatera. Te są trojakiego rodzaju: lightning, wind oraz thunder. Przywołuje się je guzikiem i można wyprowadzać każdą o dwojakiej sile: słabej i mocnej. Oprócz niezbyt wielu mocy bohater dysponuje za to całkiem pokaźnym zestawem combosów, z których część odkrywa się w trakcie zabawy. Wyprowadza się je w sposób klasyczny, łącząc kombinacje poszczególnych przycisków.

GramTV przedstawia:

W Thor: God of Thunder stopniowo rozwijamy też postać, odblokowując jej nowe umiejętności (tu nazywane Valor). Zostały one podzielone na sześć grup (general, melee, hammer throw, lightning power, wind power oraz thunder power). Łącznie jest do odblokowania trzydzieści sześć umiejętności, ale nie są one aż tak efektowne jak w konkurencyjnych slasherach. Różnego typu pchnięcia, ciosy z wyskoku, podnoszenie całych grup przeciwników do góry, czy potężne uderzenia w ziemię widzieliśmy już niejednokrotnie. Tak naprawdę nie utkwiła mi w pamięci żadna umiejętności, która byłaby oryginalna i warta wzmianki. Znowu jest klasycznie i typowo, by nie powiedzieć, że - jak na herosa - to nawet dość słabo... Słabe moce i umiejętności, Thor: God of Thunder - recenzja

Bossowie i grafika

Bez drżenia serca pozostawiły mnie także starcia z bossami. Tu o porównaniu do bossów z God of War 3 nie może być nawet mowy. Tam było ich wielu, w gigantycznych rozmiarach, a walki były kilkuetapowe. W Thor: God of Thunder przeciwników tego typu jest zaledwie kilku i choć są słusznych rozmiarów, to nie można powiedzieć, że pojedynki z nimi są spektakularne czy finezyjne. Thor po prostu wali w nich młotem i korzysta z mocy, a lepiej robi to skacząc (bo skuteczniej), niż biegając. Do tego dochodzą krótkie sekwencje QTE, w których w zasadzie należy wskazać kierunek ataku. Ten element dopracowano najsłabiej, jest momentami irytujący, bo czasem nie do końca wiadomo, czego konsola od nas oczekuje. Bossowie i grafika, Thor: God of Thunder - recenzja

Średni poziom, podobnie jak cała gra, prezentuje też grafika. Najładniejsze są filmiki, bo mają chociaż wyraziste tekstury i znośną animację. Z drugiej strony przerywniki są najzwyczajniej w świecie nudne. Lokacje natomiast rażą oczy ascetycznym wyglądem – są puste i statyczne, więc widać, że powstały tylko jako pretekst do kolejnych spotkań z wrogami. Graficy starali się wprawdzie zróżnicować miejsca, jakie odwiedzamy (są lodowe pustkowia, jakieś nieco futurystyczne pałace, czy zielone lasy), ale bez cienia przesady można stwierdzić, że nie zaprezentowali nic spektakularnego. Widać to zresztą najczęściej po podłożu, po którym się poruszamy. Niemal zawsze jest to jakaś plamo-magma, bez szczegółowej tekstury, która miałaby cokolwiek fajnego imitować.

Jak widać, ciężko jest znaleźć cokolwiek, w czym Thor: God of Thunder by się wybijał. W zasadzie wszystko jest w tej grze skopiowane z God of War 3, ale wykonane zostało o połowę gorzej. A zatem skoro tamtą grę oceniłem na 100%, ta dostaje po prostu 50%. Jest średnia i ląduje w połowie skali.

5,0
Średniak. Nie jest tragicznie, ale zaledwie dostatecznie. Kratos może spać spokojnie.
Plusy
  • fajne uniwersum
  • fajny bohater
  • dzwięk
Minusy
  • niewykorzystany potencjał
  • wszystko jest tu zaledwie "średnie"
  • grafika
Komentarze
14
Usunięty
Usunięty
28/06/2011 23:12

the thing to jeden z większych gniotów wśród gier zarówno "filmowych" jak i "normalnych" Spoony w swojej recenzji chyba najlepiej to wykazał.

Usunięty
Usunięty
26/06/2011 22:43

Po gameplayu widzę że gra chyba i tak jakimś cudem dostała tą średnią ocenę 40%. Ale widziałem też film... podobny do gry, beznadzieja :PJeśli chodzi o jakieś klimaty w tym stylu, to wg mnie milion razy lepszy film to "13 wojownik", klimat po prostu miodzio. I grę w takim klimacie to by mogli zrobić, a nie takie, takie... coś :P

Usunięty
Usunięty
26/06/2011 12:56

>The PunisherTo raczej na podstawie komiksów Marvela aniżeli filmu.




Trwa Wczytywanie