Dungeon Siege III - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2011/06/18 10:05

Dungeon Siege III początkowo robi bardzo dobre wrażenie – aż chce się grać. Niestety, później wkrada się monotonia, która przeradza się w nudę i czar pryska. A szkoda.

Dungeon Siege III początkowo robi bardzo dobre wrażenie – aż chce się grać. Niestety, później wkrada się monotonia, która przeradza się w nudę i czar pryska. A szkoda. Dungeon Siege III - recenzja

Po przetestowaniu bety Dungeon Siege III z niecierpliwością oczekiwałem premiery pełnej wersji. Teraz, kiedy grę mam już za sobą, jestem nieco rozczarowany. Obsidian stworzyło bowiem przyzwoitego hack'n'slasha, który przyciąga na pierwszych kilka godzin rozgrywki. Później jednak dostrzegłem sporo elementów, które powstały na przysłowiowym kolanie. Wówczas wracałem do rozgrywki tylko z racji obowiązku i nie doświadczałem jakiejkolwiek frajdy. Bo co fajnego może być w ciągłym eksplorowaniu niemal identycznych lokacji, rozmawianiu z bliźniaczo podobnymi NPC-ami i pokonywaniu wciąż tych samych przeciwników? Ale nie oparłem się pokusie i zapoznałem się ze wszystkimi, co raz bardziej sztywnymi, dialogami. No dobra, przyznam się – kilka pominąłem.

Akcja Dungeon Siege III rozgrywa się w krainie Ehb, a gra opowiada o upadku 10 Legionu, którego członkowie odpowiadają za zabójstwo króla i w ramach zemsty zostali zaatakowani przez silną armię Jeyne Kassynder. Nie wszyscy jednak zginęli – część, w tym oczywiście nasza postać, ocalała. I to właśnie im przypada w udziale odbudowanie 10 Legionu i odzyskanie dostępu do miejsc zajętych przez wrogów. Zadania są podzielone na dwie grupy – główne oraz poboczne. Warto wykonywać zarówno jedne, jak i drugie, by maksymalnie rozwijać swoją postać. W późniejszej fazie rozgrywki może się bowiem okazać, że nie osiągnęła odpowiedniego poziomu doświadczenia i nie jest ona w stanie sobie poradzić ze zwykłymi oponentami, nie mówiąc już o bossach. Warto dodać, że przejście całości (główny wątek + dodatkowe questy) zajmuje na średnim poziomie trudności kilkanaście godzin, co, jak na aRPG, jest wynikiem dość słabym.

Zadania w Dungeon Siege III sprowadzają się głównie do tego, by dotrzeć do właściwej lokacji, pokonać przeciwników i wrócić do zleceniodawcy. Sporadycznie, żeby zaliczyć danego questa musimy przeprowadzić dłuższy dialog, przesunąć jakąś dźwignię i tym samym odblokować dostęp do kolejnego obszaru na mapie lub otworzyć kolejne cele i uwolnić więźniów. Misje nie są więc zbyt różnorodne – rzekłbym standardowe dla gier z tego gatunku. Szkoda tylko, że w obrębie jednego fragmentu świata gry musimy wykonywać kilka podobnych questów, co prowadzi do wymienionej we wstępie monotonności, która przeradza się w nudę.

Dungeon Siege III to zdecydowanie bardziej action niż RPG. Elementów role playing jest tutaj zbyt mało, nawet jak na hack'n'slasha. Podczas rozgrywki zbieramy to, co wypada z zabitych przez nas przeciwników. Następnie wchodzimy do ekwipunku, ale nie musimy zapoznawać się z właściwościami zdobytych przedmiotów, gdyż wszystko mamy podane na tacy – na samej górze danej sekcji (zbroja, broń itd.) znajduje się najbardziej użyteczna rzecz i to właśnie w nią powinniśmy wyposażyć naszego bohatera. Resztę możemy natomiast spieniężyć lub wyrzucić. Oczywiście za likwidowanie oponentów zdobywamy punkty doświadczenia, awansujemy na kolejne levele i rozwijamy dostępne umiejętności (po trzy dla rekruta, legionisty i mistrza), biegłości i talenty.

Dungeon Siege III to gra stworzona z myślą o kooperacji. Bawić się można we dwójkę przy jednym pececie (jeden gracz na klawiaturze, drugi na padzie) oraz we czwórkę za pośrednictwem internetu. W co-opie można zaliczyć całą kampanię, ale nic nie stoi na przeszkodzie temu, by dołączyć do istniejącej rozgrywki na chwilę tylko po to, by pomóc koledze w walce z bossem. Warto więc dysponować doświadczoną postacią (czyli przejść nieco singla w pojedynkę), by nie odstawać od reszty użytkowników i nie ginąć na każdym kroku. Przed premierą pojawiła się plotka, że tylko jeden użytkownik otrzymuje punkty doświadczenia za pokonywanie kolejnych wrogów, ale na szczęście XP trafia na konto wszystkich. Jeśli rozpoczniemy samotną rozgrywkę, to po kilkunastu minutach dołączy do nas towarzysz sterowany przez sztuczną inteligencję – w trakcie walki musimy cały czas mieć na uwadze jego poziom zdrowia, by w odpowiednim momencie go wskrzesić. Jeśli sami zginiemy, zabawa się nie kończy, bo nasz kompan również może nas uleczyć.

W przypadku Dungeon Siege III brak kreatora postaci jest całkowicie uzasadniony. Dla poszczególnych bohaterów przygotowano unikatowe zestawy umiejętności, po to, by mogli się oni wzajemnie uzupełniać podczas walki. Zatem grając we czwórkę, w kooperacji, każdy gracz musi kierować inną postacią – nie może być tak, że w jednej drużynie jest dwóch tych samych herosów. Wśród dostępnych postaci znajdziemy: wojownika Lucasa Montbarrona, archontkę Anjali, maga Reinharta Manxa i Katarinę specjalizującą się w walce przy użyciu broni palnej.

Walka w Dungeon Siege III sprawia sporo frajdy (jeśli gramy na padzie). Zwłaszcza podczas walk z bossami. Nadmienię, że takiego natężenia monstrualnych przeciwników nie widziałem dość dawno. W krainie Ehb co rusz, już od samego początku, na naszej drodze stają kolejni bossowie – jedni są bardziej wymagający i zadajemy im minimalne obrażenia, inni padają po kilku krytycznych trafieniach, a jest i taki, którego trzeba pokonać dwa razy (raz normalnie, a później na znacznie mniejszym obszarze uważając, by nie wdepnąć w ogniste kule i dbając o zdrowie naszego kompana). Niemal na każdego z nich trzeba mieć inną taktykę – rytmiczne wciskanie LPM na nic się zda. Podobnie ma się sprawa z tradycyjnymi wrogami – na standardowym poziomie trudności często sprawiają kłopot, zwłaszcza gdy działają w grupie. Jednak pokonanie ich daje sporą satysfakcję.

GramTV przedstawia:

Największą zmorą pecetowego Dungeon Siege III jest sterowanie. Właściciele komputerów osobistych otrzymali port z konsoli, choć przed premierą twórcy zapewniali, że na PC będzie odmienne sterowanie dostosowane do tej platformy. Kierowanie bohaterem przy wykorzystaniu klawiatury i myszki nie ma racji bytu. Na szczególną naganę zasługuje praca kamery – często musimy atakować na ślepo, bo gra nie nadąża za wyświetlaniem bohatera, a my, zamiast walczyć, musimy najpierw obrócić kamerę w odpowiednią stronę, by cokolwiek zobaczyć. Dlatego też nawet jeśli będziecie grać na komputerze, to lepiej zainwestujcie w pada od Xboksa 360. Z kolei jeśli posiadacie konsolę Microsoftu i chcecie kupić Dungeon Siege III, to nie zastanawiajcie się – wybierzcie wersję właśnie na tę platformę, a edycję PC omińcie szerokim łukiem. Na padzie gra się wyśmienicie – widać to świetnie podczas walki, gdzie nasz protagonista porusza się znacznie zwinniej i szybciej, może w mgnieniu oka uciec od wroga, by zregenerować energię życiową. Na pececie zachowanie herosa wydaje się ociężałe – zanim odbiegnie od przeciwników minie dłuższa chwila, bo gracz musi skorzystać z WSAD-a lub myszki i kliknąć w odpowiednie miejsce na ekranie. W przypadku analoga po prostu kierujemy nim we właściwym kierunku i biegniemy. Jest to znacznie szybsze.

Na najwyższych ustawieniach grafiki Dungeon Siege III wygląda pięknie. Można się czepiać, że lokacje są mało szczegółowe, ale jednego nie można im odmówić – unikalnej atmosfery. Projektanci poszczególnych poziomów (tylko czemu jest ich tak mało?! poziomów, nie projektantów) stanęli na wysokości zadania i stworzyli naprawdę ciekawe miejscówki. Pastelowe barwy w połączeniu z wpadającym w ucho motywem przewodnim (tylko czemu pojawia się on aż tak często? Może w tym przypadku nie jest to wada, bo słucha się go z przyjemnością, ale mimo to w grze mogłoby być więcej muzyki) to uczta dla oczu i uszu.

Dungeon Siege III posiada wyjątkowo niskie wymagania sprzętowe – osoby odpowiedzialne za optymalizację spisały się na medal. Grę uruchomimy bez problemu na kilkuletnim pececie (mowa o wysokiej rozdzielczości, wysokiej jakości teksturach i tak dalej), a na starszych komputerach również zadziała bez problemu, oczywiście na niższych detalach. Wersja beta kilkukrotnie wywalała mnie do pulpitu i zawieszała komputer podczas połączenia z innym graczem. Natomiast w finalnej wersji błędy te nie występują. Generalnie pod względem technicznym wszystko działa, jak należy. A trzeba pamiętać, że za grę odpowiada studio Obsidian, którego gry zazwyczaj zawierają sporo błędów.

Warto zwrócić uwagę, że Dungeon Siege III jest nie tylko konsolowy, ale i dostosowany do dzisiejszych „standardów”. Najniższy poziom trudności to ukłon w stronę tych, którzy na co dzień nie mają do czynienia z grami, a chcieliby posiekać kilka potworków. Na początku trzeba poradzić sobie samemu, ale gdy dołączy do nas towarzysz, gra praktycznie przechodzi się sama – kiedy walczymy z bossem i polegniemy kompan zazwyczaj w pojedynkę poradzi sobie z oponentem i uzdrowi nas wówczas, gdy będzie po wszystkim. Poza tym wciskając odpowiedni przycisk na ekranie zobaczymy żółte kulki wskazujące nam drogę do celu. Do tego dochodzi jeszcze wspomniane wcześniej automatyczne grupowanie przedmiotów w ekwipunku.

Dungeon Siege III to typowy średniak. Grę można umieścić w szufladzie z napisem „niewykorzystany potencjał”. Wirtualny świat stworzony na potrzeby tej produkcji jest klimatyczny, system walki (na padzie) sprawdza się bardzo dobrze, grafika i muzyka budują odpowiednią atmosferę, ale całość psuje znikoma ilość elementów RPG, mała różnorodność lokacji, postaci niezależnych i przeciwników. Nie jest to jednak tytuł, który należy ominąć – warto się nim zainteresować, ale w momencie, gdy trafi do reedycji.

7,5
Monotonnia przysłoniła zalety
Plusy
  • klimatyczny świat
  • oprawa audiowizualna
  • sterowanie (na padzie)
  • niskie wymagania sprzętowe
  • kooperacja
  • różnorodni główni bohaterowie
Minusy
  • sterowanie (klawiatura i myszka)
  • mało elementów cRPG
  • monotonne lokacje
  • mało rodzajów przeciwników
  • krótki czas rozgrywki
  • fabuła i dialogi
Komentarze
69
Usunięty
Usunięty
31/07/2011 10:19

Jak jest z grą, na ile godzin ?

Usunięty
Usunięty
30/07/2011 19:24

[quote]Nie rozumiem narzekań na fabułę czy na bohaterów,żadna gra typu H&S nie miała porywającej fabuły ani bohaterów którzy zapadali w pamięć / Titan Quest,Loki,Legend,itp. /,także wypadające co chwile przedmioty to norma w tym gatunkuco do trudności gry,grając samemu nie jest tak łatwo,a kooperacja jest dla mnie trochę dziwna - pierwszy raz grałem w ten tryb i nie przypadł mi on do gustu.[/quote]Jeśli chodzi o fabułę, to patrz Divine Divinity czy Beyond Divinity.

Usunięty
Usunięty
25/06/2011 12:02

"na samej górze danej sekcji (zbroja, broń itd.) znajduje się najbardziej użyteczna rzecz i to właśnie w nią powinniśmy wyposażyć naszego bohatera. Resztę możemy natomiast spieniężyć lub wyrzucić"Jaka bzdura! Na samej górze nie są przedmioty najlepsze, a najdroższe, co wcale nie znaczy, że są najlepsze. Czasem niektóre staty lepiej polepszyć tańszym przedmiotem, bo np kiedy nie blokujemy to nie potrzebujemy dodawać statów do bloku z itemu, który jest na samej górze.Poza tym co to ma być? gra średniak i ocena 7 i pół ? Na Golu napinano dużo lepszą recenzję z oceną 8,5 i uważam, że napisali ją dużo lepiej.Sam grę kupiłem w promocji za 65 zł i jestem bardzo zadowolony. Polecam wszystkim tym, którzy nie oczekuję od 3 części, żeby była częścią 1 z lepszą grafiką.




Trwa Wczytywanie