DiRT 3 - już graliśmy!

Krzysiek Ogrodnik
2011/05/14 13:13

Pomimo tego, że wersja preview była mocno okrojona nie mam wątpliwości, że DiRT 3 będzie najlepszą odsłoną „brudnej” trylogii. Pierwsze godziny gry udowadniają, że zdecydowanie jest na co czekać.

Pomimo tego, że wersja preview była mocno okrojona nie mam wątpliwości, że DiRT 3 będzie najlepszą odsłoną „brudnej” trylogii. Pierwsze godziny gry udowadniają, że zdecydowanie jest na co czekać. DiRT 3 - już graliśmy!

Przeszkadzał Wam imprezowy klimat dwójki? Już go nie ma. Zamiast niego jest styl, szyk i uwielbienie historii sportu, o którym gra opowiada. DiRT 3 nie jest symulatorem zawodów WRC, ale pędząc w kłębach śniegu wąską trasą w Finladii w po głowie krzątały mi się wspomnienia ukute podczas obcowania z kultowym Colinem 02, w którego kiedyś grał każdy. Czyżby Codies dokonali niemożliwego i pogodzili obie grupy fanów serii?

Karierę znowu postawiono na głowie. Tym razem, przynajmniej w pierwszej fazie gry, jeździmy tylko dla innych ekip. Ma to jakiś wpływ na rozgrywkę? Tak. Każda stawia przed nami dodatkowy cel, którego zaliczenie zwiększa odrobinę nasza reputację. Za co jeszcze dostajemy punkty? Liczy się miejsce na mecie i ilość użytych flashbacków. Więcej reputacji to wyższy poziom kierowcy, a ten przekłada się na ilość dostępnych samochodów i zawodów.

Pod względem celów narzucanych przez zewnętrzne ekipy Codemastersi nie odkrywają koła na nowo. Polegają one na przekroczeniu pewnej prędkości, pobiciu wyznaczonego czasu okrążenia, ukończenia wyścigu z daną przewagą czasową nad drugim zawodnikiem, wykonaniu skoków o podanej odległości, driftowaniu przez ileś metrów – przykłady można mnożyć. Przed każdą imprezą gracz wybiera jedną z kilku ofert, różniących się dostępnym samochodem i wyzwaniem ekipy. Boli niestey fakt, że w tej wersji gry nie da się sprawdzić wyznaczanych celów przed przystąpieniem do zawodów. Wybieram wyścig i pojazd, a wymagania "szefów" pokazują się dopiero po wczytaniu imprezy.

Miłym udogodnieniem jest możliwość wyboru klasy pojazdów przed niektórymi zawodami – pozwala to na drobne rzeźbienie kariery pod siebie i prowadzenie bryk, za których kierownicą czujemy się najlepiej.

Dla mnie najbardziej ekscytującą nowością, którą DiRT 3 ma do zaoferowania, jest możliwość wspólnej gry na podzielonym ekranie. Dlaczego? Drugi DiRT w singlu był świetny, ale w multi rządzili niestety rozbójnicy, którzy bez ceregieli traktowali pojazdy innych graczy jak ściany, od których można się odbijać. Mnie nic nie frustrowało bardziej, niż frajer, który celowo uderza w tym mojego samochodu by posłać go na bandę, grając na podzielonym ekranie takich problemów nie ma, bo zawsze gramy ze znajomymi, którzy będą przestrzegać ustalonych zasad. No dobrze, do rzeczy.

Kamień spadł mi z serca, gdy przekonałem się na własne oczy, że podczas zabawy na splicie gra nie zwalnia ani na chwilę. Nie ma zwiech, opóźnień i spadków płynności animacji, wszystko chodzi ultrapłynnie i to nawet podczas kraks. Koszty? Grafika jest odrobinkę gorsza, ale to przypadłość wszystkich gier tego typu. Niesamowicie zdziwił mnie jednak fakt, że flashbacków można używać także podczas zabawy na dwóch – po wciśnięciu klawisza pojazd gracza najzwyczajniej w świecie błyskawicznie przeskakuje o kilka metrów do tyłu na trasie, jego przeciwnik jedzie nadal jak jechał. To bardzo fajne rozwiązanie, które utrzymuje płynność rywalizacji nawet po kraksach – wystarczy szybko cofnąć czas i rywalizacja nadal toczy się o każdy ułamek sekundy.

Co z trybami? Fajnie, że do trójki załapał się Head 2 Head ostatnio widziany w pierwszym Dircie. To wyścig jeden na jednego po trasie składającej się z dwóch połączonych, biegnących równolegle wstęg. Każdy z zawodników jedzie jedną, a tory są tak skonstruowane, żeby oba samochody jak najczęściej się mijały, co bardzo podbija emocje - bardzo polecam go do zabawy na podzielonym ekranie!

Nowością są regularne zawody drifterów. Fajne w nich jest to, że śmigamy po nawierzchniach, które nie są z takimi imprezami normalnie kojarzone. Ślizgi na szutrze czy trawie rządzą się totalnie innymi zasadami niż suniecie bokiem po asfalcie, poza tym dochodzi jeszcze kwestia różnych wysokości – przygotujcie się na driftowanie pod górę! Zawody są też realizowane trochę inaczej niż zwykle – na końcu trasy umieszczony jest słupek, który trzeba objechać, a później wrócić do linii startu. Konkurencja rozgrywana jest na czas, jeśli nie uda nam się wrócić, to skończymy zawody z takim wynikiem, jaki mamy w chwili gdy zegar skończy odliczanie, czyli pewnie marnym, bo prędkość z jaką pokonujemy zakręty to ważna składowa oceny ślizgów.

GramTV przedstawia:

Z driftów ewoluowała gymkhana – zawody, które też znalazły się w grze. O co w nich chodzi? Niech przemówi za mnie filmik wart więcej niż milion słów:

Dla jednych gymkhana to bzdurne małpie figle, inni sądzą, że Ken Block, propagator dyscypliny, powinien zostać prezydentem całego świata za filmy jak ten powyższy. Oglądanie takich popisów na pewno cieszy oczy, a jak się je wykonuje w grze? Cóż, powiem to prosto z mostu – po tym co zobaczyłem uderzyło mnie jak małą swobodę i różnorodność oferują te zawody. Trików jest tyle, że można je policzyć na palcach jednej ręki – zawodnicy mogą rozwalać piankowe bloki, driftować, skakać z ramp, kręcić bączki w miejscu, jak i kółka wokół oznaczonych obiektów. To wszystko. Problemu by nie było gdyby gracze, podobnie jak Block, sami mogli ustawiać przeszkody na swojej drodze, w grze jeździmy niestety tylko po uprzednio przygotowanych placach.

Zarówno w rzeczywistości, jak i grze, gymkhana to wyższa szkoła jazdy – trzeba perfekcyjnie opanować prowadzenie danego samochodu, a także myśleć co robić dalej jeszcze przed ukończeniem aktualnego triku. Szczęśliwie DiRT 3 nie rzuca gracza na głęboką wodę – fragment kariery w prosty sposób wyjaśnia wszystkie niuanse trybu, poza tym w pewnym momencie odblokowujemy DC Campound, plac zabaw, gdzie możemy szlifować swoje umiejętności i wykonywać proste minimisje.

Model jazdy nie przeszedł wielkich zmian, ale jeździ się odrobinę trudniej niż w dwójce, głównie za sprawą nowych zdradliwych nawierzchni i wiernego odwzorowania legendarnych rajdowych samochodów, które trafiły do produkcji. Prowadzenie niektórych klasyków to prawdziwa jazda bez trzymanki, bo maszyny z kart historii latają po całym torze jak szalone, a do tego łatwo zrobić bączka, jeśli dociśnie się gaz zbyt mocno. By ułatwić trochę sprawę twórcy umieścili w grze opcjonalne wyświetlanie linii idealnego przejazdu, która pomaga niedoświadczonym w trudnych chwilach. Aha, miło też, że restarty wyścigu są błyskawiczne, oszczędzi to sporo czasu graczom, którzy nie chcą korzystać z flashbacków.

Oprawa wizualna mocno przypomina tą znaną z DiRTa 2, choć doszły nowe krajobrazy, a za nimi świeża paleta barw i efekty pogodowe. Jeździmy choćby w deszczu, śniegu, a także o różnych porach dnia. Samochody i kokpity wyglądają świetnie, zresztą jak to zwykle bywa u Codies. Oczy cieszą różne projekty modyfikacji maszyn, które zmieniają się w zależności od trybu – ta sama maszyna w jednym może mieć gigantyczny spoiler z tyłu, a w drugim zamiast niego kilka rzędów reflektorów.

DiRT 3 trafi do sklepów pod koniec miesiąca i jestem przekonany, że zwędzę jedną kopię z pierwszej dostawy jaka wyląduje na naszym magazynie. Według producentów DiRT 3 jest największą grą nad jaką kiedykolwiek pracowali i nie mam powodów, by im nie wierzyć. Firma na szczęście stawiając na ilość nadal dba o wysoką jakość swojej produkcji – no dobrze, eksperymentalna gymkhana nie jest wcale taka fajna, ale reszta produkcji jest tip top. DiRT 3 trafi do sklepów za dwa tygodnie, już nie mogę się doczekać. Wy też?

Komentarze
17
Usunięty
Usunięty
15/05/2011 13:43

Blisko, ale nadal blad: http://www.istosovideo.com/v/9000/dirt-3-first-look:-dc-compound-gymkhana-in-game-trailer-hd.html

Usunięty
Usunięty
15/05/2011 13:42

Ja sie bardzo ciesze bo mam kółko z Logitecha

Usunięty
Usunięty
15/05/2011 01:18
Dnia 14.05.2011 o 16:43, masterbitboss napisał:

Wygląda na to że będę musiał sprawić sobie pada bo gra na klawie mija się z celem ale dla DIRT3 Wszystko

A nie lepiej od razu porządne kółko?Dla takiej gry nie ma co się bawić w półśrodki.




Trwa Wczytywanie